Mieszkanie z rodzicami czy budowa domu?

Joanna dobrze , że doszliscie do porozumienia . A jak zareagowali rodzice na wieść że zamierzacie się wybudować . 

Z kredytem nie jest tak źle da się wszystko poukładać i żyć przyjemnie :) 

Koleżanka ma rację jak się wyprowadzisz to stosunki się jeszcze poprawia i będziecie mieli jeszcze lepszy kontakt . Ja mimo że z moja mama nie miałam jakiegoś super kontaktu to jak się wyprowadziłam to był dużo lepszy niż wcześniej . 

 

Justyna rozumiem Cię bo moja rodzina też jest bardzo głośna nie mogłam się doczekać aż się wyprowadzę . Każdy głośno rozmawia , telewizor głośno itd wiele przykładów nikt nie patrzył że ktoś jest zmęczony i np śpi dlatego bardzo się cieszę że już mieszkam na swoim i mam ciszę i spokój 

Mieszkanie z rodziną nie jest łatwe, najlepiej jest wziąć kredyt hipoteczny na mieszkanie lub dom.

Warto także przeglądać ogłoszenia na https://www.kaliszak.pl znajdują się oferty nieruchomości z pierwszej i drugiej ręki.

Ja również jestem bardzo zadowolona,że mieszkamy sami.Nikt nam się nie wtrąca i nie mówi jak mamy żyć.

Z daleka wszyscy są fajni i niech tak zostanie.

Gdybym miała mieszkać z kimś to wolałabym wynająć mieszkanie niż przechodzić te nieporozumienia.

Amelia tylko nie każdy ma zdolność kredytową, by wziąć kredyt hipoteczny i to są niestety przykre realie ;-) 

Dokładnie nie każdy ma taka możliwość . Kiedyś było dużo łatwiej o kredyt , tak jak moi rodzice wybudowali dom bez kredytów jedyny jaki był wtedy problem to brak materiałów trzeba było mieć znajomości , a teraz jest wszystko a pieniędzy nie ma . Niektórzy to biorą takie kredyty że aż się w głowie nie mieści . Mimo wszystko każda opcja jest lepsza niż mieszkanie z rodzicami 

Mnie czasem męczy mieszkanie z rodzicami. Czasem jest ok ale czasem eh oni by chcieli żeby wszystko było zrobione na tu i teraz. 

Kiedyś byłam przekonana że będę mieszkać z rodzicami i nie brałam innych możliwości pod uwagę, ale już gdy byłam zaręczona zauważyłam są sytuacje w których i my i oni nie czujemy się komfortowo. Dom był na tyle spory że spokojnie mogliśmy się nawet oddzielić, ale mój ojciec miał swoją teorię i nie pozwalał na samodzielne decyzje. 

 

Mąż chciał zamieszkać ze swoimi rodzicami postanowiłam spróbować co z tego wyjdzie. To był najgorszy koszmar jaki można sobie wyobrazić. Niby mieliśmy górę dla siebie, ale zero prywatności. Zawsze było gdzie jedziemy o której będziemy i telefon czemu nas niema ,kiedy bedziemy. Jak przyjeżdżali do nas goście to też tysiące pytań a kto, a po co i jakieś niestosowne uwagi itd. 

 

Gdy zaszłam w ciążę sytuacja jakby się uspokoiła, ale nie do końca. O wszystkim chcieli wiedzieć i o wszystkim decydować lub wpływać na nasze decyzje, bo to my mieszkamy z nimi nie na odwrót.  Gdy urodziłam to moje dziecko nie mogło płakać, bo co ja robię. Jestem złą matką, źle karmię, źle ubieram i w ogóle nie wiem co robię. Psychicznie miałam dość, mąż również więc zaczęliśmy szukać domu do kupienia, ale ze względów finansowych zdecydowaliśmy się na kupno mieszkania. Blisko szkoły i przychodni , niedaleko centrum. 

 

Teraz jak minęło już 5lat nie wyobrażam sobie życia z rodzicami czy treściami pod jednym dachem. Może inne rodziny nie są takie i bardziej pomagają są wyrozumiałe i potrafią żyć w zgodzie, ale nam się nie ułożyło. 

Jestem zadowolona z tego co mamy i co osiagneliśmy, żyjemy według własnych zasad i cieszymy się swobodą. 

 

Jesteś mocno zrzyta z rodzicami, ale oni to zrozumieją. Założyłaś własną rodzinę i chcecie swojego domu, azylu jak niegdyś twoi rodzice. Bezpiecznego miejsca dla siebie i swoich dzieci. Niema w tym nic złego ja bym się nawet nie zastanawiałam, przecież nie wyprowadzacie się na inny kontynent :) trzymam kciuki za piękny dom który będzie tylko Wasz! 

Pati1990 chyba jest im trochę przykro, bo byli przekonani, że zostaniemy z nimi. Mama jest generalnie bardzo obrażalska :D , ale tata wręcz przeciwnie i jakoś sobie to poukładali :) Męczy mnie sytuacja domowa, bo mieszkamy prawie pokój w pokój z rodzicami - zero prywatności. Do tego mamy w pokoju Synka, a że kuchnia jest zaraz obok i łazienka, to czasem mam wrażenie, że oszaleję od tego osaczenia i prób funkcjonowania tak, żeby go nie obudzić. Mieliśmy swoje dwa pokoje na parterze, ale nie ma szans, żebyśmy tam znów zeszli, ponieważ na tym samym piętrze mieszkają dziadkowie i ciotka - są niestety bardzo głośni, do tego kłócą się o każdej porze dnia i nocy, komentują nasze zachowania itd.. no ciężko jest. 
Agata.Klara dziękuję :) bardzo dobrze Cie rozumiem - te pytania co robimy, gdzie idziemy, kiedy będziemy... potrafią dawać w kość. U Ciebie, z tego co piszesz, sytuacja była dużo cięższa niż u nas, ale jednak to poczucie, że nie można żyć własnym życiem, tylko tłumaczyć się ciągle przed kimś, jakbyśmy byli dziećmi.. no nie da się. Do tego te zasady - jest sobota, więc koniecznie trzeba sprzątać od samego rano. Jak niedziela, to koniecznie wspólne siedzenie razem od obiadu. Aż chce się krzyczeć :)

Agata wiesz co wydaje mi się że nawet jak są zdrowe relacje miedzy domownikami to wcześniej czy później dochodzi do konfliktów. Moja siostra mieszka z rodzicami i własnie są takie pytania jak wspomniałaś , a po co ? A na co ? Itd ja wolę taką relację jak mam teraz  mieszkam na swoim mogę robić co mi się podoba . Jak syn dorośnie to też już będzie mniej prywatności już nie będę chodzić w bieliźnie itd więc tak naprawdę w życiu nie mamy za dużo czasu na tą prawdziwa prywatność . A to jest ważne bo można się zrelaksować w ten sposób , odpocząć tak jak nam się podoba . 

JOANNA kochana to wszyscy na kupię nie dziwię Ci się że chcesz mieć swoją prywatność . Moja rodzina też jest bardzo głośna nie rozumią jak dziecko śpi itd . Mamie na pewno przejdzie :) jeszcze byłabym w stanie zrozumieć jakby mama albo tata sam zostawali a tak to nie będą sami przecież :) chociaz ja zawsze powtarzam że choćbym nie wiem jak były dobre relacje to z rodzicami czy teściami nie chce mieszkać 

Otóż to, nie muszę czekać na wolną łazienkę, wolną pralkę. Gotuje to co mi się podoba a nie w kółko to co chcą inni. Czuję się wolna ,psychicznie odpoczęłam od tego wszystkiego. I co najważniejsze sami decydujemy co kupujemy za ile i kiedy wracamy do domu. 

 

Poważnie czułam że się duszę a to też zaczęło wpływać na nasz związek więc moim zdaniem problem wcześniej czy później się pojawi ...

Właśnie najgorzej jak mieszkanie wspólnie z rodzicami zaczyna odbijać się na związku - u nas właśnie tak zaczęło się dziać i to chyba był ten moment, kiedy zdecydowałam, że dłużej tak być nie może. Jeszcze długa droga przed nami, ale świadomość, że za chwilę coś ruszy w sprawie naszego wymarzonego domu jest bardzo budująca i pomaga w gorszych chwilach :) na poprawę nastroju oglądam prawie codziennie projekt, który wybraliśmy i wyobrażam sobie jak będzie wspaniale! :)

Agata najgorzej to jak mieszka się w więcej osób i trzeba iść do łazienki zawsze ktoś , pamiętam jak mieszkałam z rodzicami zero spokoju za dużo dorosłych , teraz na wczasach jak mieliśmy dzielić się łazienka byliśmy w sumie w 5 to tragedia na dłuższą metę . 

"Wolność Tomku w swoim domku " lubię te powiedzenie . 

 

Joanna też tak miałam jak kupiliśmy mieszkanie i czekaliśmy na odbiór nie mogłam się doczekać i wyobrażałam sobie jak już tam mieszkamy , a później urządzanie wszystko tak jak chcieliśmy cudowne uczucie :) 

Ja z.mezem narazie wynajmuje mieszkanie. Ale w najbliższym czasie planujemy kupić swoje mieszkanie w bloku i zaczęliśmy budowę domu 

aneczkaa006, zazdroszczę, że już wystartowaliście z budową :) ja żyję nadzieją, że przez zimę załatwimy wszystkie formalności i na wiosnę ruszymy. 

To prawda. Przeprawa przez formalności jest długa i wyczerpująca. Joanna życzę szybkiego postępy w formalnościach i pracach 

aneczkaa, a tak z ciekawości - kupowaliście działkę czy mieliście swoją? Pytam, bo ja mam dylemat. Mąż ma działkę w swojej rodzinnej miejscowości, problem polega na tym, że ja nie do końca marzę o budowie tam, wolałabym kupić coś pomiędzy moim domem a jego. I nie wiem, z jednej strony wiem, że budowa na jego działce byłaby ogromną oszczędnością, z drugiej - totalnie nie chcę mieszkać w tej konkretnej miejscowości. Nie wiem co robić.

Joanna to może spróbujcie sprzedać tą działkę i kupcie w miejscu, które wam odpowiada :) teraz działki budowlane są "w cenie" :) 

Joanna mieliśmy swoją. I na niej się budujemy.

 

Ale też sprzedajemy działkę. Działka ma ok hektara. Mało zainteresowanych a jak jeden się zgłosił to nie mógł kupić tak dużej działki bo nie jest rolnikiem. Teraz prawo się w tej kwestii się zmieniło k już mogą też kupić tak duże działki osoby nie będące rolnikami ale ten pan uznał że naraize nie kupi bo potrzebuje większej ilości hektarów. Więc jak widać nie jest łatwo sprzedać działkę. Więc często jest tak że dużo czasu musi minąć żeby sprzedać. A jak się sprzeda nie zawsze jest tak że kupimy za tą cenę działkę czasem trzeba dołożyć. Zależy od lokalizacji działki i sprzedawanej i kupowanej. 

 

Więc nam nie się chciało bawić w sprzedawanie tej działki i kupowanej nowej. Budujemy się na tej działce a żeby zdobyć kasę na budowę sprzedajemy inna działkę.

Właśnie z tą sprzedażą nie jest tak prosto - to bardzo duża działką, którą podzieliliśmy na kilka mniejszych, na jednej z nich Mąż chce się budować. Jednak w międzyczasie wyszedł problem z osobą, która ma 10% udziałów - jesteśmy w trakcie przepisywania jej jednej działki, ale generalnie stwarza wiele problemów i o ile my moglibyśmy się wybudować, o tyle nie możemy nic sprzedać, dopóki sprawa się nie rozwiąże. A to mogą być nawet 2 lata. Długo by opowiadać.

W każdym razie - Mąż marzy, żeby budować się w jego rodzinnej miejscowości, ja ani trochę - wolałabym w swojej :) Chciałam, żebyśmy poszli na kompromis i wybudowali się pomiędzy, ale teraz już sama nie wiem. Wiem, że Mąż ma rację co do finansów, ale ja po prostu nie chcę tam się budować.

Joanna rozumiem Ciebie. Tez najpierw miałam opory budować się w miejscowości jego rodziców. Ale moja teściowa nie narzuca się z wizytami zawsze wcześniej dzwoni czy może przyjechać więc wiem że źle nie będzie hehe a do rodziców aż tak daleko nie będę miała więc albo oni albo ja będziemy mogli do siebie jedzdzic .

A formalności rzeczywiście dużo czasu zabierają bo nikomu się nie spieszy. jest określony czas na załatwienie sprawy to każdy w urzędzie odciąga na ostatnią chwilę