Silver90 dzieci w szpitalu u nas wchodzić nie mogą bo zarazki przenoszą . ja mam 6 dni do terminu i do końca spakowana nie jestem . Ale mówię wam że ja po terminie urodzę 14 lub 16 listopada . Dobrze się czuję ja mojej matce nie będę też pomagać jaka ona dla mnie taka ja dla niej ale ja sobie radę dam . Muszę sama jechać mój mąż prawka nie ma z dziewczynami w domu będzie a szwagra brać nie będę bo by z dniówki z pracy zarobku nie miał by . Z rodziną nawet na zdjęciu się dobrze nie wychodzi . Ja kontaktu z rodziną nie mam dobrzy są do brania i do wykorzystywania .
P. Nowak jesteś silną kobietą ale musisz bardzo na siebie uważać jadąc do szpitala.
Któraś z Was pytała ile walizek miałam na porodówce. To ja spakowałam się tak- jedna torba spakowana na porodówkę i tam miałam tylko rzeczy potrzebne mi na porodówce a druga zapakowana już na oddział.
Kasia S ja to zawsze uważam też będe miała 2 torby z jednej będzie ubywac bo pamersy i wkłady poporodowe odejdą
Silver uwierz kochana, że im masz więcej pracy tym lepiej organizujesz sobie dzień aby ze wszystkim sie wyrobić to wszystko wprawa no i oczywiście chęci bo niestety czasami choćby nie wiem jak się starała nie wyrobie się bo mam taki dzień
ze wszystkim trzeba się pogodzić
Ja miałam jedną dużą torbę, miała ją nawet na porodówce mąż był pod ręką gdy czegoś potrzebowałam od razu wyszukał i mi dał a na sali to już sama sobie dawałam radę bo nie mógł być ze mną cały czas.
Iwona masz rację, grunt to dobra organizacja i chęci:)
Ja to w dwóch torbach ciężko się zmieszcze, te podkłady i pampersy tyle miejsca zajmują:)
Tez miałam dwie torby, w jednej to wlasnie pokłady wkładki i to co potrzebne do porodu , woda piżama łapcie , a reszta w drugiej zeby maz nie miał problemu ze znalezieniem , bo wiadomo stresik był
Ja miałam zapakowane rzeczy dla siebie w jednej torbie , którą miałam ze sobą , i drugą torbę z rzeczami dla małej , którą mąż woził w samochodzie . Leżałam jeszcze 4 dni na patologi , więc ta druga torba z rzeczami dla małej nie była mi tam potrzebna.
Jak mnie brali na cc to rzeczy zostawiłam na patologi , później mąż mi przyniósł torbę moją i maluszka na salę .
Silver, a u Ciebie w szpitalu nie dostajecie pampersow dla dziecka? Ja bez problemu spakowalam się w jedną, fakt faktem mąż musiał mi dowozic rzeczy, bo łącznie byłam dwa tygodnie w szpitalu, ale tego nie mogłam przewidzieć, że tyle tam spędzę.
Tak na prawdę musiałam mieć dla siebie tylko bieliznę i koszule, a dla małego chusteczki nawilżanie i krem do pupy.
Pampersy, ubranka, rożki, pieluszki tetrowe, podkłady poporodowe, podkłady na łóżko, to wszystko było dostępne w szpitalu.
No to fajny szpital Ewela macie, u nas dostalusmy tylko rożki dla dzieci, pieluchy tetrowe, choc ja potem uzywalam swoich. Pampersy, podklady itd wszystko musialam miec swoje.
Ja mialam dwie torby, jedna dla mnie z rzeczami potrzebnymi do porodu, a druga dla mnie i maluszka na pobyt w szpitalu, ktora maz mial w aucie i przyniósł mi pozniej. Spakowana bylam jeszcze w wakacje a urodzilam w listopadzie, 10 dni przed terminem;)
P.Nowak najwodoczniej mimo wszystko jestes bardzo związana ze swoją rodziną . Często tak jest ze to uczucia nami kierują i nie pozwalają nam odejść . Więc córka jest już mądrą małą panną.
Ja też miałam dwie torby między innymi za to że długo przed porodem leżałam w szpitalu. Ale tez jest to ułatwienie jak się nie leży z dzieckiem na sali.
