Witam, ostatnio byłam dużo aktywna jak to Ja. Nie lubię siedzieć , w domu porządki trochę pokosilam ogród , chodzenie po galeri za prezentami, za rzeczami do porodu dla dziecka itd az zaczął mi bardzo twardnieć brzuch i miałam takie dziwne ciągnięcia w kroczu. Teraz dwa dni temu byłam na wizycie i poinformowałam o tym doktorke. Zbadała mnie i zrobiła mi USG i powiedziała że lekko skróciło mi się szyjka i mam bardzo nisko dzieciątko, bardzo mnie to zmartwiło;( jestem dop w 36tyg ciąży , ogólnie termin porodu mam na 25czerwiec ale mam mieć CC i miałam termin na 11czerwca ale doktorka powiedziała że lepiej jak przyjdę na izbę przyjęć do szpitala 7 czerwca i zrobią mi ktg i jak coś tam wyjdzie to zrobią mi odrazu CC i żebym była spakowana a jak będzie wszystko ok to przyjadę 11 tak jak mam zaplanowana. Czy któraś z was tak miała i przetrwała do tego 38tygodnia ciąży? Bardzo się martwię;( a też nie mogę leżec bo mam dwoch synków a mąż za granicą jeszcze tydzień;( i nie da się nic nie robić;(
Musisz zwolnić. Poproś kogoś o pomoc, przyjaciółkę,sąsiadkę, mamę czy siostrę. Nie przemęczaj się. Pamiętaj żeby po każdej czynności usiąść i odpocząć. Wiadomo że musisz żyć, robić obiad czy pranie. No i koniecznie spokój, tylko spokój może Cię uratować. No i mąż mógłby już wrócić skoro za tydzień rodzisz
Oj skąd to znam. Ja też szalałam pod koniec ciąży. Sama malowałam i kładłam trochę tapety w pokoju małej, sprzątałam, szyłam firany i zasłony.. niestety też tak miałam i skończyło się tym że musiałam leżeć plackiem. Musisz ten czas poświęcić na odpoczynek najbardziej jak się da. Ja miałam o tyle dobrze że jest to moje 1 dziecko ale jeśli ktoś na więcej to niestety ciężko. Zadbaj i siebie i o maleństwo. Pozwól sobie na chwilę odpoczynku, relaksu. Trudno trawa urośnie, okna będą brudne itp. nie to jest ważne. Ważne jest zdrowie. Buziaki dla Was ❤️
Ewcia, ja ostatni miesiąc przed CC już się kiepsko czułam i prawie nie wychodziłam z domu, po kazdej czynnosci musialam chwile usiasc albo sje polozyc.. A 2 tygodnie przed praktycznie leżałam, bo mała była tak nisko, przy chodzeniu wszystko mnie bolało, biodra, pachwiny, krocze.. Miałam wrażenie, że w każdym momencie mogę urodzić.. Ale dotrwałam do terminu CC. Tylko naprawdę musisz trochę zwolnić.. Wiem, że ciężko, bo też mam starsze dziecko, ale są rzeczy, które mogą i powinny poczekac;). Pomyśl o sobie i o maleństwie;). Musisz jakoś przetrwać te ostatnie dni. Powodzenia:)!
Ewa czasem niech dom wygląda jakby dziki przeleciały, trawę skosiłby Ci mąż jak wróci, dzieci angażuj do mniejszych prac ;)
Jesteś już przy końcówce więc niech to będzie dla Cb wyznacznik do spuszczenia z tego tempa.
Ja też przed porodem w sumie aktywna byłam normalnie ale jak podłogi nie zmykam to się nie przejmowałam. Ewcia nawet jeżeli byś teraz urodziła to już tragedia nie ma ale chociaż ten tydzień jeszcze wytrzymaj aż mąż wróci ;);) ogólnie to właśnie angażuj dzieci do mniejszych prac niech choćby stół zetrą ściereczką
Tak jak dziewczyny radzą teraz jest czas na odpuszczenie niektórych rzeczy i zadbanie przede wszystkim o odpoczynek dla dobra dzidzi. Staraj się robić jak najwięcej rzeczy na siedząco żeby się nie nadwyrężać. Czy to będzie szykowanie obiadu czy prasowanie. Chłopcy już są na tyle duzi, że też powinni zrozumieć, że przez jakiś czas potrzebujesz troszkę więcej spokoju i odpoczynku. Wiadomo, że nie będą nagle chodzić jak w zegarku, bo to tylko małe dzieci, ale może będą troszkę spokojniejsi i pozwolą na chwilę wytchnienia. Staraj się robić w domu tylko to co konieczne, angażuj chłopaków a jeżeli masz kogoś wokół, to nie bój się prosić o pomoc. Trzymam kciuki!
