Szczepienia, a autyzm u dziecka

Ja także mam uczulenie na penyciline…

Ogólnie kwestia szczepień jest tematem bardzo ciężkim. Ciężkim ze względu właśnie na poglądy niektórych osób. O sosie jestem za szczepieniem. Mały miał być szczepiony tymi szczepionkami refundowanymi ale z powodu chorego serduszka miał bezpłatnie szczepionkę 5w1. Nigdy nic mu się nie działo. Na szczęście nie miał żadnego NOP. Dodatkowo był szczepiony na pneumokoki i meningokoki. Też po żadnej ze szczepionek mału nie miał żadnych NOP.
Dziecko oczywiście, że przed szczepieniem powinno być w 100% zdrowe a po chorobie warto odczekać że szczepieniem żeby mieć pewność że po chorobie nie ma śladu. Nigdy się nie idzie na szczepienie z przeziębionym dzieckiem albo świeżo po chorobie.
My jak do tej pory nie zaszczepiłam tylko na Mmr ale to z powodu takiego, że Mały ma uczulenie na jajko a w tej szczepionce są śladowe ilości białka. Narazie mamy ją odroczeną i mamy pojechać do szpitala chorób zakaźnych żeby skonsultować i tam mają podjąć decyzję co ze szczepieniem.
Ja jestem za szczepieniem z jednego prostego powodu. Boję się oczywiście przed każdą szczepionka jednak mimo wszystko o wiele bardziej boję się chorób. O wiele większy strach powodują we mnie choroby które mogą się pojawić i być gorzej znoszone przez mojego syna niż o samo szczepienie. Teraz wiele mam nie szczepi i mówi głupio bo już nie raz słyszałam że co ja się boję skoro mój mały jest zaszczepiony i nie zachoruje no ale nie rozumieją że może zachorować owszem ale łagodniej przejść przez chorobę a i zachorować może właśnie przez takie mamy które nie szczepią dzieci bł właśnie przez nie te choroby wracają…

Autyzm najczęściej jest wspominany przy szczepionce na MMR właśnie. Jest diagnozowany najczęściej pomiędzy 18 a 24 miesiącem życia dziecka. Często słyszę obawy innych że przez tą właśnie szczepionkę dziecko zachorowało na autyzm ale to wcale nie chodzi o szczepionkę tylko o to że jest ona około roku a w tym właśnie czasie autyzm jest diagnozowany.
Co jakiś czas pojawiają się informacje, że jakieś szczepionki spowodowały autyzm i jest to na pierwszej stronie gazet. Informacja nie wiadomo jak rozdmuchana. Później jest to wszystko prostowane ale już o tym nie wspomnina się na pierwszej stronie tylko małe sprostowanie które już ludzie nie zauważają…

Dokładnie mam jak Kasia. Zdecydowanie bardziej obawiam się chorób jakie dziecko może dostać niż szczepień. Wiadomo, że zawsze idzie się z obawą, czy będzie wszystko dobrze, lecz u nas póki co po 3 szczepieniach, 2 razy pojawiła się temperatura i nic po za. Tak więc wszystko ok i mam świadomość, że synek jest chroniony przed tymi ciężkimi choróbskami.
Szczepiłam 6w1

My na pneumokoki mieliśmy już obowiązkową bo tak jest od tego roku.

A słyszałyście o “ospa party”? Kiedyś było głośno o mamusiach, właśnie nieszczepionych dzieci, które przywiozły swoje pociechy do dziecka z ospą, po to, żeby się zaraziły i miały to juz za sobą… z tego co pamiętam, to jakieś dziecko potem zmarło z powodu powikłań po ospie. Zdecydowanie nie mogłam pojąć postawy tych pań…

Ospa zaraża przed wystąpieniem objawów więc takie ospa party są zupełnie bez sensu… ale wszem są Rodzice którzy takie coś robią…

Ja też nie rozumiem. One niby z tym ospa party wychodzą z założenia że im dziecko młodsze tym łagodniej przechodzi. Po części jest to prawda, bo u dorosłych ospa przechodzi gorzej i częściej są powikłania. A już nie daj Boże w ciąży złapać. No ale zarażanie małych dzieci na siłę to skrajna nie odpowiedzialność dla mnie… matka instynktownie chroni własne dziecko, tak mi się przynajmniej do tej pory wydawało. My tu mamy dylematy na temat prasowania ciuszków bo bakterie, przeciągów bo zaziębienia, czapeczek, ilości ubrań, każdego kichnięcia, kaszlu, koloru kupki, złego nastroju, a tam sobie kobiety zabierają dzieci w miejsca gdzie specjalnie mogą coś złapać. Nie pojęte dla mnie.

Otóż to samo ospa party było jednak trochę bez sensu bo ospą można się zarazić wtedy kiedy nie ma jeszcze na ciele suchych krostek. W momencie kiedy pojawiają się krostki nie zarazimy się już ospą.
Jednak sama idea zarażenia dziecka na siłę jak dla mnie jest totalną głupotą bo zazwyczaj właśnie każda mama chce uchronić dziecko przed jakąkolwiek chorobą a nie świadomie iść i zarazić dziecko…skrajnie nieodpowiedzialne.

Zamarancza ale zgłaszałaś każdy NOP pediatrze? Żeby mógł to odnotować w karcie i zgłosić do sanepidu? Jest to ważne, żeby każdy nop zgłaszać.

