Pcheła, kazde warzywo podaję trzy dni - wyjątkiem był ziemniak (4) bo próbowałam z kroplami mleka. Dzisiaj podałam dynię i coś tam zjadła bez płaczu
Super ! Jeśli dynia zasmakuje, to warto dawać częściej. Jest bardzo bogata w witaminę A, B, C i pomaga zwalczać infekcje
U nas rozszerzanie diety rozpoczęło się, jak mała zaczęła patrzyć na mój talerz i ruszać buzią- około 5 miesiąca, mimo, iż karmie ją naturalnie- nie chcialam przegapic tego momentu, w którym wykazuje zainteresowanie jedzeniem, bo to cenne przy wprowadzaniu nowego pokarmu. No i na początku oczywiscie zabawa łyżeczką, pokazywanie przez mamę i tatę, jak sami jedzą obiad, jak należy dziabać buzią każdy kęs, a Mała wtedy siedziała sobie obok nas w bujaczku i oglądała.
Jak mówi pewna reklama- smakow jak liter trzeba się nauczyć i jak miałam dość, że wszystko upaprane jedzeniem, a ona wykręca buzią, przypomniałam sobie to zdanie jak mantre i na drugi dzień zaczynalam od nowa. Polecam silikonowe śliniaki- szybko sie je czyści i nie odbarwiają się od jedzenia.
Najpierw zaczynałam od jednej łyżeczki marchewki, no i oczywiscie brawo i uśmiech i całusy po zjedzeniu, no i tak codziennie o jedną, dwie łyżeczki więcej. Nie powiem, żeby jej jakos super smakowało, ale tak pozamylalam jej, że zjadła. Przez pewien czas spoko, ale później nagle zaczęła płakać i nie chcieć jeść- okazało sie, że idą zęby i boli jak je. Więc chwilke zostawiliśmy w spokoju i wróciliśmy później i znowu powoli,ale do celu i na początku średnio, a później coraz chętniej. Później zaczęłam od jednej łyżeczki ziemniaka stopniowo zwiększając ilość i dodałam go ostatecznie do marchewki, więc było lepiej. A jak miała gorszy dzień, to odciagnęłam kilka kropelek swojego mleka do miseczki z zupką i smakowało. Oczywiście po karmieniu zupkami, dawałam jeszze pierś, aby dzidzia dojadła sobie, bo przecież 40 ml zupki sobie nie poje, a po 40 ml wykręcała buzią, że dość i wypluwała. No i później kolejne warzywa i owoce. Czasem do marchwi dodawałam jabłko ugotowane i też super zjadła.
A później w pewnym momencie znowu nie chciała, więc zmieniłam konsystencje na taką wodnistą i wsuwała szybciutko i chętnie, a później znowu dawałam jej coraz bardziej gęste, bo dodawałam coraz więcej kleiku kukurydzianego lub kukuryziano-ryżowego- ale ja robie bez mleka(bardzo lubi jego smak) lub kaszki manny, a od jakiegos czasu króliczka i jajko. I teraz je chętnie po 200 ml zupki takiej gęstej i jeszcze dojada piersi. A ja dość wczas dałam jej chrupke kukurydzianą, żeby uczyła sie gryźć i do tego teraz jak w zupce są jakieś kawałeczki małe mięska czy drobinki kaszki, to bez problemu rozdrabnia językiem. Także super, ale droga do celu powolna, trudna i mozolna, ale metodycznie i konsekwentnie do przodu:)
Ale u nas pojawił sie inny problem, bo zaczęła wymiotowac po jabłku z łyżeczką kaszki manny(na wodzie), bo wprowadzamy dalej gluren stopniowo. Czy któras z Was miała taki problem? Wcześniej jadła jabłuszko i nic jej nie było, a teraz nagle ni z gruszki ni z pietruszki zaczęła wymiotować i to właśnie po deserku. Staram sie zachować przynajmniej 2 godziny odstępu między deserkiem a mlekiem, bo już myślalam, że tutaj jest problem, ale i tak to samo… raczej nie wykazuje problemow z przełykiem, bo nie ulewa wogóle, deserki i odbiadki robie sama z warzyw i owocow z własnego ogrodu, więc nie ma tam nic szkodliwego. Poza tym przy zatruciu pokarmowym byłaby raczej podwyższona temperatura i problemy możliwe,że z biegunką. A tu nic. Kurcze, czy to może alergia- ale wczesniej jej nie było… może ktos doradzi, bo ja już zgłupiałam.
