Suplementacja dodatkowa w ciąży

Moja też niby nie narzuca ale jedna ciąża mówi “kupuj sobie np. dobry jest prenatal” a w drugiej ciąży “bierz omegamed optima i wystarczy” więc trochę jakby kierunkuje na wybór, a potem na wizycie "bierzesz ten… " i podaje nazwę

5 lat temu mój ginekolog zlecił tylko kwas foliowy, koło 7 m-ca jak meczyly mnie skurcze nóg, to magnez. Gdy slytalam o witaminy, stwierdził że po co truć się chemia, jeśli mam bardzo dobre wyniki krwi. Teraz zalecenia się zmieniły, też brałam jod, omega z dha i magnez. Moja gin też zleciła konkretne witaminy, których miała notesy do dawkowania leków, teczki, długopis itp. Ale ja znalazlam tańsze o tym samym składzie i też stwieerdzila, że są ok.

Moja lekarka była przeciwna suplementacji, do momentu gdy wyniki morfologi i jonogramu miałam w porządku, kazała po prostu zdrowo się odżywiać, gdy jonogram zjechał dopiero wtedy zaczęła wspominać o witaminach, nie sugerowała (na prawdę żadnych) prosiłą tylko by przyjmować DHA razem z witaminami, próbowałam Feminion bo tak go dziewczyny chwaliły w moim otoczeniu jednak mi nie posłużył zaczęłam mieć mdłości i wymioty, odstawiłam i jak ręką odjął, wybrałam Omegamed ze względu na to że DHA ma pozyskiwane z alg nie ryb i mdłości minęły, po prostu najprawdopodobniej nie tolerowałam tamtej formy kwasu. Gdy zagrażał poród przedwczesny zwiększyła mi bardzo mocno dawkę DHA i Mg dodatkowo.

Niestety przemysł farmaceutyczny działa prężnie i od kogoś trzeba mieć podkładkę pod myszkę, czy kalendarz na ścianę do gabinetu :stuck_out_tongue: nie mówiąc już o wycieczkach w ciepłe kraje hehe :wink: Normalka :wink: DLatego byłam zdzwiona, że moja nic nie sugerowała.

Ale tak działa nie tylko przemysł farmaceutyczny. Mój znajomy robi meble kuchenne i z racji tego, że dużo materiału brał z jednej firmy to dostał wycieczkę do Brazylii i tv

Pytałam o DHA powiedział, że wszystko jest ok, mam się niepotrzebnie nie faszerować.Jest dobrym ginekologiem, ma opinie najlepszego w mieście, jest rzeczowy, przy badaniach bardzo dokładny więc myślę, że jeśli tak mówi tzn że kwas foliowy wystarczy,

Kiedyś w ogóle nie łykało się tyle tych witamin i dzieci zdrowe i silne. Jedynie co to fakt jest taki , że jedzenie kiedyś było bardziej wartościowe i bardziej naturalne. Teraz wszystko nafaszerowane chemią i niestety ciężko dostarczyć wszystko z pożywieniem. Same owoce i warzywa …jak niektórzy mają swoje to super , ale w marketach wszystko pryskane. Mięso nafaszerowane antybiotykami, a o dzisiejszych rybach nie wspomnę. Wręcz zalecają by ciężarne i dzieci nie jadły tych wszystkich ryb z marketu. No niestety czasy takie ,że każdy patrzy jak tu zaoszczędzić , a więcej zarobić i nieważne że nas trują.

A onkologia pełna chorych…

Patrycja dokladnie, kiedys w jedzeniu nawet wiecej witamin bylo (zawsze moja mama z tego sie smieje) ale to prawda. Nie bylo tyle chemii, tyle przetworzonych rzeczy, wedlina to byla wedlina a woda i dodatki. Dlatego teraz my sie musimy ratowac dodatkowa suplementacja bo nie wiem co trzeba by bylo jesc, zeby zastapic te witaminy

I najlepiej swoje warzywa i owoce mięso że sprawdzonego źródła i samemu piec itd, tylko czasu i miejsca trzeba…

Dokładnie. Kiedyś nie bylo tej chemii. Wszystko bylo inne, jedzenie, powietrze. Niby teraz mamy wszystkiego pod dostatek ale jakiej jakosci??? Nawet na ryneczku nie można ufac nikomu, niby świeże owoce i warzywa, a tak naprawde nie ma pewności, ze nie zaopatruja sie w marketach. Dziś kazdy patrzy tylko na siebie, aby zarobic. Cenu kuszą, nie ma co sie oszukiwac.
My mamy swój ogródek, co prawda malutki i nie mamy zapasow na cala zime, ale chociaż troche. Teście tez podrzucaja nam marchewke czy buraczki bo tez maja działkę i nie przejadaja we dwoje tego co wychodowali;)

Ostatnio poprosiłam o szynkę , która ma co najmniej 90% mięsa to pani z oburzeniem mi tylko burkła " no to te drogie za ponad 30zl kg" , a jak spojrzałam na pierwszą 37.99 a tam pierwszy skład to jakieś chemiczne coś , a dopiero potem 40% mięsa to ją na miejscu wyśmiałam. Trzeba czytać etykiety bo cena nie świadczy o jakości. A piękne uśmiechające się , błyszczące jabłuszka wcale nie są lepsze od małych zwykłych nie rzucających się w oczy:) bo często to co tak pięknie kusi nasze oczy jest nafaszerowane chemią i pryskane. Takie triki naszych kochanych producentów…Byle kasa leci…zdrowie nieważne.

Tylko widzisz na stoiskach z wędlinami nie ma przy każdej etykiety ja staram się kupować droższe

Jako dziecko wychowałam się na owocach prosto z sadu,warzywach z domowej uprawy.Piłam tłuste mleko od krówki,jadłam jajka pochodzące od naszych kurek oraz miód prosto z pasieki taty.W dodatku pamiętam zapach wędzonej,swojskiej kiełbaski i rytuał kiszenia kapusty.I nie było w tym chemii!!!
A dzisiaj większość z nas idzie do sklepu i to kupuje.Aż strach pomyśleć jak faszerujemy chemią nasze dzieci.

Dokładnie Angel i nie oszukujmy się na poczatku życia naszych dzieci dbamy o to żeby wszystko było zdrowe potem po kilku latach dziecko je to co my, czyli z marketu

Ja zaczęłam swoją przygodę z suplementacją od kwasu foliowego zanim zaszłam w ciąże ok miesiąc wcześniej :slight_smile: i tak kwas foliowy przyjmowałam przez pierwsze tygodnie ciąży. Ok 13 tygodnia lekarz “zamienił” kwas foliowy na kwas DHA, wit D, jod i teraz doszło jeszcze żelazo. Uważam ze suplementacja jest ważna jako uzupełnienie racjonalnej diety. Co prawda czuje się jak staruszka patrząc na ilość tabletek do przyjęcia ale czego się nie zrobi zeby maluszek był zdrowy :slight_smile:

Moj tata do tej pory wedzi wędliny, szynki, kiełbase. Tesciu za to wedzi przepyszne ryby, palce lizac. Apropo jajek to widac mega roznice w swojskich a innych. Swojskie sa przede wszystkim brudne, a jak sie smazy jajecznice to jest ona zotla, a nie pomaranczowa jak z jajek z marketu. Raz na jakis czas uda nam sie kupić swojskie jaja, ale niestety sklepowe tez jemy:/

Marta Wroblewska spokojnie chyba kazdy w ciazy bierze “pigułki” :slight_smile: A jak mus to mus, wazne zeby malenstwo było zdrowe :slight_smile:

to jest faktycznie niesamowite. my z męzem wędzimy też sami, pieczemy mięska na kanapki, staramy się jeść naturalnie. nie używam kostek rosołowych czy takich rzeczy ale nie da się uchronić przed złem tego świata jaką jest chemia. niby dbamy o to co jemy ale jak idziemy do kogoś, do knajpki czy czasem na kebaba to jemy co nam podadzą;)

Mój mąż nawet przestał używać kostek i gotowych mieszanek przyprawowych, same pojedyncze zioła ale musiałam sporo się nawykłócac :slight_smile:

My kiedyś z mama gadalysmy jak prosto zrobic taka wegete. Wystarczy wysuszyć zioła, warzywa, dodac przypraw jakie chcemy i gotowe. A z drugiej strony od tego sa warzywa zeby nadaly zupie smaku, wystarczy marchew, pietruszka, seler, natka pietruszki i selera i lubczyk. Teraz natki pietruszki, selera i lubczyk mamy mrozone ale juz niedługo znowu wszystko z ogródka. I zupa jest pyszna.
Nam też zdarza się zjesc cos niezdrowego, frytki, pizze, maz dodatkowo burgery, kebaby itd. Ja ich nie jem ze względu na sosy, ktorych nie znoszę, ale pizze uwielbiam-bez sosu;)