Z butli leci łatwiej, a Karolinka musi się nauczyć ssać na nowo po tym zabiegu podcięcia wędzidełka. Jak zaczniesz odciągać to możesz szybko stracić pokarm, zaznaczam, że możesz a nie musisz. Miesięczne dziecko to chyba do 100 ml na raz wypije, ale to też nie uogólnisz. Widzisz na przykład teraz moja Rozala wciągnie na raz 210, a jej dwa tygodnie młodszy kumpel max 150 na raz. Na twoim miejscu zrobiłabym tak, że podawałabym jej najczęściej jak się da pierś, ale przynajmniej dwa, trzy razy dziennie bym odciągnęła, żeby nie była głodna.
Polishgirlolga nie poddawaj się na razie,zobaczysz kryzys minie i mleka będzie więcej.Ja chyba bym nie dała rady takim sposobem bo nie umiałam odciągać,tzn leciało ale bardzo mało i bardzo podziwiałam mamy,które nie mogąc karmić piersia przez kilka miesięcy odciągały pokarm.Jest przy tym sporo pracy i zazwyczaj takie mamy nie karmią długo,no nie wiem Twoja decyzja ja bym jeszcze na Twoim miejscu poczekała z taką decyzją.Żaden nawet najlepszy laktator nie pobudzi tak produkcji mleka jak ssące dziecko.
Póki co się nie poddaję. Dzisiaj o 10 dałam jej butlę z moim pokarmem, bo od 6 rano nie spała a jak zasypiała przy piersi to w momencie położenia w łóżeczku od razu się budziła i po wypiciu butli spała mi 3,5h. Karolcia przybiera dobrze na wadze, ale takie karmienie co 30 min jest dla mnie trochę uciążliwe bo przerwy pomiędzy karmieniami są krótsze niż faktyczne karmienie. Liczę, że niedługo się to unormuje.
Olga ja na początku też tak miałam, że mały wisiał mi na piersi dłużej niż miałam przerwę - jadł np 30 min., usypiał a jak chciałam go odłożyć to się budził albo za 10 min.-20 min znowu musiałam karmić. I tak co 1-2h ciągle jadł. W efekcie ja często na śniadanie szłam dopiero ok 9-10 rano więc zdążyłam być już naprawdę głodna. I tylko nocą wstawałam 2 razy a w dzień to non stop prawie karmienie. Miał duży apetyt. A dziecko ssając pierś matki ćwiczy aparat mowy, ponieważ musi się przy tym bardziej napracować niż przy ssaniu smoczka od butelki. Więcej mięśni jest w to zaangażowanych.
Szwagierka mojej przyjaciółki swoją małą także karmiła własnym mlekiem przez butelkę bo mała była wcześniakiem i nie mogła się nauczyć ssać. Z butelki było jej łatwiej. Ale efekt był taki, że po jakimś czasie w ogóle nie chciała ssać piersi.
Etam, po podcieciu wedzidelka wcale nie musi byc gorzej, jeden dzien trwa dostosowanie moze, takie malenkie dziecko szybko sie przestawia moj jadl z piersi juz 15 minut po podcieciu, przez 2 dni jadl baardzo czesto, ale olga twoja mala jest malenka jeszcze, jak skonczy 2 mcs to czas sie wydluzy… Calkowitego karmienia z butelki odciagnietego nie polecam… Bo najgprzej w nocy, wstac i pol gpdziny odciagac - masakra a na spiocha latwiej sac i jeszcze jedno, ja karmie z obu piersi za kazdym razem, maly tak chce wiec ja tak daje
Olga tak jak napisała Carol odciąganie jest uciążliwe, i przede wszystkim wpłwa na ilość produkowanego mleka. Z czasem jak mała nie będzie ssała będzie Ci go ubywało. A i samo odciąganie przecież nie będzie mała czekała za każdym razem jak Ty odciągniesz mleko. Możesz np. małą starać się nakarmić butlą przed spaniem tak żeby Ci dłużej pospała ale w nocy maluszki z natury dosysają się i bardzo ładnie ciągną pierś i zasypiają.
No właśnie w nocy nie mamy takiego problemu.Gorzej jest w dzień. Oby faktycznie tak było jak piszecie. Póki co karmię ją piersią, ale będę ją raz czy dwa razy dokarmiać odciągniętym pokarmem, bo też mam ochotę na chwilę dla siebie.
Olga i jak tam Wam idzie? Kurcze, tak sie zastanawiam dlaczego to karmienie nam mamom przysparza tyle stetresu i niewiadomych. Naprawdę my jesteśmy twarde, ze to wszystko wytrzymujemy i sie nie poddajemy, a co najważniejsze mamy na to siły po porodzie 9 miesięcznej ciąży
Lipka jest coraz to lepiej, chociaż mała ciągle przez chwile ma problemy z chwyceniem piersi i się denerwuje. W końcu zaczął mi przybierać pokarm i piersi robią się ciężkie, bo ostatnio to masakra była - lekkie i wiotkie przez kilka godzin a mała głodna i płaczliwa.
Super,że jest już lepiej:)Przed Wami jeszcze pewnie nie jeden kryzysik,ale najważniejsze by w takich chwilach myśleć pozytywnie i nie załamywać się:)Często są to tylko chwilowe problemy trzymam kciuki !
Olga to sie cieszę, ze u was lepiej i życzę Wam dużo siły. Pamiętaj, za najważniejsze to to zebys sama w sobie wierzyła i bedzie dobrze. Powodzenia. Jak cis to pisz, my tu jestesmy po przejściach to moze co nieco doradzimy
wiara i wytrwałość w tym ze chce sie karmić piersią jest najważniejsza bo jesli chcesz karmic to przykładaj dziecko do piersi a pokarm będzie napływał. ja początki tez miałam ciężkie ale teraz jest ok. ważne tez by sie nie zniechecic jak przyjdzie kryzys laktacyjny
Beni myślę, ze przykładanie do piersi dziecka bez wiary w sama siebie i pozytywnego myślenia nie zdziała za wiele. Tak jak piszesz na końcu najważniejsze to sie nie poddawać, bo upadki są potrzebne po to aby mogły być wzloty.
Najwazniejsze to sie nie poddac, wiekszosc z nas przechodzi ten okres i nie nalezy on do latwy poranione brodawki , bol przy karmieniu , nawal pokarmu czy jego brak , stres, obawy czy dziecko sie najada. Ale jak sie wezmiemy to wszystko przezwyciezymy i bedziemy mialy i pokarm i karmienie bedzie przyjemne. Trzeba czasu
Przykładem wytrwałej i dzielnej matki jest niewątpliwie moja ciocia, która 18 lat temu urodziła syna. Przez kilka dni miała wywoływany poród, który z powodu braku rozwarcia zakończył się cesarskim cięciem. Gdy przynieśli Jej synka, nie umiała Go nawet przystawić do piersi. Bardzo płaskie brodawki uniemożliwiały Jej karmienie. Pokarm lał się Jej po brzuchu, krew spływała po nogach, a łzy lały się jak oszalałe po policzkach. Poprosiła pielęgniarkę o pomoc, a ta powiedziała coś w rodzaju: “Najpierw nie umiałaś urodzić, teraz nakarmić nie umiesz. Co z Ciebie za Matka!”. Słowa te bardzo Ją zabolały, ale gdy widziała te wszystkie karmiące mamy postanowiła się nie poddawać. Wujek kupił Jej ręczny laktator, ściągała Nim pokarm i dawała synowi. Wszystko bolało, ale serce się radowało, bo uwierzyła, że da radę. Przez 3 miesiące ściągała pokarm, a po tym czasie nauczyła się przystawiać dziecko do piersi. Karmiła Je jedną piersią przez ponad rok, a w międzyczasie zaszła w druga ciąże. Gdy trafiła drugi raz na oddział spotkała tą samą pielęgniarkę. Drugiego synka urodziła przez cc za niecałe 2 lata. Powiedziała Jej prosto w oczy, że wykarmiła pierwszego syna i, że tego też wykarmi. Ciocia udowodniła wszystkim, że jeżeli się bardzo chce to można wszystko! Ta historia zmotywowała moją Siostrę, która pomimo bardzo dużego biustu i płaskich brodawek postanowiła odciągać pokarm dla swoich bliźniaków. Mam nadzieję, że historia ta pomoże też innym mamom rozwiać ich wątpliwości:) Pokarm to cenny dar, którego nie można zmarnować.
