Mizopedia - Niechęć do dzieci

Cała sytuacja rozwinęła się u nas w domu siedząc z naszą dobrą znajomą przy kawie. Przypominam sobie, że znajoma ta mało kiedy wypowiadała się na temat dzieci. Los tak chciał , że nie widzieliśmy się ponad rok. Kiedy weszła do nas do domu od razu zauważyła, że będziemy z mężem rodzicami. No i się zaczęło… Dziewczyn y to była jakaś wielka masakra. Zaczęła mówić, jak to ona bardzo nie lubi dzieci, wręcz nienawidzi, określając ich stadem wrzeszczących bachorów. Patrzyliśmy z mężem na nią jak w malowaną bajkę, z niedowierzaniem, że Ona takie coś. Broniła się rękami i nogami, że ona dzieci mieć nie ma, nie chce mieć, i na pewno mieć nie będzie. To w jaki sposób argumentowała swoje przemyślenia na temat dzieci, znajomych, a nawet obcych, całkowicie przyćmiło jej charakter jaki znałam., Fakt, wcześniej unikała tematu dzieci… Już teraz wiem dlaczego… Tez ją nie wypytywałam, czy chce dzieci , czy planuje itd.

Przypomniała, mi się sytuacja z rodzinnej miejscowości, gdzie kobieta lat 23, związała się z mężczyzną lat około 40…
Nie zapraszała kobieta swoich koleżanek z dziećmi, bo on dzieci nienawidzi. Los tak chciał, że kobieta zaszła w ciążę. I niestety została miażdżona psychicznie, by dokonała aborcji. Oczywiście związek ten szybciutko dobiegł końca.

Mówię, nie… Przecież to jakiś koszmar, czy to można zaliczyć do jakiejś , odważę się powiedzieć Fobii , jakiegoś obłędu ???

Czy Wy zauważyłyście taką niechęć do dzieci waszych, bądź innych dzieci waszych znajomych? Myślicie, że takimi przekonaniami ludzie się rodzą? Czy dopadła ich jakaś traumatyczna historia i stąd takie przekonania?

Mizopedia może być zarówno wobec dzieci obcych jak i własnych. Symptom ten trwa na przestrzeni czasu, czasem nawet do końca życia, nie jest to chwilowy przestój.

Ja mam koleżankę z podstawówki która nienawidzila dzieci. Zawsze mówiła ze to bachory. Zawsze się nasmiewala z kobiet w ciąży. A jak sama zaszła w ciążę i urodziła to jej się wszystko pozmieniało. Teraz ma dwójkę dzieci i świata po za nimi nie widzi. Nawet do pracy nie chce wracać tylko siedzi z dziećmi w domu. Myślę że podejście do dzieci może wynikać z wychowania i z charakteru
Niektórzy mają dar do dzieci a dla niektórych to inna bajka. Ja dzieci od małego Lubie. Ja przychodzi do mnie rodzina z dziećmi to od razu czuć radość i miłość w domu. Inna atmosfera się wytwarza. Dzieci to ogromne szczęście.

Dziewczyna mojego brata, jakiś czas temu powiedziała, że ona nie lubi dzieci i ich nie chce, bo jak przyjeżdżają do niej kuzyni na całe wakacje to ona ma dosyć, bo są tak rozwiezieni, że nie można z nimi wytrzymać. Jakiś czas temu znowu miałyśmy okazję porozmawiać na temat dzieci i powiedziała, że jak widzi moje dzieci to się po prostu rozczula i takie jak ja mam to ona też chce mieć. Dziewczyna jest jeszcze młoda, bo ma 21 lat i myślę, że do macierzyństwa musi jeszcze trochę dorosnąć. Ja uwielbiam dzieci od zawsze i nie mogłam się doczekać kiedy w końcu będę mieć swoje. Teraz mam dwie cudowne córeczki, które dla mnie są całym światem i nie mogę ogarnąć jak można nie lubić dzieci. Dzieci to jest największe szczęście jakie mogło mnie w życiu spotkać, dzieci wnoszą tyle radości w życie. Według mnie nie ma niczego lepszego na świecie niż dzieci. Zgadzam się z Zuzanna-1986, że jak są dzieci to w domu jest zupełnie inna atmosfera. Ostatnio rozmawialiśmy z mężem właśnie na ten temat, że nie wyobrażamy sobie nawet jednego dnia bez naszych dzieci. Dzieci są cudowne!!! :slight_smile:

O boze to straszne co piszesz. Nie znam na szczęście nikogo aż tak nienawidzącego dzieci. Nawet jak bym znała to bym sięz tą osobą nie kolegowała ( niestety ale takie mam zdanie). Na nic w świecie bym nie zamieniła krzyków, pisków i radosnego śmiechu Mileny, gdy cała rodzina jest w kąplecie. Widać jak bardzo się cieszy,że wszyscy są w domu, bez niej życie byłoby takie szare i smutne. Bo jak śmieje się dziecko, śmieje się cały świat
Szkoda mi takich ludzi o których piszesz, nie wybrażam sobie nienawidzić dzieci - nawet czyichś

Są różni ludzie i różne charaktery. Ale powiem szczerze, że niemiło zachowała się Twoja znajoma i to bardzo. Swoje przemyślenia powinna zachować dla siebie, albo przynajmniej tak się nie rozwijać na ten temat w twojej obecności gdzie ty spodziewasz się dziecka i jesteś z tego bardzo szczęśliwa zapewne. No jak tak można. A może jest tak, że ta niechęć wynika porostu z czystej zazdrości? Czasem tak bywa.
Osobiście nigdy nie spotkałam się z osobami które z taką niechęcią podchodziłyby do dzieci. Owszem są tacy którzy na chwilę obecną nie planują ale nie zarzekają się co do przyszłości.
Wiem jedno ludzie się zmieniają i poglądy też. Są osoby które zarzekają się np. że nigdy nie wezmą ślubu, a za jakiś czas pod wpływem miłości do drugiej osoby wiążą się formalnie, zakładają rodziny i nie mogą uwierzyć jak mogli wcześniej tak myśleć.

Niestety, to co przeżyłam tego dnia, tak mnie zesmuciło, a nawet powiem, że nieco zdenerwowało. Że mój synuś tak czkawki nie dostał to się mu aż dziwię.

U Nas w domu jest tak strasznie cicho… Biega kot, biega fretka… Ale mimo wszystko jest tak strasznie głucho, i występuje cisza. Że nawet sobie nie mogę pomyśleć. Jak tak można patrzeć na dzieci spode łba . Przecież ta moja znajoma tez była dzieckiem. Też psociła, biegała, radowała się, z tego co wiem to miała niesamowite dzieciństwo. Na prawde jej nie rozumiem.

Jeszcze bardziej zasmuciło mnie to. Że jak powiedziałam, że już Imię mamy to powiedziała mi, że jeszcze się przecież nie urodziło. Dziewczyny, łzy to mi prawie napłynęły do oczu. Jak ona tak mogła powiedzieć.

Oczywiście… Nasza znajomość się ucięła. Tzn ucięłam ją, absolutnie nie chcę, by już nas odwiedzała. Wolę już siedzieć w tej ciszy.

Moim zdaniem koleżanka zachowała się bardzo nie ładnie mówiąc takie słowa szczególnie w sytuacji kiedy Ty jesteś w ciąży, cieszysz się każdą chwilą, każdym drobiazgiem, każdą czkawką i kopnięciem dziecka. To że tak się zachowała to tak naprawdę źle świadczy o niej i ja chyba przestałabym ją zapraszać szczególnie że piszesz że źle wpłynęło to na Twoje samopoczucie. Wiem że czasami słowa potrafią bardzo zranić i Ona chyba nie do końca miała świadomość że mówiąc takie słowa zrobiła Ci przykrość. Nawet jeżeli popatrzeć na to z innej perspektywy - że każdy człowiek ma prawo do własnych poglądów, do tego czy chce czy nie chce mieć dzieci i jaki ma stosunek do macierzyństwa to wypowiadanie się i to tak dosadnie nie było na miejscu. Moim zdaniem Ona ma jakiś problem z którym nie umie sobie poradzić i ten " atak" na dzieci był formą manifestacji tego co odczuwa w środku.
Joasiu nie przejmuj się , spróbuj ochłonąć po tym co usłyszałaś i wiedz że świata i ludzi nie zmienisz. Ważne jest to co Ty czujesz a nie to co sądzą inni ludzie którzy czasami mówią różne głupoty.
Pamiętaj:
Z fal ta najgorzej huczy co ma się rozbić na piasku. :slight_smile:

U mnie tak było…całe życie twierdziłam, że ja dzieci mieć nie będę, bo nie chcę, bo nie lubię, bo to rozwrzeszczane bachorzydła. Z żadnym nie chciałam mieć nic wspólnego, nigdy żadnego dziecka nie trzymałam nawet na rękach. Gdy siostra mojego męża prosiła mnie, żebym zajęła się jej dzieckiem (ja jako ostatnia deska ratunku), zawsze odmawiałam. Po imprezach rodzinnych z dziećmi bolała mnie głowa od ich śmiechów i wrzasków.
No i zaszłam w ciążę…byłam w ciąży, narzekałam jak mi ciężko i za jakie grzechy. Dodam, że ciąża jednak planowana. Mój mąż bał się bardzo, jak to będzie jak się K. pojawi na świecie, czy nie odrzucę małego. Ale jak tylko go zobaczyłam to się po prostu zakochałam i zakochuję się każdego dnia co raz bardziej. Moje wcześniejsze myślenie - nie wiem z czego wynikało, może ze strachu przed odpowiedzialnością i ograniczeniem wolności.

Joasia głowa do góry, nie ma co się przejmować. Niektórych nie da się zmienić czy nawet zrozumieć. Ale tak już jest na świecie. Myśl o sobie, swoim maleństwu, mężu. To najważniejsze.

Ulka85 - Przykład Ciebie nastroił mnie pozytywnie, Czyli jesteś żywym przykładem, że taka niechęć do dziecka w Twoim wydaniu przed urodzeniem trwała. Kiedy jednak urodziłaś zakochałaś się w swoim dziecku. Może i ta moja znajoma jest w takiej samej sytuacji jak Ty byłaś. Może po prostu potrzebuje czasu, by do wszystkiego nabrać dystansu .

Mąż Twój to na pewno miał obawy jak to będzie. Widzisz, jednak ciąża planowana, a jednak coś nie tak było. takie dwa światy, nie byłaś pewna czego się spodziewać, jak się zachować, co to będzie później. No Ale widzę, że masz dystans do siebie :wink: Widzisz, jaka byłaś, jaka teraz jesteś i jak będzie. To dobrze, że jesteś obiektywna w stosunku do siebie. Mimo, że miałaś takie a nie inne myśli :slight_smile:

li_28- Masz w pełni popartego plusa u mnie :slight_smile: Dziękuje Ci za Twoje słowa:)

Asiu i osoby z takim podejściem nawet nie powinny mieć dzieci. ja jestem zdania, że nie każdy musi mieć dziecko, nie każdy jest gotowy, ma odpowiedni charakter, nie każdy musi chcieć. Ja do momentu zaplanowania Jasia tez dzieci mieć nie chciałam bo nie byłam na nie gotowa. Ale nigdy też nie miałam takiej fobii, chrześniaki kocham nad życie, zajmowałam się obydwoma, obce dzieci też uwielbiałam zawsze i zaczepiałam, rozśmieszałam itd. Natomiast wiem, że można nie chcieć mieć dzieci i to rozumiem, ale z tak intensywną awersja wręcz agresją w stronę dzieci nigdy się “na żywo” nie spotkałam.

