Drogie mamy, napiszcie mi proszę, jak wyglądał u Waszych dzieci skok rozwojowy między 5 a 6 tygodniem? Mój syn za dwa dni kończy sześć tygodni, chyba jesteśmy w trakcie takiego skoku. Jest bardzo marudny, sporo płacze i krzyczy, ciężko go ułożyć do snu wieczorami. Było już naprawdę dobrze. Tak jak pisałyście, z dnia na dzień było u nas lepiej. Myślałam, że baby blues po tych pierwszych dwóch tygodniach mam już za sobą. I nagle od kilku dni jest taka zmiana na gorsze. Ja chodzę jak kłębek nerwów. Syn płacze, a ja płaczę razem z nim. Z bezsilności i ze zwykłej rozpaczy, że sobie nie radzę. Marzyłam o dziecku i naprawdę jestem szczęśliwa, że udało mi się zajść w ciążę i urodzić. W styczniu bierzemy z narzeczonym ślub. Nie chcę się teraz posypać, ale naprawdę czuję coraz większą rozpacz..
Przede wszystkim maluszek czuje twoje emocje,zdenerwowanie. Miałam to samo, mały płakał od 19 do godz 23 właśnie w tym okresie. Trzeba to przetrwać, minie. Ciepła kapiel, przed snem godzinkę bez bodźców bez zabaw, bez tv. Przy usypianiu staraj się nie denerwować, to minie bardzo szybko i potraktuj to troszkę zadaniowo :). Staraj się usypiac moze na rekach, w wozku, Przy piersi. Probuj. Może zmieniaj się z narzeczonym jak masz taką możliwość. Minie szybko:)
Niestety trzeba to przetrwać, dziecko też dopiero się uczy swojego rytmu dnia więc warto wprowadzać wieczorne rutyny które pozwolą się dzidziusiowi wyciszyć. Potwierdzam również zdanie koleżanki, dziecko czuję Twoje nerwy więc ty również spróbuj się troszkę zrelaksować i pamiętaj cały czas się z dzieckiem poznajecie i uczycie nawzajem �
Lunka radzisz sobie świetnie. Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie pomóc maleństwu. To co opisujesz wygląda jak skok. Pierwsze 3 miesiące są ogolnie wymagające.
U nas są okresy wzmożonej płaczliwości, marudzenia pokrywa się to mniej więcej z kalendarzem skoków. Po tym pierwszym skoku zobaczysz że dziecko będzie bardziej kontaktowe a to np mnie już bardzo cieszyło i minęła ta rozpacz :)
Musisz przetrwać. Tak jak dziewczyny piszą dziecko czuje twoje emocje. Polecam to wszystkim i polecę też tobie spróbuj masażu shantala on super wycisza dziecko i możesz go zrobić sama. Twój dotyk wyciszy dzieciątko i ciebie przy okazji
Dziękuję za odpowiedzi. Jest ciężko. Staram się nie denerwować, ale czasem emocje puszczają i się rozklejam. Była u mnie położna, powiedziała, że to wygląda na ten skok rozwojowy, ale również mogą to być kolki, może być wszystko na raz. Czytałam o tym masażu Shantala. Na pewno wypróbuję. Czeka nas też wizyta u fizjoterapeuty. Wiem, że to trzeba przetrwać i to zrobię. Partner mnie wspiera, nie jestem w tym sama na szczęście.
Wiadomo to jeszcze emocje poporodowe . Głowa do góry jesteś najlepsza mama dla swojego dziecka !
Lunka a w czym śpi twoje dziecko? Może spiworek? U nas pomogło i córka zasypiała od razu sama, bez żadnego bujania.
Podniosłam się po tym dołku. Jest jakby lepiej. Mniej marudzi, więcej się uśmiecha. Chyba faktycznie to był ten skok rozwojowy. Położna też mnie pocieszyła. Mam nadzieję, że kolejne skoki zniosę już lepiej, bez załamki.
Synek śpi w śpiworku od początku, uwielbia je. Chwilę się w nim pokręci i zasypia. Swoje chyba wieczorami musi po prostu odreagować po całym dniu.
Moja córka sporo starsza ale wieczorami też ma swoje chimerki;).. Tak jak dziewczyny piszą, trzeba to przetrwać i trochę wyluzować, bo dzieci naprawdę wyczuwają emocje. Przy pierwszej córce bardzo się stresowałam i było dużo gorzej. Teraz biorę to ze spokojem i śmiechem i widzę, że córka na mnie patrzy i od razu minka jej się zmienia;).
