Ja też od odejścia wód pierwszy raz rodziłam 14 godzin. Ale większość tego czasu po prostu nic nie robiłam, bo niż skurcze się rozkręciły to sporo czasu minęło.
Co prawda jeden poród, proba SN zakończona cc.
Brak postępu, ból przy skurczach po oxy nie do opisania. Krzyczałam i błagałam o cc, którego się wystrzegalam wcześniej jak ognia.
O 10 się zaczęło, o 16 zabrali mnie na cc. Mam taki uraz po 6h proby SN, że raczej nie zdecyduje się na drugie dziecko. Choć moja gin, aby mnie już przekonać powiedziała, że drugie dziecko to już będzie planowane cc i mam się niczego nie bać.
Tak naprawdę po cc najgorszy był dla mnie pierwszy tydzień, byłam pionizowana równo po 12h, położne bardzo o mnie dbały, abym miała cała dobę po cc kroplówki z przeciwbólowych. Oczywiście w kolejnych dniach, gdy potrzebowałam to tez nie było żadnego problemu, aby dostać przeciwbólowe. Później każdy kolejny tydzień wiadomo dyskomfort, ale zajmowałam sie dzieckiem już od pierwszej doby, starałam sie dużo ruszać, żeby właśnie rana nie była sztywna. Zaraz w pierwszej dobie po porodzie przyszła do nas na sale fizjoterapeutka opowiedzieć o zajmowaniu sie rana. Zgodnie z jej radami dużo dotykałam bliznę, masowalam, wietrzylam. Jutro idę do urofizjo zobaczymy co powie. Natomiast nie czuje juz zgrubienia wokół rany, ani dyskomfortu. Czuje sie jakbym nie rodziła w chwili obecnej, a poród był 7 stycznia.
Jedyny minus, ale na to chyba nikt nie miał wpływu, dwa tygodnie po cc dostałam zakażenia pologowego i otarłam sie o sepse. Po porodzie warto jest udać się również do fizjoterapeuty Fizjoterapia uroginekologiczna – klucz do zdrowia intymnego - bialobrzegi24.net
Mój synek też nie spieszył się na świat, więc musiałam mieć indukcję że względu na to, że w spodziewanym terminie ważył 4 kg wg USG (sprawdziło się niemal co do grama). Od momentu indukcji urodziłam po 18 godzinach, ale na sali porodowej byłam tylko 3 godziny. Mój poród był zupełnie inny niż sobie wymarzyłam- indukcja, nacięcie krocza, brak znieczulenia. Ale mimo to wspominam go dobrze ze względu na cudowny personel, który mi towarzyszył.