Niedzieciaci znajomi

Cześć, mam 4,5miesieczna córeczkę. Należy ona do tych egzemplarzy, które gdy im coś nie pasuje to ciężko uspokoić. Jedynie ja, lub mąż jakoś dajemy radę.
Moje koleżanki nie są w stanie zrozumieć czemu nie chce z nimi latać po kinach itp. Ale jak wiem, że córka wpadnie w histerie to tylko ja dam radę ją uspokoić. One nie potrafią tego zrozumieć, twierdzą że córka weszła mi na głowę i że sobie na to pozwalam. Śmieją się ze mnie że będę mieć czas się z nimi spotkać gdy córka pojdzie na studia. Obrażają się że nie chce jej do nich zabierać. Ale wg mnie jest za mała na wypady ze mną, zwłaszcza że często bywa marudna i trudno wyczuć kiedy będzie mieć przez dłuższą chwilę dobry humor.
Myślicie że dałam sobie wejść na głowę? Że mam pozwolić małej czasami popłakać tak jak one twierdzą? Ale u mojej córki to nie płacz, tylko wycie takie, ze aż czerwona się robi i ledwo łapie powietrze. One nie potrafią sobie tego wyobrazić. Męczy mnie już zachowanie koleżanek ale nie wiem co zrobić, czy nadal starać się tłumaczyć czy kontakt ograniczyć. Jak wasze spotkania towarzyskie wyglądały z tak małym dzieckiem? Bo już sie zastanawiam czy to ja jestem dziwna, bo nie chce jej zabierać ani pozwalać płakać niepotrzebnie zostawiając ją by sobie gdzieś wyjść na dłużej?

Rozumiem, że koleżanki to nie mają dzieci? Skoro nie potrafią zrozumieć, że Twoja córeczka jest jeszcze malutka i trudno Ci wyjść bez niej. Jak dla mnie zachowanie Twoich koleżanek jest trochę niezrozumiałe. Zamiast Cię wspierać, jeszcze Ci dokopuja. Twoja córa jest jeszcze mała. Skoro faktycznie ma problem z wpadaniem w histerie to tym bardziej to normalne, z e trudno Ci ją zostawić i wyjść gdzieś z koleżankami. Każde dziecko jest inne i jeśli czujesz, że nie masz ochoty zostawiać jej jeszcze w tym wieku pod opieką kogoś innego to.masz do tego prawo. Możesz na początek spróbować zostawić ja z mężem na krótki czas, wyjść do osiedlowego sklepiku, potem stopniowo zwiększać czas nieobecności i patrzeć na jej reakcje. Bo od razu zostawić córkę i udać się na kilkugodz wypad to jednak troche za dużo, a z drugiej strony dzidziuś tez powoli musi się przyzwyczaić do innych opiekunów, b o później będziesz miała ciężko. Co do wizyt u koleżanek z dzieckiem to ja akurat jestem za tym pomysłem. Aż takie izolowanie dziecka społecznie nie jest dobre, że nigdzie się go nie zabiera. W końcu corka będzie tam z Tobą. A nawet jakby była marudna, to przecież jako małe dziecko.ma do tego prawo, a dodatkowo może koleżanki zobaczą, jak wygląda sytuacja i ze naprawdę Ci ciezko narazie udzielać się towarzysko, może wtedy Cię lepiej zrozumieją.

Alicja, mieszkamy z moimi rodzicami i braćmi. Wpadamy do rodziców meza i jego sióstr. Wiec Mała nie jest zupełnie izolowana. Bo masz racje by nie izolowac ale z umiarem. Z babciami zostawiam ją czasami ale często po mnie dzwonią że nie dają sobie rady i mam wracać. Dlatego uważam że jeszcze jest za mała by ją zostawiać gdy nie jest to konieczne. A wpadać do znajomych z nią się teraz boję bo jest sezon grypowy. Poczekam do wiosny.

