Przebieg porodu – czego się spodziewać

Moja mama jak rodziła mojego brata fakt że to było na prawdę kupę lat temu też rodziła z studentami. Powiedziała dokładnie to samo co napisałaś Agn że studenci są o wiele bardziej delikatni niż nie jeden lekarz. Oni się uczą stresują i nie chcą przysparza ćwiczenia bólu rodzącej. A nauczyć się jakoś muszą. A jak pytałam czy jej to nie przeszkadzało, że tyle osób jej zagląda pomiędzy nogi to mówiła ze jak juz trwa poród i masz bóle to w ogóle nie zwracasz uwagi na to kto stoi i patrzy. Mówi, że oni byli tak cicho, że później Już w ogóle o nich zapomniała.

Moja mama mówiła że super ze byli bo masowali jej krzyż :smiley: i ze jej nie przeszkadzało bo byli delikatniejsi i jeszvze stresowali się i próbowali łagodzić ból i byli mega delikatni :slight_smile: tak to mama opisywala że studentów fajnie było mieć na sali :smiley:

Agn dokładnie tak! Jeśli żadna nie będzie dopuszczała studentów czy stażystów, to do kogo potem mieć pretensje, że nie mają doświadczenia, jak nie mieli gdzie go zdobyć. Ja osobiście nie miałabym nic przeciwko, wiadomo może nie od razu cała grupa 20 ludzi, ale właśnie ograniczona ilość, zachowanie intymności i czemu nie. A jeśli chcą się uczyć, sami proszą, czy mogą zbadać, to tylko się cieszyć.
Kasiu, no własnie też mi się wydaje, że w pewnym momencie to już kobieta nawet zapomina o nich, że już jej wszystko jedno, a skupia się na czymś zupełnie innym, dużo ważniejszym.

Ja tak jak Ty Madzia nie miałabym nic przeciwko studentom ale właśnie żeby to nie było cała grupa ale ewentualnie kilka osób.

Kasia przeważnie jest tak ze jeśli się zgadzasz na studentów to wchodzi ich tyle ile akurat jest ich na porodowce :slight_smile:

Ja jednak wolałam rodzić bez studentów i dobrze ze u mnie w szpitalu ich nie ma…nie wiem czy bym dała rade rodzić gdy tyle par oczy patrzy się na Ciebie…oj nie, to chyba nie dla mnie ;)))

U nas nie bylo problemu bo wiedziałam ze bede miala cc wiec mniej wiecej na pewno musiałam sie inaczej.przygotować…niz.do porodu sn. Ale musialam sie jednak przygotowac …jednak ze przy cc wydawalo sie ze nie musze być przygotowana a jednak bylo inaczej niz myslalam , na początek myslalam ze z zastrzykiem w kręgosłup będzie inaczej a tu problemy jak sie zgiac zeby byko dobrze, potem wyciaganie.synka z brzucha myslalam.ze.kompletnie nic nie bede czuła a jednka przy wyciąganiu synka z brzucha czułam sie tak zle, bylo mi tak nie dobrze ze musiałam dostac zastrzyk przeciw wymiotny czulam sie okropnie…wiec jednak do wszystkiego trzeba sie przygotowac . czy to porod sn czy cc. A wiele slow slyszalam od niektórych jak mowili ale Ci doborze bedziesz miala cc nic nie bedziesz czuła…jednak Ci co mialy cc na pewno wiedza jak jest…bol nieprzyjemny jest przy cc a juz nie mowiac o bolu po cc przez ok. 3dni na pewno…także jaki.by to był porod trzeba sie przygotowac …

Ewcia jak już się rodzi to nie zwraca się uwagi na to ile osób oni wchodzą przeważnie już na parte. Wtedy interesuje Cię tylko żeby urodzic i zobaczyć maluszka ja nawet nie wiedziałam kiedy weszli jak się skapnelam chciałam.ich policzyć ale też mi się nie udało bo byłam zbyt pochłonęta paciem a jak maluszek wyszedł to wszyscy bili brawo potem studenci wyszli

Ewcia na początku byś na nich może zwróciła uwagę albo nawet nie wiedziała byś kiedy weszli i że w ogóle byli. Na to nie zwraca się uwagi.

