Nacięcie krocza podczas porodu

Ja nacięciem krocza zraziłam się do całego mojego porodu, mimo iż jak teraz o nim myślę nie był zły, ale spanikowałam trochę (to mój pierwszy poród, małowodzie, kiepskie przepływy i łożysko w 3 stopniu i poród indukowano), mimo wszystko nie chciałam nacinania krocza. Na szkole rodzenia mówiono nam że oczywiście jest ochrona krocza i nacina się je tylko w razie konieczności. U mnie takiej konieczności nie było. Rozwarcie było na 10 średnica główki córeczki 8cm. Przez pierwszą fazę porodu byłam tak zmęczona że ledwo miałam siły przeć. Położna nie pytając mnie o zdanie powiedziała mi w momencie kiedy się zaczynał skurcz że przy najbliższym skurczu zrobi nacięcie, ja nie zdążyłam zaprotestować gdyż jak ona skończyła mówić to miałam skurcz i mnie nacięła c oczywiście czułam i mnie bolało kiedy to robiono. Byłam tym bardzo zawiedziona bo bardzo mi zależało na tym żeby nie było nacięcia. Sama też w ciąży dbałam o krocze żeby tkanki były na tyle elastyczne żeby obyło się bez nacięcia. Po porodzie w szpitalu dostawałam ketonal więc funkcjonowałam dobrze, niestety do domu nikt nie dał mi recepty na ketonal i tu zaczęły się schody. Krocze bolało niemiłosiernie, nie mogłam siadać ani chodzić. W pewnym momencie rozeszły mi się szwy i miałam małą dziurkę w ranie (na szczęście sie zarosła). Jestem trzy miesiące po porodzie i do dnia dzisiejszego odczuwam ból przy współżyciu, i ten ból jest do tego stopnia że nie potrafię skupić się na przyjemności. Na daną chwilę jestem tak zniesmaczona tym nacięciem że jeżeli znowu będę w ciąży to będę błagać lekarza o cesarskie cięcie a jak się nie zgodzi to zrobię to na życzenie i zapłacę byle tylko nie przechodzić znowu przez to samo…

Madlenmi, aż dziwię się, że czułaś nacięcie, bo przecież robi się je na szczycie skurczu, więc to co powinnaś czuć to skurcz, a nie cięcie samo w sobie. Że miałaś niekomfortowe samopoczucie, bo jednak jest to rana i wymaga szycia, to jestem w stanie uwierzyć. Mnie nie nacinali, bo pękłam po całości, a wierz mi, że to przy Twoim nacięciu to był pikuś. Co do bólu podczas stosunku - u mnie trwało to dobrych kilka miesięcy. Zero przyjemności a tylko ból, mimo że z mężem szukaliśmy najlepszej pozycji. Skończyło się na płytkiej penetracji, by jak najbardziej zmniejszyć dolegliwości. Ale pocieszę, że w końcu minie :slight_smile: Miejmy nadzieję, że już niedługo!

Ginekolog poradził mi żebym zakupiła sobie olej z wiesiołka w płynnej postaci (w sklepie ze zdrową żywności bo w aptekach mają tylko w kapsułkach) i masowała krocze tym właśnie olejem- pokazał mi w trakcie badania ginekologicznego jak to robić. Teraz przynajmniej wiem jak powinno się prawidłowo wykonywać masaż krocza żeby był skuteczny. Pokazał które “mięśnie” muszą być “naciągane”. Wcześniej słyszałam/ czytałam o masowaniu krocza, ale zupełnie inaczej sobie to wyobrażałam- dobrze, że lekarz pokazał o co chodzi bo pewnie bym to źle robiła i nie byłoby efektu. Polecam dopytać się swojego ginekologa o to masowanie krocza i ew. przy badaniu ginekologicznym żeby pokazał o co tak naprawdę chodzi :slight_smile:

Nacięcie krocza nie powinno boleć bo robi się to w szczytowej fazie skurczu- jeśli boli tzn. że chyba to nie była ta faza i za wcześnie/ za późno nacięto krocze. Wg mnie lepiej żeby krocze było nacięte niż żeby kobieta miała popękać.

przy pierwszej ciąży na cieli krocze,gdyż w tym szpitalu robili to rutynowo :frowning: na ciecie bolało,zrobili to jak nie było skurczu mam nadzieje ze teraz juz mnie to ominie

Bardzo sie balam naciecia ale nic nie poczulam jak to zrobili. Nie stety pomimo naciecia i tsk mnie rozerwalo.

przy drugim porodzie nie miałam nacinanego krocza . bardzo szybko dochodzi się do siebie i można normalnie usiąść już następnego dnia:)

Przy pierwszym porodzie byłam nacinana, potem przy zszywaniu lekarka powiedziała, że nawet blizny nie będzie, przy drugim porodzie pękłam sama i lepeij mi się to goiło, niż gdy byłam nacinana. Za drugim razem ok 2 tyg czułam dyskomfort podczas gdy za pierwszym praktycznie kilka miesięcy.

Dziewczyny co sądzicie o masażu Kegla i masowaniu krocza olejkiem migdałowym, by przygotować i ćwiczyć mięście biodrowe i pochwowe? Wczoraj na wizycie u lekarza się zapytałam o to i powiedział, że jak ma być tak będzie, poprzez zły masaż Kegla i masowanie krocza olejkiem można sobie wywołać poród. Jakie jest Wasze zdanie ? Jak to należy robić, by było to poprawnie, by nie zaszkodzić sobie i dziecku?

Mój lekarz polecił mi masowanie krocza olejem z wiesiołka, pokazał jak to masowanie ma wyglądać, ale nie wspomniał nic o tym, że może to wywołać poród, a powiem szczerze, że to masowanie lekko boli (i lekarz mówił, że tak powinno być). Być może nie powiedział, że może to wywołać poród, ponieważ jestem już w 38/39 tygodniu ciąży i gdyby tak było to nie zaszkodziłoby to dziecku.

Ja zaufałam położnej i lekarzowi. Byłam nacięta a mimo tego i tak popękałam bo mała miała źle ułożone rączki i się nie zmieściła. Ale mimo to nie narzekam. Ładnie mnie poszyli i szybko się zagoiło. Przez kilka dni bolało, potem szwy ciągły i w końcu się rozpuściły. Mimo tego, że rodziłam bez znieczulenia nie poczułam nawet kiedy mnie nacięto i kiedy popękałam. Wiem tylko jedno że dużo zależy od tego na jaki personel się trafi. Przy mnie byli super ludzie i szybko reagowali na wszystko co się ze mną działo. Życzę wszystkim takiej asysty. :smiley:

Gdy rodziłam w Grudniu nie zadali mi pytania czy chcę naciecią poprostu zobaczyłam nożyczki w ręku i tyle. Ale szycie było bardziej odczówalne niż samo nacięcie. Przez pierwsze dni nie mogłam siedzieć, w dniu po wyjściu załatwiałam dokumenty : akt urodzenia, ale już po Tygodniu przeszło poprostu dobrze trzeba pielęgnować ranę i zawsze po kąpaniu a przed spaniem nie ubierać majtek żeby się trochę przewietrzyła… Polecam mi pomogło. Pozdrawiam Ewa

