Słoiczek czy obiad robiony w domu

Kupuje ten komu sie nie chce gotowac :slight_smile:

Tylko jak już się gotuje coś dla siebie, to nawet mając restrykcje odnośnie składników, łatwo coś dla dziecka zrobić. Czyste lenistwo. Ja rozumiem, że czasem się nie chce, ale są rzeczy które można zawekować, zamrozić i na raz zrobić kilka porcji. I taniej też tak wychodzi.

Jak mi sie nie chce gotowac to robie omlet z tym co mam zupe na 2 dni albo nalesniki i dziecko szczesliwe jak i ja :slight_smile:

Uważam, że tak słoiczek dla starszaka może się sprawdzić gdy gdzieś wyjeżdżamy do znajomych lub rodziny.
Jeśli chodzi o słoiczki to ja na początku zdecydowałam się na nie, gdy synek będzie starszy będę sama gotować.

Jak rozszerzalam dietę to też w sumie tylko słoiczki ale też tego typu owoce jak jabłuszko czy banan to taniej wyjdą swoje (na parze ja robiłam). Późnej niektóre obiadki z rybą czy królikiem to też słoiczek bo to początki to bardzo mało mi moja jadła.
Właściwie 7mc to już było bardzo mieszane trochę słoiczek a trochę swojego. Teraz już na 9mc wszystko swoje jedynie jakiś wyjazd poza domem to słoiczek.

Dla straszaka, czyli moim zdaniem powyżej roku, to słoiczek był mało. Przynajmniej dla mojego. Jadąc gdzieś do znajomych, albo na miejscu gotowałam, albo swój zawekowany słoiczek z wyrobem własnym wiozłam.

To fakt dla starszych dzieci taki słoiczek jest nie wystarczający także to czyste bankructwo rodzica :smiley: gdy musi podać dwa :smiley:

A te słoiczki 1-3 to ok 8 zł kosztują to zupełnie bez sensu taki kupować :confused: taniej naprawdę wyjdą inne składniki gdybyśmy mieli kupić dwa, swojego wyjdzie więcej i zdrowiej :slight_smile:

Słoiczki dla dzieci powyżej roku to już faktycznie wyższa konieczność, ale nie można moim zdaniem tak generalizować, że kupują je osoby którym się nie chce. Jak mam teraz bardzo trudny okres, nie jestem w stanie stać przy garach a dziecko nakarmić trzeba. I gdyby nie słoiki to co miało by jeść: chleb i zapijać mlekiem? A tak słoiki ratują mnie z opresji. Jak poczuję się lepiej i będę w stanie bez mdłości wejść do kuchni powrócę do domowych obiadów. Podobnie sytuacja ma się na wyjazdach, trudno powiedzieć czy stołówka w której jemy przygotowuje posiłki z produktów wysokiej jakości. Tak do drugiego roku życia to raczej na taki wyjazd zabrałabym również słoiczki.
A to że obiadek domowy najlepszy, to rzecz oczywista.

W podróży i jedzenie na stołówce hmm to też bym wybrała słoiczek :)) z jednej strony się sprzeciwiamy że są granice podawania słoiczków ale są sytuacje wyjątkowe wtedy to nie zbrodnia :slight_smile:
Artan oby ci minęło szybko albo będziesz musiała nauczyć męża gotować heh u mnie nie wiem czy to by przeszło mąż i garki… :confused:

Artan sa sytuacje w ktorych trzeba sobie jakos radzic i tez zdecydowalabym sie na sloiczki. Ale np. Moj 3 latek nie zjadlby juz takiego sloiczka niestety… i z wyjazdami tez racja lepiej sloiczek niz jedzenie z nieznanego zrodla bo ja pod tym wzgledem jestem straznie przewrazliwiona.

Lenka trzy latek a roczniak to trochę jest różnica więc i zjeść może więcej innych rzeczy “dorosłych” a tu to jeszcze mamy trochę problem bo dzecko jednak je więcej ale nie na tyle i w takich formach jak dorośli.
Słoiczek to spokojnie da radę jeszcze ale właśnie w drodze wyjątku :slight_smile:

AmiAga wiem ze roznica i dlatego napisalam ze dla roczniaka czy nawet dwulatka to moze byc rzowiazanie jednak dla trzy latka nie koniecznie przynajmniej mojego :slight_smile:

Gdy jakbym zostawiła dziecko z mężem to pewnie też by kupił słoiczek , dlaczego? Bo wiedziałby ,że dziecko może to jeść. Gdy jedziemy do dalszej rodziny na weekend to też wole wziąć słoiczek , bo nie wiem co będą mieli do jedzenia , a nie każda pani domu lubi jak ktoś po jej kuchni się krząta.

Słoiczki nie jeden raz ratowały nas z opresji :slight_smile:

ja na razie karmię słoiczkami, uważam ze są delikatniejsze niż to co ja bym umiała ugotować :slight_smile: więc wole poczekać az synek podrosnie i mu już coś tam zaproponuje swojego :slight_smile: na razie ograniczam sól w swoich potrawach żeby się jej prawie całkiem pozbyć bo jak będę gotować to i dla niego i dla siebie:)

Dominika dobrze planujesz. Ja pamiętam jak zaczęłam gotować sama dla małej bez soli i ostrych przypraw a ta jak na złość nie chciała jeść to potem ja sama nie mogłam tego skonsumować :-). Teraz już się trochę przyzwyczaiłam, że np. ziemniaki soli się dopiero na talerzu. To wszystko na pewno wyjdzie nam na zdrowie.

U nas właśnie było to samo myślałam że coś źle robię i że te słoiczki takie pyszne dla niej. Raz drugi trzeci i dzecko się przekonało do mojej kuchni. Najlepsze ze wszyscy możemy jeść prawie to samo i już się nie martwię co dać dzecku jeść a co nam zrobić na obiad.
Dominika szybko się wprawisz nauczysz jest tyle fajnych przepisów o których sama nawet nie wiedziałam :slight_smile: jak nie mam pomysłu to zaglądam na stronki do mamusiek bligujacych czy na grupy mam na fb też wrzucają fajne przepisy :smiley:

dobrze że mąż na tyle rozumny, że mówi ze w razie czego to sobie po prostu dosoli na talerzu :slight_smile: dobrze ze mi chociaż te słoiczki wcina i nie mam problemu z jedzeniem :slight_smile:

Jak je lubi to dobrze ale nie za długo żeby się nie przyzwyczaiło dzecko bo później grymasi na to swoje jedzenie to po trochu coś podawać swojego trzeba :slight_smile:
Mężowie muszą być w tej kwestii na początku tolerancyjni bo inaczej się nie da…
Chyba że robić dla dzecka oddzielnie dziumdze porcje :slight_smile: