Test Depresji Becka

Ja ten test wypełniałam już po porodzie i prawdę mówiąc zaznaczyłam tak żeby było dobrze bo tak się czuję jestem szczęśliwa i spełniona mamą ale być może pomoże on wielu kobietom które akurat zmagają się z depresją. Jest to podstępna choroba i nie każdy z nas wogole zdaje sobie sprawe z tego że ja ma. Co do okien życia to jestem jak najbardziej za tym aby było ich więcej może to uratowałoby więcej maleńkich żyć 

Czyli część z nas w ciąży już miała wykonywane te testy, a część nawet nie wiedziała,że istnieją, wiec idzie w dobrym kierunku, ale nie wiadomo, kiedy będzie to w standardzie opieki i będzie wykonywane obowiązkowo każdej kobiecie w ciąży i po porodzie.

 

Pytania są śmieszne, bezsensowne i jeśli tylko zechcemy odpowiemy na nie w taki sposób, żeby wyjść na zdrowe i szczęśliwe z macierzyństwa. Dla mnie pytanie "Czy obawiasz się przyszłości?" Zadane w ciąży jest bez sensu, bo która z nas nie boi się porodu, nie boi sie jak sobie poradzi z dzieckiem? Naturalne to jest i raczej nie wskazuje, na depresję.. Tak samo ze smutkiem. No kto z nas nie miał chwil, ze łzy sie cisną do oczu z byle powodu? 

 

Jeśli chodzi o takie pójście do psychologa i dostarczenie zaświadczenia o odbytej konsultacji troszkę jest bez sensu, bo ja gdybym czułą się świetnie wolała bym zostać w domu z dzieckiem niż latać i wygadywać sie obcej osobie jak to ja sie czuje jako młoda mama. 

 

Co do okna życia to są świetnym rozwiązaniem i cudownym, bo dziecko oddajemy, bez konsekwencji, wiedząc, że trafi w dobre ręce, ale... Za każdym dzieckiem oddanym do okna życia kryje się informacja w TV, Prasie, Internecie... Przecież taka osoba może czuć się zaszczuta, bo jej bliscy są w stanie sie domyśleć, ze to właśnie ona oddała malucha do okna życia. Niby jest anonimowość, a jednak nie ma.. To może odstraszać. 

Jasne że nie we wszystkich przypadkach da się pomóc bo wiele kobiet tek pomocy nie chce i nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. No i to niestety prawda nic na siłę. Na siłę do psychologa nikogo się nie zaprowadzi. 

Ale myślę nawet z własnego doświadczenia że są kobiety które nie wiedzą co się z nimi dzieje. Otoczenie nie rozumie i wpedxa w poczucie winy nie mieszczą się one w ramach szczęśliwej mamy oczekujące na narodziny maleństwa i myślę że w wielu przypadkach one z takiej pomocy by skorzystały. 

Powinno być to tak jak w ciąży, że do specjalisty powinniśmy dostać sie szybciej i może to by pomogło, ale robienie rutynowych kontroli psychologicznych było by bez sensu. Położna ocenia nasz stan i jak widzi, ze coś nie tak powinna proponować wizytę u lekarza, lub psychologa, a to, czy kobieta zechce skorzystać to już jej sprawa. 

No właśnie to takie rozwiązanie nie do końca przemyślane bo dostaniesz taką ankietę do wypełnienia i co? 

Czy któraś z kobiet przyzna się że czuję się złą matką albo ma myśli samobójcze? Przecież większość z nich ukrywa swój stan, nie prosi o pomoc i wstydzi się tego jak się czuje i co się z nimi dzieje .

Do psychologa nawet jakby było skierowanie to taka osoba nie musi wcale czuć potrzeba aby się tam udać a będzie czuć się osaczona i to może mieć swoje konsekwencje. 

Też uważam, że trzeba coś robić, ale ankieta nie jest idealnym rozwiązaniem. Też uważam, że mało która kobieta się przyzna do tego, że się czuje złą matką. Ja sama mimo, że na 100% nie zgadzałam się z tymi odpowiedziami, to pozaznaczałam aby było wzorcowo. O wiele więcej daje rozmowa, bo tam między słowami można coś zdradzić, że jednak nie do końca czujemy się silne. 

Mimo to, problem jest ogromny i lepsza taka ankieta niż nic. Może z czasem się to udoskonali. Ważne, że zaczęto coś robić w tym kierunku.

