Rotawirusy - szczepić czy nie?

Witam, jak to wyglądało u Was? w poniedziałek czeka mnie szczepienie podczas którego muszę podjąć decyzję czy zaszczepić dzieciątko na rotawirusy. wiem, że jest to ciężka choroba i nie chce aby moje malenstwo się męczyło, ale z drugiej strony szczepienie nie daje gwarancji niezachorowania… no i pozostaje jeszcze cena - 330 zł x 2 to nie mało :confused: a co wy o tym sądzicie? szczepiłyście swoje maleństwa? a może jest tu jakaś mama której szkrab przechodził przez tą chorobę i jest w stanie powiedzieć jak bardzo źle to wygląda? co mi doradzacie?

Ja nie szczepie swojej córki na rota dlatego że jest to szczepionka podawana doustnie.Moja córka strasznie ulewa,czasami w najmniej niespodziewanych momentach więc obawiam się że w Naszym przypadku te 600 zł znalazłoby się na podłodze…Po drugie nie uważam że ta szczepionka jest skuteczna,jest tyle odmian tego wirusa że zaszczepienie przeciwko wszelkimjego odmianom jest niemozliwe.W najgorszym wypadku dziecko może trafic do szpitala gdzie podawane sa kroplówki-więc nie jest to śmiertlena choroba.Znam 2 przypadki gdzie po zaszczepieniu dziecko i tak zachorowało i trafiło do szpitala-wiec według mnie niam to sensu.I ja nie szczepie również na pneumokoki i inne te dziwactwa:)

objawy przebieg itp są mi znane. ale szczepionka nie daje 100% gwarancji niezachorowania i dziecko i tak może się zarazić. tak samo jak nie szczepione dziecko może się nie zarazić. tak jak napisałaś “Objawy zwykle ustępują samoistnie” dlatego zastanawiam się czy warto wydać 700 zł . nie żebym była jakaś skąpa , ale wiadomo jakie koszta wiążą się z utrzymaniem dziecka, tym bardziej, że mieszkam w małej miejscowości i każdorazowy wyjazd do lekarza okulisty, neurologa czy każdego innego (poza pediatrą bo to “jedyne” 20 zł) kosztuje mnie 200 zł… a maluszek jako wcześniak, anemik i długo przechodzący żółtaczkę maluszek ma takich wyjazdów kilka w miesiącu (po około 2 w tygodniu) i póki co wciąż brakuje nam wypłaty. zastanawiałam się nad pożyczką od rodziców na to szczepienie bo wydaje mi się dosć istotne ale mąż jest zdania, że im mniej wnikania w organizm małego tym lepiej, a dodatkowo sądzi, że gdyby to było konieczne to było by szczepieniem obowiązkowym i że w razie czego da się maluszka do szpitala i w dzisiejszych czasach nie będzie problemu z opieką medyczną - rację ma tylko po co ryzykować i narażać maluszka? a z drugiej strony - nawet szczepiony jest narażony, mniej, ale jednak. i nie wiem co robić…

Kaajkaa ja nie szczepię z dwóch powodów, w sumie to z trzech.

Pierwszy to taki, że żyjemy w cywilizowanym kraju, z dostępem do leków i opieki medycznej. W przypadku wystąpienie biegunki możesz odpowiednio zareagować. Wg mnie szczepionka powstała z myślą o krajach trzeciego świata, gdzie bbiegunka w wiekszosci przypadków prowadzi do odwodnienia a to do śmierci.

Drugi to taki, że biegunka ta wcale nie musi prowadzić do skrajnego odwodnienia i skończyć się kroplówką w szpitalu. Ja osobiście w domu mam saszetki takie do rozpuszczenia w wodzie, wiem że trzeba przystawiać malucha jak najczęsciej do cycusia, można dopajać i podać marchwiankę. Wg mnie potrzeba zaniedbania albo zbagatelizowania sprawy by skonczyło sie to tak drastycznie jak pisza.

Trzeci argument to taki, ze dwoje znajomych zaszczepiło i to nie uchroniło ich dzieci od zachorowania.

