Przenoszona ciąża

Hej Dziewczyny! Ciekawa jestem czy któraś z Was rodziła po terminie. Czy próbowałyście przyśpieszyć akcję i jakie było stanowisko Waszego ginekologa. Czy lepiej pogonić dzidziusia czy czekać aż sam się zdecyduje?

Moja ginekolog kazała mi się zgłosić na oddział w spodziewanym terminie co zrobiłam i czego szybko pożałowałam. Leżałam bowiem 6 dni i tylko patrzyłam jak kolejne kobietki wjeżdżają na porodówkę, a ja nic. Latałam po schodach aż łydki odmówiły posłuszeństwa, oblewałam się ciepła wodą, masowałam brzuch i nic.W końcu lekarze zdecydowali się na indukcję za pomocą cewnika Foleya. O matko, jak ja się umęczyłam wędrując godzinami z ciężkim balonikiem między nogami.Brzuch mnie rozbolał, skurcze takie, że miałam mroczki przed oczami. Balonik zszedł i skurcze się skończyły i znów czekanie. Synek opierał się ingerencjom i urodził się wtedy kiedy chciał :slight_smile:
Było jednak sporo przypadków, że dziewczyny na oddziale miały już zielone wody albo tętno dzidziusia spadało i kończyło się cesarką. Tak więc tak sobie czekać też nie zawsze można.

Ja pamiętam jak moja gin mówiła mi że aby przyspieszyć akcję porodową należy się dużo kochać.
W plemnikach jest białko które prowadzi do skurczów.

Daria, kochaliśmy się jak szaleni :slight_smile: też na polecenie ginekolożki. Może plemniki były też zestresowane sytuacją i przez to wadliwe :wink:
Dobrze, że mąż nie czyta.

Każdy maluszek ma swój czas na przyjście na świat. Jedne przychodzą szybciej drugie, o czasie a jeszcze inne wolą posiedzieć dłużej w brzuszku mamy. Ja jak byłam w ostatnim tygodniu ciąży zastanawiałam się co będzie jak ją przenoszę i ile czasu może takie przenoszenie trwać i z tym pytaniem skierowałam się do lekarza prowadzącego, który powiedział, że jak będzie tydzień opóźnienia zrobimy usg, a jak nic się nie będzie działo to pod koniec 42 tygodnia da skierowanie do szpitala. Wiadomo jak to jest z pierwszym dzieckiem i jak się wyczekuje tego momentu kiedy się zacznie. Ale szczerze ja nic nie robiłam i akcja sama się rozpoczęła dokładnie tego dnia kiedy miała się zacząć. Jest kilka sposobów na przyśpieszenie ciąży tak jak już pisałyście : seks, bieganie po schodach, ciepły prysznic, wieszanie firanek, ale nie zawsze one pomagają, znam mamy które chciały zatrzyma akcję porodową, ale ja jestem zdania, że dziecko jak będzie gotowe to samo da zna kiedy. Takie jest moje zdanie i mój ginekolog je potwierdził. Wiadomo, jeżeli coś się dzieje nie tak, albo dziecko nie chce wyjść na świat to tutaj już trzeba ingerencji lekarza. Jednym metody o których piszemy pomogą przyspieszyć poród innym się nie udaje i muszą czekać dalej.

Moja koleżanka miała wywoływany poród po 41 tc. zaq pomocą kroplówki z oxytocyną i czymś tam jeszcze. Strasznie mi jej szkoda, bo męczyła się 28 godzin, zanim urodziła. Z kolei mama 2 koleżanki mieszka w Anglii i tam lekarz czekał aż sama urodzi, nie ingerował. Więc może coś w tym jest. Myślę, że jeśli wszystko jest ok, to nie ma sensu ingerować w naturę. Ja 1 synka urodziłam w terminie co do dnia, a wody już zrobiły się zielone i wyglądał zdaniem lekarza na lekko przenoszonego.

myślę że nie ma co w naturę ingerować nio chyba że z usg lub ktg wynika coś złego! albo kobieta źle się czuje! wtedy trzeba działać!

Cukrzyca ciążowa chyba jest wskazaniem do przyśpieszenia. Miałam jeszcze test oksytocynowy, zresztą wszystkie na oddziale miałyśmy i mimo, że nie taka jest jego rola czasem przyczyniał się do wywołania porodu

moja przenoszona o 5 dni :slight_smile: młodej się nie spieszyło, chodziłam dużo po schodach, głaskaliśmy brzuch i nic! wyszła, kiedy stwierdziła, że to jej czas :slight_smile:

Ja rodziłam 10 dni po terminie, w końcu miałam cięcie z powodu problemów zdrowotnych. Jednak co 2 dni jeździłam na ktg i usg czy wszystko jest w porządku. Chcieli mnie zatrzymać w szpitalu ale się nie dałam. Ale te ostatnie dni są najgorsze, takie czekanie jak na zbawienie. Na szczęście byłam w domu gdzie mąż mnie wspierał. Wysprzątałam całe mieszkanie, chodziłam po schodach ale nic to nie dało. W moim przypadku to dobrze, bo poród naturalny mógłby ze mnie zrobić kalekę.

Ja urodziłam się po terminie; ) Mama przenosiła mnie dwa tygodnie - urodziłam się w 42 tygodniu.

Mama rodziła mnie dwa razy - za pierwszym, w 38 tygodniu, mimo skurczów nie odeszły mamie wody i nie chcieli w poród ingerować - mama rodziła mnie 24 godziny i zemdlała - zawsze opowiada, że gdy się ocknęła myślała, że urodziła i pytała się położnych co urodziła a tu się okazało, że jeszcze nic…; ) Chcieli ją zostawić na obserwacji ale wypisała się na własne żądanie… Od tamtego czasu wizyty u swojego lekarza miała co 2-3 dni. Przy drugim porodzie (wiedziała już, że rodzi; )) znów skurcze miała prawie 24 godziny i rozwarcie na jeden palec, lecz odeszły jej zielone wody i okazało się, że ja jestem lekko niedotleniona i już liczy się czas, więc zrobiono cc…

No i po tych Waszych wypowiedziach uważam ze nie należy ingerować w naturę no chyba, ze jest taka konieczność, ale dziecko i tak wyjdzie wtedy kiedy będzie na to gotowe, bo wkoncu juz od początku maluszek rządzi nami :smiley:

Dokładnie! Z naturą nie wygrasz :slight_smile: My się śmiejemy, że Matiś nie chciał być Rakiem i dlatego opóźniał. I tym sposobem mamy Lwiątko w domu ale to dobrze bo ja zawsze chciałam mieć kotka :wink:

Co do metod medycznych to pewnie wyłącznie zależy od lekarza i to nie zawsze prowadzącego, bo jak trafi się na oddział pod opiekę innego lekarza to on może jeszcze inaczej podchodzić do sprawy i w tedy nie ma zmiłuj. Pewnie, że można się odwoływać do ordynatora i inne takie ale wiadomo w takiej chwili, żadna z nas nie chce robić sobie kłopotów, bo wiadomo przy porodzie może być różnie.
Wiele jednak kobiet powtarza różne “domowe” sposoby na przyspieszenie porodu jak choćby jedna z przyjemniejszych metod - seks ale także picie naparu z liści malin. Jednak jeśli chodzi o seks to ja raczej słyszałam, że skurcze podczas orgazmu mogą spowodować skurcze porodowe i przyspieszyć poród, nie słyszałam jednak niczego o białku zawartym w plemnikach i jego wpływie na poród:)

Sperma zawiera prostaglandyny- hormony, które przyśpieszają dojrzewanie szyjki macicy i inicjują skurcze.
A masowanie piersi z kolei powoduje uwalnianie oksytocyny. A tą panią już dobrze znamy i jej rolę w porodzie :slight_smile:

ja miałam przenoszoną ciąże urodziłam po 4 kroplówkach z oksytocyną

Moja koleżanka urodziła ponad dwa tyg po terminie. Dopiero po trzeciej próbie wywoływania przez ostytocyne.

Właśnie takie próby są najgorsze. Nie wiem jak to wygląda w różnych szpitalach, jakie są praktyki ale w szpitalu w którym ja rodziłam podawali dziewczynom kroplówkę, zaczynały się skurcze - kilka godzin męczarni- brak efektu- odwiezienie z powrotem na oddział i dalsze czekanie na poród. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego :frowning:

ja urodziłam na początku 43 tygodnia razem po czterech kroplówkach z oksytocyną najgorsze jest w tym wszystkim że podczas podawania kroplówki trzeba leżeć pod ktg bo szybko może spaść tętno u dziecka

To sie zgadza, u mnie dziecko nie schodzilo do kanalu rodnego, rozwarcie bylo, bole tez, to podlaczyli oksytocyne a malemu spadlo tetno, nie mogl sie urodzic przez pepowine wiec byla szybko cesarka… Ja chyba nie jestek z tych, ktore moga ciaze przenosic :slight_smile: ale znam przypadki kiedy dzoewczyna kyla okna, sprzatala, kochala sie z mezem i nic… Jak dzieck samo chcialo to wyszlo :stuck_out_tongue: