Obowiązki domowe, a dziecko

W większości nie mamy tego komfortu, żeby zatrudnić pomoc domową. Mama (albo tata) muszą wszystko ogarnąć sami.
Ja osobiście z własnego doświadczenia wiem, że takie wspólne sprzątanko sprawia niejednokrotnie mnóstwo frajdy!

Po 1 - listę zakupów zazwyczaj robimy razem, a potem wybramy się na wielką wyprawę do sklepu w poszukiwaniu produktów!

Po 2. Odnośnie prania … – wcale nie jest takie nudne! Przecież nie ma żadnych przeciwskazań, żebyśmy mogli wspólnie je segregować, bądź rozwieszać na suszarce – mówiące skarpetko-pacynki są na porządku dziennym :slight_smile:

Po 3. Ścieranie kurzu … ze starszakiem robimy to na wyścigi!

Po 4. Nastawianie i rozpakowywanie zmywarki … jako tako wspólnie fajnie nam wychodzi, ale z przeszło dwulatkiem to jeszcze sporo asekuracji musi być :slight_smile:

Odnośnie córeczki … jeszcze jest za malutka na takie atrakcje :slight_smile:

Jak to u Was wygląda? Jak sobie radzicie? Sprzątacie, gdy dzieci śpią, czy angażujecie je w prace domowe?

Moja 16miesieczna córka, zawsze chce mi “pomagać”:wink: Gdy wycieram kurze to daje jej czysta szmatke i “wyciera podloge”. Jak odkurzam dywan to wyrywa mi rure bo ona tez musi;)
Zmywarke tez lubi pomagac oprozniac, wyciąga naczynia i mi podaje, robi to bardzo szybko więc musze miec niezly refleks;)
Jezeli chodzi o pranie to tez mam pomoc corki;) Wyciąga pranie z kosza i chodzi z nim po pokoju, albo ciaga je po ziemi przy okazji myje panele;) Albo co ja powiesze to ona ściąga;) Nie przeszkadza mi to jednak i nadal wspólnie “wieszamy pranie”:wink:
Liczę ze jak corka podrośnie to będzie pomagac mi jeszcze więcej;)

Mam czteromiesięczną córkę i jest za malutka na pomoc w domowych obowiązkach. Najczęściej gotuję, sprzątam czy piorę jak mała śpi lub gdy mąż opiekuje się nią. Czasem jestem zmuszona zostawić małą na macie czy w łóżeczku, abym mogła przygotować jakiś posiłek, czasem pomarudzi a czasem coś pogada do siebie:)

synek ma prawie 6 miesięcy i niestety czasami tak wymaga uwagi, ze niewiele się zrobi. jak robię coś w kuchni to mam na blacie postawiony jego leżaczek i dopinam zabawki i tak mam 25 minut zeby coś zrobić, potem pośpiewam, powygłupiam się i zyskuję 15 minut. najgorzej jets z odkurzaniem czy myciem podłóg - tylko i wyłącznie podczas jego drzemki. w obowiązkach pomaga mi chusta, często młodego motam i razem sprzątamy

Ja jak bylam mala zaczynalam od podlewania kwiatkow…pozniej bylo wynoszenie smieci, kurze i odkurzanie :slight_smile: A dzieki tamu ze mama mnie tak angazowala w prace domowe teraz jestem pedantka :smiley:

Ja sprzatam sama , mały jest jeszcze za mały ale nie zawsze śpi ogólnie trafiło mi się dziecko bardzo grzeczne - nie wiem od czego to zależy ale podobno ja tez byłam taka grzeczna ze mama mogła wszystko ogarnąć . Żeby nie czuł sie sam to zawsze zabieram go tam gdzie sprzatam i mowie do niego śpiewam a on sobie siedzi bądź leży zależy jak mu przypasuje i bawi się zabawkami bądź patrzy na mnie i się śmieje . Juz nie mogę się doczekać jak wstanie na nogi i będzie chciał mi pomagać :slight_smile:

Mój 1,5 roczniak pomaga mi obierać warzywa do obiadu, robi ze mną kanapki, zbiera swoje zabawki ale najlepsze jest dla niego to jal wycieram lustro w szafie :slight_smile: zawsze dół kończę jak on idzie spać bo zamazane łapki są wszędzie :slight_smile:
Sama jestem za tym żeby angażować dzieci (a zwłaszcza synów) w prace domowe. Jakoś dziewczynki odgórnie mają u siebie porządek a chłopakom ciężko czasem śmieci wynieść :stuck_out_tongue:

Haha Roksana, co do luster to mam podobnie … same łapki … Dzieci mniej więcej w tym wieku mają jakiś fetysz lustrowy chyba :stuck_out_tongue:
Ale fajnie, że tak wszystkie staramy się angażować dzieci w prace domowe… bynajmniej nie wyrosną na jakiś leniuchów, którym będzie ciężko ruszyć się sprzed telewizora :stuck_out_tongue:
A tacy delikwenci też istnieją … :smiley:

Potwierdzam, istnieje ich mnóstwo niestety :stuck_out_tongue:
Dlatego nie chcę żeby moja przyszła synowa (o ile się doczekam :p) przychodziła do mnie z zalami :stuck_out_tongue:

