Rozówj dziecka to nie wyścig szczurów i każde dziecko jest inne. Zaczyna siadać, mówić itd w innym czasie odpowiednim dla siebie. Mój Mały zaczął raczkować szybko w porównaniu do synka kuzynki starszego od niego o całe 4 miesiące ale jak kuzynka pytała czy Mały siedzi, raczkuje itd to nie robiła tego po to żeby się załamywać tylko zawsze mówiła, że jej Mały ewidentnie potrzebuje więcej czasu na nowe umiejętności. A już porównywanie dzieci w wieku szkolnym to dla mnie w ogóle nie porozumienie.
Mój synek zaczął siedzieć jak miał pół roczku, koleżanki dopiero jak miał 10 miesięcy, ale nie chwaliłam się tym bo po co, teraz jej synek robi nasię nocnik a mój się to panicznie boi
CO do porownywania to moj maz dostal ochrzan od poloznej srodowiskowej, boc iagle mowil…a bo nasz to a kuzynki to juz to,a nasz to a znajomych to to…no dlaczego dlaczego…i polozna go niezle zrugala POwiedziala ze kazde dziecko jest inne, kazde rozwija sie w swoim tempie i to ze jedno spi 6h to nie znaczy ze nasze bedzie
No to fajna położna. Brawo dla niej, mąż przestanie porównywać jeszcze dobrze jak dziecko super się rozwija szybciej, bo jak wolniej od rówieśników to takie porównanie może szkodzić na.samopoczucie taty
MAM dokładnie jak tresowany piesek.
Jak Jula była mała jak jej kazali coś robić (śpiewać, tańczyć itp.) to mówiłam ze to nie małpka w cyrku i ze nie będzie nic robić kilka razy powiedziałam przy gościach i później miałam spokój. Hani jak na razie nic nie każą robić. Teraz jak będą chcieli żeby Hania coś zrobiła to im powiem żeby sobie kupili pieska żeby wykonywał ich polecenia.
Sylwia ja też tego nie znoszę takich rozkazów.
Marta takie teksty najgorsze dla dziecka.
Kasia dokładnie każde dziecko ma swój czas na osiągnięcie umiejętności.
Natka super położna
Z niecierpliwością czekam na ten czas mojego synka, na to aż zacznie wreszcie mowic
MAM ja tez tak powiedzialam ostatnio siostrze, to stwierdzila ze jeszcze zatesknie za czasami jak maly nic nie mowil No i w sumie patrzac na mojego 8 letniego siostrzenca to fakt…czasem moglby nic nie mowic hahaha
W ferie były u mnie dwa dni siostry córki i drugiego dnia na koniec zapytałam siostrę czy jej młodsza czasami siedzi cicho i nic nie mówi ,odpowiedziała że tylko jak śpi he he
Moona dokładnie zawsze mówię to samo, że moje dziecko to nie jest małpka w cyrku, strasznie mnie denerwuje takie pokaż to, pokaz tamto… To kiedyś byliśmy u teściów i przyjechali do nich goście, wchodzimy do pokoju, a ona - pokażcie jak raczkuje, niech zobaczą… Myślałam, że mnie coś trafi, miałabym wejść i położyć dziecko na podłodze, jeszcze przy obcych dla niego ludziach żeby się popisać… Takich sytuacji jest mnóstwo, mimo, że synek ma niespełna rok…
A o porównywaniu nie wspomnę… Nie wiem jak tak można robić…
Pchacz na pewno lepszy od chodzika, ale pamiętaj, że najlepiej, żeby dziecko samo z siebie zaczęło chodzić, własnymi siłami bez żadnych wspomagaczy. Jak będzie gotowe to zacznie samo. Jaką kolwiek pomoc może być szkodliwa dla kręgosłupa. Ja moim dzieciom nie kupiłam ani jednego ani drugiego, ale córka i tak dostała taki pchacz pod choinkę od dziadków. Nie służył on jej jednak do nauki chodzenia. Bawiła się jedynie zabawkami jakie tam są przyczepione. A teraz jak ma dwa lata i dawno już chodzi, to chodzi z nim po mieszkaniu i udaje że to kosiarka
Jeśli już to pchacz
Ale najlepiej niech dziecko samo nauczycieli chodzić tak jak pisala poprzedniczka
Zdecydowanie odradzam chodzik,jest szkodliwy dla kręgosłupa…
Zdecydowanie popieram poprzednie wypowiedzi. Jeśli już o pchacz, choć osobiście nie pluję ani jednego ani drugiego. Dziecko samo zacznie chodzić gdy jego organizm, układ kostno-stawowo-więzadłowy będzie w pełni na to gotowy. Wydaje mi się że jest całe mnóstwo innych zabawek wspierających rozwój dziecka, także zamiast chodzika czy pchacza możne wybrać coś innego, bardziej edukacyjnego.
Dla mnie chodzik to najgorsze partactwo jakie wymyślili dla dzieci nie uznaje i nigdy nie uznam
Możesz powiedzieć mamie że w niektórych krajach sprzedawanie chodzików jest wręcz zabrobione. Pchacz zdecydowanie lepszy. Dziecko samo się próbuje wspinać żeby nim bawić i dzięki temu ćwiczy mięśnie. Pchacza się co najwyżej trzyma i asekuruje. W chodziku ma wymuszoną pozycję. Postaw na swoim bo masz całkowitą rację że nie chcesz chodzika.
moja mama powiedziała, że ani pchacz ani chodzik. Najlepszy babciny sposób to gruba chusta lub szalik wsunięty pod paszkami dziecka i tylko asekurujesz maluszka, jesteś jego wsparciem, ale nie podporą. Jak sam lgnie się do chodzenia to w ten sposób, bezpieczny i nie ingerujący w fizjologię można go wspomóc. A przede wszystkim bez dodatkowego wydatku.
Jak przejrzysz sobie wątki o pchaczu i chodziku (wyszukaj w lupce), to wniosek nasuwa się jeden: nigdy chodzik! Nie tylko nie pomaga w nauce chodzenia, ale po prostu szkodzi. Jeżeli chodzi o pchacz to też zdecydowanie wówczas kiedy dziecko już potrafi stawiać pierwsze kroki, bo jednak nie jest stabilny i dziecko może polecieć do przodu. Ja nie miałam ani chodzika ani pchacza. Super alternatywą okazał się u nas O-ball do pchania. A jak Twoja mama chce koniecznie wydać pieniądze to możesz zasugerować, że fajnym rozwiązaniem i to na dłuższy czas jest jeździk.
Chodzik robi więcej złego niż dobrego. Jeśli chcesz coś kupić to lepszy będzie pchacz.
Absolutnie chodzik, żadne chusty pod pachy, ani nic z tych rzeczy, dziecko ma się samo nauczy chodzić, inaczej możemy bardziej mu zaszkodzić niż pomóc. Tak samo żadne prowadzenie za ręce, Jak będzie gotowe to samo pójdzie.
Karolina absolutnie nie chodzik jak dziecko będzie gotowe to samo zacznie chodzić nie ingerujmy na siłę pchacz lepsze rozwiązanie ale po co lepiej te pieniądze wydać na coś co się naprawdę przyda.
Aleksandra91 ja z moimi chodziłam na chuście hihi
chodzik mieliśmy ale młode chodziły jak musiałam coś pilnie zrobić a one mi nie pozwalały