Dokładnie tak każdy skok trzeba przetrwać :)
no niestety takie sytuacje się zdarzają i trzeba to przetrwać:)
Możliwe że u was moze byc to właśnie ten skok ale wydaje mi się że to kwestia indywidualna u każdego dziecka to nie ma tak że książkowo u córy w ogóle nie przypominam sobie takich skoków natomiast syn od początku był tak marudny że nawet też nie zauważyłam czy miał taki skok bo ogólnie męczyły go kolki non stop
Witajcie. Ja z małą aktualizacją. Przeszliśmy ten pierwszy skok rozwojowy. Synek faktycznie stał się bardziej kontaktowy, zaczął się uśmiechać, głużyć. Zrobiło się na chwilę spokojniej. Ale od tygodnia znowu to samo. W weekend nie mógł zasnąć, jak już zasnął, to machał przez sen nerwowo rękami i nogami, czasem sam siebie uderzył np w oko, co go wybudzało i znowu był płacz. Gdy go kładłam na brzuszku, to nagle nie był w stanie utrzymać głowy w górze. Od razu pomyślałam, że to kolejny skok. Położna mi to potwierdziła, że czasem te skoki mogą na siebie się nakładać. Wczoraj była u nas, poobserwowała synka i stwierdziła, że on bardzo szybko się rozwija, że mocno odczuwa objawy skoków, dlatego jest taki nerwowy i płaczliwy, bo wszystko go przeraża. Jest po prostu nadwrażliwy. Prawdopodobnie tak będzie wyglądać każdy jego skok rozwojowy, czyli takie nerwy mogą nas czekać co jakiś czas, niestety. Trochę się przeraziłam. Najgorsze jest to, że nie mogę mu w tym pomóc, nie wytłumaczę mu nawet, żeby się uspokoił i przytulił, to poczuje się lepiej. Możemy po prostu próbować go uspokajać. Na chwilę obecną pomaga mu otulanie go w kocyk na czas spania. Wtedy chociaż nie macha rękami i się nie wybudza. Są jakieś czopki, bezpieczne, które pomogą mu się wyciszyć, ale można je podawać od trzeciego miesiąca. Czy któraś z Was spotkała się z takim problemem nadwrażliwego dziecka?
U nas podczas skoku pomagało kołysanie na rękach, smoczek i szum suszarki z yt, dosyc głośno :) wszystko jednocześnie. Spróbuj może i u was się sprawdzi. Warto też pójść do pediatry, żeby wykluczyć inne przyczyny.
Lunka trzeba po prostu to przetrwać. Dziecko jest tak małe że nie będzie tego pamiętać ja osobiście nie podawała bym żadnych czopków uspokajających tak małemu dzieciątku.
Musimy przetrwać i przetrwamy. Nie ma wyjścia. Synek jest nadwrażliwy na te wszystkie nowe bodźce, które zaczyna odbierać i tak intensynie może u nas wyglądać każdy skok rozwojowy. Może być też tak, że kolejne będą już spokojniejsze. Położna wprost powiedziała, że nie wie jak to będzie, że mój syn to takie indywiduum. U nas raz kołysanie pomaga, raz nie. Smoczki czasem mu pasują, kolejnego dnia je wypluwa. Co do tych czopków, to nie mówię, że je kupię, ale że takie są. Na razie w zaśnięciu pomaga nam otulanie go. Wtedy tak nie macha rękami i nogami, uspokaja się. Lekko nie będzie, ale jakoś przetrwamy.
Moje dziecko miało tylko chyba dwa tak silne skoki rozwojowe, więc nie jest powiedziane ze wszystkie będą takie mocne.
Co do rzeczy uspokajających to jestem mocno na nie. Od uspokojenia są rodzice i bliskość. Będąc mała dziewczynka byłam bardzo wrażliwa, dużo płakałam, rodzice się często kłócili więc problem się nasilał. Dostawałam jako kilkulatka syropki i.... uzależniłam się od nich. Nie potrafiłam usnąć bez syropku na uspokojenie. I niby bezpieczny dla dzieci. No nie. Później wyszła mi nerwica. Także dla mnie nie ma czegoś takiego jak "bezpieczne na uspokojenie dla dzieci", dużo przytulania, rytuały, przyciemnione pomieszczenia i zapach rodziców to najlepszy uspokajacz ❤️
Mamo, dasz radę!
Może poczytaj o High Need Baby, bo to właśnie bardzo wrażliwe dzieci, potrzebujące więcej bliskości. Są grupy na fb, tam mamy często opisują co pomaga ich dzieciom
Mamina, mam nadzieję, że u nas również tylko te dwa pierwsze skoki będą tak intensywne. Ja to wtedy mocno przeżywam, jak synek płacze, a ja nie mogę go uspokoić. Wychudłam w trakcie ciąży, a teraz przy tych nerwach chudnę dalej. Ja też nie jestem za środkami uspokajającymi, sama ewentualnie wypiję melisę, ale to jak już naprawdę jestem bardzo mocno zestresowana. Po prostu napisałam to, co usłyszałam od położnej. Przykro mi, że masz za sobą takie przeżycia.
Poczytałam już o high need baby. O grupach na fb nie wiedziałam, ale chyba warto ich poszukać. Dziękuję za informację :)