Owoce i karmienie piersia

SIlver ja uwazam ze tak jak w ciazy jesli kobieta ja wszystko, oczywiscie zdrowo itd, tak samo karmienie piersią i nasza dieta ma pozniej wplyw na to co dziecko bedzie jadlo, czy bedzie chetnie probowalo nowych smaków itd

Mi tylko z początku kazano unikać owoców cytrusowych które mogą powodować uczulenie a później już jadłam wszystko i dzieciom nic się nie działo. Natka masz rację że to co my matki karmiącej spożywamy ma duże znaczenie później dla naszych dzieci. W pierwsze ciąży i po jadłam dużo słodkiego i teraz moja 5 latka nie może się obyć bez czegoś słodkiego w drugiej ciąży i po jadłam pikantne rzeczy i tak mój syn teraz właśnie takie pikantne potrawy uwielbia. Teraz jem rozsądnie i zdrowo oby moje trzecie baby w przyszłości też tak się odżywiało :slight_smile:

gabilabi to chyba zmienie diete jeśli ma to taki wpływ :slight_smile: bo u mnie bez czegoś słodkiego to dzień nie zaliczony :wink:

Zezowata oj tam oj tam, po prostu dziecko bedzie lubilo slodkie…co w tym zlego…my tez lubimy :smiley:
A u mnie to maly chyba bedzie jadl same pierogi ruskie i buraczki hahahah

Dlatego jadłam wszystko w ciąży i teraz ,gdy jeszcze karmię , na co mam ochotę i małej nic nie jest.Raz podejrzewałam alergię od truskawek,ale teraz je kaszkę z truskawkami i nic jej nie jest.
Słodycze uwielbiam i jadłam w ciąży tłumacząc się ,że oswajam dziecko z mocno alergizującą czekoladą i kakao.

Zezowata jeżeli lubisz słodkie to czemu masz sobie odmawiać :slight_smile: Ja również uwielbiam słodkości zwłaszcza że mnie one nie tuczyły a i ze zdrowiem problemów nie miałam ale teraz w ciąży mam zakaz jedzenia słodkiego ponieważ duże dzieci rodzę a miałam dwie cc i pani ginekolog boi się o moją macice że może nie wytrzymać kolejnego takiego wysiłku więc się jej słucham i zero słodkiego i tylko zdrowe jedzenie :slight_smile:

Angel dobre wytlumaczenie nie jest zle:D

Ja również i w czsie ciąży jadłam wszystko i podczas karmienia, choć nie wszystko na raz i na dobre nam to wyszło :wink:
Podobno wody płodowe nabierają aromatu mocno aromatycznych produktów jak np czosnek czy cebula i dziecko juz w brzuszku oswaja się z tymi zapachami i smakiem łykając wody. Podczas karmienia za to aromaty przypraw podobno również przenikają, tak więc jadałam i jadam mocno przyprawione rzeczy i widzę, że od początków rozszerzania synek również lubi takie mocne aromaty. Np paste z awokado i czosnku uwielbia, wręcz wyrywa mi kanapki gdy jemy razem :wink:
Choć jak ma do wyboru na tacce warzywo i owoc to raczej weźmie owoc a w ciąży ja jadałam raczej słono/kwaśno/ostro jak z resztą i przed ciążą , więc to akurat u nas nie miało chyba większego znaczenia :slight_smile:

A ja nie jem slodyczy, bardzo mało. W ciąży prawie w ogole nie jadlam i moja corka tez szczegolnie za słodyczami nie przepada. Co prawda ma dop 16mcy, ale bardzo rzadko dostaje coś słodkiego i jak już to w malych ilościach. Ale nawet nie domaga sie o więcej albo dostanie pol kinder jaja, to zje z tego polowe reszta sie bawi. Więc jajas prawda w tym jest;)
Choc ja uwielbiam ser zolty, na okraglo go jem , w ciąży tak samo a corka nie przepada za nim;)

Temat dla mnie. Lektura na dziś . Martynka dała koncert niezły, teraz już śpi na szczęście, ale co się napłakała to jej. Chyba coś zjadłam, bo niunia brzuszek spinała, podkulała nóżki, no i jajeczniczki dziś nie zrobiła.
A położna mówi, że nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej

Ja uważam że wszystko zależy od tego jak dziecko będziemy karmić później, słodycze wiadomo jak będziemy dawać dziecku w nieograniczonej ilości to jak ma ich nie kochać. Jak przyzwyczaimy dziecko do zdrowej diety to nie będzie domagało się śmieciowego jedzenia, zdrowe nawyki to podstawa.
MAM bo nie ma diety matki karmiącej, małą będzie bolał brzuszek niezależnie co zjesz. Co innego jakby dostała uczulenia, to niestety musiałabyś wykluczyć z diety dany produkt. Takie małe dzieci mają jeszcze niedojrzały układ trawienny stad te dolegliwości.

Tez uwazam ze nalezy jest wszystko (z umiarem). Zdrowo i kolorowo ma byc na talerzu . U mnie nie ma rzeczy ktorej bym nie jadla, czy to cebula, czsnek, troszke cytrusow szczegolnie pomelo…no wszytsko wszystko :slight_smile: I jak narazie maly nie ma problemów z brzuszkiem ale mysle ze tez dlatego po po prostu od poczatku tak jadlam i w pewnym sensie mogl sie do tgo juz przyzywczaic :slight_smile:

Jestem zdania, że trzeba jeść wszystkiego po trochu i z umiarem, oprócz grzybów oczywiście. maluszki muszą się przyzwyczajać do każdego pokarmu, a mama musi obserwować bąbelka. Mi położna mówiła, żeby nie jeść surowych jabłek tylko pieczone, zdecydowanie spróbowałam zwykłego jabłka, młodemu nic nie dolegało i jem normalne jabłko umyte ze skórką , to samo tyczy się innych owoców i warzyw, jeśli widzę, że coś mu dolega to tego zwyczajnie nie jem.

Zetka, jeśli grzyby są sprawdzone przez Sanepid ( a nawet swoje zebrane możemy tam zanieść aby upewnić się czy nie ma pośród nich trujących okazów) to i grzyby można jeść :slight_smile:
Pieczarki czy boczniaki (są bardzo zdrowe) tym bardziej na zdrowie :)))
Ja zajadam i te leśne i sklepowe pieczarki i wszystko jest ok :slight_smile: Myślę, ze ten mit oparty jest właśnie na tym, że możemy trafić na niejadalną sztukę i mocno to odchorować, albo stracić zdrowie lub życie. Ale na dzieciątko spożywanie grzybów nijak nie wpływa :slight_smile:

Znajoma na wigilie zjadla uszka z grzybami a karmila wówczas piersia niespelna 2miesięczna córeczkę. Na drugi dzien Mała mocno wymiotowala bali sie jelitowki i pd razu pojechali na szpital. Tam po obserwacji i wywiadzie lekarze powiedzieli ze to od grzybów. Sa ciezkostrawne i dzidzius to odczuł. Wiec ja bym na grzyby uwazala ze tylko ze względu na gatunki trujące.

agn_kaw ja uwielbiam grzyby w każdej postaci i każde :slight_smile: ale niestety w ciąży dwa razy miałam przykre ciężkostrawne problemy po grzybach i to sklepowych pieczarkach i kurkach, aż wylądowałam raz na izbie przyjęć, gdzie lekarka stukała się w głowę i mówiła, że grzyby to nie mają żadnych wartości oprócz wody i grzybów :(, więc teraz się boję nawet na nie patrzeć, ale bardzo możliwe, że jest tak jak piszesz, że strach jeść to co niezbadane, na pewno jak ktoś nie zna się na grzybach to może sobie zaszkodzić. Nie wiedziałam, że można zanieść grzyby do sanepidu :o

Mnie i tak to nie przekonuje. Za dużo się słyszy o tych grzybach, a jechać do sanepidu z kilkoma grzybami mija sie z celem. Wole zjesc cos innego gdzie bede przekonana ze mi ani nikomu innemu nie zaszkodzi;)

Ale jak grzybiarze zbierają grzyby to zbierają często całe kosze , więc jadą czasami z na prawdę dużym przybytkiem :slight_smile: i wspomniałam o tym tak dla wszystkich, nie tylko dla nas, karmiących ale czasami dla dobra i zdrowia całej rodziny, bo mało kto wie o tym, że tak można :slight_smile:
Owszem, bez grzybów można się obejść, ale ja za to nie uwierzę osobom które nie mają o laktacji bladego pojęcia w takie tłumaczenia :wink: I jeśli ktoś, tak jak Zetka czy ja uwielbia grzyby to nie musi sobie ich odmawiać, ja również nie jadłam ich zaraz po wyjściu ze szpitalu i nie od razu całą miskę, ale wprowadzając jak wszystko po trochu uważam, że nie ma przeciwwskazań.
Ale oczywiście niech każdy robi jak uważa i według własnej intuicji, wychodzę z założenia że tak zawsze jest najlepiej i najspokojniej dla mamy. Ale odnośnie diet i innych problemów związanych z laktacją pytajmy najlepiej u źródła, czyli u doradców laktacyjnych i dietetyków a nie u pierwszego, lepszego lekarza, bo ich wiedza często jest mocno zamierzchła, bo nawet na studiach medycznych mało kiedy ją aktualizują i po prostu nie poświęcają zbyt wiele czasu na tematy laktacji i karmienia piersią (co przyznają sami lekarze).

Zetka mi położna również mówiła, aby zacząć jeść jabłko pieczone i przede wszystkim obserwować malucha po tym co zjemy nowego. Mojej na szczęście nic nie zaszkodziło żeby później płakała z powodu bólu brzuszka czy wystąpiła alergia. O grzybach również słyszałam, że nie można jest to jednak nieuzasadnione. Mają wiele witamin D, B, żelazo czy miedź. Głównym powodem do obaw jest to czy są one na pewno jadalne czy trujące. Dlatego kupujemy tylko u sprawdzonego źródła.

Do niedawna sie mowilo ze grzyby sa ciezko strawne i nic w sobie nie maja. Ze sa ciezkostrawne to fakt, ale jak pisze Silver, maja duzo witamin, szczegolnie ze z grupy B które ciezko “zdobyc”. Ja ogolnie jem malo grzybów, ale jak jem to tylko zebrane przez moich rodzicow czy tesciow, bo wiem ze sie znaja i nic groznego nie przyniosa. Ja za to nienawidze hcodzic na grzyby, w ogole sie na nich nie znam i pewnie same muchomory bym zbierala :smiley: