Ja byłam nacinana. Plusy: według mnie o wiele szybszy poród i wyjście dziecka. Minusy? Wiadomo, to zawsze jakaś rana i szwy. Nie popękałam, więc widocznie miałam zrobione odpowiednie nacięcie w odpowiednim momencie. Dodatkowo miałam ładnie zszyte. Rana goiła się bez problemu. 2 godziny po porodzie chodziłam po schodach. W domu nie miałam żadnego dyskomfortu. Szwy same zeszły w ciągu 2 tygodni.
Pcheła to dobrze, że lekarze nie "spaprali" CI nacinania i szycia. Ja niestety również należę do kobiet, które były nacinane i nie wspominam tego zbyt dobrze. Miałam 11 szwów założonych i przed dwa tygodnie na tyłku porządnie nie umiałam usiąść. Ale zdecydowanie wolę mieć nacięte krocze, niż pęknąć...