Nerwica Lękowa

Na każdy problem znajdzie się rozwiązanie, ja jestem tego zdania... tylko nie trzeba się wstydzić prosić o pomoc 

Ja zalyje ze weszlam na to formy juz po porodzie a nienw ciazy. Wiele bym sie dowiedziala i nysle ze przygotowalabym sie psychicznie lepiej  do bycia mama

Mama Małej Majki,ja tak samo żałuję ,że tak późno dowiedziałam się o tym forum.Duzo pomocnych artykułów i możliwość wymienienia się doświadczeniami z innymi mamami bardzo często pomaga w chwilach wątpliwości.Jest to dobra odskocznia od codzienności i według mnie dużo łatwiej jest popisać na przeróżne tematy nie znając się.Nikt nas z góry nie ocenia .

Jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo popełniać błędy i czegoś nie wiedzieć- to nie wstyd.Ważne aby się starać je naprawić.

Też się cieszę ze odkryłam to forum niestety tez juz po porodzie ale i tak jest bardzo przydatne. Miło widzieć ze nie tylko ja jestem czesto zagubiona jako matka tylko każda ma jakieś wątpliwości. 

Moniczka ja nawet nie mam za wiele kolezanek z dziecmi. Z mamą czy teściową nie pogadam o wszystkim bo one rodziły dawno i wiele się zmieniło przez ten czas. Tu można wiele się dowiedzieć.

Karolina ja szczególnie na początku czułam się mega nieporadna. To chyba hormony,  Babyblues. Teraz jest super choć wiadomo ze macierzynstwo nie jest latwe. 

Macierzyństwo ma swoje uroki, raz piękne innym razem piekielne...

Ja bałam się w ciąży że poronie... bardzo, ale udało się. Mam swoje światło w tunelu. Nadal się boje że coś robie źle lub że nie sprawdzę się jako mama... ale jak widzę ten uśmiech to jakos przechodzi:-)

Mama Małej Majki,ja mimo ,że wychowuję już drugie dziecko to zauważyłam,że i przy tym popełniam błędy czy czegoś nie wiem lub nie jestem pewna.Nie jedna osoba pewnie by powiedziała,że teraz przy drugim to już powinnam wiedzieć wszystko i nic nie powinno mnie zaskoczyć.Tak nie jest.Podejrzewam,że przy trzecim dziecku też czegoś bym nie wiedziała i potrzebowała podpowiedzi.Nie wstydzę się pytać, prosić o poradę uważam,że mam prawo i każda z nas czegoś nie wiedzieć.Całe życie się uczymy...

Kontrola jakości to prawda, ja w tej ciąży miałam przeczucie ze przedwcześnie urodzę i dziecko może nie przeżyć. Suma sumsrum poród bez postępów żadnych w 42 tc

Ja swoją drugą ciążę straciłam.Kiedy zaszłam w kolejną, moje obawy przed poronieniem sięgały szczytów.Moj mąż też bardzo to przeżywał.Na szczęście wszystko przebiegało dobrze.

Mnie lęk o donoszenie też prześladował w obu ciążach, teraz jestem trochę spokojniejsza jak już wkraczam powoli w 3ci trymestr, jeśli coś by się zaczęło dziać nagle to jest już większa szansa na przeżycie dziecka, ale nigdy nic nie wiadomo, czasem dzieją się nieprzewidywalne rzeczy... ale strata dziecka na tak zaawansowanym etapie musi być chyba jeszcze gorsza niż na samym początku... przecież takie duże dziecko w razie straty już trzeba normalnie urodzić prawda? Paraliżuje mnie to na samą myśl... bardzo współczuje Wam dziewczyny, moja mama też kilkakrotnie poroniła, ale nigdy nie zebrałam się na odwagę, żeby o tym z nią porozmawiać, czuję że ona też nie byłaby gotowa na to żeby się mi z tego zwierzyć...

Ja już w trzeciej ciąży chyba nie będę się stresować o donoszenie Bo jak na razie to mam tendencję do przenoszenia

Paulinek, może lepiej nie próbować rozmawiać o tym.Ciezko się rozmawia o tego rodzaju stratach.Było ,minelo w sercu zawsze pozostanie ślad...

dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy same ;) aktywność na forum pomaga - jedno, że można się wygadać (zwłaszcza jak się siedzi w zamkniętej wieży ;) ), ale dziewczyny są/jesteście fantastyczne - pełna kultura :)

 

ja również mamy obawy związane z organizacją życia... czy dam radę począwszy od porodu, przez pierwsze dni opieki,  itd., że nie wspomnę o dorastaniu berbecia ;)

Teraz jak jeszcze zabronione są porody rodzinne to już w ogóle... No i nie wiem czemu, boję się, że dziecko przestanie mi w domu oddychać... takie wkrętki...

Paulinek ja tez tego balam się najbardziej momentami ten strach byl tak silny ze jak jakaś wariatka . Bałam się do samego końca ciazy. Może ten strach był silniejszy gdyż moja mama straciła dziecko na późnym etapie ciąży a dwa lata temu koleżanka z pracy . Owszem dziecko trzeba urodzić nawet jeśli jest martwe albo wiesz ze go nie uratują . 

Pszczółka takie myslenie i obawy stresuja i wyczerpują ale trzymasz rękę na pulsie więc wrazie czegoś szybko zareagujesz. 

Tematy poronień to cciężko rozmawiać ja nie umiem... a co dopiero samemu to przeżyć...

To na pewno temat, którego nie porusza się przy niedzielnym obiedzie, ale pewnie gdyby mnie też taki scenariusz spotkał rozmowa by się odbyła... póki co mama zwraca mi uwagę, żebym się nie przemęczała i nie dźwigała syna, ale wiadomo martwi się jak każda matka... czasem to nie nasza wina, nawet uważanie na siebie nic nie da, bo śmiertelne wady genetyczne w dużej mierze są nie do przewidzenia... 

Paulinek, miałam podobne zdanie do Te jego dopóki mnie to nie spotkało.Może są kobiety , które mówią o swoich poronieniach bez większych uczuć ale uwierz,że pewnie dla większości będzie to temat , który dławi i ciśnie w gardle.

Ja na samą myśl o poronieniu mam łzy w oczach chyba jestem za słaba psychicznie bo nie potrafiłabym z nikim rozmawiać gdyby mnie to spotkalo. Bardzo współczuję takim kobietom ;(

Mnie dopóki to nie spotkało to szczerze mówiąc nie wywoływało jakiś większy emocji.Dopiero po przeżyciu tego nieszczęścia rozumiem inne kobiety po tej stracie.Cieżko jest o tym rozmawiać :(

Karo1905 jak się czujesz?