A z mężem nie może zostać na tyle, żebyś Ty wyskoczyła na kawę? Co do sezonu grypowego to decyzję popieram w pełni, ale za jakiś miesiąc spokojnie możesz je na spotkanie z koleżankami zabierać

Moja mala ma 10 msc za kilka dni. Znajomych to ja nie mam, nie pamietam co znaczy wyjscie do kina. U mnie sprawa jest nieco inna, zostalam samotna mama wiec dziecko to wyszstko co mam. Mieszkam u rodzicow, ale tata pracuje cale dnie, a mama ma problemy z kregoslupem i nie jest w stanie zostac z Łucją. Ale wierze ze niedlugo bedzie lepiej - jak malutka skonczy roczek, zacznie sama chodzic i zejdzie z cycusia, rodzice zobligowali sie do zabierania ja na dzialke na cale dnie w woolne weekendy (jak pogoda bedzie ok). To moze moje zycie prywatne sie odrodzi… O ile znajomi mi wybacza moj brak w ich zyciu przez rok. ;p
Nieprawda ze dziecko trzeba zostawic zeby poplakalo - to moze wywolac nieodwolalne zmiany w psychice maluszka. Dobrze postepujesz bedac przy dziecku, kiedy Cie potrzebuje. Takie male dziecko nie umie nic wymuszac, placzem sygnalizuje Ci ze cos jest nie tak. Troche dziwne masz kolezanki, zero wyrozumialosci. Moja corka jest wymagajacym szkrabem, wszedzie jej pelno, nie.potrafi usiedziec w miejscu nawet chwile, przez to nigdzie z nia nie wychodze bo wiem, ze tak czy tak bede musiala miec ja na oku non stop, a nowe miejsce po chwili jej sie znudzi. ;D

J. Swierczewska ciesze sie ze sie ze mna zgadzasz. Ja chcę córce zapewnić wszystko co potrzebuje. I jak będzie gotowa by zostawać z dziadkami to ją będę zostawiać. Póki co gotowa nie jest. Ja też karmię piersią i często tylko pierś jest w stanie Małą uspoikoić- tu mnie nikt nie zastąpi

justyna, Twoja córeczka jest malutka i w takiej sytuacji możesz zaprosić koleżankę/koleżanki do siebie na kawę. Tak abyście nie straciły ze sobą kontaktu, ale żebyś Ty też miała córeczkę na oku. Dla mnie jest przykre to, że tak Ci koleżanki mówią, nie okazują żadnego zrozumienia. Takiemu dziecku nie wytłumaczysz, że mamusia wróci później, ona płacze bo Cię teraz potrzebuje. Też nie robi Ci na złość, ani nie szantażuje bo nie potrafi, tak malutkie dziecko tego nie rozumie. Ono Cię po prostu potrzebuje.
Wspomniałyście już o tym, że dziecko nie powinno płakać zbyt długo. Stresuje się, później ma problemy z zaśnięciem bo się zdenerwowało. Prowadzi to do zmian w mózgu. Musisz sama sobie odpowiedzieć czy wyjście z koleżankami do kina jest tego warte.
Ciekawi mnie jeszcze to w jakim wieku masz koleżanki, które oskarżają 4-miesięcznego niemowlaka o wejście mamie na głowę.

Mama_gratki koleżanki mają po 24lata. Zgadzam sie, że Mała mnie po prostu potrzebuje. Nie uważam że ona coś wymusza, bo masz rację - ona tego nie potrafi.
Z tą kawą u mnie to jest tak,że już je ciągle zapraszam do siebie. Jedna zawsze jak mówi że wpadnie to zawsze jej coś wypada i informuje mnie dopiero kilka dni potem czemu nie wpadła. One po prostu by chciały, żebym to JA gdzieś wyszła.
Dla mnie też to jest przykre, bo uważałam że jednak jakieś wsparcie moge od nich mieć

U mnie kontaktu kokezenskue z niektórymi koleżankami rozluźnić się samoistnie. Niby żadna nigdy nic nie powiedziała że powinnam zostawić dziecko czy coś ale widać było że im nie pasuje że chce spotkać się z dzieckiem albo zapraszam do siebie z czego nigdy nie korzystały. Potem one coraz rzadziej się odzywał i teraz tylko sporadyczne kontakt. Ale ja dziecko chciałam mieć i liczyłam się że wszystkim co się z tym wiąże i uważam że te kilka pierwszych lat to ono jest najważniejsze i tak pierwsze dwa lata planowałam wszystko pod nie niezależnie kto co sądził o tym pod jego rytm dnia. Tyle tylko że ha z dzieckiem chętnie wychodziłem zarówno do koleżanek jak i spotkać się na mieście ale wiadomo że nie w pubie tylko np kawiarni czy na spacerze. I w porze kiedy moje dziecko ma dobry humor a nie wieczorem Ale moim koleżankom to nie pasowało więc trudno.