Asiu ważne co Wy planowaliście z mężem, czego Wy chcecie i kogo już niebawem powitacie na świecie :slight_smile:
pomyśl tak znajoma to znajoma, jak ta nie chce się przyjaźnić przez dzieci to będzie inna. Nie staraj się jej zmienić. Pomyśl sobie “nie mój cyrk, nie moje małpy” i żyj swoim pięknym życiem, a nastaw się, że będzie jeszcze piękniejsze :*

Joasiu dokładnie tak jak pisze Zosia osoby z takim podejściem do dzieci nie powinni nigdy ich mieć!Ta Twoja koleżanka to rzeczywiście nie ładnie że tak zaczęła mówić na temat dzieci,że ich nie chce mieć i że nie lubi dzieci tym bardziej jak widziała że jesteś w ciąży.Może ona poprostu Ci zazdrości i dlatego tak zaczęła mówić.Ja wogóle się dziwię jak można tak wogóle mówić,a skoro już tak jest naprawdę bo mogła to zdanie zachować dla siebie.Jak ja nieraz widzę w telewizji jak rodzice traktują swoje dzieci,biją je,czy umierają z głodu to poprostu aż się wierzyć chce !!! Jak wogóle można być takim człowiekiem,to już lepiej żeby tw dziecko oddali w innej rodzinie napewno miałoby lepiej.Coraz to więcej się o tym słyszy,aż ciarki przechodzą :frowning: Tyle ludzi jest na świecie co chciało by mieć dzieci a nie mogą,a są tacy co nie chcąc a maja !!! Jak wogóle można mieć niechęć do dzieci,to jest najlepsze co może w życiu kogoś spotkać,takie szczęście!Współczuję takimludziom co chcieli by mieć dzieci a mają z tym problem,starają się kilka lat a nie mogą :frowning:

Rozumiem ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci z własnego wyboru. Akceptuję. Rozumiem też ludzi, którzy dzieci nie lubią. I też akceptuję ich postawę. Ale macie rację, co innego wygłaszać ostentacyjnie swoje poglądy zwłaszcza przy kobiecie w ciąży. Asia powinnaś przeprowadzić kontratak i zachwalać w niebo głosy, jakie dzieciaki są cudowne - a to by się koleżanka zdziwiła. Za takimi postawami jawnej niechęci zawsze się coś kryje, jakaś obawa, lęk, niepowodzenie, czasami nawet nie do końca uświadomione. Ja nie skreślam tych osób, tych kobiet bo kolokwialnie mówiąc tylko krowa nie zmienia poglądów.
Inną historią jest z kolei sprawa, którą poruszyła Agusia. Traktowanie własnych dzieci, gorzej niż przedmiotów to smutny, ciężki i okropny temat.

ja gdzies o mojej przyjaciółce pisałam która w wieku 15 lat zaszła w ciążę…Przed zajsciem nienawidziła dzieci , brzydziła się …jak ktoś z rodziny kazał potrzymac to sie rekami broniła , ze nie chce …bezposrednio bez owijania . Brzydził ją zapach , ślinienie się , zmienianiem pampersów …karmieniem piersią itd ! wszystko bylo na nie i powiedziała nam kiedyś ze dzieci mie nie bedzie …dlugo czekac nie musielismy ^^ zakochana była od ierwszej chwili …teraz jej syn już jest przedszkolakiem …a ona wyłapuje tylko okazje zeby do kogos jechac i potrzymac małe dziecię…wycałowac itd :slight_smile:

ancyMonek- Pewnie również takie a nie inne zachowanie wytyczył jej, wiek. heh :slight_smile: No i świetnie, że tak a nie inaczej zmieniło jej się podejście do dzieci:) Zrozumiała, jak bardzo dziecko swe kocha:)

