Pierwsza butelka z mieszanką

Moje Emi “sama wybrała” mleczko dla siebie. Liwia akceptowała każde, a Emi po jednym miała zatwardzenie, drugie powodowało ból brzuszka, a trzecie zwyczajnie jej nie smakowało. Metodą prób i błędów znaleźliśmy to idealne. Na szczęście było najtańsze, bez recepty i dostępne w każdym sklepie więc można było tylko pogratulować córce udanego wyboru:)
Niestety szybko odrzuciła butlę. Już mając rok i 2 miesiące na widok butelki pluła i nawet przez sen nie byliśmy w stanie jej wcisnąć mieszanki. Staraliśmy się, aby jej dieta była urozmaicona na tyle by jej nie zabrakło składników zawartych w mleku.

Enfamil lipil premium , takim karmimy od p[oczątku bo takie mieli w szpitalu i już tak zostało.

NanPro 3 spróbowałam jej dac co wy to nawet nie chciala jesc pare razy pociagla ibe bylo dla niej nie chciala i nie chce za do dzis

Maladostałą pierwszy raz mm odrazu po przyjściu do domu-nie miałam pokarmu,nie umiała chwycic piersi więc nawet sie nie zastanawiałam i odrazu podałąm małej butle(butle chwyciła bez problemu i chetnie ssała-za to piersi nawet razu nie chciała pociągnac.Nie załuje,grunt to najedzone dziecko,karmienie piersia ‘na siłe’ niema sensu według mnie.Ja wrecz nie moglam sie doczekac momentu kiedy dam malej butle i w koncu zobacze jak najedzona slodko spi.Od urodzenia mamy butelki antykolkowe-Lovi i "Tommy tippe i ani razu mala nie miala kolki.

po przyjeździe do domu z szpitala pierwsze dni ja dokarmiałam NanPro1 i dobrze to mleko od samego początku jej spasowała a gdy juz miałam pokarm to przestałam ja dokarmiać ale od razu dostała silnej kolki i kończyło się na płaczu ,potem wizyta u lekarza ,

my podaliśmy pierwszą butelkę z mleczkiem gdy Madzia skończyła 7 miesięcy zaczęliśmy dokarmiać na wieczór żeby w nocy lepiej spała budziła się zadziej w nocy dawałam jej cyca

Pierwszą butelkę syn dostał w szpitalu w drugiej dobie pobytu. Pielęgniarka wlała całą jej zawartość tak szybko, że równie szybko mleko znalazło się na zewnątrz. Zdębiałam jak to zobaczyłam. Była to noc i chyba chciało jej się spać.

ja dokarmiam moim mlekiem tylko wieczorem i dodaje 60ml-90ml mleka modyfikowanego, dlatego, zeby mi szybciej usnal, bo ma straszne kolki… pozniej swoje mleko odciagam, zeby na nastepny dzien wieczorem znowu moc mu podac :wink: caly dzien i noc jest na piersi, u nas tez mleko z butelki sie czesto ulewa, czasem moze za szybko leci…

u mnie zaczelo sie od zapalenia lewej piersi ,zaczelo zbierac sie zolte i slone mleczko ktorego maly nie chcial pic a jedna niestety nie najadał się i ja przy tym sie stresowałam … kupiłam Bebiko i najpierw w dzien podawałam a potem tez wieczorem … niestety za malo byl przystawiany i juz calkowicie musielismy zrezygnowac z piersi .
Karmilam 7 msc , Kacpi nie specjalnie przejal sie brakiem cycusia , lepiej i szybciej sie najadal z butelki . Przykro mi troszkę ale jesli to bardziej mu odpowiada to nic na sile :slight_smile:
Płakałam za kazdym razem jak byl maly i miałam 2 - 3 dniwy kryzys z mlekiem , uwielbialam to robic ale szczerze to teraz odetchnelam , moge spokojnie wyjsc do szkoly bez telefonow ze mleko sie konczy tore dzien szybciej sciagalam …

Jak już nie miałam swojego mleka to też się poryczałam. Miałam okropne wyrzuty sumienia. Ale jak już ochłonęłam i mogłam nareszcie jeść to co lubię, a nie tylko gotowanego kurczaka i marchewkę, to poczułam ulgę.

Ja musiałam przejść na butelkę z powodu ciągłego zapalenia piersi. Byłam na antybiotyku co powodowało brak pokarmu. Płakałam wiele razy z tego powodu bo strasznie szkoda mi było mojego dziecka. Kiedy w ciągu miesiąca przeszłam trzeci raz zapalenie postanowiłam już cały czas karmić butelką i odstawić pierś. Było mi bardzo ciężko ale na całe szczęście mały z wielką chęcią pije mleko modyfikowane

no wlasnie, dla wiekszosci mam ciezkie jest przejscie na mleko modyfikowane, bo jednak czujemy ze zawiedlysmy lub cos w tym stylu, a jednak tyle dzieci wychowuje sie na mm i sa calkowicie zdrowe i wcale nie choruja… mysle, ze jak nie ma wyjscia to trudno, w koncu sklad jest dobry tego mleka, panstwo nie dopusciloby gdyby to mleko bylo nieodpowiednie dla takich maluszkow, jest duzy wybor dobrych mlek, wiadomo, ze to nie mleko mamy, ale dzieci na nim zdrowo rosna i sie dobrze rozwijaja, wiec nie ma co rozpaczac :slight_smile:

Carol86 zgadzam się z Tobą co do poczucia że zawiodłyśmy, ja od początku ze względu na duży apetyt jak na noworodka dokarmiam moje dziecko mlekiem (mieszanką) początkowo nie bez poczucia winy jednak naprawdę wolę aby Małą była syta niż płakała z głodu że u mnie nie naje się do syta