W moim szpitalu do dziecka musiałam mieć tylko chusteczki i smoczek resztę dostałam
Jola 12 chyba mam głupkowaty charakter moje siostry poszły sobie i nie patrzyły jak moja matka traktuje ojca naszego i jak się zachowuje . Ja nie umiała bym go tak zostawić . Ja na szpital muszę wszystko swoje mieć nawet paper do toalety swój . Jak 1 córkę rodziłam w tym szpitalu to dawali ciuszki dla maluszka podkłądy pieluchy tetrowe ale się skończyło i po 3 latach już swoje musiałam mieć przy 2 córce . Ja jeszcze do końca się nie spakowałam a termin się zbliża bo mam na 5 listopada a jutro już 1
Ja musiałam mieć ze sobą wszystko zarówno dla mnie jak i dla Małego.
Na porodówkę poszłam z jedną torbą a tą na odział mąż mi przyniósł już na sale po porodzie. Wtedy zapakował wszystko z porodówki i jedną zabrał ze sobą już do domu. Stwierdziłam, że w ten sposób będzie nam najwygodniej bo mimo, że mąż był ze mną na porodówce to nie wyobrażam sobie żeby jeszcze się nosić z torbą. A mój mąż nie musiał martwić się o torby tylko mógł od razu zając się naszym Skarbem kiedy ja leżałam po cc. Poza tym dwie dziewczyny które rodziły ze mną miały wszystkie rzeczy razem i na porodówce robi się wtedy mało miejsca. Więc uważam, że to był najlepszy pomysł rozdzielić torby.
Ewelaa tam gdzie chcę rodzić dają pampersy, ale nie wiem czy na pewno mnie tam przyjmą wszystko będzie pewnie zalezało od miejsca czy będzie a jak trafię na inny szpital to różnie może być. A wy właśnie gdzie najczęściej rodziłyście tam gdzie chciałyście czy może, gdzie indziej bo nie było miejsc? W ogóle można mieć na to jakiś wpływ np rozmowa z lekarzem prowadzącym ciążę, który pracuje w szpitalu gdzie chciałoby się rodzić? Czy warto o to zapytać? Moja ginekolog własnie pracuje tam gdzie chciałabym się dostać, ale nie wiem czy jest sens ją o to zapytać…
W moim miescie jest jeden szpital Wojewódzki i tu właśnie chciałam rodzić. W pobliskich miastach są inne, i kikka znajomych pytalo mnie gdzie będę rodzić, bo niby tam lepsza opieka, a tu dają znieczulenie, tu coś tam itd. Ale w razie jakich kolwiek komplikacji to i tak dziecko jest przewożone do mojego szpitala, bo ma najlepszy sprzęt, wiec nawet nie brałam innych szpitali pod uwagę, tu tez pracuje moj lekarz prowadzacy. U nas nigdy przed porodem nie słyszałam żeby nie było miejsc i kogoś odsylali, ale kiedy trafiłam na patologie w nocy bo zaczely odchodzic mi wody, to musialam podpisac dokument, że wyrazam zgodę na leżenie na korytarzu na oddziale patologii bo nie bylo miejsc. Gdybym się ne zgodzila to by mnie nie przyjeli i odeslali, a nie chcialam rodzic nigdzie indziej, tym bardziej w innym mieście. Na poczatku bylam przerażona, jak lezalam na tym korytarzu, dobrze że była to noc i nie bylo ludzi, a potem nawet o tym nie myslalam,o 9 rano trafiłam już na porodowke;)
Ja na Twoim miejscu porozmawialabym z lekarka, powiedziala ze zależy Ci, żeby rodzić w tym szpitalu. Ja jak trafilam na oddzial, to z samego rana kontaktowalam sie z moim lekarzem, to przyjechal szybciej, bardzo mi pomagał, i w ogole czułam sie pewniej, że on tam byl.
