Niskie tętno ddziecka w ostatnim miesiącu ciąży

Moja ciąża od początku przebiegała dobrze, bez żadnych komplikacji, można powiedzieć, że książkowo.

W 9 miesiącu odkąd miałam pierwsze KTG tętno jest za niskie, tzn 118-127 uderzeń na minutę, przy czym norma jest tak od 110 do 150 uderzeń na minutę. Niby mieszczę się w tej normie, ale jednak lekarze mówią, że mogłoby być lepiej i muszę codziennie jeździć na ktg.

Nie jest to takie łatwe ponieważ mam 2,5 latka w domu z którym siedzę sama całe dnie (mąż pracuje) a zarówno szpital jak i swoją przychodnie mam dosyć daleko, bo w innej dzielnicy miasta, gdzie mogę dojechać autobusem i metrem lub samochodem (ale samochód w ciągu dnia ma mąż) poza tym trochę się już boje jeździć zarówno samochodem jak i komunikacją miejską.

Do porodu zostało mi 10 dni, ale ta końcówka ciąży jest dla mnie bardzo męczące, ponieważ cały czas liczę ruchy dziecka, stresuje się, jak tylko nie czuje ruchów w ciągu pół godziny to już zaczynam chodzić, coś jeść, pić, głaskać się po brzuchu, kładę się na lewy i prawy bok - aby tylko coś poczuć…przeważnie działa, ale ile tak można, poza tym w nocy też nie mogę spać, bo się martwię i jak tylko zasnę to niedługo po tym się przebudzam i wyszukuje ruchów…

Czy któraś z Was miała podobnie?

Ja na koniec ciąży również z codziennie jeździłam na ktg, tętno małej było w dolnych granicach, ale lekarze mówili żeby się nie przejmować bo często tak się zdarza, ponieważ łożysko się starzeje. Jednak doskonale Ciebie rozumiem, bo ja także panikowałam w ciąży, ciągle obserwowałam czy się rusza, czy się już obudziła. Jak nie, to też ją budziłam.
U mnie prawdopodobnie było to spowodowane starzejącym się łożyskiem, które trochę szybciej niż normalnie się starzało, ale to z powodu mojej cukrzycy. Powiedziało mi to kilku lekarzy, więc zakładam, że to prawda.

manndarynka rozumiem Cie… chociaż ja nie mialam problemów z tętnem, ale ruchy też codziennie liczyłam, a jak aie nie ruszał to też panikowałam, jadłam miód łyżeczką, kładłam się na boku itd…
Ja miałam wieloowodzie straszyli mnie że wody płodowe mogłyby mi odejść w szpitalu bo przy wielowodziu jak wody odchodzą to jest takie ciśnienie że może wyjść pępowina na zewnątrz i może dojść do obumarcia płodu… Jeszcze najbardziej mnie denerwowało to że lekarz strasznie odwlekał skierowanie do szpitala. Urodziłam w 41tygodniu… ale to co przeszłam nie życze żadnej kobiecie… myslałam że umre ze strachu.
W piątek byłam u swojego ginekologa na kontrolnej wizycie to już kończyl sie 41 tc… stwierdził że wszystko ok że dopiero w poniedziałek mam sobie iść do szpitala.
W poniedziałek o 8rano mąż zawiózł mnie… tam naczekałam sie na izbie przyjeć żeby przydzielili mi miejsce na oddziale, później lekarka przyszła po mnie że zrobi mi usg… tyle że pracownia była zajęta i siedziałyśmy w poczekalni… wtedy lekarka wpadła na pomysł że jak bedzie wolna porodówka to pójde na próbe z oksytocyny. Do 15 minut zrobili mi usg i poszlłam na tą porodówke…podpieli mnie pod KTG, położna nawet nie zdarzyla weflonu mi założyć… tętno mojego malca się straciło… W momencie było pełno lekarzy obok mnie… dostałam zastrzyk na przyspienie tętna, tlen mi podawali żeby do synka dochodził… myslałam że serce mi gardłem wyleci… nawet nie wiemkiedy założyli mi cewnik i kroplówke… w ciągu 10minut zrobili mi cesarskie cięcie… nawet mąż nie zdąrzył przyjechać. okazało się że dziecko miało pępowine owiniętą wokół nóżki…
tyle szczęścia w nieszczęściu…

E.Dylag nastresowałaś się nie powiem, też bym była przerażona na Twoim miejscu, poród, ciąża jest strasznie nieobliczalna i nigdy nie wiadomo co i kiedy może się stać… dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie.