To jest moje zdanie na ten temat, kazdy moze miec inne :slight_smile:

sloniatko007 dziś byliśmy na szczepieniu (trzecia żółtaczka) i pielęgniarka mówiła, jednej babce by na rotawirusa przyjsc z dzieckiem co nie jadło dwie godziny by właśnie nie ulało. Choc moja Ania potrafiła i ulac po dwoch godzinach :slight_smile:

monika_b-Tak mi pielęgniarka równiez to mówiła by dziecka nie karmic co najmniej 2 godziny przed szczepionką,jednak moja córka jest o tyle specyficzna żeje bardzo mało i za to straszne czesto(je w sumie w dzien co godzine).Dlatego uważam że w naszym przypadku sie to nie sprawdzi,wole nie ryzykowac wywalenia prawie 700 zł w “błoto”.

najgorsze w tych szczepieniach jest to, ze powstaja akcje reklamowe typu: szczepie bo kocham. A jak nie szczepisz bo np. nie masz kasy na skojarzone to co? nie kochasz? Na wszystko trzeba spojrzec obiektywnie i z dystansen. I zachować przy tym zdrowy rozsądek i korzystać z możliwych dostępnych informacji - do czego zmierzam, znam rodziców którzy zaszczepili malucha na pneumokoki 7 walentną szcepionką, a mogli to zrobić 13 walentną. Czemu nie wybrali szczepionki, która obejmuje więcej serotypów, jak już szczepili?

My jak córka się urodziła, słyszeliśmy rady z cyklu : teraz są te szczepionki no wiecie te “inne” trzeba koniecznie dziecko zaszczepić, albo wszyscy szczepią teraz tym i tym wy też tak musicie zrobić…

monika_b lubię jak jesteś na forum :stuck_out_tongue: jakoś tak Twoje posty zawsze mi pomagają. sloniatko007 mój syn też je co godzinkę, nawet czasem potrafi co pół, dopiero pod wieczór (a i tak nie zawsze) zjada na 3 godzinki po czym spi. w dzień raczej patrzy i obserwuje co się dzieje i często chce do cyca. no i często ulewa, ostatnio coraz częściej bo mam coraz więcej mleczka, a on chyba jeszcze się nie nauczył, że ma ssać aż się naje, a nie do oporu :stuck_out_tongue: wracają do tematu - wlaśnie dlatego mam mieszane uczucia bo chłopak też twierdzi to co Wy, że w razie czego są szpitale a szczepienie nie daje gwaracji, a z drugiej strony… wiadomo zawsze jest ten strach

Kaajkaa ja również na rotawirusy nie szczepię,starszej też nie szczepiłam bo w tym temacie mam takie zdanie jak Monika.
Za to znów chcę zaszczepic na pneumokoiki no i tutaj mam takie obawy co Ty.Starszą córeczkę zaszczepiłam,teraz chcę zrobić to samo choć coraz więcej ta szczepionka ma przeciwników.Pytałam pediatry w rejonie poleca,lekarz do którego chodzimy prywatnie również nawet sam zaszczepił trójkę swoich dzieci.Trochę mam mieszane uczucia,ale raczej zaszczepię.

Dziewczyny ja zaszczepiłam córkę na Rotawirusy. Sprawa była tego typu, że mąż dostał po urodzeniu się córki pieniądze z ubezpieczenia i postanowiliśmy zainwestować je w szczepienia. Na pneumokoki chciałam od początku, rotawirusy przyszły z czasem… To pewnie presja lekarzy i tych wszystkich reklam o których pisze Monika. Ale pomyślałam sobie, że jak mam wydać na kolejny komplet pościeli lub ubranko a mała potem zachoruje to sobie tego nie wybaczę…
Druga sprawa dotyczyła szczepionek skojarzonych. Tych bardzo się bałam i od początku nie chciałam nimi szczepić. Nasza pani doktor powiedziała, że możemy ale nie musimy. No i się nie zdecydowaliśmy. Było mi bardzo przykro kiedy ukłuto małą trzy razy, ale wiem, że szybko o tym zapomniała. W przypadku tej szczepionki działanie na litość rodziców typu oszczędź dziecku cierpienia na mnie nie działało. Jestem zdecydowaną przeciwniczką szczepionek skojarzonych. Za mało jeszcze o nich wiemy… A ja wiem jedno nas sczepiono tymi refundowanymi i po latach nic złego się nie dzieje.
Co do szczepionki przeciwko pneumokom byłam przekonana od początku. Choroby jakie one powodują są bardzo groźne dla życia.
Ale jednocześnie nie uważam, że mamy które nie szczepią dzieci nie kochają ich. Moja siostra nie szczepiła dzieci z powodu braku pieniędzy a kocha je nad życie:)