Małe dziecko potrzebuje matki. Nikt nie ma prawa oceniać, ani tym bardziej sugerować, że dałaś sobie wejść na głowę. Jestem zdania, że przy maluchu trzeba się zawsze dostosować. Moje życie towarzyskie też prawie umarło, bo nie chciałam męczyć córci kawą i spotkaniami z koleżankami. W domu mała zawsze czuje się dużo lepiej i wszyscy zaakceptowali fakt, że zwłaszcza na początku spotykaliśmy się u mnie w domu. Jak koleżanka chciała się zobaczyć, porozmawiać, to zapraszałam ją do mnie nie tłumacząc się zbyt wiele. Jeśli kumpelki nie potrafią zrozumieć, że małe dziecko wymaga poświęceń to… cóż, ale kiepskie przyjaciółki, skoro tak niewyrozumiałe.
Teraz moja mała ma 10 miesięcy i wszystko wygląda trochę inaczej, ale nadal nie lubię szwendać się z nią po kawiarniach. Czasem ją zostawię z mężem, czasem z moją mamą, ale też nie lubię jej zostawiać u nikogo, czuję się dużo lepiej, kiedy mam ją przy sobie, bo wtedy wiem, czy wszystko jest ok.
Dobrze czasem wybrać się gdzieś z dzieckiem, np na zakupy do galerii, na spacer, warto malucha przyzwyczajać do ludzi, ale trzeba sie do niego dostosować i nie robić nic na siłę. jeśli dziecko ma gorszy dzień, to bez sensu ciągnąć je na siłę gdziekolwiek. Jak dziecko od rana nie jest marudne, to wtedy warto gdzieś się razem wybrać, stopniowo oswajać dziecko do innego otoczenia. 4,5 miesiąca to już nie tak mało, wkrótce dziecko zacznie się bardziej interesować tym co je otacza i nie ma sensu trzymać go tylko w domu, w otoczeniu najbliższych, ale jeśli widzisz, że czuje się nieswojo, niekomfortowo, to wróć z nią po prostu do domu.
Dobrze jest czasem zostawić z kimś dziecko i wyjść zapominając o wszystkim, odprężyć się. Powinniście z mężem ustalić sobie, że co weekend jedno z Was ma wychodne, a drugie zajmuje się dzieckiem :slight_smile: U nas tak jest i polecam, dzięki temu każde z nas jest zadowolone i ma chwilę dla siebie :slight_smile:

Justyna cos czuje że u mnie będzie podobnie. Bo one wpaść na kawę nie bardzo. Ale bym ja gdzieś wyszła to bardzo. A ja nie mam serca dziecka zostawiać

Aniamamali ja z Małą wychodzę do ludzi. Mężowi też ją zostawiam i sama idę na spacer gdy potrzebuje. Nie jest tak, ze Małą całkiem izoluję. Gdy ktoś przyjeżdża do rodziców, z którymi mieszkamy to biorę dziecko na ręce i idę się przywitać, wypić z nimi herbatę. Bo w domu, jak jestem obok to jest spokojniejsza. Jest ciekawska i lubi kontakt z ludzmi.
I faktycznie kiepskie przyjaciółki…

Justyna mój syn ma prawie 3lata a ja nadal nie lubię i nie chce zostawiać go z nikim prócz męża mimo że chodzi już do przedszkola. Poprostu jeśli chce iść się odprężyć na trochę to zostawiam z mężem i już. Teraz oczywiście częściej wychodzę bez dziecka sama niż jak był maleńki ale też nie zostawiam z kimś żeby wyjść. Niektórzy znajomi uważają to za nienormalne a ha mam to gdzies tak czuję i tyle i nie zamierzam się do niczego zmuszać. Ludzie mają różne podejście do wychowania dzieci. Teraz moje koleżanki są świeżo po porodzie lub tuż przed więc pewnie wiedzą jak to jest albo i nie bo znam mamy które nie mają problemów żeby od pierwszych miesięcy zostawiać dziecko z kimś co chwilę. Ja do nich nie należę i dobrze mu z tym. Przyjaciółki które były i są prawdziwe zrozumiały i przyjaźni y się do dziś a koleżanki wyłącznie od zabawy… No cóż trudno choć wtedy pamiętam że było mi bardzo przykro o żal. Teraz mam też trochę nowych znajomości właśnie z dziećmi

Rozumiem jak taka sytuacja miałaby miejsce przy 5 letnim dziecku ae 4,5 msc dziecko i pretensje ze strony znajomych ? nie masz czym sie przejmować … Takie maleństwo chce mieć na wyłączność Ciebie i męża - oczywiste i nikogo to nie powinno dziwic :slight_smile:

