Rewers zawsze najwięcej zależy od personelu i ich zwyczajów. Znam właśnie z opowieści, że jak na sali się pojawiał mąż to nagle położne zmieniały się o 180 stopni… Więc choćby dlatego warto mieć kogoś bliskiego przy sobie.
U mnie w trakcie porodu dołączyła siostra ale na szczęście położne i tak od początku były mile. I nawet podobało mi się że mówily do mnie po imieniu jak mnie mobilizowaly. Ja nawet nie wiem czy wanna była w szpitalu gdzie rodzilam. W szpitalu w którym chciałam rodzić wiem że wanna była ale jak dobrze kojarzę z tego co było na szkole rodzenia to chyba nie można w niej było rodzić bo do tego musi być jakaś inna wanna chyba i szpital nie miał pieniędzy na to ale ponoć się starają.
Położne niestety często każą rodzić w takiej pozycji jak im będzie wygodnie ten poród odebrać. No i jak jest łóżko takie gdzie nie da rady inaczej jak na leżaco to wyboru nie ma.
Mi kazały się położyć i nic nie mowily o innych pozycjach , niestety nie bylo u nas wanny więc nie mam co o niej marzyć choć może coś przez te 3 lata sie zmienilo
Mi mówiły co mam robić i kiedy. Sterowały mną. Ale w większości leżałam. Nie mogłam sama sobie wybrać pozycji do porodu. Od razu kazały mi się kłaść na plecy. Rodziłam w pozycji pół leżącej. Za dużo sama nic zrobić nie mogłam podczas porodu.
Wydaję mi sie że dużo zależy od położnej obecnej przy porodzie. Czy jej siee chce i czy lubi swoją pracę. Ja miałam trzy porody w tym samym szpitalu i każdy był inny. I tylko podczas jednego porodu mogłam sobie wybierać pozycję i położna podpowiadala nawet co i jak mam robić, bez żadnego nacisku.
Bo to właśnie zależy na kogo trafimy, dużo zależy od samej położnej, jej zdania na dany temat i tego co ona preferuje. To w jakiej pozycji woli rodzić położna, tak najczęściej instruuje swoje pacjentki. Oparcie w położnej to na prawdę dużo przy porodzie, ważne by trafić na kogoś z powołania…
Moja położna bardzo mi podczas porodu pomogła. Ale sama pozycji do porodu wybrać nie mogłam. W moim szpitalu rodzi się tylko na fotelu. Nic innego nie ma.
Moja położna pozwoliła mi wykorzystać wszystkie możliwe gadżety z porodowki. Skakalam na piłce, potem lezalam w wannie z ciepłą wodą a na koniec pomogła mi przejść na łóżko, gdzie zmieniałam kilkukrotnie pozycje - kucak i lezenie jak już byłam zbyt zmęczona. Pilnowala też żebym w pierwszej fazie piła dużo wody i poprawnie oddychala. Naprawdę super sprawa mieć takie profesjonalne wsparcie.
Ja byłam podpięta pod KTG i ocy. Miałam zakaz ruszania się od 11 do 18… aż przyszła druga zmiana położnych i moja wspaniała położna dzięki której udało mi sie urodzić sn pozwoliła mi się rozprostować i.mogłm postać przy łóżku i kucać. Co było zbawieniem po tylu godzinach leżenia
karlajn no to tylko pozazdrościć takiej fachowej pomocy. taka położna to skarb