U nas to się nazywało „idziemy na pachte”
Moja siostra z kuzynka tak robily i ich kiedys gosciu gonił po polu ![]()
![]()
![]()
Nas też gonili
i szliśmy gdzieś naokoło lasami … myśleliśmy że już nikt za nami nie czeka a przed domem czekali ![]()
U mnie się nazywało załamanka ![]()
Widzę,że u każdego nazywało się to inaczej i każdy próbował ![]()
Ciekawe jak jeszcze u innych to się nazywało ![]()
W slangu dziadków “Harenda” lub “Harynda” albo “szaber”
Młodsze pokolenie mówiło “juma”
U nas to jest idziemy na grandę ![]()
![]()
najlepsze truskawki były
a na szabry to takie złowieszcze bardziej w senscie cos ukraść a do tego popsuć ![]()
Najlepsza gra w chowanego w nocy z mojego dzieciństwa ![]()
![]()
O tak ale też mega trudna hahah
Jeden kraj, wspólny język, ale co region to inna nazwa, to się nazywa różnorodność ![]()
![]()
Dokładnie
ale np ze Ślązokiem to by nie szło np pogadać podobno bo mają swój język , sama nie gadałam z ludźmi ze Śląska wiec nie wiem ale tak słyszałam ![]()
Mam ciocię na Śląsku, urodzona w Wielkopolsce, wyszła za mąż za Ślązaka, rzadko się spotykamy z tą drugą stroną, ale jest wtedy bardzo zabawnie, staramy się wzajemnie ale różnie bywa
Ich wesele też było przedsięwzięciem żeby zgrać menu, zabawy weselne i tradycje.
Moja koleżanka miała też z takim ślub i są już po rozwodzie bo ciężko był psie z nim dogadać a teraz nawet nie chce płacić alimentów
Mój kuzyn ma żonę slazaczke. I faktycznie oni mają jakąś inną tą nowe. I mój tata się zawsze śmieje że chociaż jedną kobieta w rodzinie której się powie ,dopierd** się to się nie obrazi tylko się wystroi ![]()
![]()
Hahhahahah coś w tym jest hahah