Pierwsze dni po porodzie

Młoda mama i organizacja domu

W pierwszych dniach po porodzie mama musi przede wszystkim jak najwięcej odpoczywać. Trzeba tak zorganizować sobie czas, żeby drzemać razem z maleństwem. Na początku wygodniej będzie karmić na leżąco, zwłaszcza w nocy, co pozwoli na delikatne przysypianie. Kobieta powinna zatroszczyć się o siebie – jadać regularnie, pić duże ilości wody, zadbać o higienę krocza i ranę po cesarskim cięciu.
Bardzo wskazana jest pomoc bliskich osób, jeśli nie męża, to mamy lub teściowej. Ugotowanie przez nich obiadu, zrobienie zakupów, wyprasowanie ubranek pozwoli skupić się młodej mamie na swoim dziecku… :wink:

źródło: Pierwsze dni w domu z noworodkiem, pielęgnacja i opieka nad noworodkiem

Właśnie tych pierwszych dni się boję… :wink: a raczej pierwszych tygodni… :stuck_out_tongue:

nie ma czego tez sie balam a jak wyladowalam na porodówce to chcialam jak najszybciej urodzic …jak juz urodzisz poczujesz ulge fakt pierwsze dni po porodzie sa ciezkie dziecko wstaje co chwile na jedzonko trzeba robic to i tamto dasz rade my dalysmy to ty tez

na poczatku jest bardzo ciezko bo trzeba sie zorganizowac ale w miare uplywu czasu nie jest tak zle tylko trzeba sie spiac

W pierwszych dniach w domu wsparcie bliskich jest bardzo pomocne. Mąż pomagał mi przy opiece nad dzieckiem. A kochana i wyrozumiała mama nie wtrącała się w to, co robimy przy maluszku, tylko zajęła się sprzątaniem i gotowaniem:) Na szczęście teściowa dała nam też chwilę dla siebie i nie dzwoniła ze złotymi radami.
Spokój - to najbardziej potrzebne w pierwszych dniach mamie i maluszkowi. Chociaż mnie dopadła jakaś burza hormonów bo często się denerwowałam, czasem płakałam bez potrzeby, albo unosiłam głos na męża i mamę. Potem było mi przykro… Ale na szczęście to szybko minęło, a bliscy nie brali tego do siebie:)

Oj teraz porody to zupełnie inaczej wyglądają jak ja rodziłam swoją pierwszą 2 dzieci, ale tak samo wraca się do zdrowia zapewne tylko lepsze warunki teraz są w tych szpitalach

jeszcze beda w szpitalu zamartwiałam się czy dam rade robic wszystko przy dziecku i jak bede funkjonowac i dochodzic do zdrowia po cc. Jednak rana zagoiła się pięknie nic mnie nie bolało a przy dziecku mogłam robić wszystko.Mogłam liczyć na pomoc narzeczonego i swojej mamy. Młody był bardzo grzeczny, nie płakał jadł z zegarkiem w ręku co 3 godz kiedy taką miał potrzebę, więc w ciągu dnia mimo ,że nie musiałam to gotowałam ( pasja z racji zawodu) , prasowałam , sprzątałam ,a pielęgnacja noworodka nie była taka straszna jak mówiono mi, jakoś sama bez zastanowienia wiedziałam co i jak robic.

wiadomo, jest obawa :slight_smile: jak to będzie, czy sobie poradzisz. Ale musisz wierzyć że tak :slight_smile: i to już daje dużo siły :slight_smile: bo jak poddasz się na początku to później będzie coraz ciężej. A z tym karmieniem na leżąco, bo bym uważała, nie jest dobrze przysypiać podczas karmienia, można zrobić krzywdę dziecku przez nieuwagę.

Co ja bym dała za to żeby mieć spokój w domu po porodzie. Mama i teściowa już walczą o to, która będzie ze mną. Ja bym oczywiście wolała mamę, ale teściowa raczej nie odpuści… Zobaczymy. Ja chcę mieć tylko spokój i męża.

Po porodzie zawsze jest trudno majgorzej wpasc w rytm. A to nowy czlonek rodziny, a to mama nie wie za co sie zabrac… Ale spokojnie wszystko da sie zorganizowac i mniej wiecej zaplanowac najwazniejsze zeby na poczatku miec wsparcie bliskich ono jest najwazniejsze

My na szczęście po porodzie z mężem byliśmy sami, jedynie kiedy wróciłam ze szpitala przyjechali rodzice moi i mojego męża, aby zobaczyć wnusię. Nie życzyłam sobie odwiedzin w szpitalu chciałam, aby tylko mój mąż tam przyjeźdżał na szczęście babcie uszanowały moją decyzję.
Po powrocie do domu jednego dnia mieliśmy chwilowy zamęt z gośćmi (rodzice i przyszły chrzesny małej), ale to na chwilę dosłownie uznaliśmy ze na takie odwiedzimy będzie jeszcze czas, tym bardziej ze mała w szpitalu miała infekcje.
Przy wypisie wpadłam w popłoch, ze sobie nie poradzę i chyba mój mąż to wyczuł, co chwila latałam do położnej z głupimi pytaniami.
Najgorsza była pierwsza noc, czy dam radę żeby tylko nic się nie stało żebym dała radę, mała strasznie płakała w szpitalu chyba stąd moje zaniepokojenie a żeby było lepiej mała sobie przestawiła dzień z nocą :wink:

Ja właśnie widzę na własnej skórze jak to jest. Na szczęście mogę liczyć na pomoc mamy, która jest nieoceniona. Mąż został w domu a my jesteśmy u mamy. Pojawiły się drobne problemy z naszym mieszkaniem.

U mnie po porodzie przez 2 tygodnie w domu był mąż i przyjeżdżała teściowa, naprawdę miałam taką opiekę że można o takiej zamarzyć , ja miałam tylko leżeć , cieszyc się Jasiem i odpoczywać no i oczywiście karmić malucha. Ja marzyłam o powrocie do domu i wiedziałam że na pewno sobie poradzę.

Ja też mogłam i dalej mogę liczyć na pomoc męża, który nie dość, że sprzątał, gotował, etc to jeszcze znosił cierpliwie moje humory.

Pierwszy tydzień po porodzie była u mnie mama, robiła obiady, sprzątała, do domu jechała dopiero wieczorem jak mój mąż z pracy wrócił. Później, drugi tydzień po porodzie przyjechała teściowa. Że daleko mieszka, to cały tydzień u nas była i też sprzątała, prała, gotowała. A ja się byczyłam. Po dwóch tygodniach miałam ich już dość, chciałam zostać sama i mieć spokój. No i miałam, ale kolejne dwa tygodnie zajęło mi zorganizowanie się :slight_smile: Teraz jestem w stanie wszystko w domu zrobić i nie potrzebuję pomocy :slight_smile:

u mnie było tak ;
mój mąż miał zaplanowany urlop na sam koniec mojej ciąży
i go wziął, a nasza córeczka urodziła się dwa tygodnie po terminie
a mąż tak chciał być z nami przez te pierwsze dni w domu
ale już nie mógł wsiąść dodatkowego urlopu
nawet jak nas wypisywali ze szpitala to tylko na chwilę z pracy sie urwał
ale w domku pomagał mi i dalej pomaga

No ja już tydzień po porodzie i fakt nie jest łatwo ,ale radzę sobie :wink: Ciągle jestem zadowolona pomimo bólu i zmęczenia. Córeczka daje mi wiele radości;) A Mąż jest ze mną i dużo mi pomaga. Szybko weszliśmy w rytm naszej Pociechy :wink:

Mój mąż pomaga, ale raczej wieczorami i w weekendy, o ile nie jest w pracy. Fajne jest to, że od początku kąpie małą, ja to robię sporadycznie. Ale urlopu niestety nie miał od kiedy się mała urodziła, bo pracuje na swoją działalność i jak są zlecenia to nie odpuści. Ale za to teraz dwa dni był w domu (poniedziałek, wtorek) i jeszcze będzie miał wolny piątek.

Po porodzie najbardziej przerażało mnie to, że minimum parę pierwszych tygodni muszę zapomnieć o pracy ( a to jest ciężkie, kiedy prowadzi się swoja firmę). Zaplanowałam sobie, że już w drugim tygodniu chociaż na troszkę będę siadać do kompa żeby popracować.
Na całe szczęście pierwsze dwa tygodnie po porodzie był ze mną w domu Mąż i kazał mi zapomnieć o pracy - Spędziliśmy ten czas we troje, cieszyliśmy się sobą i było świetnie. Mąż zajął się sprzątaniem, praniem i zakupami od samego rana. Ja z Córeczką miałam czas na to żeby pospać, a potem spędzaliśmy cały dzień we troje. Kiedy Mąż wrócił do pracy, moja Mama miała dwa miesiące wakacji i przyjeżdżała codziennie żeby mi pomagać - dalej nie myślałam o pracy - spędziłam ten czas z Córką na spacerowaniu i poznawaniu siebie. Bardzo miło wspominam te chwile :slight_smile:

Dopiero po 3 m-cach zaczęłam siadać do kompa i troszkę pracować. Teraz Julka ma już 7 m-cy, a ja nadal spędzam z Nią cały czas, a do firmy jadę tylko raz w tygodniu. I da się tak! :slight_smile:

Po porodzie mogłam liczyć na wsparcie narzeczonego, zresztą do tej pory tak jest. To on, po urodzeniu Lenki, kiedy byłyśmy w szpitalu, posprzątał cały dom, a jak wróciłyśmy wstawał do niej przez około tydzień. Ja miałam czas, by trochę dojść do siebie. Starałam się leżakować, w momencie, kiedy mała spała, wietrzyć ranę, ale nie było to takie proste, nie tylko z nudów, ale także dlatego, że często ktoś przychodził zobaczyć małą.
Partner dużo pracuje w domu, a po porodzie wszystkie swoje spotkania z klientami ograniczał do minimum, dzięki czemu mogliśmy więcej czasu spędzać z dzieckiem.