Pozwolono Wam wybrać pozycję do porodu?

U mnie w dwóch porodach zero zachet, tylko pozycja klasyczna. Rodziłam w dwóch szpitalach. Podczas pierwszego porodu sama zapytalam czy moge zmienic pozycje gdyz poród sie przedłuzał a córka po skurczach wciaz cofała sie do kanału… Po zmianie pozycji przesuneła sie do przodu i potem jakos poszło.

mi kazali się kłaść i nie było nawet rozmowy o tym jaka pozycja itd, ja to za bardzo nie wiedziałam nawet co się dzieję bo była noc, chociaż może jak by to trwało dłużej to bym szukała innej pozycji a mój poród trwał tylko pół godziny to nie było o co walczyć :slight_smile:

Anka87 gorzej by było jakby Twój poród trwał 10 i więcej godzin… Wtedy nie dałabyś rady leżeć :stuck_out_tongue:

u mnie początkowo po skończonym ktg kazano mi ,bawić, się na piłce by skurcze mniej bolały. potem jak dziecko nie chciało się w kanał wepchnąć KAZANO mi przeć na stojąco i klęczka mimo że nogi mi drętwiały a ja już sił nie miałam. wywojowałam parcie na łóżku ;p

Ja rodziłam na kucąco. To położona mi tą pozycję zaproponowała. Ja sama nie miałam pojęcia jak mi będzie najwygodniej. Najgorzej było zacząć… Bo jak tu kucnąć z takim wielkim brzuchem?! :stuck_out_tongue:
Najgorsza była piłka. Gdy na niej usiadłam za namową położonej myślałam, że z bólu nie wytrzymam. To po piłce poprosiłam o znieczulenie.
Generalnie uważam, że pozycja kucąca jest super. Ja miałam najwięcej siły żeby przeć

Karolina.K pozycja kucząca jest chyba najlepsza,bo duuużo pomaga grawitacja. Ja nie miałam szansy an wybranie pozycji - nie wiem w sumie czemu, drugie dziecko rodziłam w lipcu (pół roku temu) i przecież tyle ciężarna ma do powiedzenia…a jednak położne robia swoje - ja leżałam na plecach, lekko pochylona w doł i tyle. Poród, już mówie o samych parciach nie był na szczęście długi i ciężki, poszło na prawdę szybko, ale tak czy inaczej uważam, ze kobieta powinna mieć szanse zadecydować

Karolina.K też źle wspominam piłkę… A niestety nie miałam za bardzo wyjścia, bo nie było łóżka żebym mogła się położyć czy coś, kazali mi siedzieć na piłce i się bujać… Bolało strasznie

Ja przy pierwszym porodzie rodziłam na półleżąco, nie była to zbytnio wygodna pozycja dla mnie. Drugi poród wyglądał zupełnie inaczej. Chodziłam, siadałam na piłce, na piłce sako bardzo wygodnie się siedziało, ale ciężko było z niej wstać:)Maluchów zaczęłam rodzić w pozycji bocznej z podciągniętą nogą do siebie, bardzo pomocna pozycja.

To ja odwrotnie, piłka dużo mi pomagała przy skurczach ;p poskakałam i jakoś te skurcze się rozchodziły ale mąż masujący plecy też trochę pomógł. za to na klęczka mile nie wspominam byłam już tak zmęczona i nie mogłam ustać na tych nogach a nawet mi drętwiały. więc zupełna odwrotność :slight_smile:

Magiczny współczuję Ci z całego serca…
Manndarynka też to zauważyłam… Niby tak wszystko ma być pod rodzącą a i tak zazwyczaj położona decyduje. Zresztą mnie nawet przez myśl nie przeszło żeby się kłócić z moją położoną :slight_smile: Przy czym ona była całkiem spoko, stanowcza ale wyrozumiała :slight_smile:

Karolina.K dokładnie, a najlepsze jest to,że przed samym porodem robili mi plan, ankiete, czego oczekuje, jak chce rodzić, czy chce znieczulenie itd… i po co? podałam im że chce rodzić w kucki i co z tego, dobrze, ze znieczulenie dostałam i tak jak piszesz Karolina mało kto w takiej sytuacji będzie dyskutował z położna. To i tak jest wystarczająco trudna i bolesna sytuacja.
Moja położna była ogólnie fajna, niezbyt sympatyczna, ale pomocna, taka konkretna, ale nie zamierzał z nią się kłócić,ze chce na kucki

Karolina.K wiesz co Ci powiem? Że następnym razem wybiorę sobie taki szpital, który ma w ofercie więcej niż tylko piłkę :smiley:

A co do planów porodu, to dość często się zdarza, że zaznaczamy w nim, czego oczekujemy, w jakiej pozycji chcemy rodzić, i niestety w praktyce wygląda to całkowicie inaczej :confused:

