Mam już dosyć!

Dziewczyny muszę się wygadać. Jam już wszystkiego dość. Najchetniej bym nic nie robiła. Wszystko jest na mojej głowie. Chodzę jak robot. Mam wrażenie jakby mój mąż uważał, że mi się odpoczynek nie należy. Nigdzie po za rehabilitacją nie wychodzę. Wszędzie jak nie jestem z dziecmi to z dziecmi i mężem. Czasem też bym chciała wyjść sama na godzine i odciąć się od wszystkiego. Wiem, że potrzebuję takiej chwili dla siebie. Psychiczne jestem wrakiem człowieka. Dzień dnia zakładam maskę i robie swoje by nikt nie widział, że coś jest nie tak. Nie pokazuje słabości przy dzieciach. Mój mąż tego nie rozumie bo przecież ja nie pracuje i mam czas na wszystko jego zdaniem. Zostawia mnie ze wszystkim samą. Tylko ma wymogi co ugotować czy kiedy mu się chcę secu to mam być na zawołanie. Ale nawet tu nam się nie układa. On ma przyjemność a ja nie. Rozmowy do niego nie docierają. Za wszystko obwinia mnie. Twierdzi, że trzeba rozmawiać i jak mu mówię to i tak nic nie dociera albo tylko dotrze na chwilę i znowu jest to samo. Więc zaczęłam się oddalać. Odcielam się całkowicie od jego rodziny i tu czuję ulgę. Mąż chcę żebym jeździła ale ja twardo stoję na swoim tylko święta i imieniny. Musiałam to zrobić bo psychicznie nie wytrzymuje. Moja mama też chcę mnie zmusić bym jeździła do teściów co tydzień. Ale ja nie mogę jak bym sobie na to pozwoliła to bym musiała sobie i dzieciakom sznur na szyje założyć bo przecież nikt im nie pomoże jak nie ja. Więc odcielam się od tego co mi nie służy. Na wigili nie dzielę się opłatkiem. Dlaczego każdy chcę układać mi życie. Nikt mnie nie rozumie i nie bierze pod uwagę moich potrzeb i uczuć. Ja też jestem człowiekiem nie maszyną. Nie muszę wszystkiegi znosić. Też mam prawo żeby żyć jak chcę. Szybko zostałam mamą  do tego pierwsze dziecko chore. Muszę być odpowiedziala za siebie i za dzieci. Bardzo je kocham to moje szczęście najlepsze co mnie w życiu spotkało. Ale też chcę gdzieś wyjść sama. Dlaczego każdy chcę bym chodziła tak jak mi zagrają, dla czego ja mam wszystkim pomagać. Jeszcze do tego dochodzą kłopoty rodzinne. Dlaczego ode mnie się wymaga, że będę utrzymywać wujka, który ma prawie 50 lat.  Narobił długów żadna praca mu nie odpowiada i dalej pożycza od obcych i rodziny. Teraz ja mam go utrzymywać bez przesady mam swoje problemy jego problemy nie są mi potrzebne ani żadne dodatkowe. Tak wiem mama ma do mnie o to pretensję. Ale może gdyby trafił na ulicę to by dostał szkołę życia i docenił to co ma. Mój brat też jest po logopedii pracuję w zawodzie, a z moją córką ćwiczyć nie chcę. Moja mama i tata mają dla niego wytłumaczenie. Ja bym chciała zawsze by córka mogła szybciej ruszyć. Na siłę nie muszę. Ale wkurza mnie ten fakt bo piszę jak to rodzice o dzieci nie dbają bo on zadaję do domu a nic nie jest zrobione. A on ma możliwość by dziecku pomoc a nie chcę.

Bardzo Ci współczuję podejścia zarówno rodziny jak i męża... Nie rozumiem jak mogą Cię tak dołować i dokładać problemów, których i tak masz niemało. Zwłaszcza, że jak piszesz masz chore dziecko. I o ile jeszcze zachowanie męża aż tak mnie nie dziwi, bo niestety ale wielu mężczyzn uważa, że kobieta, która siedzi w domu nic nie robi i ma mu uslugiwac i być na każde zawołanie, o tyle zachowanie twojej mamy jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Sama przecież miała dzieci  więc wie jak jest ciężko. 

