Rola Partnera podczas karmienia piersią


Hej wiem że to zadanie wydaje się być głównie dla nas kobiet, ale czy Wasi partnerzy, mężowi pomagali bądź  pomagają wam w czasie karmienia ? Czego od Nich oczekujecie bądź oczekiwałyście? Podzielcie się Waszymi opiniami. 

Ja osobiście chciałabym aby mój mąż w pierwszych dniach wspierał mnie w tak ważnym zadaniu, nie tylko słowem ale i też czynem, pomoc w podawaniu dziecka ułatwi i odciąży  mnie ( gdyby zdążyło się cc) Pomoc, gdy podczas nocnego karmienia ja będę ją zarywać w ciągu dnia kilka minut drzemki z pewnością będzie dla mnie zbawieniem. Wsparcie słowne jest również ważną kwestią, miłe i zachęcające słowo w przypadku braku pokarmu lub bólu podczas karmienia z pewnością podniosło by mnie na duchu.

Trudne pytanie. Kazda kobieta wymaga czegos innego. Ja jestem z tych osob, ktore motywuje konkret. Bardzo zalezy mi,aby karmic piersią, zwlaszcza, że z pierwszym synem się nie udało i odciagalam pokarm dla niego 10 miesiecy. Licze na to, ze powie mi "Aga, dasz radę, tak jak ze wszystkim, licze na Ciebie". Wiem jednak, ze to niestety takie bardzo nie w jego stylu i moge liczyc na cos w stylu: "Oczywiscie, byloby fajnie, jakbys karmila, ale to przede wszystkim Twoja decyzja". Ogolnie i tak dosyc niezle, zawsze mozna uslyszec cos w stylu: "Nie idzie, to daj sobie spokoj", ale wtedy, to juz pewnie nie bylby moim mezem :-D O ile przy pierwszej walce o kp nie mielismy o niczym pojecia, wiec za bardzo nie mogl mi pomóc wiedzą, to teraz juz trochę jest inaczej. Wtedy reagowal na moj kazdy kryzys laktacyjny, rozrabial herbatki na laktację, jeździl o 23 po mm w saszetkach, jak maly potrafil 2 razy z rzedu ulac mlekiem, a ja wlasnie bylam po sciagnieciu pokarmu - jednym słowem pomocny i zainteresowany chlop mi sie trafił, ale czasem ma tak, ze dużo robi i duzo mówi, ale jesli chodzi  o to drugie, to nie zawsze jest to, to co chce i potrzebuje uslyszec. 

Na pewno wsparcie jest ważne zwłaszcza na początku po porodzie ,spędzając pierwsze chwile w domu z maluszkiem.W czasie kiedy dziecko non stop wisi na piersi ,mąż czy partner może zająć się domem żeby odciążyć kobietę ,by dodatkowo nie stresowała się tym,w kryzysach laktacyjnych też przyda się słowo otuchy ,motywacji.Gdy trzeba odciągnąć pokarm też można poprosić o pomoc ,mąż może się zająć dzieckiem ,a gdy jest taka potrzeba nakarmić je mlekiem mamy z butelki ,to na pewno też pomaga stworzyć fajną wieź.

Mój mąż jeszcze w pierwszej ciąży nastawial mnie że będę karmić piersi a i bardzo dobrze bo to się w głowie wszystko zaczyna i dzięki temu nie miałam większych problemów z karmienie a w kryzysowych momentach bo kilka się zdarzylo się nie zalamywalam tylko poprawialam na spokojnie laktacje a ten spokój pomagal mąż zachować więc jego wsparcie mega mi pomogło przy karmieniu, młodszego karmię 5 miesięcy i nawet nie był o potrzeby szukać sposobu na poprawę laktacji 

Przy 1 ciąży mąż bardzo był zaangażowany, pora karmienia przynosił mi córkę i przy każdym płaczu "a może ona jest głodna" haha 

 

Nie mogę narzekać wspierał mnie naprawdę bardzo. Przy 2 dziecku już inaczej bo nadal musiał poświęcać czas córce wtedy kiedy ja już nie mogłam więc poświęcił swoją uwagę bardziej córce by nie czuła się odrzucona. 