I sama zastanawiam się teraz nad rezygnacją ze szczepionki odra+świnka+różyczka. Wokół niej narosło tyle niejasności, ze jestem nią przerażona…

Trudny temat dziewczyny poruszyłyście. Ja nie mam za bardzo pieniędzy na skojarzone. Rotawirusy też chyba nie zaszczepię za to na pneumokoki raczej tak. Mam jeszcze chwilę czasu. Każda z Was ma trochę racji. Jeśli jest kasa to lepiej zaszczepić, ale jeśli kasy brakuje to nie ma co się stresować. Najważniejsze są nasze dzieci. A.100krotka masz rację nas szczepiono normalnymi, a o rotawirusach i pneumokokach nie było pojęcia nawet. Każda z nas robi dla swojego dziecka to co najlepsze, ale też inaczej każde dziecko reaguje na szczepionki.

Ja nie szczepiłam tymi dodatkowymi w ogóle, one podobno krótko działają, więc według mnie nie ma aż takiej rewelacyjnej ochrony, a mój mały raczej wielkiego kontaktu z obcymi czy dziećmi innymi nie ma i do 2-3 lat raczej nie będzie mieć, tzn. np. w żłobku, a podobno do 2-3 lat tylko te szczepionki działają, więc jak już pójdzie do przedszkola, to niby chroniony nie będzie. Zresztą koleżanka synka zaszczepiła, a i tak miał spore problemy z rotawirusami. Skojarzonymi szczepiłam z wygody żeby 100 razy nie jeździć i nie kłuć dziecka, poza tym podobno występuje po nich mniej odczynów poszczepiennych i w sumie mój nic nie miał, tylko po wzw był trochę zmierzły, koleżanki syn po zwykłej szczepionce miał obrzęk, ale to oczywiście wszystko zależy od dziecka i nie ma co generalizować, każdy robi jak uważa. Niektórzy wcale nie szczepią, ale ja bym się bała nie szczepić.

J.Szlek ja również nie odważyłabym się tak ryzykować zdrowiem swoich dzieci,nie wiem co myślą Ci którzy nie wstawiają się na szczepienia obowiązkowe.Ostatnio właśnie nasz pediatra to podsumował powiedział,że antyszczeponkowi rodzice przerwali łańcuszeki i choroby ,o których już dawno nie słyszeliśmy powracają.Teraz moje dzieciątko ma krztuśca ,niestety znajomi nie wiedzieli że ich córka jest chora odwiedzając nas 2 miesiące po jej narodzinach,wtedy moje biedactwo było tylko po 1 szczepieniu na krztuśca i jeszcze nie była odporna.W przedszkolu natomiast panuje szkarlatyna w tamtym roku odra panowała, wróciła również gruźlica szwagierka pracuje w poradni ostatnio opowiadała ile już jest przypadków

Dokładnie, ci którzy nie szczepią ryzykują w sumie zdrowie nie tylko swoich dzieci, najgorzej w przedszkolach, żłobkach…

Mama szczepiła mnie wszystkimi szczepionkami z kalendarza szczepień a byłam chora na szkarlatynę. Niekoniecznie ta choroba wróciła bo zawsze była. Ja chorowałam na nią jakieś 22 lata temu…
I to, że ktoś się waha, bo chce dla swojego dziecka jak najlepiej nie oznacza, że chce ryzykować jego zdrowiem. A waham się dlatego, że dużo dzieci ma odczyny poszczepienne gorsze w skutkach niż sama odra czy świnka. I nie zaliczam się do rodziców antyszczepionkowych bo jak narazie zaszczepiłam dziecko wszystkimi szczepionkami.

Odczynów to akurat się chyba nie da przewidzieć, czy dziecko będzie miało, ale chyba ten odsetek nie jest aż tak wysoki. No niby po skojarzonych jest bardzo mały, ale za to na minus można zaliczyć, że jest kilka szczepionek w jednej. No takie te szczepienia kontrowersyjne niestety, każdy robi jak uważa.

z tego co wiem (chyba nawet ktoś to tu pisał) taka szczepionka działa do 2-3 lat. moj syn do żłobka iśc nie będzie więc zanim pójdzie do przedszkola to znów trzeba by go szczepić. a za chorować może każdy, nawet zaszczepiony. wydaje mi się, że to troszkę strata pieniędzy. poza tym jak ktoś wspomniał to jest wiele odmian tego wirusa więc nawet jak ktoś zaszczepi dziecko to może to dziecko zarazić inne dziecko bo będzie miało inną odmianę (tak przynajmniej mi się wydaje, ale nie znam się na tym). poza tym teoretycznie jak ktoś się zaszczepi i to teoretycznie nie powinien zostać zarażony od tych niezaszczepionych , więc nie wiem czy to takie ryzykowanie zdrowia innych dzieci. po to się szczepi aby nie zachorowało więc…

Tak czytam i czytam Wasze wypowiedzi i chcę dorzucić coś od siebie. Mam trójkę dzieci. Pierwszy synek zachorował gdy miał 2 i pół roku i odwodnił się tak, że wylondowaliśmy w szpitalu, był to kłopot gdyż drugi maluszek miał wtedy 2 miesiące i karmiłam go piersią oczywiście się zaraził ale był na tyle odporny, że tylko raz zwymiotował i prawdopodobnie ponieważ był taki mały zaszczepił się naturalnie bo od temtego czasu starszy syn co roku 1-2 razy choruje na rota a młodszy jak się już zarazi to przechodzi o wiele żej i nie doszło nigdy do odwodnienia podczas gdy u pierwszego zawsze kończyło się na kroplówce. Dziś mam trójkę dzieci a najstarszy co roku choruje na rota z tego też względu zaszczepiłam najmłodsze dziecko - aktualnie ma 9 miesięcy. Oczywiście i w tym roku zachorował mój najstarszy syn i wszyscy się zarazili łącznie ze mną i mężem a najmłodsze dziecko nie miało rotawirusa więc szczepionkę oceniam za skuteczną i polecam jeśli ma się na nie środki. Rota jest faktycznie powszechną chorobą ale dopuki się na nią nie zachoruje to jest się bezpiecznym za to jak raz się ją złapie to niestety co roku ma się powtórkę z rozrywki a to do przyjemnych nie należy. Zazwyczaj dziecko ma silną biegunkę i wymiotuje i przy dużym nasileniu bardzo szybko - w ciągu doby - dochodzi do odwodnienia i niestety trzeba podać kroplówkę. Ja wychodzę z założenia, że wolę wydać te 600 zł niż mieć do siebie pretensję że przez oszczędność mój maluch leży pod kroplówką w szpitalu.
Co do szczepień na pneumokoki - odradzam - Szwedzi przeprowadzili badania z których wynika, że po zaszczepieniu populacji na pneumokoki zaczną nas atakować gorsze wirusy i bakterie!!! Ponoć każdy z nas jest nosicielem pneumokoków i jest ich kilka grup min są takie które powodują zapalenie płuc lub zapalenie ucha u niemowląt.

