Rozszerzenie diety a umiejętność siedzenia

Na kolanach to raczej w ostateczności chyba. Jakoś wydaje mi się że jak będę miała 2 ręce do tego karmienia to będzie mniej prania i bałaganu ale to tylko tak sobie gdybam. A fotelik to tak jak pisze M.Jacek chyba kupimy regulowany żeby wozić w pozycji półlezacej. Jest tego sporo do wyboru więc trzeba by porównać itp.

Aleksandra jak mały nie wystaje czubkiem głowy poza oś nosidełka to nie szukaj fotelika i nie zmieniaj łupinki na kolejny fotelik. W łupince dziecko jest najbardziej bezpieczne, wiele mam wybiera kolejny fotelik przodem do kierunku jazdy a tak na prawdę o wiele bardziej bezpieczny jest ten tyłem. Najczęstsze zderzenia to zderzenia czołowe i warto pomyśleć co się wtedy dzieje z głową. Głowa leci siedząc przodem do przodu więc narażony jest kręgosłup malucha a i nie zapominajmy jaka duża jest głowa takiego dziecka w porównaniu z resztą ciała…A siedząc tyłem nie ma większego pochylenia czy samego momentu, że głowa leci. Powinno się też wozić dziecko w łupince z podniesioną rączką do góry też dla bezpieczeństwa. Wątek podany przez Ulę jest na prawdę godny poczytania przed wyborem kolejnego fotelika.

Wracając do karmienia to w leżaczku bujaczku bardzo łatwo dziecko może się zakrztusić. Wiele osób też zaczyna przygodę z rozszerzaniem w łupince (foteliku samochodowym) wtedy oczywiście zapina dziecko pasami i gdyby dziecko się zakrztusiło (czego nikomu nie życzę) mijają na prawdę cenne sekundy na odpięcie pasów, do tego dochodzi stres. Karmiąc w leżaczku dziecko nie połyka prawidłowo a jedzenia dostaje się na tylną ścianę gardła. Dzieci powinny być karmione w pozycji siedzącej bo tylko tak mają szanse prawidłowo połykać a i do zakrztuszenia zajdzie rzadziej a jeśli już to dziecko jest już na naszych rękach i można szybko zareagować.
Dlatego o wiele bezpieczniej jednak posadzić dziecko na kolanach i ewentualnie oprzeć jego plecki o swój brzuch żeby mu pomóc w siedzeniu i tak karmić. Początkowe karmienia to na prawdę chwilka i lepiej posadzić dziecko żeby uczyło się prawidłowo żuć, połykać niż bać się, że dziecko się zadławi. A zanim dziecko zacznie już na prawdę jeść to zazwyczaj już siedzi i wtedy jak najbardziej wkładamy je do krzesełka.

Nie przekreślałabym całkowicie bujaczka do karmienia.
Fajnie jest trzymać dziecko na kolanach i je karmić, ale gdy się jest zdanym tylko na siebie to na prawdę jet to trudne do wykonania? Nie wyobrażam sobie jedną ręką trzymać dziecko a druga karmić. Do tego dochodzą rozmachane rączki, które wszystkiego chcą dotknąć, istne szaleństwo :stuck_out_tongue: Ja karmiłam na początku w bujaczku i ani razu synek się nie zakrztusił? Chociaż do tego się przydał ten wynalazek bo ogólnie jestem anty nastawiona do wszystkich leżaczków.

No właśnie ja też planuję karmić w leżaczku. I dokładnie tak samo już sobie wyobrażam te wszedobylskie małe raczki. Nie wiem po co przypinac dziecko obojętnie czy w foteliku czy leżaczku jak cały czas mam je na oku gdy karmię. Oczywiście może się zdarzyć że się zakrztusi ale nawet i na siedząco może się to zdarzyć. Nie ma co demonizowac.

Szczerze mówiąc pierwsze słyszę o zakrztuszeniu w bujaczku.Ja tak karmiłam i synkowi nic nie było.A dawałam mu po troszku na tą łyżeczkę.Ile też na taką plastikową wejdzie.
Nie wyobrażam sobie karmić na kolanach…a mało tego że rączki machające są wszędzie ale trzeba wycierać malca po buzi albo jak jest wyciek w kąciku.Trzeba mieć synchronizację,odłożyć słoik wziąć pieluchę a tu wszystko robić jedną ręką nie wyobrażam sobie…
Do zakrztuszenia może dojść nawet w najmniej spodziewanym momencie jak u mnie było.Dziecko leżące na boku krztusi się swoją śliną…a już jakiś czas minął po jedzeniu a tu takie coś.Jak dobrze że wtedy byłam obok.Moja szybka reakcja dużo pomogła bo wiedziałam co i jak robić.

Karmiąc łyżeczką może być problem w pojedynkę owszem ale już korzystając z metody BLW jest łatwiej. Ja karmiłam na kolanach z mężem ale mój syn też szybko usiadł od pierwszego posiłku bo zaczęliśmy jak miał 6,5 miesiąca drugie podejście a usiadł jak miał lekko ponad 7.
Nie skreślam całkiem bujaka bo każda z nam ma wybór i wybiera to co najlepsze dla jej dziecka. Moja kuzynka karmiła też w bujaczku i to długo i też nic się na szczęście nie stało.
Nie demonizuję bujaczka ale napisałam jak to się powinno odbywać wg fizjoterapeutów. :slight_smile:

A zazwyczaj bywa tak, że teoria swoją drogą, a praktyka swoją :slight_smile: trzeba sobie radzić na własne sposoby, szczególnie wtedy kiedy nie ma się nikogo do pomocy :slight_smile:

Kasia to Twój synek szybko usiadł jak mając 6,5 miesiąca.Mój późno bo przed samym 8 miesiącem siedział stabilnie sam,bez podpierania.Niczego nie przyśpieszałam :wink:
Nie raz bylam w szoku jak weszłam do pokoju a on siedział,a byłam tylko nalać mu pić :wink:
Fizjoterapeuci też mówią o szkodliwym działaniu chodzika a i tak ludzie z nich korzystają.Mój syn nie miał chodzika.Uczyłam chodzić go za rączki albo z przewieszoną pieluchą pod pachami.Nauczył się bez pomocy chodzika.Potem dużo dzieci ma problemy ze stawianiem stóp w odpowiedniej pozycji i chodzenie całą stopą a nie na palcach.
Moja siostra też karmiła dziewczynki w bujaczku a ona miała bliźniaki i dopiero musiała sobie radzić.Karmiła obie na raz a jakby miała każdą po kolei to ta druga chyba by się zapłakała.

Nigdy nie dojdziemy do sytuacji, że wszystko będziemy robić w taki sposób było na 100% poprawnie i według zaleceń specjalistów, bo tak się po prostu nie da. Chociaż nawet pomijając rady specjalistów, to dla mnie karmienie w leżaczku jest po prostu nienaturalne i na te kilka chwil wolałam aby mój synek siedział w krzesełku do karmienia. Miałam to szczęście, że synek siedział w nim w miarę stabilnie (choć może ktoś zarzuciłby mi, że wcale tak nie jest). Zobaczymy jak to się wszystko ułoży przy drugim dziecku.

Darka zaczęłam rozszerzać dietę jak miał 6,5 miesiąca a usiadł jak miał trochę ponad 7. :slight_smile: my też niczego nie przyspieszaliśmy sam kombinował aż usiadł a później już poszło z górki.

Chodziki owszem szkodzą i nie powinno się ich używać ale w tym wypadku tak samo każda nam chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Mój Syn zaczął chodzic sam bez chodzika, pchacza, pieluchy i innych wspomagaczy. Na roczek już chodził pięknie więc sam wiedział kiedy jest gotowy j kiedy ma spróbować.
A tak na marginesie pielucha pod pachami czy też prowadzące za rączki też nie do końca są dobre bo tak jak chodzik nie uczą prawidłowo stawiać stopę, dzieci chodzą na paluszkach, ciężar ciała oparty jest na pieluszce, dziecko nie uczy się równie ważnych jak samo chodzenie upadków.

Ula uwazam tak samo. Karmienie w leżaczku nie jest naturalną pozycja.

Faktycznie pozycja w bujaczku jest nienaturalna, bo kto w takiej pozycji chciałby jeść. Ale wkładanie do krzesełka dziecka, które chwieje się na boki też nie jest dobrym rozwiązaniem ;/ po prostu każda z nas musi sobie poradzić w taki sposób jak umie. Dziecko lada chwila zaczyna samo siedzieć i wtedy jest łatwiej.
Co do chodzenia to zgadzam się z Kasią, nie ma co przyśpieszać i pomagać maluchowi czymkolwiek. Czy to chodzik czy pielucha - stanowcze NIE!
A tak na marginesie nasz Jasio wczoraj po raz pierwszy podciągnął się za szczebelki w kojcu i stanął :slight_smile: trwało to może z 5 sekund ale dobre i to :slight_smile: niedzielne popołudnie było idealnym momentem na takie pokazy - rodzice w komplecie, więc synek pokazywał nowe umiejętności :stuck_out_tongue:

Kasia.S. widzisz niektórzy sadzają już 4miesięczne dzieci na nocnik i opowiadają offen na osiedlu.Kiedyś tu o tym pisałam,ale w innym temacie.Wtedy myślałam że krew mnie zaleje.
A mój syn też zaczął chodzić sam ale jak chodziliśmy na spacery to pieluszka nam pomagała bo syn ciągle by się wywracał i brudny cały więc tak się ratowałam.A w domu to sam działał z chodzeniem.My mieliśmy pchacza ale tylko służył do zabawy i naciskania ale tak żeby z nim chodził to nie.
Mój łobuz zaczął chodzić 5 dni przed roczkiem. I wtedy się zaczęło bujanie na boki i coraz szybsze tempo! :slight_smile:
Myślę że jak rodzić prowadzi dziecko za rączki to w miarę spokojnym tempem żeby mogło swobodnie położyć stopę prawidłowo.Częściej chodzenie po palcach jest spowodowane chodzikiem.A z pieluchą też równo stopy prowadził bo nie ganałam z nim przed siebie tylko na spokojnie.

Ja się nie spieram z Wami i uważam że każdy ma prawo robić tak jak uważa, że jest dobre dla jego dziecka. Forum jest po to żeby dyskutować i wyrażać swoje opinie i każda z nas to robi. :slight_smile:
Mimo wszystko jestem na nie jeśli chodzi o chodziki i pieluchy nawet jeśli dziecko zaczyna już samo chodzić. Ale to moja opinia.
Ja sobie radziłam z tym tak że na dworze po prostu mały siedzi w wózku skoro sam nie chodzi jeszcze na tyle żeby go puścić a w domu spokojnie ćwiczy. Jak już sam chodzi to chodzenie za rączkę jak najbardziej wcześniej przy tych pierwszych kroczkach jakoś uważam że powinien mieć czas na podszkolenie swoich umiejętności.

M. Jacek brawa dla Jasia. To teraz czekać aż zacznie sam wstawać na dłużej. A ile Jasiu ma?

Jeszcze chyba za wcześnie :slight_smile: Jaś ma dopiero 8,5 miesiąca :slight_smile:
Ale w niedzielę zaskoczył nas pozytywnie, teraz nadal się podciąga :)w połowie drogi pada na tyłeczek, ale to jest taki mały uparciuszek i próbuje dalej :stuck_out_tongue:

Kasia.S u mnie takie podejście na polu się nie sprawdzało…mimo iż chciałam żeby siedział w wózku i w domu ćwiczył nie było szans…takie nerwy pokazywał i wymuszał że musiałam go wyciągać z wózka…tak musiałabym do domu wracać a szkoda marnować pogody w murach.

Mój łobuz jakiś nie był skory do wstawania :wink: dopiero jak nauczył się raczkować to po 2 tygodniach zaczął wstawać…
A w wieku 8 miesięcy to dopiero doskonalił na całej linii siedzenie w idealnym pionie :wink: mój nigdzie się nie śpieszył :wink:

M. Jacek nigdy nic nie wiadomo. Może Jaś szybko wstanie. Jazdę dziecko jest inne więc kto wie. U nas Raczkować syn zaczął jak miał 6 miesiący i 3 tygodnie. Pierwszy raz w łóżeczku wstał też szybko bo miał 7 miesięcy a kiedy już tak stawał na dłużej to musiałabym zobaczyć na zdjęciach i filmach bo na pewno robiłam. Mój młody jakoś szybko zaczął z tym wstawaniem, chodzeniem itd.
Darka każdy na jakąś swoją metodę. :slight_smile:

Zgadza się, każde dziecko ma swój sposób na siedzenie, raczkowanie czy wstawanie. Trzeba mu tylko stworzyć warunki, aby mógł doskonalić swoje umiejętności :slight_smile: i chwalić za każdym razem :slight_smile:

Moja corka usiadla sama jak miala 8 nawet 9 miesiecy , wprowadzalam posilki wczesniej wtedy albo w lezaczku albo w krzeselku do karmienia ktore ustawialam na pollezaco. Bylam zdania takiego ze jak na czas karmienia ktore nie trwa wiecznie tylko gora 5min wykorzystam lezaczek czy krzeselko nic dziecku nie bedzie a ja nie bede sie stresowac i denerwowac z wymyslaniem jak karmic dziecko . :slight_smile: bo spokojna i zadowolona mama to szczesliwe dziecko :slight_smile:

Dzięki Olcia. Ja chyba też już zdecydowałam karmić w leżaczku. W sumie z taką myślą go kupiłam. A z krzeselkiem poczekam aż mały będzie sam siedział.

Nie rozumiem dlaczego karmienie w leżaczku nie jest naturalną pozycją. Przecież to jest, bądź co bądź, pozycja siedząca. Moj maluch byl tak karmiony od 4 miesiąca, nie chciał siedzieć na krzesełku do karmienia, tak samo jak nie umiem go teraz do nocnika przekonać. Jemu jest nawet wygodniej jeść w takiej pozycji niz tak na prosto siedząco. Często bywa, ze mleko pije na leżąco bo nie chce mu sie trzymać butelki. Takie małe dziecko samo bedzie informowało czy jest mu wygodnie czy nie. A to, ze dla na, doroslych, cos jest nienaturalne to kwestia tego, ze my to inaczej robimy.