A jakie masz ogólnie ciśnienie?

Ja mam bardzo niskie i to też pewnie dlatego tętno jest takie jakie jest, wczoraj jak byłam u lekarza ginekologa, przyjmuje na 1 pietrze w przychodni, byłam trochę spóźniona, więc szłam troszkę szybciej, potem po schodach i z marszu weszłam do gabinetu - nie zdążyłam odpocząć, bo zaraz ktg, położna zmierzyła mi szybko ciśnienie - miałam 95/54 (a jeszcze byłam trochę zdyszana…wiec ja nie wiem jakie miałabym normalnie…).

Twoja sytuacja przypomniała mi też mój pierwszy poród - ogólnie wszystko do końca było ok, jak już pojechałam na porodówkę ze skurczami to po otrzymaniu znieczulenie zewnątrz oponowego też spadło mi tętno, dziecku ciśnienie, też miałam podawany tlen, ale to nic nie dało i szybko na porodówkę…i teraz tak sie przejmuję,ze może być podobnie.

Dzisiaj też miałam ktg - pojechałam do przychodni tutaj niedaleko mojego bloku - nie prowadzę tutaj ciąży, ale zadzwoniłam i zapytałam czy mnie przyjmą bo jest tak i tak i że nie mam siły jechać dalej do szpitala. Połozna powiedziała tak tak oczywiście zrobimy proszę przyjechać.

Na miejscu słyszałam tylko same pretensje…czułam się jak intruz, ze pcham się pomiędzy pacjentki, że zajmuje czas położnej itd - cała wizytę położna miała do mnie pretensję (bo ja wcześniej zgłosiłam sie tutaj z ciążą,ale zrezygnowałam i poszłam do innej ginekolog, która prowadziła mi pierwszą ciążę) i że tak się nie robi, że sobie przychodzę i robie ktg,że od tego są szpitale…To po co mi kazała przyjechać, żeby mi to powiedzieć??? nie mogła mi od razu powiedzieć przez telefon, że nie…tylko później z łaski mi robić ktg…pani doktor już była miła.

Ale tak mnie wkurzyli, ze nie wiem.

Ogólnie ktg takie jak ostatnio, tzn tętno niskie w granicach 120, jest ogólnie ok, ale mogłoby być wyższe - muszę codziennie jeździć i sprawdzać.

Ja przez całą ciąże miałam ciśnienie w granicach 90/60-110/70…
ja nie wiem niektóre w tych przychodniach zachowują się jakby siedziały tam za karę… Szkoda słów. Dobrze, że chociaż Ci zrobili to KTG a nie odesłali do domu…

E.Dylag zrobili bo zadzwoniłam i zapytałam czy w ogóle mogę przyjść i czy była by szansa na zrobienie ktg - położna powiedziała tak oczywiście proszę przyjść. Powiedziałam jej od razu że u Państwa nie prowadzę ciąży, więc wiedziała. A jak przyjechałam to było by jej głupio mnie wystawić.

A powiem Ci że miałam ochotę stamtąd wyjść i zapytać czy tylko po to Pani mi kazała przyjść, żeby mi robić wyrzuty, że nie nie prowadzę tutaj ciąży??? Ja rozumiem, że tu są inne pacjentki i że może zajmuje miejsce, leżankę itd- choć przyszłam na sam koniec pracy lekarza na 11:30, ktg do 12:00, lekarz pracuje do 12:30 i jak weszłam na tą 12:00 to już nikogo nie było, nikt nie czekał…
Ja nie rozumiem, przecież mogła mi powiedzieć przez telefon,że nie ma takiej możliwości bo Pani tu się nie leczy i tyle, zrozumiałabym…

Jutro muszę jakoś się dostać do szpitala, chociaż jak dziecko będzie bardzo ruchliwe to może pojadę za dwa dni, zobaczę.

Szkoda gadać. Gdybyś im zwróciła uwage to tym bardziej by buczały…
Już wiesz że następnym razem masz tam nie iść :slight_smile:

No właśnie chyba o to im chodziło.

Moje mają tętno jedna około 140, adruga około 120 i położna powiedziała, że idealne jest

Niestety zawsze znajdzie się ktoś, kto ma pretensje. Nie przejmujcie się, pomyślcie o sobie i swoim maleństwu, że robicie to dla niego. A reszta niech sobie gada.
A swoją drogą to wredna baba, że pozwoliła przyjechać, a potem się nagadała.

poza tym skoro mówiłaś jej, że nie jesteś ich pacjentką to mogła powiedzieć, że Cię nie przyjmą, a potem robić aluzje. Śmieszą mnie tacy ludzie

Wiem, wiem, gdyby nie to, ze chciałam znać stan mojego dziecka, to bym wyszła, ale ona mogła się trochę mścić, bo ja u nich zaczynałam ciążę, ale ogólnie mówiąc nie podobała mi się Pani doktor,położna i w ogóle przychodnia (w mojej dzielnicy niestety ta przychodnia ma tragiczną opinię…, ale jest jedyną w pobliżu) no nic, nie ważne,

beti2270 u mnie tez mówią, ze ogólnie z tętnem jest ok, tzn jest w normie, ale mogłoby być wyższe, przynajmniej te 130, tak 130-140 to jest własnie idealne.

Dziś też po raz drugi odszedł mi czop śluzowy - było normalny, bo już go miałam 2 razy…

Manndarynka, nie przejmuj się. Dobrze, że tętno malca jest w normie - w dolnej granicy, ale w normie i to najważniejsze. Zostało Ci kilka dni, dasz radę! A może jeszcze dziś przytulisz maluszka. Dużo zdrówka dla Was.

Jesteś juz na finiszu wszystko będzie ok :* teraz masz kontrole więc jeśli coś bedzie niepokojącego to na pewno szybko zareagują :slight_smile:

Manndarynka nic się nie martw, na pewno będzie dobrze. Teraz jak już czop Ci odszedł to poród może sie zacząć w każdej chwili.

Mandarynka - jesteś na finiszu, a tętno mieści się w normie, więc nie ma się czym stresować. Poza tym, skoro już czop śluzowy Ci odszedł, to już kwestia kilku dni.

To mandarynka trzymam kciuki, za szybki poród:)

U mnie ostatnio na wizycie też tętno było niższe niż na początku i tak patrząc na kartę ciąży to w każdym miesiącu jest inne

Ja z ciekawości też zajrzałam do swojej karty ciąży, ale u nas tętno cały czas jest mniej więcej w tych samych granicach.

Moja ostatnia wizyta na ktg była w czwartek 2 lipca, tętno było takie sam jak zawsze tzn w granicach 120, ale w ktg wyszły jeszcze skurcze, których nie czułam i mnie zostawili.

W piątek urodziłam synka, siłami natury:-))))tak się cieszę, ze udało mi się urodzić naturalnie, wzięłam znieczulenie zewnątrz oponowe, bo skurcze miałam potworne i trwały 9h, ale myślałam, ze padnę, że nie dotrwam do piątku.

W pierwszej ciąży, właśnie po znieczuleniu spadło tętno dziecka i musiała być cesarka, bałam się że teraz będzie tak samo, ale udało się, tętno było dobre i mogłam dotrwać do końca:-)))

Synek ważył 3630, 54cm,duży a w USG wyszło ok 3200. Niestety jestem bardzo popękana, ponacinana ,ale to i tak mniejszy ból niż te skurcze.