Dobrze, że odcięłaś się od rodziny męża skoro dodatkowo Cię denerwują. Szczerze? Moje marzenie też nie mieć kontaktu z teściową ale w moim przypadku niestety jest to niemożliwe :/ 

Co do męża nie wiem czy jest sens ciągnąć ten związek dalej... Wiem, że pewnie go kochasz i na pewno byłoby ciężko po rozstaniu ale ten człowiek Cię wyniszcza. Powinnaś porozmawiać na ten temat ze specjalistą. Zwierzyć się. Na pewno by Ci to pomogło. 

 

Po twoim poście widać, że jesteś tym zmęczona. Ja po porodzie też tak miałam, płakałam bez powodu uważałam, że nie nadaję się na matkę, że jestem beznadziejna. Ale mi wtedy bardzo pomógł mąż. Tłumaczył, sam kazał wyjść z domu, jechać na zakupy :) oczywiście nie pojechałam. Bo uważałam, że mi nie wolno.  U Ciebie bez wsparcia ze strony męża będzie ciężko. Spróbuj poszukać wsparcia w kimś innym, porozmawiaj z przyjaciółką lub kimś z rodziny, może dalszej. 

 

I pamiętaj, że masz dzieci i dla nich jesteś całym światem. Nie pozwól na to, żeby patrzyły na obojętność taty od najmłodszych lat... Wiem powiesz, że łatwo mi powiedzieć ale uwierz mi, że czasami trzeba podjąć trudną decyzję dopóki jest czas. Trzymaj się :*

Współczuję sytuacji. Narastające frustracja  zmęczenie i brak zrozumienia mogą poglebic problemy A nawet przyczynić się do poważnych zaburzeń czy chorób natury psychicznej. Sama czasami nie potrafię sobie poradzić z wieloma rzeczami. Dla dobra dzieci musisz pomyśleć o sobie i odpocząć. Skoro to takie proste wg taty, to zrób sobie wolne na weekend - wynedz gdzies, a on niech zostanie z dziećmi. W zamian może jechać tez gdzieś na weekend np do swojej mamy. Ewentualnie dzieci niech zabierze do niej A Ty odpoczniesz. Jasno trzeba przedstawić mu sytuację, ze jeszcze chwila A będzie się zajmował domem sam, bo psychika niestety krucha i jeśli o nią nie zadbamy TERAZ to czeka nas szpital. Bo bez dobrej profilaktyki niestety jest potem leczenie.

 Poza tym polecam wizytę u specjalistów. Psycholog ? Może terapia rodzinna... 

 Aneta mogę się Ciebie zapytać ile masz lat? 

Aneta sytuacja na pewno nie jest łatwa . Na Twojego męża nie ma wytłumaczenia z tego co piszesz wszystko po rozmowie jest ok na jakąś chwilę jakby do niego nie docierało w ogóle to co mówisz:/ niestety jest sporo takich mężczyzn którzy uważają że jak kobieta siedzi w domu to odpoczywa i w ogóle jakby nic nie robiła . 

Może porozmawiaj jeszcze raz i postaw sprawę jasno , że Tobie też się należy wyjście z koleżankami jakaś godzina czy dwie w tygodniu żeby odpocząć i się zregenerować . 

Może Twój brat nie chce pomóc bo inaczej leczyć obce dzieci , a inaczej bliskie osoby . Chociaż jak piszesz to też mógłby pomóc . 

Co do Twoich teściów to nie dziwię Ci się że nie chcesz tak jeździć pamiętam inne sytuacje jak opisywałaś .

Ale z tym utrzymywaniem wujka to mnie zszokowalaś nie ma żony swoich dzieci ?? Dlaczego to właśnie Ty masz go utrzymywać ? :/ Chora sytuacja . Z tego wszystkiego wnioskuję że mają Cię trochę  za naiwna :( Nie daj się postaw na swoim . Niech nikt nie mówi jak masz żyć itd a męża spróbuj postawić do pionu . Trzymam kciuki 

widać ze naprawdę jest Ci potrzebny dzień oddechu. Doskonale Ciebie rozumiem. Sama czasmi marzę o tym by gdzies zniknąć i poprostu byc sobą. Nie mamą, żona, córka ani siostrą po prostu sobą. Musisz się jakoś trzymać znaleźć jakąś przyjaciółkę kogos komu bedziesz mogła się wygadać by nie zwariować.