Po cesarce czułam się na tyle dobrze że z kp radziłam sobie sama, w takim sensie że nie potrzebowałam aby mąż np podawal mi syna. Z samym kp nie było problemu, było to tak naturalne, nie miałam chwili zwątpienia. Mąż za to kąpał synka lub uczestniczył przy kąpieli jako asysta ;), przejął sporo obowiązków domowych, miał tez na głowie budowę domu - a to już bardzo dużo.

dls mnie kp nie było najważniejsze . Za pierwszym razem się nie udało i cieszyłam sie ze mężowi było to obojętne bo wystarczająco sama przeżywałam . Za drugim razem początkowo w ogóle kp nie chciałam mąż nie namawiał nie naciskał z reszta jest mu obojętne jak ksrmie ponieważ to moje ciało zostawia ta decyzje wyłącznie mi i w sumie cieszę się z tego bo na mnie motywacja typi musisz i dasz radę  wytrzymasz w tej kwestii działa odwrotnie. kp tylko dzięki doradcy laktacyjnej krots miała podejście nic na sike jak się nie uda trudno s jednocześnie podawała wachlarz możliwości i duzo wiedzy . Gdyby mój maz lub ona naciskali nie podjęła bym walki . Ns mnie lepiej dzisla „nie musisz twoja decyzja Ty tez jesteś ważna „Czego oczekiwalam ? Jedynie przejęcia obowiązków domowych zebym nie musiała siedzieć i karmić ze stresem ze jeszcze tyle rzeczy do zrobienia albo denerwować się ze znowu chce jeść . Niestety to nie mój maz wiec nie doczekałam się 

Po powrocie ze szpitala zaczął się nawał mleka. Mąż bardzo mi pomagał, bo musiałam najpierw rozgrzewac piersi. W tym czasie on przewijał synka. Po karmieniu odbierał go i odbijał A ja robiłam okłady z kapusty. Mąż bardzo mi pomagał i wiem, że bez niego byłoby mi trudniej. 

Na początku potrzebowałam jego obecności. We wszystkim byliśmy razem, razem się uczyliśmy nowego zadania jakim jest rodzicielstwo.

A ja mam żal do mojego męża bo pierwsze tygodnie kp były bardzo ciężkie dla mnie a on mnie w tym nie wspierał tylko widząc jak się meczymy ciągle mnie namawiał żebym podawała mm, że mi ulży i dziecko dłużej pospi. Wiem że chciał dla mnie dobrze ale to był dla mnie dodatkowy stres i narwy jak się sprzeczalismy i to karmienie. 

Na mnie dobrze wpływały słowa w momencie kryzysu i zwątpienia gdy karmienie bolało - dasz radę, pomóc Ci w czymś? Były też słowa: przecież tyle o tym marzyłaś... (no niestety karmienie to nie tylko kolorowa bajka, to też ból i problemy i jeśli jesteś bardzo zdeterminowana dasz radę). Bardzo na mnie działały słowa wypowiedziane, kiedy nie miałam już problemów laktacyjnych: Tyle dla niej robisz, dajesz jej to co, najlepsze... (Widać, że doceniał).

Przed porodem przygotowywałam męża, by sam z siebie angażował się w opiekę - przebierał pieluszkę, mówiłam, że jeśli powie mi kiedyś, że ja siedzę w domu z dzieckiem i nic nie robię to ma załatwiony weekend z dzieckiem sam na sam (do tego nie doszło na szczęście). I nastawiałam go, że w nocy kiedy karmię, to on zmienia pieluszkę (początkowo tak było). 

Ogólnie nastawiałam go, że on nie pomaga w obowiązkach tylko pełni je razem ze mną. Ale niestety kiedy trwa remont obowiązki są podzielone. Jeśli chodzi o opiekę, moja Mała przez pierwszy miesiąc miała wieczorami kolki do 1-3 w nocy i dzieliliśmy się opieką. Kiedy jedno z nas spało, drugie nosiło dziecko.

Trzymam kciuki 

Pierwsze dziecko karmiłam piersią i mąż bardzo mnie wspierał zarówno słowem jak i czynem. W nocy wstawał by podać mi syna do karmienia, pomimo tego że w dzień pracował, później go nosił do odbicia gdy ja jeszcze ściągałam mleko. Jestem mu za to wdzięczna i mam nadzieję że tym razem też tak będzie.

Czyli mężowie jednak bardzo nas wspierają. To dobrze że nie zostajemy z tym same i ważne dla naszego samopoczucia. Taka pomoc też dużo daje, czujemy się otoczone opieką, mniej się stresujemy a same dobre samopoczucie dobrze wpływa na dziecko.

Przy pierwszym synku mąż bardzo pomagał mi w pierwszych dniach po porodzie przystawiać dziecko i uspokajać zanim udało mu się załapać pierś... oddawał mi go jak już przestawał plakać i „nadziewał” wręcz na pierś tak jak to robiły położne w szpitalu... potem kiedy dokarmialiśmy młodego i odciągałam pokarm jedno karmienie w nocy on przejmował, dzięki czemu mogłam kilka godzin przespać i trochę się zregenerować... wsparcie psychiczne było nieocenione, nigdy we mnie nie zwątpił, nie oceniał, ufał mi i dopingował... nie usłyszałam też nigdy słów krytyki na moje kp czy pytań „ile jeszcze? kiedy w końcu go odstawię?” pomagal w domu, kiedy ja nie miałam czasu wiecznie karmiąc, robił śniadania żebym miała co jeść jak wychodził do pracy, a ja byłam uwiązana pół dnia z wiszącym na piersi dzieckiem i czasem nawet wracając z pracy przywoził nam obiad, kiedy nie miałam jak go przygotować.

Mi mąż podawał synka do karmienia lub poduszkę i na tym jego rola przy kp się kończyła. Natomiast teraz jak urodzę napewno będę wymagać od niego więcej ale nie jeśli chodzi o karmienie ale o to by w tym czasie zajmował się synkiem by nie czuł się odtrącony.

Mój mąż bardzo dużo mi pomagał. Przy kp tyle ile mógł. Poprawiał mi poduszki za mną, czy podkładał pod dziecko. Często uspokajał dziecko zanim mogłam je podłączyć do cyca. Karmił mnie podczas gdy karmiłam. Co potrzebowałam to podawał, czy był to telefon, pieluszka, czy woda dla mnie. Po jedzeniu nosił dziecko do odbicia.  Był dla mnie ogromnym wsparciem przy dziecku, więc mimo iż przy karmieniu wiele nie mógł sam zrobić, to starał się jak mógł.

Ja zdecydowanie teraz potrzebuję większej pomocy przy dziecku, syn jest bardzo mobilny i przez to absorbujący, potrzebuje ciągłej uwagi, wiec jak tylko mąż  nie pracuje to pomaga mi w obowiązkach domowych i przy synu, zabiera go na spacer lub podaje posiłek, często też kąpie syna i praktycznie codziennie go usypia. Taka pomoc jest nieoceniona.

Ja uważam że rola męża czy partnera jest bardzo ważna zarówno ta fizyczna pomoc jak i psychiczna. Czasem słowa wsparcia potrafią zdziałać cuda. Kiedy to miewamy kryzys a on powie Ci "kochanie dajesz jej to co najcenniejsze i nikt inny dać jej tego nie może" to jakoś inaczej spogląda się na problem. 

Ja miałam bardzo dużą pomoc od męża. Zajmował się starszakiem kiedy to malutka wisiała całymi dniami na piersi, zrobił obiad wstawił pranie czy coś ogarnął a to dla mnie było bardzo dużo. Jestem wdzięczna że był i że jest nadal 

Mój niestety należy trochę do leniuszków i o ile wstawi pranie coś ogarnie to jednak obiadu nie zjem prędzej przywiezie mi coś z knajpy. Czasami brakuje mi jego wsparcia głównie właśnie fizycznego bi mimo tego że to już 36 TC to nie ma skrupułów siedzieć na kanapie gdy ja robię obiad karmię synka potem sprzątam po obiedzie i zajmuje się dalej synkiem. Smutne ale co poradzić nie da się wszystkiego przewidzieć przed ślubem a teraz każde moje próby rozmowy i pretensje zwala na hormony.

Karolina skąd ja to znam....

mojemu mężowi to wisi jak karmie córkę dosłownie . Teraz msm jakiś kryzys mleka jest jakby mniej stresuje się probuje odciągać w biegu a tu nie ma a moj maz kompletnie nic :( nigdy tez nie uslyszakam ze daje corce to co najlepsze ale za to „zrobić mleko „? Dość często