Aneczka tak, ale przecież wizyty patronażowe odbywają się długo po porodzie i wtedy położna powinna uważnie obserwować kobietę do której przyjeżdża. 

Karolina dużo zależy od położonej niektóre wcale się nie nie angażują w wykonywanie swojej pracy. Po za tym jeśli dojdzie do porodu kiedy kobieta ukrywała ciążę to nikt nie będzie wiedział. A jeśli przyjdzie na wizytę i ktoś będzie udawać że wszystko jest ok i położna nie zainteresuje się stanem kobiety? 

Moja położna przychodziła tylko po podpis bo jej wizyta trwała zaledwie 10 minut. 

Takie położne nie powinny pracować i robić patronaży. 

Dlatego jestem zdania, ze warto wybrać położną taką, która pozna nas przed porodem, bo przecież należą nam sie spotkania z położną po 21 tc.. po 32 tygodniu nawet 2 razy w tygodniu i wtedy mają czas nas poznać i zobaczyć jak zachowujemy się po porodzie. 

Wiem, ze bywają przychodnie, które każdą do położnej na patronaż przychodzić do przychodni.. To już w ogóle nie porozumienie! 

Masakra.... Fajnie że teraz można samemu zdecydować kilka lat temu nie było takiej możliwości. 

Powiedzcie mi czy do położonej kieruję ginekolog na takie spotkanie czy można samemu się zarejestrować? 

Właśnie gdyby każda położna przyłożyła się do swojej pracy byłoby inaczej. Moja nawet dzwoniła zapytać czy wszystko dobrze. 

 

Inną kwestią są porody u kobiet, które niby nie wiedziały o ciąży. Ale szczerze, czy to naprawdę możliwe? Czy można nie czuć w ogóle ruchów? Mi się wydaje, że to próba znalezienia usprawnienia i tyle 

Agata.Klara wydaje mi się ze do położnej dzwonisz sama i sama się z nią umawiasz na wizytę ginekologowi nic do tego. 

 

Karolina też wydaję mi się, że jest to próba usprawiedliwienia bo gdzie kobieta może nie wiedzieć że jest w ciąży aż do porodu... nierealne chyba że jest wiatropylna �

Położna na krótkich wizytach wszystkiego też nie wyłapie.

Agata zależy, czy na wizytę przed, czy po porodzie.

Ginekolog nie ma nic do Twojej położnej. Po 21 tc dzwonisz do swojej położnej i umawiasz sie na spotkania z edukacji przedporodowej, które finansuje Ci NFZ. Jedne położne przychodzą do domu inne zapraszają kobiety do swoich gabinetów i tam robią "wykłady" i uczą. 

Po urodzeniu dziecka szpital informuje Twoją położną, że urodziłaś i ona powinna zadzwonić do Ciebie i umówić sie na patronaż po wyjściu ze szpitala. 

Ja jak urodziłam to szpital nie informował położnej i myślę że nie mają takie obowiązku bo bądź co bądź taka położna nie jest obowiązkowa. Ja miałam na wypisie napisane w wytycznych żeby poinformować samemu wybraną położna i wtedy prawdę mówiąc dopiero wybrałam. 

Ja jak lezalam w szpitalu to była babeczka która przeprowadzała wywiad z kobietami przed cesarka , po cesarce i po miesiącu dwóch . Psycholog później pisała opinie jakie zauważyła zmiany itd . Ja już nie pamiętam jak to było ale jak wychodziłam ze szpitala to wypełniałam dokumenty i szpital poinformował przychodnie i położna na pewno też ale ona wcześniej widziała , że urodziłam bo mam ją w znajomych . Ale fakt szpital ma obowiązek poinformować placówki o narodzinach dziecka tak samo urząd stanu cywilnego

Patrycja szpital musi poinformować położną, bo taki jego obowiązek i to położna powinna się z Tobą skontaktować w sprawie patronażu, a nie Ty się prosić.

Jedyne co musisz zrobić sama to wybrać przychodnię i sama zapisać do niej dziecko. 

U mnie położna przyszła x przychodni w której zapisałam dziecko i tylko ta. Z mojej przychodni nic kompletnie 

U mnie też szpital położna nie informował. Sama miałam do niej zadzwonić jak urodzę i jak będziemy w domu.

U nas też tak było, że ja wybierałam przychodnię, do której będzie należeć dziecko i położna sama kontaktowala się ze mną w sprawie wizyty patronażowej. Była u mnie cztery razy i raz była pielęgniarka.