Ojej Ewcia powiem ci że ja dziś trochę skosilam trawnika a zazwyczaj robi to mąż i umeczylam się nie źle a ty kochana z brzuchem... Oj chyba przeciazylas się mamuśka musisz odpuścić i dać na luz bo przyspieszysz wizytę dzidzi na świecie.
Napewno jest ci ciężko samej iw iele rzeczy do ogarnięcia ale warto jednak niektóre rzeczy odstawić na nieco pozniejszy plan działania ewentualnie poprosić o wsparcie u rodziny czy znajomych
Dziękuję dziewczyny za te miłe słowa i prawdziwe..Czasem tak jest że się coś robi nie myśląc nawet o konsekwencjach jakie moga się wydarzyć, dop jak mi doktorka powiedziała o tej skróconek szyjce i że dzieciątko jest bardzo nisko to się bardzo przejęłam i staram się mało chodzić itd ale niestety czasem się nie da przy dwójce dzieci a jak poproszę starszego syna lat 10 to czasem pomoże a czasem tak się buntuje bo rzadko mi pomagał bo tak ich nauczyłam że wszystko robię sama , kosiła krótko bo pół ogrodu skosiła mi siostra męża a ja tylko na prostej a mam też kosiarkę z napędem to bardzo się nie zmęczyłam ale jednak kosiła , długo nie mogłam odpalic kosiarki i długo się naciągam przy jej odpaleniu i może przez to , też cały dzień potrafię chodzić bo albo po sklepach, potem synek lat 5 po przejściach choroby nowotworowej ma problemy różne i wiecznie nauczony że ja mu wszystko zawsze pomagałam i często to wykorzystuje, a tu obiad trzeba ugotować, naczynia pozbierać włożyć do zmywarki , pranie itd ..i niestety nie wszystko da się odłożyć , ale teraz staram się robić jak najmniej bo nie chce urodzić jak mąż jest za granicą a zjeżdża dop w czwartek.
Dziękuję dziewczyny za te miłe słowa i prawdziwe.Czasem tak jest że się coś robi nie myśląc nawet o konsekwencjach jakie moga się wydarzyć, dop jak mi doktorka powiedziała o tej skróconek szyjce i że dzieciątko jest bardzo nisko to się bardzo przejęłam i staram się mało chodzić itd ale niestety czasem się nie da przy dwójce dzieci a jak poproszę starszego syna lat 10 to czasem pomoże a czasem tak się buntuje bo rzadko mi pomagał bo tak ich nauczyłam że wszystko robię sama , kosiła krótko bo pół ogrodu skosiła mi siostra męża a ja tylko na prostej a mam też kosiarkę z napędem to bardzo się nie zmęczyłam ale jednak kosiła , długo nie mogłam odpalic kosiarki i długo się naciągam przy jej odpaleniu i może przez to , też cały dzień potrafię chodzić bo albo po sklepach, potem synek lat 5 po przejściach choroby nowotworowej ma problemy różne i wiecznie nauczony że ja mu wszystko zawsze pomagałam i często to wykorzystuje, a tu obiad trzeba ugotować, naczynia pozbierać włożyć do zmywarki , pranie itd i niestety nie wszystko da się odłożyć , ale teraz staram się robić jak najmniej bo nie chce urodzić jak mąż jest za granicą a zjeżdża dop w czwartek.
Dziękuję dziewczyny za te miłe słowa i prawdziwe. Czasem tak jest że się coś robi nie myśląc nawet o konsekwencjach jakie moga się wydarzyć, dop jak mi doktorka powiedziała o tej skróconek szyjce i że dzieciątko jest bardzo nisko to się bardzo przejęłam i staram się mało chodzić itd ale niestety czasem się nie da przy dwójce dzieci a jak poproszę starszego syna lat 10 to czasem pomoże a czasem tak się buntuje bo rzadko mi pomagał bo tak ich nauczyłam że wszystko robię sama , trawę kosiłam krótko bo pół ogrodu skosiła mi siostra męża a ja tylko na prostej a mam też kosiarkę z napędem to bardzo się nie zmęczyłam ale jednak kosiłam , długo nie mogłam odpalic kosiarki i długo się naciągam przy jej odpaleniu i może przez to . Również cały dzień potrafię chodzić bo albo po sklepach, potem synek lat 5 po przejściach choroby nowotworowej ma problemy różne i wiecznie nauczony że ja mu wszystko zawsze pomagałam i często to wykorzystuje, a tu obiad trzeba ugotować, naczynia pozbierać włożyć do zmywarki , pranie itd i niestety nie wszystko da się odłożyć , ale teraz staram się robić jak najmniej bo nie chce urodzić jak mąż jest za granicą a zjeżdża dop w czwartek.
Podziwiam bo ja męczyłam się kosząc kosiarka z napędem. Co dopiero pod koniec ciąży.. odpuść sobie takie zajęcia które nie są pilne i jak najwięcej odpoczywaj. Rób szybkie obiady i nawet jak nie ogarniesz domu to poczekaj az wróci maz. synowie są w takim wieku , że też mogą pomóc. Myśl teraz o sobie .. chociaż z drugiej strony ja też nie umiałam posiedziec I brałam się za robotę w ciąży.. ale kiedy dretwial mi brzuch to robiłam przerwę bo miałam skurcze i bałam się urodzić na początku 3 trymestru.. ca 2 tyg ktg aby przetrwac.. na szczęście mój 1.5 roczny syn chodził do żłobka to mogłam wtedy chwilę odpocząć. Niestety ja cały czas w domu widzę coś do zrobienia… jednak po tym co powiedziała lekarz to lepiej jak najwięcej odpoczywać i czekać do powrotu męża
Ewcia właśnie tak jak napisałaś nauczyłaś że wszystko robi się za nich. Męża pewnie też nauczyłaś że przyjeżdża do domu na gotowe. Odpuść trawę przyjedzie za tydzień to za tydzień skosi, nie przejmuj się takimi rzeczami. W ogóle dziewczyny dajmy sobie pomagać bo my zawsze takie że wszystko same ogarniemy i nie potrzebujemy pomocy a tu wcale nie o to chodzi. Ja też nauczyłam męża że wszystko za niego robię i nie bardzo on to docenią, ale ostatnio nastąpił moment przełomowy gdzie powiedziałam jemu i córce, ze nie będę chodzić i zbierać rzeczy do prania, to co w koszu to piorę a reszta mnie nie interesuje, raz wypralam tylko to co w koszu było i się nauczyli że trzeba wrzucać bo się matka będzie darła hahaha. Córka sprząta górę ja dół jak ostatnio nie zmyła podłogi to jej ojciec powiedział ,, zmyj bo matka się będzie darła a wstyd od sąsiadów,, pół żartem pół serio ale umyła. Jak muszę gdzieś jechać to też się wczesniej z małym męczyłam żeby go zabrać ze sobą a teraz dzwonię do męża i mówię musisz przyjechać bo ja jadę tu i tu i tyle. Wiadomo że jak jadę po 2 rzeczy to mu głowy nie zawracam ale jak jadę na większe zakupy to już tak
O kurczę bardzo dużo robiłaś faktycznie ! Mam nadzieje ze dotrwacie trzymam kciuki
Ja też dużo wyreczalam córkę ;( mając uczulenie na kurz sprzątałam zawsze sama i niestety do dobrego łatwo się przyzwyczaić ;) u mnie córka duzo nauczyła się w okresie mojej ciąży kiedy musiałam dużo leżeć;( niestety sytuacja nas do tego zmusiła jednak teraz czytając twój post uświadomiłam sobie że znowu ja wyręczamy w dużo rzeczach;( i chyba post Kargaw pokazał że zbyt mało wymagam od swojego dziecka;)
Ale prawda też jest taka że kiedyś rodzice więcej wymagali od nas sprzątanie Zmywanie wuzycanie śmieci czy drobne zakupy jak zabrakło śmietany czy innego produktu do obiadu;)
No tak jest zwłaszcza z chłopakami, wiecie od małego trzeba pokazywać dzieciom, że pracą ich również dotyczy. W końcu oni też mieszkają, a gdy już skończą edukację a mieszkają z nami porą do pracy i dokładanie się do rachunków.
U nas z podziałem obowiązków też katastrofa.. Niby zrobią ale jak mam pół dnia się o coś potykać to już sama sprzątnę.. A później zdziwienie, że chodzę nerwowa.
Wiadomo, że samemu wszystko się szybciej i dokładniej posprząta czy zrobi inne rzeczy, ale trzeba dzielić się obowiązkami domowymi z partnerem i dziećmi. Dla ich dobra tak naprawdę, żeby byli nauczeni gdyby nas zabrakło. To już nie te czasy, że kobieta zostaje w domu z dziećmi i ogarnia sama dom a mąż zarabia na rodzinę. To znaczy jak ktoś ma taki podział i mu to pasuje, to czemu nie, ale jeżeli kobieta chodzi do pracy to nie widzę powodu, żeby miała robić w domu więcej od mężczyzny i żeby dzieci nie pomagały odpowiednio do wieku.
Kargaw oj to prawda tak ich nauczyłam. Dzieciom nigdy nic nie kazywałam, zeby posprzątali itd..mimo że synkowie mają dop jeden 10lat drugi 5,5 ale jest po chorobie nowotworowej gdzie po operacji usunięcia guza mózgu ma problemy z oczkami, z mową , z chodzeniem bardziej go rozpieszczalam co nie mówię że tego starszego również .Zawsze robiłam wszystko sama. Mąż pracuje za granicą już 9lat i przyjeżdża za 10dni na 3dni nie tak rzadko ale można powiedzieć mało jest. I zawsze robiłam wszystko sama , jestem okropna na punkcie czystości i żeby mieć wszystko zrobione zanim pójdę spać, nie zasnę dopuki nie ogarne całego domu. Maz nieraz miał np. kosic trawę czy zaszpachlowac coś to ja nie czekałam i robiłam to za niego i potem mówił że on to zrobii itd ale zawsze żartował że żonka zrobił w żartach a może mówił serio?;) za dużo robię niestety taka już jestem..ale teraz z takiego poważnego powodu odpuściłam i jak myje podłogi co drugi dzień czasem codziennie tak teraz nie myłam już tydzień i nie mogę na nie patrzećto poprosiłam synka lat 10 żeby mi Przemyk mopem parowym ale jak to zrobił to pół dnia mówił o tym że mi pomógł i że już więcej nie zrobi . Tak ich nauczyła niestety że jak mają coś zrobić to zdziwieni. Ale młodszy prędzej chce pomóc mimo że nie potrafi. Obym dotrwała do przyjazdu męża i dla mnie to najważniejsze.
Kargaw oj to prawda tak ich nauczyłam. Dzieciom nigdy nic nie kazywałam, zeby posprzątali itd. Mimo że synkowie mają dop jeden 10lat drugi 5,5 ale jest po chorobie nowotworowej gdzie po operacji usunięcia guza mózgu ma problemy z oczkami, z mową , z chodzeniem bardziej go rozpieszczalam co nie mówię że tego starszego również. Zawsze robiłam wszystko sama. Mąż pracuje za granicą już 9lat i przyjeżdża za 10dni na 3dni nie tak rzadko ale można powiedzieć mało jest. I zawsze robiłam wszystko sama , jestem okropna na punkcie czystości i żeby mieć wszystko zrobione zanim pójdę spać, nie zasnę dopuki nie ogarne całego domu. Maz nieraz miał np. kosic trawę czy zaszpachlowac coś to ja nie czekałam i robiłam to za niego i potem mówił że on to zrobii itd ale zawsze żartował że żonka zrobił w żartach a może mówił serio?;) za dużo robię niestety taka już jestem, ale teraz z takiego poważnego powodu odpuściłam i jak myje podłogi co drugi dzień czasem codziennie tak teraz nie myłam już tydzień i już nie mogę na nie patrzeć bo wydają mi sie brudne. Poprosiłam synka lat 10 żeby mi przemył mopem parowym ale jak to zrobił to pół dnia mówił o tym że mi pomógł i że już więcej nie zrobi . Tak ich nauczyłam niestety że jak mają coś zrobić to zdziwieni. Ale młodszy prędzej chce pomóc mimo że nie potrafi. Obym dotrwała do przyjazdu męża i dla mnie to najważniejsze.