Dzięki Ewelina za odpowiedź, u mnie jest tak, że trzeba jechać do większego miasta i tam jest kilka szpitali do wyboru, ten gdzie chcę rodzić ma dobre opinie no i moja ginekolog tam pracuje dlatego go wybrałam. Jednak jak nie ma miejsca w szpitalu to odsylaja gdzie indziej a najczęściej do takiego szpitala, który wszystkich przyjmuje i tam jest po prostu natłok tych ludzi co mi się nie podoba jak i warunki i pod żadnym względem nie chciałabym tam trafić:/
U nas jest szpital Wojewódzki w mieście w którym rodziłam. Pracuje tutaj też moja Pani doktor prowadząca. Kiedy zacznie się akcja porodowa jedz do wybranego przez siebie szpitala. Porozmawiaj wcześniej że swoim lekarzem prowadzącym.
Na szkole rodzenia pytaliśmy się jak to jest właśnie z przyjęciem na oddział czy mają prawo nas odesłać do innego szpitala. Połóżne mówiły, że nigdy nie odsyłają chyba, że np zdarzyło im się odsyłać pacjentów tłumacząc że nie na miejsc w jednej sytuacji w szpitalu panowała sepsa w sensie na jakimś oddziale i wtedy mówiły że nie ma miejsc co było nieprawdą ale żeby nie siać paniki. Wtedy trzeba było jechać do innego szpitala. W innym wypadku dostawają łóżka i radzą sobie z takimi sytuacjami.
Porozmawiaj z lekarzem i powiedz, że bardzo Ci zależy i boisz się, że Cię odeślą do innego szpitala.
Moja kuzynka rodziła niecałe 3 tygodnie później i nie chciała w naszym szpitalu i wolała jechać 20 km dalej bo niby lepsza opieka a później żałowała swojej decyzji twierdząc że nasz szpital jednak lepszy.
Tym bardziej że właśnie jak coś się dzieje z Maluszkiem zawsze przywożą go do naszego szpitala. Nawet z takich oddalonych o 60 km. Jest tutaj bardzo dobry oddział Neonatologi i Noworodków. Wtedy najgorsze jest to, że Maluch jedzie tutaj a mama zostaje w szpitalu w którym urodziła.
Ja rodziłam w szpitalu w którym chciałam rodzić , choć jest oddalony od mojego miejsca zamieszkania spory kawałek . W pobliżu mam dwa szpitale lecz nie chciałam tam rodzić . W szpitalu którym rodziłam pracuje mój lekarz prowadzący , z jego strony miałam bardzo dobrą opiekę od początku do końca ciąży . Skierowanie do szpitala miałam wypisane na ostatniej wizycie , że mam iść do szpitala wcześniej na obserwację na kilka dni , nie było problemu z wolnymi łóżkami , choć w ten dzień w którym poszłam leżeć do szpitala było bardzo dużo przyjęć nawet położne mówiły ,że dawno tak nie miały żeby w jeden dzień przyjąć tyle pacjentek . Ale dla wszystkich zalazło się miejsce na sali , nikt na korytarzu nie leżał .
Jeżeli boisz się ,że Cię odeślą do innego szpitala , porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem .
Pamietam, ze jak ja poszłam do szpitala niby tylko na sprawdzenie ale pod koniec ciazy i cos tam było nie tak i musialam zostac to maz mi przyniosl torbe i baba ktora po mnie przyszla zeby zaprowadzic mnie na gore z wieeelka łachą wzięła moją ciezka torbe a maz nie mogl wejsc bo z dzieckiem nie mozna. czulam sie okropnie, bo sama dzwogac nie moglam a ona ja wziela jakby za kare jakac a torbe to chyba kazda z nas ma wypchane po brzegi
Dobrą mam teściową i mamę, jeśli poproszę to teściowa przyjedzie zajmie się synem, już mówi sama z siebie, że po porodzie będzie codziennie u nas, bo przecież dwoje dzieci, a ja po cc. Moja mama z kolei jak poproszę zalatw coś w mieście, zakupy zrób, ugotuj mi obiad, to też to zrobi, ale nie wykorzystuje tego, wolimy z mężem sami sami, ale ta świadomość, że jakby co dużo daje.
Ja mam walizkę średniej wielkości dla siebie, na razie wszystko tylko wrzucone, a dla niuni mniejszy kuferek też w nieładzie ale do końca tygodnia postaram się uporać z uporządkowaniem ich. Już sukces że wczoraj udało się ogarnąć ostatnie zakupy.