Katarzyna oj istnieją niestety, ale już gdzieś pisałam że to głównie wina rodziców przez ich wychowanie. Moja mama angażowała mnie tylko do sprzątania, prania, zmywania a nie wiem dlaczego nigdy nie prosiła o pomoc przy gotowaniu. Tylko pomagałam jej piec ciasta na święta czy inne okazje i trochę tego żałuję. Jak poszłam z partnerem usamodzielnić się to nie potrafiłam przygotować posiłku na obiad… Dlatego swoją córkę od samego początku bedę angażowała we wszystkie prace domowe, aby nie miała takiego problemu jak ja:)

Silver wiesz co wydaje mi sie ze to nei zawsze wina rodzicow…bo ja np nigdy nie sprzatalam, nie gotowalam…(oczywiscie nie mowie o jakis porzadkach swiatecznych itd czy sprzataniu pokoju) ale zawsze u nas w odmu byla “pomoc domowa” poniewaz moi rodzice prowadza firme i nigdy ich w domu nie bylo…wiec musial byc ktos kto posprzata i ugotuje…oczywiscie zawsze w domu bylo czysciutko ale moja mama i tak zawsze cos po swojemu poprawiala:D no i oczywiscie pysznie gotuje…ale nie miala na to czasu. Ja wychodzac z domu myslalam ze bede “kaleka” jesli chdzi o sprzatanie o gotowanie…a okazalo sie ze jestem mega pedantka i naprawde odbrze gotuje (tak mowi maz heheh) :slight_smile: Po prpostu zawsze widzialam ze w domu jest czysto i ja tez chcialam miec czysto bo zostalam nauczona zyc w porzadku…co do gotowania…nie wiem skad to sie u mnie wzielo…po prostu :slight_smile:

Natka więc chyba chodzi głównie o to w jakim otoczeniu jesteśmy i żyjemy. Jeśli komuś od najmłodszych lat nie przeszkadza syf to w takim bałaganie będzie tkwil przez całe życie.
Gorsza sprawa ma się z facetami. Ich od najmłodszych lat trzeba angażować w prace domowe :stuck_out_tongue:

Natka no w moim przypadku to trochę wina rodziców, mama powinna mnie bardziej angażować jeśli chodzi o gotowanie, zawsze mi tego brakowało. Mogłam jedynie pomóc w pieczeniu ale to nie to samo. Co do porządku to oczywiście był to mój obowiązek i nie raz z siostrą się kłóciłyśmy że ja tylko sprzątam a ona starsza się obijała, mądra wykorzystywała mnie:) U siebie do tej pory lubię mieć wszystko na połysk, nienawidzę kurzu:) co do gotowania to wiele nauczyłam się sama z internetu i od męża który zawsze lubi coś zrobić po swojemu:)

Silver ja zawsze musialam podlewac kwiaty w domu…a mielismy ich peeeeeelno…nienawidzilam tego…i do tej pory tego nie robie, gdyby nie maz ktory pamieta o kwiatach to wszystkie bym ususzyla…chociaz juz zdarzylo mi sie kaktura zasuszyc hahaahahahaha :smiley:
Ja to taka jestem ze jak ktos mi cos karze to ja tego po prostu nie chce robi…nienawidze “musiec”. I chyba u mnie o to chodzilo…musialam kwiaty podlewac, teraz tego nie robie…nie musialam sprzatac i gotowac…teraz jestem cholerna pedantka i calkiem niezla kucharka hehe:)

Och ja tez nie lubie kwiatów i tego całego dbania o nie;) Moj maz to lubi i on sobie sadzi, przesadza i podlewa;) Ja mam 2 storczyki, o które nie dbam jakos szczególnie i kwitną mi pięknie;)

Storczyki to w sumie niezbyt wymagające kwiaty :slight_smile: ale fakt to całe podlewanie i “dbanie” jest strasznie męczące.
Ja za to uczę się gotować (może trochę dziwnie to zabrzmi) ale z obrazków :slight_smile: nie potrzebuje przepisu, po prostu widzę i wiem jak zrobić. Chyba że chodzi o ciasta to po prostu nienawidzę :stuck_out_tongue:

Roksana za ciastamk i ja nie przepadam. Ale moze dlatego ze gotujac nawet z przepusuje czesto robie cos na oko cos dodaje odejmije itd a ciasta to co do grama wszystko zgadzac sie musi… :: i chyba takiwgi trzymania sie schematu nie lubie

Roksana dlatego wybrałam storczyki, bo nie sa wymagajace;) hihi
Maz ma bardziej “ambitne” kwiaty;)

Ja tez nie lubie pieczenia ciast. Robie to bardzo rzadko i same proste przepisy;) Ja nie lubie slodyczy i ciasta tez lubie tylko zjesc od okazji więc jakos mi tego nie brakuje;)

Mi tak samo dlatego piekę od święta :stuck_out_tongue:
Jak mam ochotę na coś słodkiego to sobie kawę robie :stuck_out_tongue:

Natka mam pełno kwiatków u siebie i tak jak moja mama kocham je. Z podlewaniem jest u mnie trochę od niechcenia bo po prostu muszę mimo że uwielbiam kwiatki:)
Ewelina jak ty to robisz że tak Ci kwitną? Moje to raz na ruski rok zakwitną choć je podlewam czy nawożę…
Roksana to podziwiam Cię, ja bym tak nie potrafiła gotowac z obrazków, dla mnie musimy być wszystko po kroku napisane co zrobić:) a ciasta uwielbiam piec bo często podjadam w trakcie hi hi:)