Pobranie krwi u dziecka

Witam wszystkie mamy, ostatnio na jakimś forum natrafiłam na wątek dotyczący pobrania krwi u małego dziecka. Matka 2letniej dziewczynki od najgorszych wyzywała pielęgniarkę z punktu pobrań, której nie udało się pobrać krwi za pierwszym razem, i musiała ponownie ukłuć dziewczynkę. Sama jestem mamą, wiem że tego typu pobrania to ogromny stres dla rodzica jak i dziecka, i nie chciałabym żeby moje dziecko było kłute wielokrotnie, jednak jestem też położną i pracuje dorywczo w punkcie pobrań. Zwracam się wiec do wszystkich mam, z prośbą żeby nie oceniały pochopnie pielęgniarek gdy nie uda się pobrać krwi dziecku przy pierwszym ukłuciu. Czasem niestety tak bywa że dziecko cofnie rączkę i nici z pobrania, dodatkowo maluchy mają czasem naprawdę cienkie żyłki. Nie mówię że idealne pobranie graniczy z cudem, zwykle pięknie się udaje ale różne są sytuacje, czasem u dorosłego jest problem z pobraniem, a co dopiero u wiercącego się maluszka. Namawiam też rodziców żeby psychicznie przygotowywali dziecko zanim wejdą z nim na pobranie. Nie wolno wmawiać maluchowi że “nie będzie bolało” bo dziecko traci zaufanie, wiadomo przecież że pobranie krwi odrobinkę boli, można porównać to do ugryzienia przez komara itp. Bardzo dobrze również jak rodzic jest pomocny, weźmie dziecko na kolana, przytrzyma rączkę, zagada, gdy pielęgniarka pobiera krew. Pomagajmy sobie w takich sytuacjach zamiast sie oceniać.

Ja jestem zdania, że nie można tak ostro reagować. Wiadomo to jest duży stres dla dziecka dla rodzica ale myślę, że też dla osoby pobierające. Wiadomo, że czasem za pierwszym wkłuciem nie wyjdzie. Moje maluchy to wcześniaki i co miesiąc chodziliśmy do poradni patologii noworodka i co miesiąc mieliśmy robione badania krwi. Fakt czasem z paluszka więc problemu nie było ale jak pani doktor zleciła dużo padań to z rączki. Ze dwa razy właśnie tak było, że nie za pierwszym wkłuciem wyszło. Byłam trochę zła nie powiem ale przecież nie można wyzywać bo to jeszcze bardziej wszystkich stresuje a zwłaszcza dziecko. Trzeba z uśmiechem i spokojem powiedzieć, że nic się nie stało i trzymając rączkę pomóc w pobieraniu.

mamy wcześniaczków zwykle są zahartowane i dzielne :slight_smile: Pozdrawiam!

Moja córka często ma pobieraną krew i pielęgniarka jest bardzo miła wiadomo że dziecko się kręci i jej samej ciężko dać radę z brykającym dzieckiem zawsze staram się być pomocna i robię co każe mi Pani pielęgniarka i nie histeryzuję bo wiem że to tylko dziecko

Jak tylko wiem że muszę iść na pobranie z synkiem to tak mi go żal,jak miał dwa miesiące i musieli pobrać mu krew to tak patrzył na mnie i strasznie płakał,a ja płakałam razem z nim :frowning: Ostatnio też miał pobranie krwi to tak płakał i patrzył na mnie,że nie mogłam patrzec jak go kuja,wystawił rączki żebym go wzięła i tak się przytulił do mnie.To jest normalne że każdy rodzic się stresuje i martwi jak dziecko musi być kuty tak samo jak przy szczepionce.Niestety ale musimy każdy ból dziecka przetrwać :frowning:

Pani Barbaro! To bardzo ważny temat - nie tylko nie można kogoś zwyzywać, ale przede wszystkim trzeba uszanować czyjąś pracę i to, że pielęgniarka/położna chce pomóc nam i dziecku - bez pobrania badań przecież nie poznamy np przyczyny choroby dziecka. Uważam, ze dla każdej pielęgniarki to też jest jednak pewien stres - ona chce pomóc, a nie zrobić krzywdę, tym bardziej zależy jej na tym żeby było sprawnie i jak najmniej boleśnie dla dziecka. Jeśli mama nie może patrzeć na pobieranie krwi, to może niech wejdzie tato lub babcia? Mama może utulić maleństwo jak już będzie po wszystkim…

My przeszliśmy już pobieranie krwi z synkiem w szpitalu. Serce mi się krajało ale do głowy by nie przyszło aby za nieudaną próbę tak się zachować. Synek mój przeszedł kilka dobrych pobrań w przeciągu kilku dni i tez nieudanych prób z nóżki, paluszka i główki. Cenię pracę pielęgniarek bo to trudny zawód i nie każdy nadawałyby się do niej. Jedynie co mnie boli to niestety nie wszystkie przestrzegają zasad bezpieczeństwa i higieny typu zmiana rękawiczek po poprzednim pacjencie. To mnie okropnie razi i tego nie toleruje.

Moja córeczka też ma często krew pobieraną. Za pierwszym razem w ciągu jednego dnia była kłuta 3 razy, bo pielęgniarka nie potrafiła tego zrobić. Moje dziecko płakało, ja płakałam i pielęgniarka też miała łzy w oczach. Tak więc wiem, że pielęgniarki też są wrażliwe.
Tak zauważyłam natomiast, na co też inna siostra też zwróciła uwagę, że krew lepiej leci z serdecznego paluszka. I faktycznie! Ten problem już się nie powtórzył! Zawsze proszę, żeby moją córeczkę nakłuto w palec serdeczny i o dziwo nigdy nie ma problemów. Ostatnio mój skarb nawet nie zwrócił uwagi, jak jej krew pobierano. Robiła sobie kółeczka stópką i się gapiła na ruszającą się skarpetkę :slight_smile:

Zgadzam się z położną Basią. Kiedy w 8 dobie mój synek trafił do szpitala z powodu drgawek musiał na izbie przyjęć mieć pobraną krew do badania i pielęgniarz któremu zlecono to pobranie kiedy zobaczył że ma do czynienia z takim maleństwem powiedział że woli najgorszą robotę jaka jest do wykonania na oddziale niż kuć takie dzieciątko. Niestety nie udało się mu pobrać za pierwszym wkłuciem wystarczającej ilości krwi i musiał kłuć drugi raz. Ja próbowałam uspokoić synka ale i tak bardzo płakał. Pomimo iż nie jest to przyjemne ani dla dziecka ani dla nas musimy mieć świadomość że to jest dla dobra naszego dziecka nawet jeżeli czasami trzeba wykonać kilka wkłuć.

Mogla tez grzecznie zapytac czy moze krew pobrac z paluszka. Ja za kazdym razem pielegniarke prosze zeby tak pobrala krew

Moja córka przez pobyt w szpitalu i różne podejrzenia zakażeń organizmu miała wielokrotnie pobieraną krew, jak i posiew…teraz pobieram raz na kwartał lub częściej by sprawdzić jak wyglądają jej krwinki i czy aby przypadkiem nie należy zwiększyć podaży przyjmowanego żelaza. Niekiedy aktualna morfologia jest wymagana podczas szczepień.

Fajny temat . Słuchajcie ja z moim synem chce isc na rutynowa morfologię i mam problem bo trzeba isc na czczo ? A on z rana o 7 już chce pic i jesc a do przychodni pieszo kawalek mamy wiec zawsze zal mi odmowic …tymbardziej ze on jest takim troche niejadkiem . Szła ktoras mama z dzieckiem na pobranie po lekkim sniadanku ?

Wiesz co, córze morfologię w szpitalu przychodzimy zrobić czasami koło 10, no a wiadomo, że nie będę dziecka na głodniaka trzymać nie wiadomo jak długo :wink: Nikt mnie też nie uprzedzał, że jutro będzie pobieranie krwi i proszę dziecka nie karmić. Ale popytaj jeszcze położną, może coś więcej Ci powie;)

Ja szłam ale już z dzieckiem starszym. Natomiast synek gdy miał pobieraną krew, to nigdy nie był na czczo. Również w szpitalu nic o tym nie mówili.

AncyMonek, badania zrobione na czczo są bardziej wiarygodne, jednak w szpitalach czesto gęsto krew pobiera sie o obojętnie której godz, w morfologii trzeba patrzec na główne grupy czyli białe czerwone krwinki, hematokryt hemoglobina, to jest wazne, lekki posilek nie powinien tak bardzo wplynac na wynik, jednak wskazane jest bycie na czczo. Jezeli potrzebowalabys zrobic badania typu poziom glukozy we krwi badz tzw lipidogram wtedy nie ma sensu iść nawet po najmniejszym posiłku

Moja starsza córa miała wielokrotnie pobierana krew, a że żylki miała takie cieniutkie i niewidoczne, że zawsze pobierali jej krew w szpitalu z główki :confused:

Kropka a z palca nie próbowano? U nas z serdecznego pięknie krew leci :wink:

Moja córcia miała już nie raz pobierana krew. Zawsze z żyły na zgieciu rączki. Pielęgniarka jak zobaczyła pierwszy raz to stwierdziła że ma żyły lepsze niż u starego. :slight_smile: nigdy nie mamy problemu z pobieraniem krwi A panie pielęgniarki są bardzo miłe.

U nas też całe szczęście z pobraniem krwi nie było nigdy problemu.Tylko raz jak był malutki miał 2 miesiące to miał pobrana krew z paluszka dlatego że już jeszcze za malutki.

ja mialam raz taka masakrę że pielęgniarka (starsza i niby doświadczona ) została zbesztana w końcu, bo pokłuła kilka palców maleństwa ( i to w prwyatnym laboratorium Diagnostyki), a nie mogla pobrac krwi, krew pobrudziłą nam ciuszki, leżaczek, jej fartuch, dziecko wrzeszczało, a ona kłuła kolejny palec, brak profesjonalizmu niestety. Ze względu na zółtaczkę czesto chodziliśmy sprawdzac krew i tylko raz była taka sytuacja z tą panią, której nigdy juz nie daliśmy dotknąc naszego dziecka.