Poród- lewatywa

Lewatywa nie jest konieczna ,bo to rodząca podejmuje decyzje czy chce ją mieć zrobioną. Musi wyrazić na to zgodę :wink: Ale myślę ,że lepiej ją zrobić dla własnego komfortu :wink: Ja osobiście nie chciałabym by zdarzyło się coś przy parciu :wink: Ale jeśli chodzi o nacięcie krocza to oni najlepiej wiedzą kiedy jest konieczne i chociaż nie koniecznie musisz się na to zgodzić to jednak jeśli uznają ,że nacięcie jest potrzebne to warto ich posłuchać bo może Cię rozerwać i zrobić Ci większe rany niż po samym KONTROLOWANYM cięciu :wink: Nie ma się czego obawiać. Też mnie to czeka ,ale podejście mam pozytywne :wink:

mnie tam nikt o zdanie nie pytal i w sumie dobrze :slight_smile: przynajmniej nie bylo niespodzianek, a jak przy drugim porodzie bylam szybko szykowana na cc to przynajmniej bylam po lewatywie i na czczo. Co do nacinania tez nikt nie pytal przy pierwszym porodzie, jak trzeba bylo to nacieli. W sumie niewiele mialam do powiedzenia, ale jednoczesnie ciesze sie, ze nie musialam podejmowac zadnych decyzji… Jedynie jak byla cc to musialam cos niecos podpisac a to co nie musialam to podpisywal maz bo bylam w za duzych skurczach i nawet nie nadarzalam sie podpisac :stuck_out_tongue:

Ja nie wyobrażam sobie porodu bez zrobienia lewatywy, tak dla swojego spokoju że nic się nie wydarzy. Z pierwszym synkiem poród siłami natury i lewatywa oraz nacięcie krocza mnie nie ominęły, ale nie wspominam tego źle . Z 2 synkiem lewatywę miałam robioną przed zabiegiem taki rutynowy zwyczaj w szpitalu.

Ja podobno mialam ale nie pamiętam tego. Byla zrobina tak ze tego nie zauważyłam.

Wow, monia naprawdę? Zastanawiam się jak można nie odczuć lewatywy.
Ja się domagałam lewatywy ale nie chcieli mi zrobić bo miałam poprzedniego dnia kiedy szykowali mnie do wywoływania porodu :slight_smile:

Ja się cieszę, że miałam lewatywę. Mimo, iż dzień przed porodem (a dokładnie wieczorem) byłam w toalecie 3 razy, to po lewatywie okazało się ile dziadostwa jeszcze zalega w jelitach. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła w to rodzić dziecko. Lewatywa dla mnie nie była ani fajna, ani nieprzyjemna, jakoś tak neutralnie do niej podeszłam. Przy kolejnym porodzie na pewno też bym się zdecydowała.

Ostatnio dowiedziałam się, że w niektórych szpitalach położne nie wykonują lewatywy. Tłumaczy się to tym, że po lewatywie stolec jest rzadszy i jest to większy problem, wolą taki “uformowany” w trakcie porodu… Ja polecam lewatywę. Pracuję na sali porodowej i z pewnością lepiej dla komfortu rodzącej by ją wykonać.

Lewatywa nie jest obowiązkowa, ale z własnego doświadczenia wiem, że lepiej ją zrobić dla własnego komfortu. Co do nacinania, nie jest ono obligatoryjne, wykonuje się je tylko w razie konieczności. Ja miałam to szczęście, że przy żadnym porodzie (mam 3 dzieci) nie byłam nacinana.

Tez sie ciesze ze mialam lewatywe. Bo jak dla mnie to bylby wstyd przy porodzie…

u mnie w szpitalu nie robi sie lewatywy, bo ponoć połozne od tego są żeby sprzatnąc i sa przyzwyczajone tak mi powiedziały na pytanie o lewatywe:/

Lewatywa to przecież nic strasznego ale spokoj psychiczny podczas porodu że nie wydarzy się żadna katastrofa jest bezcenny.

Dziewczyna, która była ze mną w sali po porodzie miała lewatywę, mimo to podczas porodu popuściła.