Eresz, alergia nie musi ujawnić się przy pierwszym kęsie. Często jest tak jakby odroczona, czyli ktoś je np gluten kilka/kilkanaście lat i nagle ciaaach. Mnóstwo dziwnych objawów, np świąd skóry, wysypki, bóle brzucha, wymioty, mdłości, duszności. W Waszym przypadku nie wykluczyłabym alergii. O krok dalej można podejrzewać celiakię, ale jeśli córka nie ma biegunek i bólu brzucha to w to bym nie szła. Póki co można podejrzewać nietolerancję lub alergię. Tak się dzieje po wszystkim z glutenem? Musiałabyś potestować.
Objawy alergii na gluten są często bardzo zbliżone do objawów innych alergii pokarmowych. Alergia na gluten często objawia się poprzez:
-pokrzywkę skórna i inne zmiany skórne przypominające atopowe zapalenie skóry (mogą być na policzkach, rączkach, nóżkach)
-wymioty (tak jak u Was)
-biegunkę
-wodnisty katar
-bóle brzucha
-duszność i zatkanie nosa bez kataru (tzw. sapka)
Oczywiście te objawy nie występują na raz, zależą też od wieku dziecka. Zwykle maluchy mają zmiany skórne (często mylone z AZS na przykład).
Według mnie powinnaś, przetestować gluten, zapisać o której dziecko jadło i o której nastąpiły wymioty i obserwuj skórę dziecka i jego oddech. Jeśli coś się pojawi na skórze to zrób zdjęcie i udajcie się do pediatry. On może zlecić wizytę u alergologa, a on testy wykluczają alergię na gluten. Jeśli testy wyszłyby pozytywnie to stosowałabyś u dziecka dietę eliminacyjną.
U nas raz jest lepiej z jedzeniem, raz gorzej. Staram się tak wybrać czas aby córka nie była ani najedzona ani głodna. Zwracam też uwagę na jej zmęczenie bo jak chce jej się spać to też nie zje. Póki co zrezygnowałam z łyżeczki (mimo, że była płaska) i zgodnie z sugestią neurologopedy karmię córkę szpatułką - sprawniej nam to idzie.
Mama Gratki- jeśli chodzi o gluten, to raczej nie to, bo też na początku o tym myślałam, ale nie ma żadnych objawów skórno-oddechowych, ani jelitowych, prócz tych wymiotów przez 2 godziny.
W pewnym momencie zrezygnowałam z jabłka dla niej i podawałam jej kaszke manne na łyżeczce- po jednej małej łyżeczce dziennie przez kilka dni i nic- ani skórne, ani jelitowe ani wymioty. Podajemy jej nawet podczas naszych posiłków ze trzy takie szczypty chleba, żeby uczyła sie gryźć i dziamkać takie bardziej rzeczy stałe niż zupki. I też nic nie wykazuje na problem z glutenem, nawet rozmawiałam z lekarzem POZ i też raczej wykluczył to.
Byliśmy nawet w szpitalu, bo zaczęła wymiotować o 23 za pierwszym razem i bałam się, czy to nie rotawirus(choć była szczepiona, ale nigdy nie wiadomo), i pędziłam na złamanie karku do szpitala, bo pogotowie nie chciało przyjechać. A lekarz nie miał pojęcia skąd- bo dziecko nie wskazywało żadnych problemów natury alergiczno-jelitowych. Lekarz mówił, że to może być od śliny, bo idą zęby, ale szczerze nie do końca jestem przekonana, bo to akurat jest po tym jak mała zje deserek z jabłka. A ja tak dbam o higiene przygotowania i przechowywania pokarmów dzidzi, że wykluczylismy ewentualne zatrucie, bo też byłyby dosatkowe objawy. A wcześniej jadła jabłko samo bez kaszki przez trzy miesiace i nic jej nie było- wygląda tak, jakby zjadała powyżej 50 ml i coś w brzuszku działo się niedobrego… a i zazwyczaj po takich wymiotach ze trzy dni później zaczyna się jakis wirus, bo jelitka są zbyt obciążone i odporność znika… to już nasze 5 wymioty i stale jest tak samo…a podczas czy przed wymiotami nie wykazuje żadnego kataru, kaszlu, nic.