Przy drugim porodzie byłam bardzo zmotywowana przez dziewczyny tu z Lovi i powiedziałam sobie że dam radę i będę walczyć. Gdy malutka się urodziła od razu przystawiono mi ją do piersi a ona zaczęła ssać była to dla mnie taka radość że nawe sobie nie wyobrażacie. Później gdy już byłyśmy na sali mała była cały czas ze mną a Panie które się nami zajmowały cały czas do nas przychodziły i pomagały przystawic i w jakiej pozycji można karmić ich życzliwość bardzo mnie podbudowala i mimo że po porodzie byłam bardzo zmęczona przystawialam dziecko cały czas i mimo że czasami malutka nie umiała złapać piersi mówiłam sobie spokojnie uczymy się wspólnie i tak oto karmię już dwa miesiące i cieszę się bardzo
Blawatkowa piękna historia i mimo tego że tyle lat temu to widać ze chciała i byla zmotywowana i sciagala pokarm i wykarnila synka jest to godne podziwu i naśladowania. Kobiety nie wiedzą co tracą nie karmiąc piersią z lenistwa bo są kobiety które nie mają pokarmu i tu rozumiem ale ktoś kto chce bedzie miał mimo wszytko bo to siedzi w naszych głowach. Oby więcej takich budujących historii
Również uważam, że karmienie piersią jest najlepsze i pomimo tego że jego wybór to indywidualna spawa to nie pochwalam kobiet które z lenistwa przechodzą na mm. Ja na początku też miałam problemy z przystawianiem (wklęsłe brodawki, brak pomocy ze strony szpitala) wiedziałam że najważniejsze jest by jak najszybciej po porodzie przystawić dziecko do piersi i choć u nas nie wyglądało to może zbyt imponująca to mimo wszystko przystawiałam, targałam brodawki, machałam nimi, goniłam buzię małej ;D Cały czas mam obawy czy mała się najada, czy mam wystarczająco dużo pokarmu, czy go nie zabraknie, jak to będzie jak będę musiała być poza domem, ale staram się jak mogę by nie stosować mm i mam nadzieję że nie będę musiała go stosować
Również podziwiam mamy które mimo trudnych początków karmią piersią.
Jeszcze będąc w ciąży nastawilam się na karmienie piersią, zaopatrzylam się w laktator. Niestety po porodzie dziecko trafiło do inkubatora i nie mogłam jej karmić przez prawie pierwsze dwie doby. Nikt nie mówił żebym odciagnela pokarm i podawała dziecku a ja nie wiedziałam że jest taka możliwość. Gdy już miałam dziecko przy sobie to nie potrafiłam co przystawic. Dziecko przy piersi spało a nie jadło, przesypialo pory karmienia. Na szczęście w szpitalu był doradca laktacyjny który nam pomógł. Pierwsze dwa tygodnie to była walką ale potem się z córką nauczyliśmy jak się karmić
Czy tylko ja bym nie chciala po raz drugi przejść przez poczatek karmienia???
Jakaś masakra. Ten ciągły strach, niepewność, wyrzuty sumienia, analizowanie każdego grymasu dziecka - katorga.
Nigdy prze nigdy bym do tego nie chciała wrócić.
Cieszę się że mam to za sobą i warto było przeczekać bo teraz naprawdę lubie karmić (pod warunkiem że mała nie ściera dziąseł na moich sutkach :D).
Warto się przemęczyć naprawdę mam nadzieję, że będę karmić dłuuuugo ;D