Zawsze przy następnym szczepieniu pytano jak przeszedł poprzednie i mówiłam, że gorączkował, a czy oni to notowali…
Naszemu nadal czerwienieje szczepionka na gruźlicę. Zglaszałam to ostatnio, ale podobno jest ok i to normalne… nic mam z tym nie robić. Dla mnie to dziwne, ale cóż skoro według lekarza jest ok.

Ospa zaraża nawet ja krostki się już pojawią, zaraża przed i zaraża w trakcie, póki krostki są ropne to zaraża. Byłyśmy u lekarza, większość krostek już zaschła, ale było dosłownie z 5 takich ropnych i pani doktor mówiła, że wciąż zaraża, póki nie przyschną wszystkie.
Co do ospa party to dla mnie jakieś nieporozumienie. Gdy dowiedziałam się, że w żłobku było kilka dzieciaczków z ospą to drżałam od razu. oczywiście i Marysia się zaraziła już za pierwszym rzutem, potem jak się okazało większość grupy wtedy przeszła ospę.

No wiecie jest takie przekonanie że im dziecko mniejsze tym łatwiej przechodzi ospę to może z tego biorą się te ospa party. Rodzice szybko chcą mieć z głowy chorobę.

magros ma rację, ospą owszem najłatwiej zarazić się jak jeszcze nie ma objawów, ale jak krostki są jeszcze ropne, to też się zaraża. Dla tego jeżeli chce się zarazić swoje dziecko, to owszem, można to zrobić na ospa party. To jest jednak trochę bez sensu. Wiadomo, że nawet przy zwykłym przeziębieniu mogą wystąpić komplikacje. Jak ktoś chce dobrowolnie narazić na to swoje dziecko, to dla nnie jest to niezrozumiałe…

U nas faktycznie ospa przeszła całkiem całkiem. Samych krostek nie było bardzo dużo, i córa aż tak nie drapała. Świadomie nie zaraziłabym jej na pewno. Najwięcej krostek miała na głowie, miała też w buzi i tuż nad powieką. Te krostki mogą być wszędzie, a jak się okaże, że jest ich naprawdę dużo to dziecko się męczy. U nas do tego przez pierwsze 4 dni wysoka gorączka, nawet po 39 stopni. Gorączka ustąpiła, gdy przestały pojawiać się nowe krostki. Najtrudniejsze w pielęgnacji były krostki pod pampersem, bo wiadomo wilgoć, mały dostęp powietrza. Dlatego tym bardziej nie rozumiem takich rodziców…

Ostatnio spotkałam się z matką której córka dostała dziwnej “zapaści” (takie podała określenie) po szczepieniu. Przestała mówić, całymi dniami leżała i patrzyła się w jeden kąt, nie reagowała na polecenia ani na swoje imie. Zglaszany NOP nie został przyjęty przez lekarza … poszła do Homeopaty a ten od razu powiedział że to po szczepieniu i zalecił odtruwanie organizmu. Po pół roku dziewczynka w końcu zaczęła normalnie funkcjonować. Matka już nigdy jej nie zaszczepiła.
Więc tak, wierzę w te wszystkie choroby poszczepienne ale warto wiedzieć gdzie szukać pomocy :slight_smile:

Powiem wam że przed każdym szczepieniem mam mętlik w głowie i teraz też. Już jesteśmy spóźnieni z tą szczepionką ponad miesiąc bo się nie mogę przełamać. No im dłużej zwlekam tym bardziej się boje. Wiem że zaszczepie tylko jakoś tak mi się to odciąga.

Roksana zdarzają się choroby poszczepienne i też w nie wierzę oczywiście. Jednak mimo wszystko wolę zaszczepić niż martwić się że dopadnie nas choroba i skutki też mogą być nie ciekawe. A oczywiście warto jest wiedzieć gdzie szukać pomocy i tutaj masz rację.

Zezowata ja też boję się przed każdym szczepieniem jednak chodzę na nie bo o wiele bardziej boję się tych wszystkich chorób.

ja mam pierwsze szczepienie 11lipca…coraz bliżej i tez myśle - jak to będzie, które wziąć i w ogóle…

U nas w szpitalu, dzieci które nie mają szczepień nie są przyjmowane na oddział jeśli coś się im dzieje. Do przedszkoli również nie przyjmuja. Bałabym się nie zaszczepić dziecka w oparciu o ten szpital bo to nigdy nic nie wiadomo …
Ale jak już właśnie pisałam że istnieje możliwość odtrucia organizmu po tym, więc jednak jest to jakieś zielone światło.

Powiem szczerze że ja jestem za tym. Nie przyjmują do przedszkoli dlatego żeby nie zarażać innych dzieci, więc moim zdaniem jest to świetne rozwiązanie, Aby więcej osób szczepiło swoich dzieci…
Lecz co do oddziału No to jestem trochę zaniepokojona. Lekarz ma obowiązek ratować życie i pomagać, a nie wybrzydzać Czy dziecko jest szczepione czy nie… No więc tutaj akurat jestem na nie mimo, że doskonale rozumiem dlaczego wprowadzili taką metodę…

Ja nie wierze w autyzm po szczepionkowy. My też byliśmy szczepieni i nic mam nie jest. Uważam ze jeżeli dziecko ma byc chore to i bedzie. Widzocznie taki jego los. Ludzie sa chciwi ale mysle ze maja troche rozumu i nie bedą celowo kaleczyc dzieci. Autyzm musi byc przyczyna czegos innego. Nie raz ludzie rodza sie chorzy ale choroba moze ujawnic sie duzo pozniej, moze i z autyzmem jest tak samo? Przecież lekarze też szczepią swoje dzieci. Myslicie ze jezeli to by bylo od tego to by je narażali na tak poważną chorobe?