Witam. Jest wiele kontrowersji na temat nacięcia krocza. Chodząc na kurs rodzenia wszyscy mówili by się zgodzić bo można pęknąć, aż do odbytu, że krocze szybciej się goi itp. Gdy przyjechałam do szpitala też byłam przekonana, że chcę mieć nacięte krocze. W szpitalu przed porodem podpisuje się dokument, czy pacjent się zgadza, czy też nie- podpisałam na tak. Podczas akcji porodowej byłam przekonana, że będę cięta… Jak już przyszła moja kruszynka na świat i zaczęto mnie zszywać. Lekarka powiedziała, że miałam bardzo elastyczna skórę, troszkę pękłam i nie trzeba było nacinać krocza. Założono mi kilka szwów wewnętrznych samo-rozpuszczalnych. Rana goiła się super. Dwa dni potem mogłam się schylać. Położna, która przyszła do domku odwiedzić moje maleństwo była w szoku, że tak mogę kucać. A teraz Wam zdradzę swój sekret. Problem tkwi w skórze. Ja w ciąży ćwiczyłam, by rodzić było lepiej :slight_smile: do tego są specjalne maście, które powodują elastyczność no i to co mnie pomogło hmm… .przed porodem, zanim jeszcze czułam skórcze stwierdziliśmy z mężem, że już niebawem zostaniemy rodzicami no i że będzie abstynencia 6 tygodniowa na czas połogu to możemy się pokochać… no i właśnie Kochane przyszłe mamusie- to pomogło do elastyczności skóry i do tego przyspieszyło akcje porodowe :slight_smile: więc nic innego jak tylko się kochać i nie bać, nie możemy przewidzieć co będzie. i wierzcie, personel w szpitalu chce nam pomóc i jak nie będzie konieczności cięcia to po prostu krok nie będzie nacinany.

to się mąż ucieszy:)

lustlife mi również lekarz powiedział, że możemy to robić nawet 4 razy dziennie, że to najlepszy sposób na elastyczność skóry i ćwiczenie mięśni, oczywiście nie byłam z tego zadowolona, gdy powiedział to przy moim Damianie, bo się bardzo z tego ucieszył, a ja nie byłam aż tak zadowolona, a jak wiadomo niektóre kobiety nie chcę robić tego w ciąży mają osłabione lipido i ja właśnie do nich należę. Teraz szukam nowych argumentów, żeby się od tego wykręcić :slight_smile:

Ja nie mam problemów z libido więc nie ma problemu:)))

Boże bałam się nacinania a teraz jak jeszcze pzreczytałam o tym jakie macie wspomnienia " czułam każde wbicie ogły" boje sie jeszcze bardzie :(((

polecam masaż krocza i pozycje wertykalne - mniejsze prawdopodobieństwo na pękniecie czy nacięcie

M.Krawiec, przepraszam, nie chciałam straszyć tym szyciem. Być może faceci nadają się tylko do cerowania skarpet, a nie szycia krocza :). Ja nie czułam nacięcia, ale widziałam jak położna bierze nożyczki, jednak nie zrobiło to na mnie wrażenia. Teraz mimo wszystko wiele szpitali realuzuje politykę “ochrony krocza” i jeśli nie ma potrzeby nie nacinają. Zatem nue stresuj się niepotrzebnie. Jeszcze raz przepraszam

Dokładnie, w Polsce to zabieg rutynowy niestety, ja masowałam krocze oliwką, ćwiczyłam mięśnie kegla, byłam wysportowana, urodziłam na 4 parcia, trwało to max 5 min, a mimo to miałam nacięte krocze. Zszywanie krocza, mimo znieczulenia - koszmarny ból, do tego przez 3 tygodnie nie mogłam chodzić, ani siedzieć, co bardzo utrudniało zajmowanie się dzieckiem. W 1 ciąży miałam cesarkę i dużo szybciej doszłam do siebie, już po tygodniu normalnie funkcjonowałam, przy nacięciu - ból dużo większy.

Ja nie miałam naciętego krocza, ale pękłam na tyle boleśnie, że wolałabym je mieć nacięte. U nas w szpitalu nacinanie wcale nie jest rutyną. Powiedziałabym nawet, że jest wręcz przeciwnie - szybciej pozwolą kobiecie popękać niż ją naciąć, co moi m zdaniem też nie jest najlepszym rozwiązaniem. I wydaje mi się, że kobieta, która popękała, tak naprawdę może zrozumieć ideę nacięcia (oczywiście nierutynowego), nie obrażając żadnej z nacinanej.