Cześć,
byłam na wizycie u ginekologa, z miesiączki wychodziło 7+0, Gin zmierzyła pęcherzyk- 2,45 cm i “coś tam jest, ale nawet nie można tego zmierzyć”.
Dodam, że plamiłam lekko. Następna wizyta za kilka dni, żeby sprawdzić, czy coś się zmieniło+ duphaston. Miałyście taką sytuację?
Na pewno jest to ciężka sytuacja pod kątem psychiki. Może spróbuj skorzystać z pomocy psychologa? Lub kogoś bliskiego- poważnie porozmawiać, wyżalić się, wypłakać- niektórzy łatwiej otwierają się przed bliskimi, inni przed zupełnie obcymi osobami. Na pewno nie powinnaś być teraz sama Wspieram mocno!
7 tydzień to jeszcze w miarę wcześnie, więc pewnie dlatego pani ginekolog powiedziała, że ciężko zmierzyć. A plamienie mogło być plamieniem implantacyjnym, jeśli nie było bardzo nasilone, mniej niż zwykła miesiączka i nie towarzyszyły temu silne bóle brzucha to trzymałabym się tego. Moja siostra miała podobną sytuację- po dwóch poronieniach kiedy trzecia ciąża już była potwierdzona i pęcherzyk nie był zbyt duży, od razu duphaston, oszczędzający tryb życia, do tego jeszcze jakieś inne leki, bo miała zakrzepicę i wszystko się udało, dziś ich synek ma już 6 miesięcy.
Trzymam kciuki, żeby u Ciebie też wszystko było dobrze!