Podepnę się pod poprzedniczkę i też szepnę coś od siebie. Tak czytam o bezsensowności szczepienia i XXI w dostępie do świadczeń medycznych, nie do końca się z tym zgadzam.
Sama mam doświadczenia z rotawirusami gdy mój syn miał niespełna rok. Nie szczepiłam, bo kaski nie było zbyt wiele, a tak naprawdę to byłpo mi jej żal.
Najpierw była rosnąca temperatura, potem pojawiły się wymioty. A struł się, a może grypa myślałam - paracetamol pomoże. Na początku przy wymiotowaniu podnosił się, potem musiałam podnosić go sama. Po nocy nie miałam już czystych podkoszulek by się przebrać, skończyła się smecta, przeciwgorączkowe syropy i czopki, a temperatury nie zbijały już zimne okłady czy kąpiele.
Pogotowie odmówiło przyjazdu, taksówka do szpitala … a tam zalecenie poić a gdyby się pogorszyło natychmiast wracać.
W domu poimy już pipetką po kropelce, ale tak wszystko ląduje na mnie. W akcie rozpaczy jak stoję wskakuję z dzieckiem do wanny, bo temperatura prawie 42 stopnie, mąż drze się na dyspozytorkę pogotowie. Syna zabierają na sygnale do szpitala i spędzamy tam tydzień.
Może napisałam to zbyt emocjonalnie i kogoś to zezłości, ale mimo 3 lat, które już minęły od tego czasu dla mnie to tak jakby było wczoraj. I nie będę nikogo oceniać czy szczepi czy nie. Ja jestem w 6 m-cu ciąży i nigdy więcej takiego stresu. Tym razem nie oszczędzam.

ghoosia Ty jesteś teraz w tej komfortowej sytuacji, że wiesz już, że musisz zbierac na szczepienie. mnie nikt nie poinformował wczesniej , w ciazy, ze takie szczepienia sa kosztowne i to tak bardzo, a nie stac mnie bylo na wydanie ponad 300 zł z wypłaty w 1 miesiacu zycia maluszka bo mialam setke innych wydatkow i ledwo co dalismy rade, zreszta do dzis nie jest latwo wyzyc z jednej wyplaty w 3 osoby plus kot i pies. nie zebym na dziecko zalowala bo musze psu jesc kupic, ale jednak wydatek 300 zł to nie mało jesl sie tego nie planuje. w nastepnej ciazy byc moze zaoszczedze na szczepienie i wydam dla dziecka, w tej nie było mnie na to stac. (nie pisze tego aby sie tlumaczyc, chcialam tylko wyrazic zdanie na temat tego ze latwiej byloby zaplacic gdyby ktos poinformowal w ciazy ze taki wydatek sie szykuje, a nikt o cenie takich szczepien mi nie wspominal)

I tu masz Kaajkaa absolutną rację. Nikt nie informuje przyszłych matek o cenniku kalendarza szczepień dodatkowych, a to błąd. Zwłaszcza, że wszędzie trąbi się, że są potrzebne. Teraz mając takie a nie inne doświadczenia wiem, że muszę zaplanować ich cenę w kosztach wyprawki, ale przy Wojtku, podobnie tak jak i Ty miałam inne wydatki, a szczepienia dodatkowe wyszły tak przy okazji i już poza budżetem.
I absolutnie nikogo nie krytykuję, bo i dlaczego? Koszty szczepień dodatkowych są horrendalnie wysokie i wiem, że nie wszystkich na nie stać. Zaplanowanie ich nawet w długim czasie nie jest najprostszym zadaniem.
Wkurza mnie tylko fakt, że o tym czy szczepić czy nie decyduje zawartość portfela, a nie przekonanie rodzica o potrzebie zaszczepienia maluszka. Tego typu szczepienia powinny być finansowane przez samorządy, gminy czy państwo, bo sądzę, że koszty leczenia, hospitalizacji czy powikłań będących wynikiem zakażenia rotawirusem są dużo większe niż koszt samej szczepionki.
A czy szczepić … o tym powinien decydować rodzic.
Natomiast przeciwnikom szczepień mówię NIE!!! Bo to przez ich nonszalancję, bo raczej niewiele mają na poparcie swoich tez w przedszkolach i szkołach gdzie do niedawna najgorszym co się mogło przytrafić to wszawica czy grypa zaczynają się epidemie kokluszu, szkarlatyny, gruźlicy … chorób, o których już niemal zapomniano. Prawda taka, że największe konsekwencje tych chorób poniosą ich własne dzieci czego oczywiście nikomu nie życzę.