Pchacz, jeździk

Zdecydowanie lepiej zakpić pchacz niż chodzik, ale to oczywiście decyzja rodziców.

Ja też nie polecam chodzika. I zastanawiam się nad zakupem pchacza. Moje chłopaki już się podnoszą, przesuwają trzymając raczkami. Oczywiście na naukę chodzenia jest jeszcze za wcześnie, ale muszę poszukać. Pchacz to może być fajna zabawa.

Mój synek bardzo wcześnie zaczął stawać przy meblach i raczkowac, bo już tuż przed 7.miesiącem. (ja w jego wieku podobno ledwo co siedzialam, mąż tak samo. :D). Wszyscy począwszy od rodziców, teściów, poprzez dziadków, a skończywszy na ciotkach i wujkach byli przekonani, że lada moment będzie chodził. Mijaly miesiące, a Miłoszek jak raczkowal tak raczkowal. Mówię Wam dziewczyny jakie było parcie ze strony rodziny, aby kupić chodzik, puchacz czy balkonik, albo prowadzac go za rączkę. Argumenty, że lekarze potepiaja te sprzęty do nich nie docierały. Mimo to nie daliśmy się z mężem złamać i nie zachecalismy syna do chodzenia. Przeszedł dzień - parę dni przed roczkiem i Miłosz postawił swoje pierwsze, niezdarne kroczki. Więcej raczkowal, ale czasami chodził. Później coraz częściej i częściej, a teraz, gdy ma prawie 14 miesięcy od jakichś 3 tygodni bardzo ładnie chodzi sam. Już zapomniałam jak raczkowal. :slight_smile: Uważam tak jak Wy, że nie ma co pospieszac dzieci. Na wszystko przychodzi odpowiednia pora. :slight_smile: a rodzina? No cóż. Muszą się przyzwyczaić, że to nasze dziecko, a nie ich. Oni już mieli szansę na wychowanie teraz nasza kolej. :slight_smile:

Ja się właśnie obawiam, że moje podejście do pewnych tematów nie będzie respektowane, zwłaszcza przez teściową. Bo już widzę po siostrzenicy męża jak robi tak jak ona uważa. No i między innymi u nich mała używa chodzika. Dlatego obawiam się, że jak powiem “nie” na chodzik to będzie, że “eee tam, Kasia chodziła i nic jej się nie stało” :confused: Jednak mała w ogóle nie raczkuje, nawet nie pełza, a przynajmniej nie widziałam, trochę pełza do tyłu ale szybko się denerwuje. Nie wspina się i nie staje sama przy meblach (8 miesięcy ma), a od miesiąca jest wkładana do tego chodzika. I to nie tylko u teściowej, ale w domu u siebie też ma taki chodzik. Moim zdaniem powinna chociaż umieć sama stawać przy mebelkach, żeby ją do tego wkładać, no ale nie będę nikomu nic mówić, każdy świadomie podejmuje decyzje. Też jestem za tym, żeby dziecko samo się uczyło, każdy dzieciak rozwija się w swoim tempie.

Pani mamusia nie daj się. Nie znaczy nie. Chocby mury się walily to uważasz chodzik za samo zło, więc teściowa nie ma prawa się wtrącać. Tym bardziej jeżeli nie jest pytana o zdanie. Dobrze jakby mąż stał po Twojej stronie to już z górki. :slight_smile:

Ja również, nie chciałabym chodzika dla Małego i sama nigdy nie kupię, ponieważ uważam, że na chodzenie dziecka przyjdzie czas. Nie należy motywować dziecka do chodzenia a wkładaniem Malucha do chodzika właśnie to robimy. Po co zmuszać dziecko, które nie zawsze musi być na to gotowe.

Pani Mamusia a Ty nie przejmuj sie teściową i na argumenty, że ktoś używał chodzika ja odpowiadałabym, że Ty nie wnikasz kto używa chodzika ale Ty nie będziesz bo wydaje Ci się, że lepsze dla Twojego dziecka jest samodzielna nauka chodzenia. Nie daj się tylko stawiaj na swoim.

Najlepiej to jednym uchem wpuscic drugim wypuscic i robic to co sluszne dla swojego dziecka. :slight_smile:

Łatwo powiedzieć dziewczyny, ja też mam upartą teściową, ale potrafię się jej postawić. Zdania można wysłuchać, ale przymknąć na to oko. Miała swoje dzieci, wychowała je, to teraz niech się do wnuków nie wtrąca za bardzo:) Absolutnie chodzikom mówię NIE.

Na pewno wyostrzę swoją asertywność w tych tematach, aczkolwiek obawiam się, że jak zostanie sam na sam z małą to i tak będzie robić po swojemu :confused: Ale to jeszcze przede mną trochę czasu… Męża już uświadomiłam odnośnie chodzików.

Jeśli chodzi o chodziki to także jestem na NIE. Chociaż znając moja mamę to pewnie kupi gdzieś albo od kogoś. Chociaż już doszłam z nią do kompromisu że cokolwiek kupuje to ma się porozumieć że mną ale to różnie bywa. W każdym bądź razie nie wsadze dziecka do chodzika.

Jeżeli już myślimy o zakupach takiego sprzętu dla naszego maluszka to ja polecam pchacz nie mi ingerencji na dziecko ono samo decyduje czy wstanie przy nim i czy będzie szło do przodu czy nie :slight_smile: A chodzik niestety ma jakis wpływ na dziecięce bioderka i lekarze nie polecaj.
Ja mam pchacz z firmy smily i mogę polecić jest bardzo kolorowy, różnorodne możliwości zabawy np. telefon. organki :slight_smile:

Pani mamusia … ja zawsze się zastanawiam czy moja teściowa respektuje moje zakazy/nakazy gdy mnie nie ma, niestety liczę się z tym, że nie.

Jeśli chodzi o pchacz/jeździk to polecam, polecam i jeszcze raz polecam. U nas sprawdza się rewelacyjnie, synek do tej pory na nim jeździ, bratanica 3letnia tez ma i podobno nadal lubi sobie nim pojeździć.

A taki pchacz smily cenowo jak się plasuje? Chyba kupię chociaż jeden dla moich brzdąców.

adamos, nie wiem czy pomysł jednego przy bliźniakach jest dobry. U nas na pewno koło roczku, jak z siostrą coś różnego miałyśmy to było źle. Jedno - było źle.
Na pewno jeździki muszą być dwa :wink:

Macie rację dziewczyny, nawet zabawki muszą być dwie bo sobie zabierają, a jeździk na razie jeden chce kupić, bo tylko jeden bliźniak już przejawia chęć wstawania. Potem dokupię drugi:)
Agnieszka ten pchacz bardzo fajny, poszukam w używanych:)

U nas pchacz bardzo się sprawdził jednak syn był mało zainteresowany dodatkowymi akcesoriami . Uwielbiam z nim chodzić i właśnie tak zaczął stawiać pierwsze kroki. My mamy taki i bardzo się sprawdza.

No właśnie jest taki wybór, że sama nie wiem jaki wybrać. I też widzę, że dużo jest z tymi dodatkami grającymi, niektóre można przekształcić w jeździk, to też dodatkowa funkcja dla starszego malca. Ciężko się zdecydować:)

Tez wlasnie polecam jezdzika z pchaczem u mnie synek ma 4 lata a czasami widze jak jeszcxe na chwile siada na niego, my mamy samolot z bajki samoloty :slight_smile: kupilismy synkowi na roczek i jwst to jeden z najlepszych prezentow dla niego :slight_smile:

Fajne są takie rzeczy które posłużą na dłużej, a nie miesiąc dwa i dziecko z tego wyrasta. Nie żal jest wtedy wydanych pieniędzy.

Tak.często nie warto kupować nowych sprzętów, bo są bardzo drogie, a używane połowę tańsze, choć różnie jest:)i też jeszcze służą innym dzieciom długo. Pod warunkiem, że są dobrze wykonane.