Mi przed porodem kazali skakać na piłce i robić “kółeczka”…później na pół godziny pod prysznic (również z piłką)…w moim przypadku to bardzo pomogło i przyspieszało poród (który i tak trwał ponad 10 godzin)…
Nikt nie pytał się mnie o plan porodu, ani o to jaki chcę mieć poród…
Rodziłam na zmianę z pozycji bocznej i z pół leżącej…ani jedna ani druga nie była dla mnie komfortowa…
W pozycji bocznej nie miałam o co oprzeć nóg co strasznie mi utrudniało wyparcie…pozycja pół leżąca była nie do zniesienia bóle krzyżowe powodowały wymioty, w tej pozycji główka córeczki się zakleszczyła i nie mogłam jej wyprzeć…popękałam strasznie…a i tak musieli mnie dociąć, bo bali się o dziecko (i tak miała krwiaka na główce)…Wyparłam małą w pozycji pół leżącej z nogami podkurczonymi do brzucha…gdyby nie mąż który pomagał mi trzymać nogi, bo nie miałam o co oprzeć to pewnie bym nie dała rady,na sali był już anestezjolog i szykowali się powoli by robić mi cesarkę…
Kolejne dziecko wolałabym rodzić w pozycji kucznej, bo pozycja pół leżąca była dla mnie masakrą…

ja to nawet nie wiedziałam że może być coś takiego jak plan porodu :slight_smile: do szkoły rodzenia nie chodziłam, lekarka też na ten temat nic mi nie mówiła więc chyba jako jedna z nie wielu szłam kompletnie zielona rodzić a wszystko to z braku czasu :slight_smile:

Pazur… Mój szpital miał wiele w ofercie… To super łóżko do porodu, prysznic i niewiadomo co jeszcze :slight_smile:
A jak przyszło co do czego to nie mogłam z niczego korzystać. Super łóżko było na innej porodówce a z prysznica nie mogłam korzystać bo byłam cały czas podpięta pod ktg.
O plan porodu nikt mnie nie pytał…
Najgorsze było jednak dla mnie to, że nie miałam z dzieckiem kontaktu skóra do skóry… A na tym mi najbardziej zależało… :frowning:

ja rodziłam w pozycji półleżącej - ale o dziwo mi odpowiadała - samo parcie więc nie trwało to jakoś strasznie długo - a 1 fazę porodu tyle ile mogłam spędziłam pod prysznicem bo to mi pomagało i przynosiło ulgę, miałam plan porodu i pierwsza położna, która mnie przyjmowała przegadała go ze mną, druga z którą rodziłam - omówiła go z tą która kończyła zmianę - ja nie miałam siły na tłumaczenie już :), piłka mnie też denerwowała i z niej nie korzystałam :slight_smile: u mnie prysznic był wybawieniem :), u mnie z planu porodu zmiana nastąpiła z cięciem krocza - ale położna spytała czy wyrażam zgodę - było ryzyko wysokie popękania i tak w środku pękłam i z tym wewnętrznym peknięciem strasznie się męczyłam, u mnie miałam do dyspozycji pokój i łazienkę - położna zaglądała co jakiś czas - ale jak nic mnie niepokoiło to wolałam być sama z mężem - on też mocno pomagał mi w czasie skurczy :slight_smile: - jej obecność gdzieś mnie peszyła lekko i wolałam pierwszą fazę porodu przeżywać sama - choć tak jak mówię zaglądała, ale nie było sytuacji iż coś mi kazano, nie miałam ZZO - ale zdecydowałam się na gaz - ale po nim jakoś tak dziwnie mi było więc po części nic nie dawał u mnie

Dziewczyny ja rodziłam w szpitalu ginekologiczno - położniczym, w każdym z pokoi była wanna do wyboru, piłki i różne rzrczy pomagające rodzące, szpital na prawda na wypasie, bo to typowy dla kobiet rodzących i małych dzieci o i co z tego jak położne i tak mają najwięcej do powiedzenia.

jutii to ja miałam taką pozycję i w sumie tez nie było źle, mi na pewno pomogło znieczulenie,bo o wiele mniej bolało, wiec poród też był przyjemniejszy, samo parcie trwało w sumie ok15 minut więc nie długo :-)))
Z prysznica też korzystałam bardzo dużo wieć też swoje zrobił i ja też piłki nie chciałam, za bardzo mnie bolało, nawet nie mogłam na niej usiać

Karolina.K dlatego jeśli kiedyś będę jeszcze raz w ciąży to mnóstwo czasu przesiedzę nad wyborem szpitala,. Będę brała pod uwagę warunki, jaki jest personel, jaki sprzęt, czy można rodzić w innej pozycji, niż chcą położne i czy jest znieczulenie…
Mnie, by się lepiej rodziło na stojąco… Naprawdę… ale też nie miałam takowej możliwości. Więc nigdy do szpitala, w którym rodziłam, nie wróce :slight_smile:

Przy pierwszym porodzie rodziłam na stojąco dopiero jak było widać główkę to przeniesiono mnie na łóżko porodowe przy drugim porodzie to już leżałam ale zdecydowanie lepsza jak dla mnie pozycja stojąca.

Najgorsze jest to, że ile rodzących to tyle opini…
Ciężko wyczuć czy warunki są kiepskie czy to rodząca jest marudna…
Przeczytałam np o moim lekarzu negatywną opinie bo śmiał wziąć urlop wtedy kiedy jego pacjentka miała termin porodu… Oszalałam! I potem taka roszczeniowa mamusia krytykuje szpital…