to mnie nikt po żadnym porodzie nie odwiedzał , po pierwszym maż przyjechał na drugi dzień po drugim juz był z córką w domu i kolejnego mnie odbierał, więc jakoś nie było mi specjalnie żal bo miałam co robić przy takim maluszku
Mąż był u mnie zawsze raz dziennie. Przywoził mi jedzenie i ubrania, ręczniki na zmianę
taki brak odwiedzin po porodzie ma tez swoje plusy :) na spokojnie mozesz odpoczac
Anabanana masz rację 🙂 mi jakby te 48 h w szpitalu tak przeleciały,że zupełnie nie odczułam braku odwiedzin 😄
Do dziewczyn z sali też nikt nie przychodził bo w sumie nie można było bo pandemiam chłop nawet nas odbierając że szpitala nie mógł wejść na oddział więc musiałam nosić te taboly do windy sama ,a on mógł czekać obok niej
Ja do szpitala trafiłam w piątek ok. 16.30 na oddział, po 2 w nocy w sobotę pojechałam na porodowke, o 19.10 wykonano CC, a ze szpitala wyszlysmy we wtorek. Mąż odwiedził nas w niedzielę, poniedziałek. Nie znosze pielgrzymek w szpitalu. Cieszę się bo mamy ograniczenie do 1 odwiedzin dziennie i tylko jednej osoby. Akurat ja byłam na sali 2 osobowej zawsze. Ale wiem że komuś może brakować odwiedzin bliskich.
Mąż w czasie pandemii też nie mógł wejść na salę żeby pdebrac mnie z dzieckiem ale pielęgniarka pomogła mi ubrać dziecko do wyjścia, zanieść rzeczy i dziecko dla męża;) za drugim razem to z sali mnie odbierał i pomógł syna ubrać bo nikt nie przychodzil pomoc przy dziecku w sumie podczas calego pobytu w szpitalu..;)
Ja jakoś lepiej się czułam widząc męża:) mam nadzieje, ze do marca nie wprowadza żadnych ograniczeń
koleżanka po CC musiała te taboły nieść do windy i na dół bo chłop nawet do szpitala nie mógł wejść bo rodziła zaraz na początku pandemii. To nikt nie przyszedł z pomocą, a tu walizka nosidełko z dzieckiem ;/
W końcu jakiegoś lekarza poprosiła to z łaską jej pomógł
O kurcze.. wydawało mi się, że jeśli są te ograniczenia to matka powinna tylko dziecko nieść a resztę albo portier albo pielęgniarka
Mi po zwykłym porodzie , polozna pomagała nieść
O rany, pp cc i coś takiego? nie straszcie m ie nawet, bonpodobno znowu robi się poważnie. mam nadzieję, że nie wprowadzą ograniczeń. Ja byłam w połowie ciazy przyjmowana na patologie to pielegniarka proponowała wzięcie torby, b uprzejma.
W czasie przyjmowania do szpitala podczas pierwszego porodu musiałam torbę jak i wszystkie swoje rzeczy sama zanieść na porodówkę mimo częstych i silnych skurczy.. Za to kiedy byłam kontrolnie w drugim szpitalu na ktg to pielęgniarki nie pozwalały mi nieść torby (miałam być hospitalizowana ale zaginęły moje wyniki na covid). Zabierały od męża w drzwiach.. niby ten sam czas , a dwa różne szpitale..
Oj ja się cieszę ,że we wrześniu rodziłam i mąż bez problemu był ze mną.
Co do torby to masakra...Mi maż zawsze nosił wszystko ,a jak go nie było akurat przy mnie po porodzie to nawet jak chodziły Panie myć podłogi to żadna mi nawet nie pozwoliła bym podniosła swoją torbę. A jak mnie na inną salę przenosili to wszystko pielęgniarki brały. Nie pozwoliły mi nieść :)
Nie do pomyślenia, by ciężarna czy świeżo po porodzie nosiła takie ciężary
Ilość zakażeń rośnie ale podobno covid traktują już jako zwykła grypę więc liczę, że nie będzie tak źle jak na początku
No ja rodziłam w pandemia ale położne pomagały. Mimo że miałam walizkę na kółkach to nawet z izby na oddział brała mi ją położna. Przy wypisie położna brała dziecko do drzwi w nosidełku tak samo . Rzeczy zniesione też były wcześniej . Tak na dwa razy szła . Ja nic nie niosłam
Ale u mnie w spUtalu już wprowadzają delikatne ograniczenia ..np że odwiedziny krócej trwają i może tylko jedna osoba wejść :D bo.sezon szczytowy :D
Ja specjalnie kupiłam walizkę na kolkach z tego powodu- siostra żartuje, ze wybieram się w podróż życia, w sumie prawda :)
lubilam torby z materiału bo można upychać, a upychać ale na kolkach Będzie praktycznie :)
Ja mam w sumie jedna duża na kółkach. Jeszcze nie używana bo mąż wygrał:D ale ona jest olbrzymią:D wyśmieją mnie, że na miesiąc przyjechałam:D
Ja kupiłam średnią i okazuje się ze wiele rzeczy się nie zmieści, bed ekeic druga w zasadzie w samochodzie męża, są rzeczy które można donieść, albo choć podkłady wypakować do szafy w sali i robi się już ćwierć wolnej walizki :) dlatego nie kupiłam dużej ale z drugiej strony lepiej mieć jeden bagaż a nie kilka :)
Ja jak lezalam w szpitalu 10 dni to widzialam ze sporo mam mialo wlasnie te duze walizki barfziej praktyczne i pojemne ;) ja mialam mala walizke i kilka toreb bo jak na bazar normalnie;)
Ale w dzien kiedy maz mial jechac po walizke wieksza pojechalismy nie po walizke ale na szpital;)
Szczerze to sam szlafrok pol walizki zajmowal do tego rozek ;) wygodniejsza byla by wieksza walizka na szczescie zkieniajac sale polpzne pomagaly z tymi szmargalami;) bo bym sie nie zabrala z tym wszystkim sama;)