Na dłuższą metę to takie rozstanie jest bardzo trudne. Pomimo iż można codziennie rozmawiać, pisać czy sms- ować to nie ma możliwości bycia razem, przytulenia się , dzielenia codziennych trudności i prędzej czy później odbije się to na związku.
Nie wyobrażam sobie… Żadne pieniądze nie są tego warte… Wolałabym żyć bardzo biednie niż zdecydować się na taki krok.
Lenka ja zrobiłabym dokładnie to samo. Spakowałabym manatki i pojechała za mężem. Nie zostałabym tutaj a on tam.
Na dłuższą metę faktycznie uważam, że jest to bardzo trudne dla małżeństwa i związku. Ja z mężem chcę dzielić każdy dzień i być ramię w ramie a nie opowiadać mu przez telefon jak minął dzień i co nowego zrobiły nasze dzieci. Mąż powinien to widzieć razem ze mną.
I co innego jest takie rozstanie na dłuższą delegację, a co innego rozstanie np na 3-4 miesiące, gdzie ma się tylko kontakt telefoniczny np. Dla młodych małżeństw bywa to naprawdę tak duży “cios”, że związek nie jest w stanie przetrwać niestety. Jak wspominałam mój kuzyn ze swoją ex żoną tak miał. Mój wujek również tak ma ze swoją żoną, tylko z taką różnicą, że są “razem”… Powiedzmy… Wujek jeździ po całym świecie, RPA, Australia, Meksyk i jak przyjeżdża do domu to jest tam traktowany jak gość… Ale nie biorą rozwodu, bo ciotce jest tak wygodnie, że ma pieniądze i nie musi pracować…
Znam właśnie takie małżeństwa które się rozpadły. Mój wujek kilkanaście lat pracował za granicą teraz już jest rozwodnikiem. Mój szwagier również wyjeżdżał ale jak urodził się im syn zrezygnował z wyjazdów.
Magiczny myślę że nie tylko młode małżeństwa się przez to rozpadają. Delegacja delegacją. Jest ciężko ale zdarza się sporadycznie. A takie wyjazdy do pracy to po którymś razie taki wyjazd jest juz ostatnim bo każde z małżonków zaczyna żyć inaczej. Przynajmniej tak wynika z moich obserwacji. Po czasie dochodzi do rozwodu i tak się kończy praca za granicą. Wg mnie nie warto. Jeśli już sytuacja nas do tego zmusza to zdecydowałabym się ale tylko wtedy kiedy ja również tam jadę.
Dziewczyny to też nie jest tak… baaaardzo dużo zależy od miłości, rozsądku i charakterów małżonków. Mój wujek jak z ciocia byli jeszcze narzeczenstwem to wyjeżdżał bez niej za granicę. Już nie pamiętam czemu bez niej , ale o coś to chodziło… Nie wiedział na ile, kiedy wróci i w ogóle. Chciał zarobić na wesele, dom, przyszłe dzieci. Było im ciężko, ale bardzo się kochali. Zajęło mu to około 8,9 lat (z przyjazdami oczywiście) i się dorobił. Żyją w Polsce, mają duży dom, dwoje dorosłych synów, swoją firmę, ale co najważniejsze są razem i nadal bardzo mocno się kochają.
Małgosia na pewno istnieją takie pary co przetrwają w takiej sytuacji jednak ja należę do osób które sobie tego nie wyobrażają ponieważ bardzo bym tęskniła za mężem. Nie potrafię sobie tego wyobrazić że nie ma go tuż obok mnie. Za bardzo go kocham i tęskniłabym.
Kasiu doskonale Cię rozumiem, bo ja również należę do tych samych osób co Ty. ;))
Mój mąż w sezonie pracuje w delegacji wyjeżdza na dwa trzy tygodnie wraca do nas na dwa dnie na weekend i potem znowu wyjeżdza … kochamy się i nie jest to dla nas problemem jest ciężko nie przeczę ale mimo wszystko kochamy się:-) w sezonie zimowym mąż jest w domu i ma płatny postój
Kasia.S. no właśnie o tym też napisałam! Podałam na autentycznym przykładzie mojego wujka i mojej ciotki