Ewa ja miałam cc nagłą i w ogóle nie byłam na nią przygotowana. Cała ciąże nie brałam jej nawet pod uwagę a tu po 6 godzinach porodu lekarz mówi że bez cc się nie obejdzie. Aż się rozpłakałam dosłownie. Był to dla mnie na prawdę duży szok. Samego zastrzyku do znieczulenia nie pamiętam w sensie wiem że musiałam się odpowiednio ułożyć ale znieczulenie robiła mi młoda pani anestezjolog której to było chyba jedne w pierwszych znieczuleń i oczywiście odbywało się pod czujnym okiem starszego anestezjologa ale pomogła mi się ułożyć a później tamten kazał jej mówić i pokazywać w które miejsce pod jakim kontem chce się wkuć, sam akceptował później mówiła co czuje w czasie wbijania igły itd więc wszystko wiedziałam i słyszałam. Później samo cięcie to pamiętam tylko takie szarpanie. Cały czas jak już rozcięli brzuch i macice żeby wyciągnąć małego to mną rzucało. Po całym ciężko tabletki brałam przez 2 doby w trzecia już w ogóle. Czułam sie na prawdę dobrze.
Ale poród czy cc czy SN jest inny. Na każdy trzeba się przygotować. Każdy boli cc po cięciu a SN w trakcie no i później jeszcze ma pewno też ale taki mocny ból jest przy samym porodzie. Rekonwalescencja… Każdy w innym czas dochodzi do siebie i to już nie ma znaczenia jak u rodziłyśmy czy SN czy przez cięcie.

Ewcia mam podobne odczucia z samego przebiegu cięcia, też mi się śmiać chce jak ktoś nie wie co mówi i twierdzi że cięcie to pikuś i nic nie czuć, ja skurcze odczuwałam tylko do 2-3cm więc może to pikuś, choć były dość bolesne, bo czasami potrzebowałam się na chwilę położyć i inaczej oddychać by ulżyło, jednak z takim bólem nawet większym myślę że starałabym się sobie po prostu radzić a to pozycją ciała albo ruchem a podczas lżenia na stole w znieczuleniu niestety uciec nie da rady ani położyć na boku czy jakkolwiek zmienić pozycję. Samo przecięcie skóry i dalszych warstw odczułam jako przesunięcie czymś tępym po skórze, ale cała reszta tragedia… czułam wszystko w bebechach, jak pomagali młodemu wyjść w dół, szarpanie i ból po prostu i byłam w szoku bo na to gotowa ni ebyłam, nawet jak ogladałam filmiki na you tube by się przyjrzeć, zobaczyć co po kolei to kobiety pięknie leżały na stole i nic a ja darłam się im że mnie boli i podobnie też było mi koszmarnie niedobrze jakby z tego dziwnego bólu, dostałam wziewnie jeszcze coś znieczulającego, kazali mi głeboko oddychać ale szczrerze mówiąc to średnio się dalo :confused: na szczeście jak już mi pokazali małego i przyszli z nim żeby pocałować, to ustąpiło i zaszywanie warstw już czułam tylko jak delikatne ruchy gdzies we wnetrzu brzucha.
Po samym cieciu byłams szcześliwa nawet jak ustępowało znieczulenie, bo choć wiedziałam że mam nad tym bólem kontrolę. Przeciwbólowe dostawałam tylko przd pionizacją, choć przed samą dostałam bardziej dla samej pielęgniarki niz dla siebie, bo czułam, że w ogóle mi nie pomagają,
I też myślę że rekonwalescencja nawet nie do końca zalezy od formy porodu, duża częśc zależy od tego jak się nastawiamy i co jest w głowie, jak ciagle sobie powtarzamy że trzeba wstac bo maluch czeka, to i po cieciu można śmigac jak gazela :wink: a jak coś nas przyblokuje, zwłaszcza np rozczarowanie że było cc a nie sn, to można na prawdę bardzo opóźnić sobie powrót do pełnej sprawności.

Agn też sądzę że rekonwalescencja zależy od nas a nie od formy porodu z tym że ja raczej sądzę że zależy od progu bolu jaki się ma od tego jak ciało reaguje i od tego co w głowie

