Dziewczyny, jestem już chwilę po terminie, dodatkowo zgłosiłam się z wysokim ciśnieniem (choć to nie jest problem- ciśnienie ogarnęli i by mnie jutro wypisali gdyby nie TERMIN) w związku z czym mam leżeć w szpitalu aż urodzę. Jak sobie, głównie psychicznie, radziłyście w takiej sytuacji? Bo przyznam, że dla mnie to wybitnie trudne, szczególnie że nic się nie dzieje
A ile dni jesteś po terminie ? Pewnie chcą Ci robić na bieżąco KTG bo po terminie się to właśnie praktykuje
kochana wiem jak to jest ja siedziałam od terminu do porodu w szpitalu aż urodze powiem Ci ze warto uzbroić się w cierpliwość kupić sobie krzyżówki chodzic dużo żeby przyspieszyć czy na schodach dziać ja w szpitalu 17 dni spędziłam zanim urodziłam. na szczęście odwiedzano mnie rozmawiałam przez telefon itd inaczej pewnie bym psychicznie wysiadla.
Ponieważ miałam cukrzycę ciążową wisiało nade mną widmo wywoływania porodu i taka próba miała miejsce przez zastosowanie cewnika Foleya. Syn jednak był oporny trochę przeleżałam w szpitalu i nie było źle. Wszyscy mówili, że to czas na odpoczynek przed porodem i późniejszą opieką nad maluchem ( nieprzespane noce itd.) I tak to potraktowałam. Miałam książki i czytałam całymi dniami, biegałam po schodach aby przyśpieszyć poród ( nieskuteczne). Na oddziale stworzyła się społeczność mam oczekujących na poród. Spacerowałyśmy po korytarzu i dużo rozmawiałyśmy o naszych doświadczeniach, obawach itd. Zazdrościłyśmy tym, które wjeżdżały na porodówkę i trzymały śmierci kciuki. Było naprawdę bardzo fajnie! Życzę Ci aby czas Ci miło i szybko upłynął!
Tallan ja jestem 12 dni przed terminem i się bronię żeby mnie nie polozyli wcześniej ze względu na niskie wody. Dziś mam USG ostatnie i zobaczymy co to będzie. Ale tez sobie nie wyobrażam siedzieć tyle w szpitalu dla mnie to zaden odpoczynek przed porodem, w domu mi niezbyt wygodnie spać, kręcę się, wstaję, a co dopiero gdzieś indziej. Tyle dobrze u Ciebie, ze jesteś po terminie, to może uda Ci się szybko urodzić. No i drugi plus, ze nie masz stresa, ze do szpitala nie zdążysz i jest wszystko pod lekarską kontrolą. Szybkiego rozwiązania Ci życzę
tallan spaceruj, ale jak Ci dziewczyny radzą czytaj. To co uwielbiasz albo romanse albo kryminały. Masz słuchawki do telefonu? Mogłabyś posłuchać muzyki. Relaksuj się, leż. Ja niby nie lubię szpitali, ale jak byłam niedawno to właśnie czytałam, słuchałam muzyki, rozwiązywałam sudoku. O dziwo, czas szybko mi mijał.
Oj ja tez wiem co przezywasz. Mnie tez polozyli do szpitala i wywolywali porod. Najgorsze bylo to ze w sali kogo nie polozyli to nawet doby nie byl i zaczynal rodzic a ja lezalam 4 dni. Mialam gazety i ksiazki a tak na prawde to nie mialam glowy czytac. Na szczescie maz przyjezdzal o 17 i siedzial u mnie do 21 czy 22. I wiekszosc czasu spedzalam i tak na KTG na porodowce.
Napewno dasz rade moze jest u ciebie jakas mama ktora tez czeka na porod razem to zawsze lepiej. Tym bardziej pogadac z kims kto jest w identycznej sytuacji jak ty.
Jak ja lezalam w szpitalu z malowodziem to dziewczyny po terminie wchodzily po schodach po kilka - kilkanascie razy. Mialo to przyspieszyc porod. Czy cokolwiek im to dalo nie wiem, ale smiesznie to wygladalo - jedna klatka schodowa samych ciezarnych biegajacych z dolu na gore. ;D
niby daje ale nie wszystkim mój syn był oporny na wszystko metody naturalne metode z cennikiem foleya na oxytocyne. w szpitalu byli w kropce nic nie mogli zrobić bo cc nie chciałam skoro wszystko jest ok i tak czekali. U mnie też co chwila się koleżanki z sali zmieniały ale też właściwie większość czasu spędziłam na korytarzu z innymi ciężarnymi.
Również byłam skierowana do szpitala, ze względu na to że było już po terminie (wszystko było w porządku, wyniki ok, USG ok, czułam się dobrze). Te z zaopatrzyłam się w książki do czytania. Do tego na łóżku obok była miła dziewczyna więc trochę rozmawiałyśmy, trochę też z dziewczynami z innych sal które spotykałyśmy na korytarzu i tak tam miał czas, choć ja nie byłam tam długo, bo w nocy akcja sama rozpoczęła się.
Jak słyszę o wypoczywaniu to wariuję. Pomiędzy 22 a 5.30 (bo o 5.30 podłączają ktg, potem ciśnienie i pani sprzątająca więc poranek pełną gębą) są przynajmniej 2 pobudki na słuchanie tętna dziecka. Niby chwila, ale potem jeszcze trzeba się z żelu ogarnąć. Więc ciągiem się jakies 2,5 godziny udaje przespać. W dzień to samo - odsypianie po maks godzinie. Po dwóch nocach padam na twarz i absolutnie nie miałabym siły rodzić.
Co do zdążenia do szpitala to też nie tak różowo - pierwszej nocy miałyśmy na sali 2 rodzące. Nie było dla nich na porodowce miejsca, zresztą tu też były pod kontrolą to co się spieszyć. Nie dość, że przez cały początek porodu były same (no przecież mąż nie może w nocy na oddziale siedzieć - na porodowce by mógł, ale na OCP nie), to jak w końcu jedną trafiła na dół z rozwarciem 5cm i poprosiła o znieczulenie (po całej nocy skurczów) to anestezjolog nie miał akurat czasu a potem za późno było. Wiec nie jestem przekonana, że z oddziału to lepiej
Słyszałam różne historie, że niby szpital znieczulenie zapewnia, ale pierw jest za wcześnie, a później za późno. Najprzyjemniej czas mija chyba jednak na rozmowach z innymi ciężarnymi, pod warunkiem, że za bardzo nie panikują i straszą :). Co do tętna, w szpitalu gdzie byłam słuchanie było regularnie co 4 godziny, w innym rano i wieczorem.
Ja leżałam 12 dni w szpitalu przed porodem. Musisz się uzbroić w cierpliwość i nie denerwować się. Codziennie min. 2 razy dziennie będą Wam ktg robić, później co drugi dzień amnioskopie, czyli badanie czystości wód płodowych. Jeśli nie urodzisz wcześniej, to w 42 tygodniu będą pewnie wywoływać skurcze macicy poprzez podanie oksytocyna. Najważniejsze to zachowanie spokoju, jesteś pod dobra kontrola, a przy okazji masz okazję poznać położne na oddziale
W nieskończoność Cię trzymać tam nie będą bo w końcu musisz urodzić Myśl pozytywnie a będzie wszystko dobrze i szybko zleci.
Ja tez biegalam po schodacgmh w ta i spowrotem. Tallan a czemu tak czesto sluchaja tetna? Ja mimo malej ilosci wod moglam w nocy spac. Drugie ze spac sie nie dalo bo ktos zaczynal rodzic w nocy to wychochodzil wywozili lozko wstawiali drugie. Itd. Tam gdzie bylam byla tylko jedna sala z tymi co wywolywali im porod. Potem sale z mamami z dziecmi i dopiero typowa patologia ciazy.
O to super miałaś agniejeska u mnie też ciężko było spać bo o 22 z ciśnieniem o północy tętno wcześniej o 20 albo 19.30 ktg później jeszcze o 4 przychodziła z tetnem o 6 temperatura o 7 ciśnienie o 8 ktg potem obchod badania i później 16 tętno ja jeszcze miałam popołudniu dodatkowe ktg więc no ciężko jednym slowem było ja przy ktg spalam czssto bo te bicie serca mnie usypialo
Tallan mimo wszystko jesteś pod opieką. Niestety jak już tam jesteś, to musisz jakoś wytrzymać. Nie zazdroszczę, ale juz niedługo będzie po wszystkim no i spróbuj jednak łapać drzemki i zbierać siły
Właśnie może warto spojrzeć na to z drugiej strony. Jakby coś się działo, rozpoczęłaby się akcja porodowa to jesteś już w szpitalu. Nie musisz na sygnale jechać z domu do szpitala, wystarczy tylko zgłosić to położnej która jest na oddziale i już zajmą się Tobą i dzieckiem i tylko przejdziesz na salę porodową. I przed wszystkim myśl pozytywnie.
dokładnie i popatrz też że nie musisz się spieszyć z pójściem na porodowke bo w domu to od razu skurcze się zaczną to wszystko się bierze i jedzie a czssto okazuje się że fałszywy alarm albo że jeszcze czasu a czasu jest a tak możesz sobie chodzić i chodzić i zgłosić się jak już naprawdę będą regularne skurcze co 3 minuty czy cos i zajmą się tobą i dzieckiem i zdążysz na porodowke itd. mnie takie myślenie też ratowało codziennie a w spędziłam w szpitalu 17 dni zanim urodziłam
Ja mialam ktg 3 razy po pol godziny i 3 razy po 45 mi ut w ciagu dnia. Jednego dnia to ostatnie ktg mialam o 22 bo byl taki nawal ludzi na porodowce ze zabraklo apartow do ktg.