Ja miałam wrażenie, że zawiodłam… Nie mogłam się pogodzić z tym, że mleka jest coraz mniej i swoje muszę zastąpić sztucznym… Bardzo mnie to dobijało ale karmienie w 100 % mieszanką nadchodziło z czasem, więc było mi trochę łatwiej… Brzuszek się przyzwyczaił, dziecko do smaku przekonało. Na pewno łatwiej przychodzi to z czasem…; )

U mnie te dni kiedy wszyscy wkoło wmawiali mi, że moje dziecko się nie najada moim mlekiem były chyba najgorszymi dniami w moim życiu. Porównywałam się to wszystkich znajomych które karmią piersią i wmawiałam sobie, że jestem złą matką, ponieważ nawet nie potrafię karmić piersią, a przecież to się wydaje takie proste. Były dni kiedy trzeba był zacząć dokarmiać co mi przychodziło ze łzami w oczach i modliłam się po cichu, żeby jednak Amelka zaczeła jeść dobrze z piersi. Udało mi się wygrać z butelką, ale dziś z perspektywy czasu wiem, że te tekie przygnębienie wywołane karmieniem butelką, jest właśnie często spotykane u mam, którym zależy na karmieniu piersią, ale drogie mamy, które teraz borykacie się z tym problemem uwiercie mi, że nie jesteście złymi mamami! Jesteście najwspanialszymi rodzicielkami i osobami karmiącymi swoje maleństwo bez względu na to czy z butelki czy z piesi! Ja wiem, że to trudne, że tak bardzo, zależy Wam na karmieniu piersią, ale uwierzcie mi, że bardziej pomożecie sobie “luźnym podejściem” niż właśnie myśleniem o sobie jak najgorzej. Ja dopiero kiedy zaczęłam myśleć w sposób tak “co ma być to będzie” byłam w stanie uśmiechnąć się podczas karmienia i właśnie to był przełom w karmieniu, moja córka chętniej zaczęła ssać z piersi ponieważ czuła mój lepszy nastrój. A jeżeli nawet się nie uda, to pamiętajcie, że JESTEŚCIE NAJLEPSZYMI MAMAMI NA ŚWIECIE!

SamantKa dla mnie też było ciężko się pogodzić z tym że mała nie chce cyca ;(
moja córeczka jak miała ponad rok to sama z niego zrezygnowała
próbowałam jeszcze ją namówić do mleka ale moje próby były na nic
po jakimś czasie pogodziłam się tym
nie ważne czy karmimy cycem czy butelką i i tak jesteśmy cudownymi mamami :wink:

U nas pierwsze spotkanie z butelka zdarzyło się jak ja trafiłam do szpitala na kilka dni i nie wystarczało mleczka sciąganego laktatorem. Skończyło się to tak ze Jas wymiotował po mleku modyfikowanym a było to bebiko bo takie poleciła mu położna potem zmieniliśmy na bebilon comfort i było ok. Teraz Jaś ma 6 miesięcy jest na piersi ale zdarza się że pije moje mleko z butelki i nie robi mu to różnicy

My od 5 miesiąca (a Rozala ma już skończone 7) karmimy się mieszanie. Mój pokarm zaczął stopniowo zanikać, więc wolałam dać małej Bebilon niż mieć w domu głodne i płaczące dziecko. Po prostu wybrałam mniejsze zło. I mimo iż walczyłam o to, żeby znów pobudzić laktację nie udało mi się. Teraz moje mleko nie jest w stanie zastąpić pełnego posiłku, więc mała dostaje pierś zazwyczaj po spacerze, kiedy jest jeszcze trochę czasu do obiadu, tym sposobem może się ogrzać przy mamie :slight_smile:

Ja musiałam podać butelkę gdy brałam leki, mały pił Bebiko. Po 2 tygodniach wróciłam do karmienia piersią. Używałam butelki Lovi i Avent Natural.

Oczywiście, że karmienie mlekiem modyfikowanym to nic strasznego!
Niemniej jednak również było mi bardzo przykro, kiedy położne już w szpitalu oznajmiły mi, iż nie będę mogła karmić piersią, ponieważ są zupełnie puste. Częste przystawianie dziecka na nic się zdało. Synek już w pierwszej dobie życia dostawał mieszanki. Mimo to, nie poddawałam się i próbowałam wszelkimi sposobami pobudzić laktację. Po wyjściu do domu byłam zrelaksowana; piłam specjalistyczne herbatki; przystawiałam maleństwo do piersi; odciągałam znikome ilości pokarmu, ale niestety żaden sposób nie pomógł. Byłam smutna oraz sfrustrowana. Czułam przygnębienie, a ponadto wmawiałam sobie, że coś jest ze mną nie tak, skoro nie potrafię wykarmić dziecka tym bardziej, iż rodziłam naturalnie, więc miałam ciut łatwiejszy start. Wymowne spojrzenia ludzi na wieść, że nie karmię piersią wcale nie pomagały, a nawet wręcz przeciwnie. Przykro mi było, że nie wierzyli, iż karmię sztucznie nie z wygody, lecz z konieczności.
Pomogło mi wsparcie najbliższych, ale przede wszystkim widok szczęśliwego, prawidłowo rozwijającego się, bardzo rzadko chorującego synka.
Oczywiście nadal nie jestem zadowolona, że niemal wcale nie karmiłam piersią, lecz już tak nie przeżywam.
Uważam, iż nie warto zaprzątać sobie głowy takimi drobnostkami, bo są ważniejsze sprawy na świecie. Zamiast się zamartwiać, lepiej docenić to co się ma i zacząć się tym cieszyć.
Mam nadzieję, że kiedyś, przy następnym potomku uda mi się karmić naturalnie, ale jeśli nie, na pewno nie będę załamywać się z tego powodu.