Agn, jak przeczytałam Twoją historię to aż poczułam ulgę, że miałam znieczulenie ogólne. Choć jak mnie wybudzali a zanim podali już przeciwbólowe to poczułam coś okropnego właśnie, okropny ból i zero możliwości poruszenia się. Szczerze mówiąc gdybym drugi raz miała mieć cc to chyba jednak wolałabym ogólne. A to czego się spodziewać, to chyba tak naprawdę nigdy do końca nie wiadomo. naturalny poród drugiemu nie równy, tak samo jak i cc…

magros pod tym kątem to fakt, moja siostra położna wiedzacjak to wygląda w praktyce i że bywa że kobieta czuje coś dziwnego, bo jak twierdzi coś się czuje zwłaszcza jak grzebią, ale nie mogła mi uwierzyć że aż tak bolało, sama wybrała sobie ogólne właśnie.
Ja jakoś mimo wszystko jeśli przyjdzie mi znowu mieć cięcie chyba znowu zdecyduje się na pajączka, by choć mieć ta namiastkę sn i zobaczyć Maluszka i dostać od razu. Chyba że nie będzie wyboru, to wiadomo poddam się najlepszej opcji wg lekarza :wink:
I dokładnie poród porodowi nierówny i sytuacja często zmienia się tak dynamicznie, że nie ma co się nastawiać tak na 100 na cokolwiek

Każdy poród jest inny bo każda kobieta jest inna no i my przy drugim porodzie tez jesteśmy inne, mamy inne myślenie, wiemy juz co i jak no i skoro raz juz rodzilysmy to tez w macicy i kanale rodnym występuja zmiany juz nie jest taka sama jak wczesniej. Co do cc to tez każdy organizm to inaczej przyjmuje. Ze mna na sali leżała dziewczyna która nie mogła sie ruszyć a na drugiej sali byla taka co smigala po korytarzu i rzucała sie na szyje położnej. Wiec moim zdaniem wszystko zależy od progu bólowego kobiety. Mnie rozcieli i tez jak wyszlam do domu to wszyscy byli w szoku ze normalnie siedze bo niektórzy musza sobie cos podkladac taki bol czują. Ja go odczuwalam tylko przy paru pierwszych stosunkach po połogu tak jakbym miala tam jeszcze jakas szwe albo ranę ale ginekolog nic nie widział wiec możliwe ze problem leżał w mojej psychice.

Agn bo jest jeszcze coś takiego jak oporność na znieczulenie. Ja miałam do szycia nacięcia miejscowe i też wszystko czułam nie dzialalo dali 2 dawkę i dalej czułam aż się zdziwili że dawka taka a ja dalej czuje.

Aisa cos w tym jest bo ja nawet u stomatologa zeby na prawde nie czuc biore konska dawkę. On juz mnie zna i teraz już nawet nie daje podstawowej i nie sprawdza , tylko od razu z grubej rury :wink: a nie mogę powiedzieć że mam niski próg bólu bo naprawdę już po pionizacji.mimo wszystko śmigałam, teściowa jak mnie zobaczyła to w szoku była, że nie chodzę zgieta w pół bo ona po swoich cesarkach nawet w domu nie mogła się wyprostować.
Tak więc chyba właśnie o ten problem ze znieczulenie chodzi :confused:

może macie rację, że coś w tym jest. Agn no to nieźle, ja po cc to jeszcze w domu parę dni zgięta chodziłam, niby nie powinno się, ale nie byłam w stanie się wyprostować… Co do tej świadomości to rozumiem, tego mi bardzo brakowało, że na córę musiałam tyle czekać, długo spałam po cc, a że była noc to już w ogóle… Dopiero rano mi dali malutką, także to jest zdecydowanie minus.

Ja miałam cc praktycznie bez znieczulenia, lekarze musieli ratować mojego syna za wszelką cenę i liczyła się każda sekunda.
Nie pamiętam już tego bólu ale pamiętam że przez kilka sekund myślałam że umrę. Z resztą pisałam o tym na swoim blogu i podawałam tutaj link.
Nigdy nie można wszystkiego przewidzieć niestety.

To tak jak u mnie mnie nacinali na żywca bo skurcze takie sobie i nigdy nie wiedzieli kiedy będzie czułam oczywiście jakoś specjalnie mnie to nie bolało też od razu po porodzie jak mnie zszyli i synka karmilam sobie wstałam sama z łóżka i przeszłam na to drugie gdzie wioza potem na położnictwo az nie uwierzyli że sobie tak to bez problemu wstałam i poszłam taki kawałek. Mi też dają końskie dawki jeśli już ale też nic niestety nie działa zawsze czuje wszystko ja się śmieje że marnuja dają mi tyle ile maksymalnie mogą i nic to mówią że jestem dziwna bo końskie dawki nie działają

To brawo dla Ciebie :wink:
Ja wstałam ledwo drugiego dnia po co cc po raz pierwszy :slight_smile: