Słoiczek czy obiad robiony w domu

Słoiczki na chwilę obecną oferują większy wachlarz możliwości, przynajmniej tych owocowych. Przyjdzie wiosna, będziemy mieć swoje warzywka, to wtedy pobawimy się w kucharzenie :slight_smile: Póki co zadowalamy się Bobovitą.

Ja sobie w okresie letnim porobiłam spore zapasy owoców. Mam mnóstwo woreczków pomrożonych z owocami z własnej działki ale także kupnych owoców. W sezonie są zdrowsze nawet te kupne, bo wiadomo, żeby coś wyhodować w nie sprzyjających warunkach czyli zimą czy wczesną wiosną to trzeba to mocniej podsypać a w sezonie kiedy coś rośnie w miarę naturalnie jest zdrowiej.
Robię teraz sosy czy musy i dodaje do deserków. Młody uwielbia cierpką czarną porzeczkę czy kwaśną wiśnie:) Niestety takich owoców o tak wyrazistym smaku w słoiczku się nie dostanie:/

Ja tez tak planuję zrobić, że w sezonie, kiedy jeszcze mój maluch nie będzie mógł jeść nic poza mlekiem pomrożę sobie warzywa i owoce, a później przy rozszerzaniu diety będą jak znalazł.
To jest moim zdaniem dobry pomysł.

Moje szczescie nie chce nawet powachac jedzenia ze sloiczkow. Gotuje mu sama i wiem co wkladam do ,garnka’'. Owoce i warzywka mamy z wlasnego ogrodu, bez zadnych nawozow i opryskow czyli w sumie eko.:slight_smile: jedzonko zawsze na parze, smacznie i zdrowo.
Poza tym w tych sloiczkach to tak nie dokonca wiadomo co jest. Ja jakies trzy miesiace temu otwierajac sloiczek z gerbera (dobra firma i cena posilku dosc spora) znalazlam kawalki szkla. Tak wiec nie mam zaufania co do dan ze sloikow. Samemu tez mozna przygotowac zdrowy posilek dla dziecka i to za duzo nizsza cene. W internecie mozna znalezc przepisy na dania dla alergikow i sposoby na to jak pozbyc sie lub zminimalizowac ilosc alergenow samemu w zywnosci.

Byłam wielką przeciwniczką słoiczków i zarzekałam się, że ja na pewno nie będę ich dziecku podawać. Czas zweryfikował moje negatywne podejście.Na początku wprowadzania produktów innych niż mleczko było to bardzo wygodne wyjście z sytuacji, kiedy to podajemy jedną , dwie łyżeczki. I jakoś tak wyszło, że przekonałam się do tego typu jedzonka. Synek jest tylko na słoiczkach. Bardzo je lubi. Ja kilka razy posmakowałam przy podgrzewaniu i muszę przyznać, naprawdę są smaczne.Patrząc na niektóre etykietki mogę powiedzieć, że nie byłabym w stanie sama przygotować pewnych dań lub deserków. Poza tym Mały codziennie dostaje inny specjał. Gdybym gotowała sama wychodziłaby większa ilość, zamrażana i podawana kilka dni z rzędu.

Bialutka wiadomo jesli masz dostęp do świeżych eko warzyw czy owoców z własnego ogródka, to nie ma co myśleć nawet o słoikach, chyba że takich w które bedziesz zamykała potem dżemy z jesiennych jabłek czy śliwek;)
Ja się przyznam ze często robię zakupy w markecie i niestety wiadomo jakie sa tak owoce czy warzywa, dlatego lepszym rozwiązaniem były dla nas słoiczki, teraz mam wiekszy dostęp do bazarków jednak czasami jak się patrze na niektóre owoce, to też daje dużo do myślenia;)
Teraz mała jest na obiadkach mieszanych, np. rybkę zjada ze słoiczków a obiadki z indykiem kurczakiem często dostaje domowe, które zresztą jej smakują.
Przy maluszku kilku miesięcznym przyznaje, ze łatwiej jest podać maluchowi słoiczki, bo po pierwsze szybciej, mniej czasu tracisz na stanie przy garnkach (wiadomo obiad normalny też musisz zrobic nie tylko dla dzidzi, pranie sprzątanie, codzienne obowiązki) a i czasu masz wiecej dla malucha;)
Słoiczki to super rozwiazanie dla mam które są w pierwszych fazach rozszerzania diety, a dodatkowo każdy słoiczek jest opisany w którym miesiacu mozna podawać maluszkowi ( ja miałam często mętlik jeśli chodziło o owoce czy warzywa na różnych stronach różnie pisali kiedy wprowadzać)
Super rozwiazanie mają słoiczki Bobovita dla dzieci alergicznych są dodatkowo oznaczone symbolem “A” mi to ułatwiało sprawę, nie musiałam czytać wszystkich składów na etykietkach słoiczków (niby nic trudnego, ale kiedy odkładasz 5 słoiczek na półkę bo okazuje się że ma coś w składzie co moze uczulać, to można dostać szału;)

Poza tym słoiczki dają takie jakby poczucie bezpieczeństwa :wink:

ja gotuję sama jeden posiłek i dodaje do tego kaszkę, a drugi daje ze słoiczka. nie wszyzstko jestem w stanie ugotować sama. dyni nie znajdę, banana się boje dawać bo to pryskane, szpinak ciężko drobno “rozpaciać”, dlatego mieszkam raz to raz to.

a ja mam takie pytanie : od kiedy można karmić dziecko tylko słoiczkami czy zupkami robionymi samemu? bez mleka modyfikowanego i bez piersi? od którego miesiąca? tylko nie piszcie proszę, że piersią najzdrowiej :slight_smile: chce po prostu wiedzieć od kiedy dziecko może jeść słoiczki, zupki, kaszki - bez piersi czy mleka z proszku. od 5 mca, 7, 10…?

Ale fajny temat…

Ja właśnie wykopałam cały zagon marchewki, ugotowałam część i zmiksowałam, zawekowałam i będzie dla maluszka… a smak marchewki mniam… sama wylizywałam łyżki… Drugą część marchewki pokroiłam w kostki i zamroziłam…
Ja zawsze mrożę warzywa z mojej działki… przynajmniej wiem co jem :slight_smile:

Przy rozszerzaniu diety Lenki przygotowywałam potrawy samodzielnie. Zaczynałyśmy od pojedynczych składników, z czasem je mieszając ze sobą. W momencie, gdy wyjeżdżaliśmy i nie miałam gdzie ugotować obiadku zabierałam słoiczek. Z początku mała nie była nimi zainteresowana, wręcz ich nie lubiła, ale z czasem, po troszku próbowania zjada je, jednak nie wszystkie potrawy. Przygotowuję Lence nawet to, czego ja nie lubię, mam nadzieję, że chociaż jej to posmakuje. Nigdy nie próbowałam dań ze słoiczka, jakoś nie mogę się przełamać, jednak partner robi to za mnie i twierdzi, że są całkiem smaczne. Ostatnio zakupiłam jogurciki Nestle o smaku malinowym i waniliowym. Lenka zdecydowanie woli ten pierwszy smak.

Ja jeszcze teraz korzystam ze słoiczków. Zawsze, gdy jestem poza domem, a dziecko jest głodne, mogę kupić słoiczek i podać. Łyżeczkę noszę ze sobą w torbie :stuck_out_tongue:

ja również. Jest to bardzo praktyczne rozwiązanie dla małego głodomorka :slight_smile:

mój głodomór to nawet nie mały a duży :stuck_out_tongue:

U nas też na półce stoją słoiczki mimo, że synek je już domowe obiadki. Tak się składa, że nie gotuję mu ryby więc żeby co tydzień dostał porcję korzystam ze słoiczków. Poza tym awaryjnie jeśli z jakiegoś powodu nie zrobię mu obiadku też biorę gotowce.

my też na wszelki wypadek zawsze mamy słoiczek w domu

My również w pogotowiu mamy słoiczki, ale jak jestesmy w domu sami gotujemy i podajemy córeczce to co my jemy lub jakas część. Warto korzystać z potraw w słoiczki wtedy kiedy nie mamy czasu lub gdzieś wyjeżdżamy, a także wtedy kiedy nie jestesmy w stanie czegoś ugotować np. potrawy z królika, a dla dziecka to naprawdę wartościowe mięsko. Tak więc nie jestem przeciwna sloiczkom jeżeli są one używane od czasu do czasu.

Ja gotuję, Andrzej wszystko lubi, byleby do jedzenia było. Wkładam mnóstwo serca w gotowanie mu obiadków :slight_smile: wszyscy szczęśliwi

Tak jak wiele z Was, przy pierwszych próbach korzystałam ze słoiczków. Faktycznie, trudno ugotować dwie łyżeczki jakiegoś dania. Jednak dość szybko, gdy tylko syn zaczął jeść większe ilości, zaczęłam gotować sama. Raz na 5 dni gotowałam mięsko z warzywami, a następnie miksowałam i mroziłam poporcjowane. Z czasem zostawiałam coraz większe grudki, tak aby mały miał co gryźć.

No własnie, jeśli chodzi o większe kawałki w porcjach, to zaczęłam pomału wprowadzać je do diety Lenki. Przy pierwszej łyżeczce, robi odruch wymiotny, jednak jak posmakuje, to troszkę zjada, ale jeszcze nie za dużo.

moja pani doktor mówi że o wiele lepsze są słoiczki od własnych robót gdyż to co jest w słoiczkach jest przebadane i zdrowe a my jak kupujemy jakieś warzywa na targu czy jakieś mięso w sklepie nie mamy pewności czy to było pryskane i czym zwierzyna była karmiona

Poza tym niektóre słoiczki mają bardzo ciekawy smakowo skład, sporo ziół. Ja niestety takich pyszności nie robię.