A jeśli chodzi o Twoje maleństwo to masz racje- ważne jest aby dzidzia nie była śpiąca, bo nie zje, ale też nie ma co dawać od razu po spanku, bo też nie zje. A jak będzie bardzo głodna to chce dostać mleczko, a nie papke, więc trzeba wyczaić, co ile Twoja dzidzia jada mleczko i tak z pół godzinki przed planowanym karmieniem podać obiadek. Wtedy na spokojnie będzie próbować. Nie ma też co na siłę, jak dziecku idą ząbki, ma katar lub jest osłabione, a nawet jak ma nadmiar bodźców- moja córeczka nie chciała jeść jak byliśmy w gości, bo była zainteresowana wszystkim i wszystkimi, ale nie jedzeniem, nawet nie chciała mleka. Także spokój dla dziecka też jest ważny. U nas też było tak, że jak karmienie trwało za długo to mała się niecierpliwiła i już nie chciała jeść, bo koncentracja uwagi u takiego malucha jest króciutka, więc zabawiałam zabawkami- wiem, że to do końca nie pedagogiczne, ale to niestety jedyny sposób na zjedzenie pełnej porcji. A i jeszcze jedno mi się przypomniało- zwróć uwage na temperature jedzenia, bo moja jak jej się zrobiło chłodniejsze, to nie chciała jeść i szybko musiałam lecieć i podgrzewać i wtedy zjadała.
A ile Twoja dzidzia ma? Aż tak było nieciekawie, że wzieliście do neurologopedy dzidzie? Pediatra nie dał wam jakiś konkretnych porad?
No właśnie mój synek też nie jest skory na rozszerzanie diety i mega krzywi minki przy nowych smakach, z wodą też tak było na początku, ale się przyzwyczaił. Dynię raz trochę zje a raz nawet nie ruszy, ziemniak nie bardzo mimo, że dodaje nieco swojego mleka, dynia + ziemniak to już wcale. Sprawdza się podanie posiłku w bardzo płynnej konsystencji tak jakby zupka ale bez dodatków i pije chętnie bez krzywienia minki no ale chciałabym go przekonać do bardziej stałych konsystencji, może synek po prostu potrzebuje trochę czasu i tyle i wkrótce mnie zaskoczy
Agnieszka- u mnie, jak wyżej pisałam też był etap niechęci do jedzenia lub do formy bardziej papkowatej czy wodnistej- właśnie jak nie chce papki to dolej gotowanej wody i spróbuj takie podać- u mnie sie to sprawdziło. A za chwilke sie znowu zmieni, także dzieci bedą nas zaskakiwać co rusz;) ja z tym moim małym Szkrabem to jesli chodzi o jedzenie to mieliśmy pod górkę, ale na spokojnie i powolutku i wszystko sie uda;) jak wprowadzałam kaszke manne na śniadanie było to samo, po jednej lyżeczce i codziennie o jedną wiecej, a teraz zjada porcje 120 ml plus kromke chleba z cieniutką warstewką masła za tydzień spróbuję zwiększyć znowu porcje o te 10 czy 20 ml.
Ale znowu chlebuś z masełkiem to wsuwa od samego początku i zagląda nam w talerz i chętniej zjada z naszego talerza. Dlatego jemy razem - przy jednym stole, dosuwam jej krzesełko do karmienia i jemy razem, a jak jest tatus to obiad w trójke- bo juz pojawiło sie drugie danie w menu córeczki;) a ja sobie np gotuje ryż czy kasze to nie sole i takie podaje Małej a ona sie cieszy bardzo, że je to co mama;) ale droga to teraz była kręta i wymagająca dużo cierpliwosci. Ale jak widać opłaciło się i trzymam kciuki, aby wszystkim dzidziom sie udało;) nasz mały sukces to smakowity brokuł- mniam mniam;)
Agnieszko,
u nas pierw zbyt gęsta konsystencja nie przeszła. Córka się “zaklejała” i krztusiła, zbyt wodnista też nie może być. U nas najlepiej sprawdza się lekko spadająca z łyżki jak przechylę łyżkę. Cukinia jest super bo jej konsystencja bez mojej ingerencji jest świetna. Gotuję na parze i bez dodatku wody wychodzi lejąca.