Zofio- Hmm… Widzę, że podejście takiej osoby może się zmienić, kiedy ona sama zajdzie w ciążę :slight_smile: A przecież to zawsze i wszędzie możliwe :wink: Tak jak piszą dziewczyny, może się światopogląd u naszej znajomej zmienić. Nie mówię, że na pewno… Ale póki, co jednak kontakt urwaliśmy z nią. I myślę, że pewnie ona już też ogarnęła temat, że przyjeżdżać już nie chce… Z wiadomych powodów…

Ulka - W tamtej chwili, nie umiałam nic z siebie wydusić tylko jak pisałam prawie bym się poryczała… Bo dosłownie odebrałam to tak, jakby opowiadała o moim dziecku. nie wiem czy by coś dał ten kontratak… Zawsze sobie mówię, że milczenie “czasem” jest złotem… Prędzej czy później przyjdzie kryska na matyska… Może stać się tak, że to ona będzie chciała uzyskać jakiś informacji ode mnie… Ale w tej sytuacji, ja jej nie odmówię… Wytłumaczę sobie tylko, że miała ciężki czas… I Zbyt pochopny wyrobione zdanie na ten temat…

Joanna ale tak czy inaczej niezbyt taktowne wyznania …Mimo wszystko powinna pogratulować i ucieszyć się , że udało Wam się :slight_smile:

O właśnie… tego mi brakowało… Co by sie nie działo, powinna choć zdanie powiedzieć że fajnie że nam się udało . I to zaraz po ślubie… Przecież tyle się teraz słyszy o staraniach :frowning: A ona tak to wszystko po prostu potraktowała deptając to nogą… Oby ona problemów nie miała… Po prostu dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z pewnych rzeczy i tyle…

Asiu na pewno nie było ci miło słuchać takich opinii i nie jestem w stanie zrozumieć zachowania Twojej koleżanki. Oczywiście można mieć swoje zdanie na każdy temat, różne światopoglądy, ale uważam, że trzeba wykazać się też taktem i kulturą osobistą w ich wygłaszaniu - a tego niektórym brakuje. Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez dzieci, ale moja siostra nie chciała ich mieć. Oczywiście bardzo kochała bratanicę i siostrzenice, ale za innymi dziećmi nie przepadała. Myślę, że do niektórych decyzji trzeba dojrzeć - siostra zaczęła myśleć o własnym dzieciątku, lecz niestety nie zdążyła zajść w ciążę.
A Ci którzy nigdy nie zmienią swoich poglądów dotyczących dzieci niech żałują - nikt nigdy nie będzie ich tak bezgranicznie kochał jak własne dziecko.

Jest tak właśnie jak piszesz Aga to niektórych decyzji trzeba dojrzeć i może te kobiety co nie chcą mieć bo ich nie cierpią to może jeszcze nie dojrzali do roli matki,ale napewno jakby im się dziecko urodziło to myślę że może zmieniło by się ich nastawienie do dzieci i mieli by inne zdanie na ten temat,chociaż to jest różnie.Nie wiem wogóle jak można nie cierpieć dzieci,przecież są takie kochane!

Niestety żyjemy w takich czasach, w których stwierdza się coraz więcej chorób"społecznych" Szybkie tempo życia, stres, praca, pieniądze niestety,m ale to wszystko pewnie tez ma swoje 5 groszy co do dzieci. Bo skoro taka kobieta żyje w ciągłym biegu i stresie, to gdzie myśli o dzieciach? Wydaje mi się, że takie a nie inne zachowanie może także wynikać z tego, że w tej chwili kobietki stawiają na karierę, wykształcenie i ogólnie wrzucają 6 bieg by coś w życiu osiągnąć kosztem lat. Potem niestety jest problem z zajściem w ciąże, a spoglądając na koleżanki które już pchają wózek, zaczynają zwracać swoją złość na dzieci… tak mi się wydaje bynajmniej, że tak to można by było ugryźć psychologicznie.