Dziewczyny, sytuacja jest taka: zawsze byłam przekonana, że po ślubie zamieszkamy w moim rodzinnym domu - wyremontujemy pietro nad rodzicami lub kilka pokoi na pietrze z dziadkami. Jednocześnie wiedziałam, że Mąż marzy o budowie własnego domu. Od jakiegoś czasu temat budowy jest między nami coraz częstszy - Mąż mimochodem pokazuje mi projekty domów, jest nawet jeden, który szczególnie podoba się też mi. I muszę przyznać - coraz częściej o nim marzę, o życiu w 100% prywatności, po swojemu, w domu wybudowanym zgodnie z naszymi oczekiwaniami. I teraz nie wiem co dalej - z jednej strony zawsze marzyłam o pozostaniu w domu rodziców, z drugiej - wiem, że Mąż nie będzie tu tak w 100% szczęśliwy, bo on marzy, żebyśmy mieszkali sami i ja sama, odkąd mamy dziecko, też zaczynam dostrzegać plusy takiego rozwiązania. Czy są tu osoby, które mieszkały z rodzicami / teściami, ale ostatecznie postanowiły się wybudować? Napiszcie czy to była najlepsza decyzja jaką mogliście podjąć? Widzicie jakieś minusy? Jest jeszcze jedna kwestia - mam wyrzuty sumienia, że "zostawię " rodziców samych. Wiem, że to głupie, bo jesteśmy dorośli i mamy prawo podejmować decyzje, poza tym kilka miejscowości od mojego domu mieszka siostra z rodziną. Ale jakoś nie mogę pozbyć się myśli, że będzie im zwyczajnie przykro, bo do tej pory sama utwierdzałam ich w przekonaniu, że zostaniemy właśnie z nimi w domu. Poradzicie co robić?
Oczywiście,że Twój mąż w 100% ma rację i bardzo dobrze myśli.Ten wybór będzie dla Was najlepszym rozwiązaniem.
Ja też ze swoją rodziną mieszkamy sami i za żadne skarby nie zamieniłabym tego.
Dużym plusem jest to, jak jest ktoś w domu np. teściowa bo może, gdy potrzeba zostać z maluchem podczas gdy my mamy jakieś załatwienia ale to moim zdaniem jedyny plus.
Na dłuższą metę w życiu nie chciałabym mieszkać ani z teściami ani z moją mamą, mimo dobrych kontaktów z daleka jest jeszcze lepiej ;)
Twój mąża rację. Z mężem mieszka wraz moimi rodzicami. Przymierzam się do pójścia na swoje. Uważam, że małżeństwo powinno mieszkać same. Rodzice zawsze będą narzucać swoje zasady. Chciałam na początku mieszkać u swoich rodziców. Teraz widzę, że to nie był dobry pomysł. Są cudwoni, pomocni, ale chcą nas podporządkować sobie. Ty możesz tego nie zauważyć, ale Twój mąż na pewno widzi i boli go, że wbrew pozorom nie może podjąć swojej decyzji, ponieważ tak na prawdę dom jest Twoich rodziców. Uwierz, że rodzicom nie będzie przykro. Zapewnij ich, że będą mogli Was odwiedzać i Wy też będziecie przyjeżdżać. Przecież to nie koniec świata, a oni chcą na pewno Twojego szczęścia. Trzymam kciuki. �
Jeśli macie możliwość budowy to budujcie i uciekajcie ! Najgorsze co może być to mieszkanie z rodzicami i choćby byli najbardziej super na świecie to przyjdzie czas że zaczną się wtrącać. Młode małżeństwo jeszcze sie dociera i chce żyć po swojemu a niestety u kogoś się nie da. Ja mieszkałam z teściami pół roku i kupiliśmy mieszkanie. Teraz marzy nam się piękny domek �
Jeżeli macie takie finanse aby wybudować dom.. nie zastanawiaj się. Rodzica zawsze można pomóc. Ale będzie miała swoje, nikt ci nie będzie nic mówił że to źle czy to dobrze.
Ja z mężem mieszkam z moimi rodzicami . Powoli przymierzamy sie do pójścia na swoje . Brat i tata pracują w tej samej firmie w delegacji więc mama wtedy cały tydzień będzie sama . Z jednej strony podle ją zostawiam ale mam prawo do własnej przestrzeni , tutaj jestem na jednym pokoju ale to właśnie opcja przejściowa , przemecze sie i za chwile bede miala swoje cztery kąty.
Nie zastanawiaj sie , niech ci nie bedzie przykro bo masz prawo do wlasnego zycia. Zobaczysz jak na swoim odetchniesz , nikt ci sie nie bedzie wtracal , narzucal swoich zasad . To zawsze jest najlepszy wybór jaki można zrobić.
Joanna - jeżeli szkoda Ci rodziców, to możecie poszukać działki pod budowę domu niedaleko Twojego rodzinnego domu :) Wtedy będziesz blisko i będziesz mogła nawet codziennie widywać się z rodzicami :)
Temat ten jest różny i każdy inaczej może do niego podejść, ale dla własnego zdrowia psychicznego oraz zdrowia swojej rodziny powinno się mieszkać osobno. Założyłaś własną rodzinę. To Twoja mała grupa społeczna i powinniście mieć możliwość życia po swojemu. swobodnie, bez żadnych ograniczeń. Mieszkanie nawet z najlepszymi teściami, to jednak mieszkanie z kimś obcym. Po pewnym czasie będzie denerwować. Zaczną się nieporozumienia. I za kim wtedy staniesz? Za rodzicami czy za mężem?
Jeżeli tylko macie możliwości to warto się budować i żyć na swoim. Samemu.
Mieszkaliśmy z rodzicami męża 3 miesiące (byliśmy w trakcie budowy naszego domu) i uważam że o 3 miesiące za długo. Ogólnie nie mieszkamy daleko ani od mojej mamy ani od teściów parę minut samochodem ale jednak sami na swoim i jest bardzo dobrze. Moja sprawa czy mam sprzątniete uprane czy ugotowane... bez zbędnych komentarzy i spojrzeń.
A co najlepsze okazało się że i tesciowe potrafią być fajne :D
My mieszkamy z moimi rodzicami, mamy całe piętro dla siebie. Już mija 6 rok odkąd się przeprowadziliśmy i narazie jest ok. Rodzice bardzo lubią mojego męża, dogadujemy się z nimi, obecnie bardzo pomagają mi przy maleństwie. Ale jeżeli stać was na budowę domu i to da wam szczęście to nie ma się nad czym zastanawiać :) w moim przypadku zanim się wprowadziliśmy załatwiliśmy wszelkie formalności prawne aby z domem było wszystko w porządku i żeby nie było później niespodzianki. Wspólne mieszkanie się u nas sprawdza ale z kolei gdybyśmy mieli z mężem mieszkać z teściową, wolelibyśmy spłacać kredyt do końca życia i kupić dom lub mieszkanie.
My z mężem i synkiem mieszkaliśmy z moją rodziną do czasu, kiedy mały skończył 3 lata i 5 miesięcy. Przycisnęła nas bardziej sytuacja pod względem psychicznym. Ale powiem Ci tak... To była najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. Jesteśmy na swoim, zdani na siebie, nikt nam się nie wtrąca do niczego, nie nakazuje, jak mamy wychowywać dziecko i na siłę spędzać czas z rodziną, gdzie mamy ochotę pobyć tylko ze sobą. Ponadto można chodzić na przysłowiowego golasa i nikomu nic do tego. Oczywiście na razie wynajmujemy mieszkanie, ale zaczynamy budowę, czekamy na ten moment na dokumenty od projektanta. I nie możesz mieć wyrzutów sumienia, że zostawiasz rodziców, bo ich nie zostawiasz. Zawsze będziesz ich dzieckiem, a to że chcesz mieszkać ze swoją rodziną, to jest zupełnie zrozumiałe jest to normalna kolej rzeczy, że dzieci "wyfruwają z gniazda".
Ja na Twoim miejscu bym się naprawdę nie zastanawiała, tylko się budowała, jeśli macie taką możliwość.
Bardzo dziękuję za wszystkie słowa - zarówno z jednego jak i drugiego punktu widzenia :) prawda jest taka, że ja zaczynam mieć dość mieszkania z rodzicami i dziadkami - jest nas tu za dużo, nie mamy praktycznie żadnej prywatności i możliwości pobycia samemu, bo się nie da - ciągle ktoś miałby pretensje, że nie spędzamy wolnego czasu z innymi domownikami.
Jestem zwyczajnie zmęczona tłokiem w domu i marzę po cichu o czasach, kiedy będziemy mieszkać sami - bez humorów innych, na własnych zassdach, nie przejmując się, że chodzimy w piżamie do południa (tu byłoby to nie do pomyślenia) czy odpuszczamy sprzątanie. Chyba dziś przelała sie czara goryczy:) wiem, że glupio stresować się własnymi rodzicami i bać sie powiedzieć o planach budowy, ale to wynika tylko z faktu, że przez bardzo dlugi czas utwierdzałam ich w przekonaniu, że zostaniemy tu z nimi. Nie wybudujemy się w tej miejscowości, bo Mąż ma działkę w swojej rodzinnych okolicach i to dla nas duże ułatwienie. W każdym razie dziś już wiem, że decyzja jest przeze mnie podjęta- bedzie budowa! Trzymajcie kciuki za rozmowę z rodzicami - mama bywa... humorzasta (choć bardzo ją kocham ;) )
W takim razie trzymamy kciuki! :)
Ja jeszcze mogę Ci jedno napisać: pamiętaj, że życie masz tylko jedno i nie będziesz mogła je powtórnie przeżyć. Więc rób tak, jak nakazuje Ci serce, a nie tak jak nakazują inni :) Żyj dla siebie i TWOJEJ małej rodzinki :)
Ja powiem tak nawet jak są dobre relacje między wami to mieszkanie z rodzicami czy teściami u mnie nigdy nie wchodziło w grę . Jesteśmy dorośli każdy ma swoje zdanie i prędzej czy później będą jakieś konflikty . Ja nigdy bym się nie zdecydowała na mieszkanie z rodzicami czy teściami wolę swoje małe ciasne mieszkanie . Zawsze możesz do rodziców jechać w odwiedziny . Ale zazdroszczę takich relacji z rodzicami . Pcheła dobrze napisała zrób tak jak podpowiada Ci serce
Pati zawsze jeżeli coś się zmieni będziemy mogli się wyprowadzić. Ja na przykład nie wyobrażam sobie mieszkania z moją teściową zresztą mój mąż też nie. Narazie jest ok a jak będzie później zobaczymy ;)
Joanna.Sienkiewicz pozostaje nam życzyć powodzenia w dążeniu do realizacji celów! Oby wszystko się udało, tak, jak sobie to wymarzysz :)
Też mieszkam z rodzicami i gdyby nie kredyty dawno bym się wyniosła.
Przez rok po ślubie mieszkałam z mężem z moimi rodzicami. Zawsze miałam problemy w relacjach rodzinnych. Moja rodzina jest mega głośna i ingerująca w każdą minutę mojego życia. Po ślubie przez miesiąc niby było ok ale po tym czasie znów było to samo. Kupiłam mieszkanie, mimo to, że chcę wybudować za kilka lat dom. Nie zniosłabym kolejnych lat w tym samym domu z moimi rodzicami. Już wystarczająco przez te wszystkie lata odbiło się to na mojej psychice.
Powiem Wam, że ja sobie nie wyobrażam mieszkania z moją rodziną w jednym budynku. Mimo, że babcie i tatę mam do rany przyłóż. Ale wiem, że po kilku miesiącach zaczęlibyśmy się dusić swoją obecnością. teraz chcemy sprzedaż swój dom i coś kupić lub wynająć w mieście, w którym są moi rodzice, aby w razie co mieli łatwiej i bliżej, aby Nam pomóc. Ale jak była oferta mieszkania w bloku obok to odrzuciliśmy, bo stwierdziliśmy, że byłoby za blisko i ciągle by Nam na głowie siedzieli :D
Podbudowałyście mnie swoimi opiniami :) u nas decyzja zapadła już na 100%, także czuję ogromną radość i ulgę. Mimo, że zanim się wybudujemy i wprowadzimy to miną minimum 2 lata - ja już dziś się cieszę. I żyję wizją naszego przyszłego życia. Do tej pory byłam przekonana, że chcę mieszkać z rodzicami, ale dopiero, gdy zadecydowaliśmy teraz o budowie, zrozumiałam, że to nie była chęć, a poczucie obowiązku wobec rodziców. Ale jak napisałyście - nadal będę ich córką, nadal będę im pomagać, będziemy przyjeżdżać, a wnuki będą wpadać na wakacje (ku naszej uciesze ;) ). Ale tyle - wspólne mieszkanie jest dla nas osaczające i duszące. I choć teraz relacje są ok (choć ja coraz częściej mam dość), to jestem przekonana, że po wyprowadzce będą jeszcze lepsze. I jak to powiedziała moja przyjaciółka - wolę mieć kredyt do końca życia niż mieszkać z rodzicami czy teściami :) (choć mam nadzieję, że z tym kredytem nie będzie aż tak źle...)
My w ogóle nigdy nie braliśmy pod uwagę mieszkania z żadnymi rodzicami. Ja się absolutnie do tego nie nadaje nie dlatego że jestem konfliktówa ale dls tego że ponad wszystko cenie sobie intymność jestem bardzo wstydliwa i lubię jak jest na moim. Wiele lat wynsjmowalismy płacąc bardzo dużo pieniędzy ale nie zamieniła bym tego za nic na mieszkanie z rodzicami czy treściami. Teraz już na swoim i kredyt do końca życia ale trudno takie czasy