Kochana dziecko ma niecałe 5 m-cy a nie kilka lat . Na pewno nie dałaś sobie wejść na głowę… po prostu łączy Cię silna więź z dzieckiem. Dziwne te Twoje koleżanki. Nie słuchaj ich. Słuchaj własnego serca. Twoje dziecko na pewno potrzebuje Twojej bliskości a jak koleżanki nie potrafią tego zrozumieć to trudno… czytając Twój wpis mam wrażenie że Ty jakoś nie ubolewasz akurat nad tym że nie wychodzisz tylko raczej nad zachowaniem koleżanek. Szkoda że zamiast Cię wspierać jeszcze dołują

Ja nie potrafię zrozumieć Twoich przyjaciółek. Dobrze robisz i jesteś wspaniałą mamą, a taki maluch na pewno potrzebuje Ciebie teraz najbardziej na świecie. Ja też nie wyobrażam sobie zostawić placzacego dziecka w domu i iść z koleżankami. Sama czasem wychodzę, ale zostawiam synka tylko z mężem, ewentualnie z tesciami, ktorych synek bardzo kocha, ale to już sporadycznie. Koleżanki za tu wolą nawet wpaść do mnie, tak abym ja czuła się swobodnie i syna w każdej chwili położyła do jego łóżeczka, jeśli zechce spać. Twoje koleżanki nie mają dzieci? Bo często bywa tak, że ktoś, kto ma niewielkie pojęcie w temacie, najwiecej się uzewnetrznia i buntuje resztę. Do mnie jedna koleżanka zgłaszała zwykle problem, że nie wychodzę, z czasem że źle się obchodzę ze swoim dzieckiem, po czym powiedziałam jej dobitnie, że ja wychowuje syna w rodzicielstwie bliskości i polecam poczytać bo fajna sprawa mieć się do.kogo przytulić z myślą, że ten ktoś kocha Cię nad wszystko. I to ucieło wszelkie dyskusje specjalistki od dzieci, ltora sama jeszcze ich nie ma. Oczywiście nie dyskryminację tutaj nikogo, tylko uważam, że są osoby, które myślą,że znają się na wszystkim lepiej od wszystkich a tak na prawdę nie mają bladego pojęcia o wielu sprawach. Najłatwiej się zawsze wchodzi w cudze buty. Ja popieram Ciebie w 100%. Sama też nie musisz się czuć gotowa na wyjścia do kawiarni więc koleżanki powinny to uszanować i poczekać w ciszy.

Evelin, masz racje. Ubolewam tylko nad zachowaniem koleżanek. Mi wystarcza spacer raz kiedyś. S.Tomczyk można powiedzieć ze mają blade pojecie w temacie. Bo jedna ma córkę 4 letnią ale nie jest do niej przywiązana. Bo A dtuga ma tylko dzieciate rodzeństwo. I to niby sprawia ze jest taka znawczynią tematu. I mam wrażenie, ze ta druga podburza tą pierwszą bo wcześniej była bardziej wyrozumiała.

przykro mi justyna, będziesz musiała chyba zmienić grono znajomych. Nieuprzejme jest to, że finalnie Cię nie odwiedzają. Chcą się wyszaleć, wyjść na miasto i teraz Wasze oczekiwania się rozjechały. Może masz jakąś kuzynkę, z którą możesz wyskoczyć do kina? Może warto odświeżyć znajomości ze szkoły - tym bardziej jeśli któraś z dawnych koleżanek ma już dziecko. Byłoby Wam raźniej.

Mama_gratki może i masz rację. Ja miałam czas wyszaleć sie na studiach w większym mieście, a one w naszej miejscowości za bardzo nie miały takich możliwości. Nawet do kina trzeba jechać40km. I teraz chcą ponadrabiać. A ja wypadłam z obiegu. Może i musze odnowić znajomości z innymi koleżankami. Nie mają dzieci ale są bardziej wyrozumiałe- tak myślę. Dziękuję za rady wszystkim.

justyna, grunt, abyś to Ty była szczęśliwa i wobec siebie uczciwa, a co do pozostałych osób i ich pretensji, zdystansuj się, najlepiej Ci to na zdrowie wyjdzie. Zawsze w tej sytuacji mówię, że każdy sobie rzepkę skrobie, czyli każdy musi dbać o swój własny interes, najlepiej jeśli nie będziesz się przejmować zachowaniem koleżanek. :slight_smile: