Test obciążenia glukozą

Dla mnie test był czymś strasznym, po wypiciu po jakimś czasie tak się zaczęłam kiepsko czuć , kręciło mi się w głowie i miałam zawroty. Cały czas musiałam siedzieć, W miarę upływu czasu zrobiło mi się lepiej

Ja też do labolatorium poszłam z cytryną,mój ginekolog tak mi podpowiedział.Pani w labolatorium mi przygotowała płyn i sama wycisnęła mi połówkę cytryny do tego.Nie cierpię takich ulipków,ale z tą cytryną to było w miarę ale nie było to dla mnie przyjemne badanie :)Najlepsza jest moja siostra w pierwszej ciąży po wypiciu(bez cytryny)czuła ten smak i było jej niedobrze.Po wypiciu poszła do domu bo mieszkała koło ośrodka i co zrobiła…zjadła banana.Jak zjadła dopiero zrozumiała co narobiła:)Oczywiście cukier wyszedł strasznie wysoki i badanie do powtórki:)W drugiej ciąży po wypiciu od razu wszystko zwymiotowała i znów musiała badanie przełożyć:)Jak tylko słyszy o tym badaniu to ją do tej pory naciąga hehe.

Mnie z Marysią ciągnęło na wymioty cały czas. W przeciwieństwie do innych osób z upływem czasu czułam się nie lepiej, a gorzej. Największy kryzys miałam na kwadrans przed końcem, kiedy prawie dokończyłam ‘dzieła’ :confused: Na szczęście jakoś to przetrwałam.

Co do jedzenia owoców przed badaniem glukozy. Mój lekarz powiedział, żeby nie jeść owoców 24 godziny przed badaniem, bo owoce zawierają cukry, które się długo rozkładają w organizmie.

Ja przy Julce wypiłam,obyło się bez wymiotów i dałam radę.Teraz nie wiem jak mi pójdzie,bo
ogólnie jakoś mi w tej ciąży wszystko na opak idzie.
Moja szwagierka chyba z trzy razy podchodziła do badania bo ciągle wymiotowała .

ja też przy Fi miałam starszne nudności i wymiotowałam i dalej tym wcale lepiej nie było, jak miałam test niestety ani przez myśl mi nie przeszła cytryna a szkoda bo z tego co piszecie to niezła pomoc jedynym moim ratunkiem była drzemka, dobrze że obok ośrodka mieszkałam no ale samo wyjście z ośrodka i dotarcie do łóżka już z miska wpół zgieta szłam. Z drugiej strony pewnie jakbym zaczęła wymiotowac to musiałabym znów robić próbę więc dobrze, ze jakos mi się udało bez. Mnie pani doktor powiedziała, żeby przez 24 godizny przed badaniem unikać tych produktów co mają dużą zawartośc cukru

Co do cytrynki to mi też pozwolono wcisnąć sok , bez tego bym chyba nie wypiła. Ale powiem wam że 14 lat temu nikt tego badania mi nie zlecał.

No nic, spierać się nie chcę:) niech każdy robi według własnego uznania:)

Tak jak pisałam - lepiej mieć by potem móc ew. użyć :slight_smile: Ani to koszt duży, ani kilogramy do dźwigania :slight_smile: Poza tym nie trzeba dużej ilości soku cytryny, by poprawić smak glukozy.

Ja chciałam wrócić do domu, nie mieliśmy daleko, poza tym, jechaliśmy autem, ale pani pielęgniarka powiedziała, że nie ma mowy. Dużo kobiet mdlało, wymiotowało, a tu jestem pod opieką i będą reagować, gdyby się coś działo.

dziewczyny co do testu glukozy to pamietam jak dziś jak przed tym badaniem maiłam ogromną chęć na słodkie i nie wiem skąd wątpliwość czy glukoza jest słodka;))) ale dzień wcześniej zasłodziłam się pączkami a rano test na glukoze;)

Gosia na badaniu nie byłaś sama i nie pozwolili ci wrócić do domu? Ja pojechałam sama autem do laboratorium, pobrali mi krew, wypiłam glukozę, poprosiłam o dokładkę i pani z laboratorium powiedziała mi “jedź do domu, co tu będziesz się dwie godziny nudzić”.

mi też nie pozwolono wrócić do domu musiałam dwie godziny siedzieć na twardym i niewygodnym krześle
a co do badania pamiętam jak dziś było to 14 lutego i mąż powiedział że to taka słodka niespodzianka na walentynki

Silje: No właśnie nie, przecież gdybym była sama to rozumiem, ale w razie czego miał mnie kto pilnować, jednak mimo wszystko musiałam tam siedzieć i się nudzić… Pograłam trochę na telefonie, ale nie za długo, bo z początku było mi niedobrze, a później mnie roznosiło i nie mogłam na krześle wysiedzieć :slight_smile:

Mamabasia: Rzeczywiście słodka :wink:

Ja też siedziałam w poczekalni:)Następnym razem wzięła bym ze sobą dobrą książkę:)

Ja miałam ze sobą książkę, ale i tak w którymś momencie przerzuciłam się na gazety :slight_smile:

Mi tez nie pozwolili do domu wrocic :confused: ale za to jaka zgaga po glukozie mnie meczyla ble :confused: oj jak ja bym chciala juz nigdy tego badania nie robic :stuck_out_tongue: wole rodzic hehe

ja wracałam nikt mi nie protestował, ale po prostu znali mnie i wiedzieli, że do domu mam pięć kroków. Większość dziewczyn po prostu siedziało w poczekalni aż te dwie godz mina, sama w 3 miesiącu ciąży towarzyszyłam kuzynce bo jej nie pozwolono do domu wrócić, a ja miałam na tyle blisko, że nie był to problem.pewnie nie dałabym rady siedzieć chociaż w drugiej ciąży starałam się siedzieć , po pół godzinie wymiękłam i poszłam do domu spać. O cytrynie jak mówię nigdy nie słyszałam, ale bałabym się jej użyć właśnie dlatego, że uważam że zafałszowałaby wynik.

ja czytałam ksiazke i czas jakoś zleciał a do roztworu pielęgniarka pozwoliła wycisnac troche cytryny i jakos dało sie wypic

Ja niestety musiałam tam siedzieć bo mężuś mnie podwiózł i pojechał cos załatwić , zresztą za daleko aby wracać na godzine do domu i z powrotem jechać.