Tak jak pisze mraczek80 lewatywa nie jest taka straszna, może być dla niektórych osób troszkę nieprzyjemna. Jeśli rodząca popuści to naprawdę nie robimy z tego żadnej ,katastrofy’‘, nie martwmy się więc na zapas. Dla ,WSZYSTKICH’’ osób obecnych podczas porodu najważniejsze jest zdrowie kobiety rodzącej i dziecka.

maalgorzato może się owszem tak zdarzyć, ale są to sporadyczne przypadki.

A ja zapewniam was dziewczyny ze przed porodem na wiele spraw patrzy się nieco inaczej, kiedy przekraczamy próg sali porodowej wówczas już chyba jest nam wszystko jedno, wówczas liczy się tylko to aby przywitać na świecie swojego szkraba.
Przed porodem obawiałam się lewatywy i trochę wstydziłam, jednak dla położnych czy osób które się tym zajmują jest to normalne, grunt tylko jak do tego podejdą i jak my zareagujemy, w gruncie rzeczy cieszę się że mnie trochę wyczyściło, gdyż po porodzie obawiałabym się pierwszego wypróżnienia w obawie o szwy, czasami bywa tak ze kobieta obolała ledwo idzie do wc za siusiu a co tu mówić o czymś wiekszym, zwłaszcza ze wiadomo jak jest w szpitalach, w domu to w domu czujemy się bardziej komfortowo.

lewatywa to coś normalnego dla położnych
my rodzące możemy się trochę wstydzić tego
ale to przecież dla położnych codzienność, one wszystko już widziały
poród z lewatywą i bez lewatywy
ja podczas porodu nie myślałam czy zrobię kupę czy nie

Kiedyś zawsze przed porodem robiono kobiecie lewatywę ale teraz położna pyta o zgodę i nie w każdym szpitalu jest to praktykowane. ja miałam robioną bo się na nią zgodziłam, położna wyjaśniła mi że wcale nie jest to bolesne, a będzie mi się lepiej rodzić, chodziło tu głównie o komfort psychiczny podczas parcia, koleżanki opowiadały mi że bały się przeć żeby nie wydalić stolca, a po lewatywie nie trzeba się o to martwić.
Jeśli chodzi o nacinanie krocza to wszystko zależy od ciebie jeśli powiesz że nie zgadzasz się na nacinanie to położna będzie robiła wszystko żeby Cię ochronić, ale zawsze możesz popękać a w tedy rana gorzej się goi. Samo nacinanie nie jest bolesne bo wykonywane jest w największej sile skurczu.Ja od razu na izbie przyjęć byłam poinformowana że muszę rodzić powoli bo miałam żylaki warg sromowych i nie mogłam być nacinana oraz nie mogłam popękać ale poród i tak zakończył się Cc.
Idąc do porodu ważne jest nastawienie psychiczne, nie możesz zakładać że na pewno będzie boleć i że popękasz, ja jak szłam rodzić to myślałam ze jak koleżanka dużo słabsza psychicznie i fizycznie dała radę to ja też i to mi pomagało. Zyczę powodzenia i radości z maleństwa.

Przy lewatywie chodzi tez o to że kilka dni po porodzie niektóre kobiety nie mogą się załatwić i jest to jakiś sposób na oczyszczenie organizmu .

Ja jak już pisałam nie miałam robionej lewatywy, wcześniej byłam w toalecie, ale kiedy trafiłam na porodówkę dostałam jakieś dwa czopki. Jedna z położnych (czy może pielęgniarek) powiedziała, że mogę czuć się po nich tak, jakby chciało mi się kupkę, ale nie wiem do taj pory co to za czopki były. Wyglądem przypominały te glicerynowe.

Nikt się mnie nie pytał czy chce. Zrobili i tyle. Ale w sumie i tak bym się zgodziła. :slight_smile: a co do nacięcia - nie kazda ma (ja akurat mialam :frowning: )

W moim szpitalu nawet jak bardzo chcesz, to Ci nikt nie zrobi. Tak sie czasy pozmieniały…
a jak zapytałam położną czy mogę sobie zrobić sama w domu, to mi odradziła mówiąc że one- położne, wolą nawet jak rodząca zrobi kupę, niż jak “strzela” wodą i resztkami wiadomo czego…