Nie zmuszaj dziecka, powoli, zapewniam Cię, że za kilka tygodni się przekona tak jak u nas. Jak idzie Wam jedzenie łyżeczką? Jeśli to łyżeczka jest problemem to wybierz szpatułkę bo jest płaska, córce lepiej się na początku jadło właśnie ze szpatułki.
Ziemniak jest lepki i ciągnący się dlatego warto go połączyć z marchewką i selerem. Seler nada daniu ostrzejszy, wyrazistszy smak. Niedawno na Canpolu pojawiła się porada na temat selera, faktycznie smak był ciekawy i córce taka kombinacja smakowała. Jeśli się zdecydujesz to na początek dodaj mały kawałek bo seler ma intensywny smak i zapach. Kawałek jak pół paznokcia spokojnie wystarczy.
Mama- ja miałam taką płaską prawie łyżeczke co dostalam z firmy hipp i super sie nią karmi, bo kupilam takie głębsze nieco bardziej i moja córcia tez nie bardzo była za jedzeniem z niej. A szpatułką nie próbowaliśmy, bo łyżeczka wystarczyła;)
Ja pamiętam jak wprowadzałam jajko, to dopiero miała Mała minę, ale nie zniesmaczona, ale taką zdziwioną, bo specyficzna konsystencja w zupce jak lane ciasto;)i ją zaskoczyło;D
A jak dlugo po zupce Ci maluszek zjada kolejny posiłek, bo mi wydłyżył nawet o 5 godzin przerwe między posiłkami.
Eresz, początkowo po zupce była godzina luzu, a teraz jak córka je większe porcje to i właśnie 5 godzin się zdarza. Wczoraj córka zjadła sporo mleka z dwugodzinna przerwą, długo spała i jadła dopiero po długich godzinach, wahałam się czy budzić na jedzenie czy nie. Wiem, ze przerwy nie powinny być zbyt długie. Jednak z drugiej strony córka ząbkuje i przez to cały dzień mamy zdezorganiziwany. Przypomnij mi, ile ma Twój szkrab
Mama- moja Mała ma już 8 miesięcy;) duża baba;)
Właśnie ten czas pomiędzy posilkami troszke mnie przerażał, bo o ile rybka, a nawet jajko w zupce, to szybciej sie trawi, o tyle króliczek, to 5 godzin, a czasem nawet 6 i początkowo sie martwiłam, ale rozmawialam z lekarzem i mówił właśnie że te brzuszki malutkie dopiero się uczą trawić wieksze porcje i troche im to zajmuje. Moja zjada 250 ml. A to, że uczą sie trawić to widzialam po kupce Małej, bo były w niej małe kawałeczki marchewki z drugiego dania, które pogryzła, ale nie do końca sie wszystko strawiło;)
U nas tez z tym ząbkowaniem istny cyrk- Mała sie ślini strasznie, jak cos źle nagryzie to strasznie płacze i jest mi jej strasznie żal( stosuje żel na dziąsła, masuje i daje chłodbe gryzaki, ale to pomaga trochę), rozbudza się w nocy czy podczas drzemek z płaczem. A paracetamolu jej nie chce dawać, jak nie jest kiepsko, bo ostatnio czytałam najnowsze badania na temat paracetamolu i raczej sklaniam się so ibuprofenu.
Mamy łyżeczke hipp i tu nie ma problemu. Problem jest z konsystencja tylko
U nas sie super ta łyżeczka sprawdza wszystkich typów posiłków;)
A jesli chodzi o konsystencje- to ja robiłam tak, że gotowalam nie taka pulpe, tylko bardziej taka średnią jak zupa krem lejąca sie z łyżki(nie taki betonik, co zostaje na łyżce jak sie przechyla) a jak było jeszcze za geste, to obok w pojemniczku miałam wodę ciepłą i przygotowaną oczywiście i jak coś nie pasowało to dolewałam na bardziej wodnistą. W pewnym momencie to była jak zwykła zupa - taka wodnista, ale zaraz jej się zmieniło, także dzidzius się zmienia i trzeba podążać za nim. A jak jest zbyt wodnista- to zawsze można dać do garnuszka i po prosru odparować nadmiar wody poprzez gotowanie;)
A ile Twój dzidziuś już ma? A wprowadzałaś juz mięsko albo rybkę? Bo moja córcia odkąd posmakowała królika, rybe i jajko to nie ma zupy, której by nie zjadła- nawet kalafiorowa czy brokułowa;) wsuwa aż sie uszka trzęsą i to stosunkowo duże objętości, bo ok 250 . To nawet sporo jak na 8 miesięczna dzidzie, ale jak chce to jej nie odmawiam. Nie jest otyła, wiec nie mam sie co martwić(ważę ją w domku, bo mam wage niemowlecą i mierzę i sprawzam w siatkach centylowych;), po prostu teraz potrzebuje dużo energii bo staje, raczkuje i podejmuje próby chodzenia pod paszki;) dzieci w jej wieku to średnio 190- 210 ml powinny jesć na jeden posiłek- ale to średnia, więc jeden zje mniej inny wiecej;)
łyżeczka z Hippa jest super, jet płaska, nie jest za szeroka.
Wprowadziłam królika, większość warzyw, kaszkę manną (po której córka wymiotowała i miała krostki dlatego po tygodniu podejmę kolejną próbę).
Z jajkiem jeszcze czekam, planuję wprowadzić w ten weekend w formie kluseczek do zupy.
Moja ma już 8, ale zjada około 160. Nad ranem daję butlę 180, koło 07.00 120, koło 09.30-10.00 owsianka, ok. 12 albo obiadek albo mleczko, i później mleczko, kolacji jeszcze stałych nie wprowadziłam W międzyczasie chrupek i owoc.
O kurcze- a robilaś prowokacje glutenu wcześniej? Ja w sumie robiłam juz w 5 miesiącu po jednej łyżeczce dziennie, bo w związku ze zwiekszonym prawdopodobienstwem alergii u Małej, wolałam dmuchać na zimne;) a w 7 już podawałam dodatkowo do zupki po 60 ml manny lub zamiennie z innymi zbożami.
U mojej w sumie z tymi wymiotami ustapiło po tym moim ostatnim poście, ale jabłka juz jej nie podaje wogóle. A kaszke manne je teraz 120 ml z mleczkiem rano na śniadanko i do tego jeszcze kromeczka chlebusia z masełkiem - czyli u nas te wymioty nie przez gluten- teraz jestem pewna na 100 %. Ale te 120 i
kromeczka to wystarcza u niej na godzinę,półtorej tylko, bo zaraz jeszcze mleczka z piersi sie domaga.
Ja tak uważam, ale nie jestem tego w pewna, bo nie jestem lekarzem, ale w związku z tym, że Mała jadła coraz większe porcje, to organizm musiał sie przestawiać na dłuższe przerwy, bo dłużej trawił- niby zachowywałam odstęp tych 3 godzin między posiłkami, ale jednak,jak organizm sie przyzwyczaja do nowej formy posiłków i do coraz wiekszych objętosci, to zbyt krótko te 3 godziny. I jak przykladowo zjadła deserek o 16 a mleczko koło 19, to nie zdążyło sie strawić i zaczęło mleko fermentowac z owocami i stąd wymioty. Teraz owoców podaje mniej i raczej w okolicy obiadu bardziej niz mleczka i póki co spokój;)
A jajeczko super sprawa- ja rozbełtowuje jak na lane ciasto i wlewam powoli do zupki. Są zwolennicy żeby osobno żółtko najpierw a okolo roku białko. Ja w jeden dzien dałam żłótko(bez alergii) a za trzy dni dałam już z białkiem(również bez alergii). Jajko jednak jest silnie alergizujące i warto dać go mało na poczatek, aby sprawdzić czy jest ok. Trzymam kciuki żeby jajeczko posmakowało maluszkowi;)
Eresz, Twoja córka wcina! Jestem pod wrażeniem, gdzie tam u nas mleko z manną i kromka to była nasza pierwsza próba. Obecnie obowiązują trendy, że z wprowadzeniem glutenu nie ma się co spieszyć. Kiedyś wierzono, że im wcześniej się go wprowadzi, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia alergii, teraz się od tek teorii odchodzi. Twoja córka stabilnie siedzi?
Agnieszka rozszerzanie diety nie jest prosta sprawa, tym bardziej sam początek. A próbowałaś może metody blw? Dziecko je samo, bawi się jedzeniem, poznaje je najpierw rączka a dopiero później wkłada do buzi. U nas bardzo się sprawdziła. Przyznam szczerze że syn miał rozszerzania dietę standardowo zaczynajac od papek a dopiero później szłam dalej córka od początku BLW. Dziecku trzeba troszkę zaufać.
Łyżeczka z Hipp jest na prawdę dobra bo jest płaska więc dzidcjh łatwo się chwyta jedzenie.
Jeśli chodzi o gluten to tak jak napisała Mama nie przeprowadza się już ekspozycji na nią. Mam dwoje dzieci i żadnemu z nich jej nie robiłam. Wg najnowszych badań celikię powoduje modyfikacja genetyczna. Gluten wprowadzany do diety dziecka w dowolnym momencie po ukończeniu 6 miesiąca jego życia i można to zrobić w dowolnym momencie. Nie ma też konkretnej ilości ile tego glutenu podać dziecku. No i trzeba pamiętać że jak damy kaszkę manna przed ukończeniem 6 miesiąca życia to już rozszerzamy dietę a wg WHO dietę powinno się zacząć rozszerzać po ukończeniu przez dziecko pół roku. Przez pierwsze pół roku dziecko powinno jeść samo mleko bez wglądu na to czy to mleko mamy czy modyfikowane.
Mój synek ma 6 miesięcy i dietę rozszerzamy dopiero kilka dni praktycznie, dynię taką lejącą z łyżeczki to przy pierwszych próbach trochę zjadł nawet sam wkładał do buzi ale potem już nie bardzo i jeść też już za bardzo nie chciał jak podałam brokuła w formie bardzo płynnej to wypił jakieś 60 ml w formie papki nie chciał już za prawie wcale
Mama- no moja córcia to głodomorek;) jak była na piersi tylko to potrafiła jesć średnio 16-18 razy na dobe. Jest duża, bo wysoka, bo ma 8 miesiecy i około 90 cm długości i 11 kg waży. Poza tym zasuwa szybko raczkując i chodząc przy meblach. A siedzi juz od dawna;) a karmiłam poczatkowo w bujaczku, ale jak osiagnęła około 9 kg to daliśmy do krzesełka, akurat zeszło się z umiejętnością sprawnego siedzenia samemu
Dlaczego pisałam o ekspozycji. Wiem, jakie sa najnowsze zalecenia odnośnie celiaklii , jednakże odnosze sie bardziej do alergii niż nietolerancji glutenu. A jestescie z mężem alergikami czy ktoreś z was czy to dotyczy tylko dzidzi?
W sumie już o tym pisałam, wiec wkleje tylko
Co kilka lat zmieniają się trendy w żywieniu, zatem ja jestem zdania, że podawanie małej dawki, a kolejno stopniowe jej powiększanie powoduje lepsze ewentualnie uodpornienie na ewentualny alergen. W taki sposób różne społeczności, gdzie żywności jest mało i trzeba jeść co tylko się da, uodparniają się na różne grupy produktów, które ludzi z innych części świata mogłyby nawet przenieść na drugi świat w większej ilości np niektóre ryby, glony, kał (tak, dobrze napisałam, kał…feeeee), itd… Tak samo działają szczepionki. A z takich ciekawostek - kiedyś czytałam biografię Rasputina i on przyjmował bardzo małe, a kolejno coraz większe dawki trucizn, chemikaliów toksycznych oraz nawet pierwiastków toksycznych, aby się uodpornić na nie i co ciekawe - żadna trucizna, którą mu podano go nie zabiła, w tym cyjanek. Dopiero skonał, gdy został kilkukrotnie postrzelony i zmasakrowany przez rosyjskich dygnitarzy.
A dlaczego tak wczas zaczęłam podawać pokarmy stałe?. Moja córeczka jest obciążona ryzykiem alergii i to bardzo dużym, bo oboje z mężem jesteśmy alergikami. Do tej pory wyszła juz alergia na jabłko, nietolerancje laktozy (mam nadzieję, że się uodporni z wiekiem). Zatem wszystko podaje ostrożnie i w moim przypadku jest to w pełni uzasadnione.
A jeśli chodzi o podawanie dziecku posiłków stałych wczesniej niz w 6 miesiacu- zalecane jest do 6 miesiaca tylko mleko matki, ale zalecany jest równiez gluten(akurat nie przez who. zalecane jest aby przy m.m podawac posiłki stałe wcześniej niz w 6 miesiacu- who tutaj ma teorię nie zgodną z pozostałymi zaleceniami, także decyzja wedlug mnie bardziej należy do rodzica i pediatry/dietetyka w zalezności od przypadku dziecka i ogolnych zaleceń- trzeba wyciagnać średnią bo można sie pogubic w ilości tych zaleceń każdej organizacji ) wprowadzać juz w 4 miesiacu(także co badania i organizacjezacje to mają swoje wyznaczniki), aby zwiekszyć jego przyswajalnosc, także tak źle i tak niedobrze. Rodzice muszą sami wybrać metodę w porozumieniu z pediatrą i ja też tak zrobiłam. Moja córeczka rośnie bardzo szybko i pediatra zalecił mi po wykonaniu badań, z ktorych wyszło, że ma mało żelaza, o wprowadzeniu pokarmów stałych(nie chciałam witamin podawanych dziecku w formie suplementów czy leku, bo z pożywienia jest lepiej wchłaniane)- i tak oto wprowadziłam troszke zupki w 5 miesiacu - początkowo po 1 do 2 łyżeczek, a za chwilkę już było 20-30 ml wraz z łyżeczką glutenu, żeby dostarczyć troszkę witamin inną drogą. A kolejno powiększałam porcje, a teraz jest 8 miesięczna i zjada nawet czasem powyzej 250 ml wraz z mięskiem/ rybką/jajkiem i kaszką manna lub jaglaną albo kleikiem kukurydziano-ryżowym i nie uważam, że jej to jakoś zaszkodzilo, wręcz wyniki ma świetne i rozwija sie super;)A mięsko z rybki to nawet jej nie blenduje tylko w palcach troche rozdrabniam, bo ma już 8 zebów, bo jej teraz wyszły kolejne 2, więc ma czym gryźć. I teraz Mała już je dodatkowo śniadania, zupki, 2 danie, deserki , oczywiście prócz mleka mamy i powoli skłaniam się ku kolacjom.
A dodatkowo, dzięki wprowadzeniu do zupki kaszki manny, Mała nauczyła się, że w zupce są drobinki i dzięki temu nie było problemów z wypluwaniem mięska, czy innych produktów nie zblendowanych na gładko.
Także wszystko zależy od dziecka i jego predyspozycji i nie ma co określać która teoria lepsza. Trzeba patrzeć na swoje dziecko i analizować jego możliwosci, potrzeby i ograniczenia i wszystko oczywiście w porozumieniu z pediatrą:) a ten gluten to kwestia bardzo niekonkretna i też długo zastanawialam sie jak ugryźć temat i jak podawać, bo to ostatnio dość szumne było w mediach o tym glutenie, dietach bezglutenowych itd. Zatem zaufalam pediatrze, zamiast szaleć w szumie ibformacyjnym i sie opłaciło;)
Eresz, czytam o Twojej córce i zastanawiam się czy na pewno ma 8 miesięcy. Moja pełza dopiero od kilku dni do przodu, nie siada więc nie siedzi karmię ją wciąż w bujaczku papkami choć mamy już drobinki, np owsiankę, która nigdy nie będzie gładka. Wagą i wzrostem Twoja córka też przoduje. To aż niemożliwe że między naszymi dziewczynkami jest tak duża różnica. Jesteście z mężem wysocy?