Kochana zapoluj na dzień kiedy twój mąż ma wolne (sobota /niedziela, no rozumiem że na tygodniu może być ciężko), umow się z przyjaciółką i zostaw męża z dziećmi na cały dzień (najlepiej bez ugitiwanego obiadu). Niech widzi jak to jest "siedzieć w domu". Nie pytaj go o zgodę tylko poprostu powiedz se wychodzisz. Taki dzień z dala od domu napewno dobrze ci zrobi a mężem się nie przejmuj. Mój też kiedys nie pozwalał na nic i decydował kiedy ja mogę coś zrobić aż wkoncu się postawiłam no miałam dość takiego życia. Teraz raz na jakiś czas umawiam się z koleżankami a jemu w danym dniu oznajmiam że wychodzę (nie pytam o zdanie) i już chyba do tego przywykl. Jesteś mamą ale jesteś też człowiekiem i nie możesz być niewolnikiem we własnym domu. Czasem musisz zrobić coś dla siebie :) trzymam kciuki żeby wszystko się unormowalo i żebyś mogła znowu odżyć :) 

Sienkiewicz na temat moich teściów można odczytać w wątku ogólnym. 

 

Karolina i venus myślałam żeby iść do psychologa. Ale w tygodniu nie mam jak. Całe dnie jestem po za domem praktycznie rehabilitacja za rehabilitacją. 

 

Kasia mam 24 lata. 

 

Pati mój wujek mieszka u się. Co chwilę rezygnuję z pracy. Stale jest bez kasy i pożycza od kogo się tylko da. Ja mam oczy i widzę co się dzieję i on tylko zmienia strategie, a z sobą nic nie robi. Ja nie zamierzam mu pomagać, a tym bardziej utrzymywać. 

 

Karolina i natalia mi by wystarczyła godzina raz na jakiś czas. Syn jest na piersi. Pewnie mogę ściągnąć mleko ale starczy mu na krótko bo on stale wisi na piersi. 

 

Syn też jest rehabilitowany od października. Przez kolki wyrobil sobie jedne mięśnie. Także noszenie przodem do świata, pozycją hamaczkowa i masaż. Już powoli puszcza więc się tym nie przejmuję aż tak bo po za tym jest zdrowy. 

Aneta ja już się kiedyś nie raz wypowiadam na temat twojego związku i twojego męża. Szczerze myślałam że jak zaszła w 2 ciąże będzie lepiej a widzę że jest Jeszczcze gorzej. 

 

Rozmawiałaś z nim że chcesz wyjść gdzieś sama bez dzieci? Jeśli on na to się nie godzi wyjdź po prostu nawet na pół godziny się przejść żeby odsapnac i odetchnąć świeżym powietrzem. 

Bardzo dobrze rozumiem twoje problemy choć u mnie zdecydowanie nie jest aż tak źle. Choć i nas też rozmowy nie przynoszą rezultatu albo na krótko i też mam średnie wsparcie. I też był czas że emocjonalnie się odcięlam więc wiem o czym piszesz.  Czytając twój wpis też pomyślałam o psychologu ale też rozumiem że masz średnio możliwość. A powiedz mi w jakich godzinach pracuje twój mąż? Ile ma twój synek? Czy masz jakąś przyjaciółkę? Kogoś do pomocy z rodziny? 

Paulina mój mąż obiad sobie ugotuje tu akurat nie mogę powiedzieć, że nie. Co do wyjścia stwierdził, że możemy wyjść gdzieś razem. Ja chcę sama tylko sama. 

 

Justa mój mąż do końca roku ma na pierwszą zmianę czyli 6-14. Ale liczyć dojazdy to jeszcze dwie godziny czyli 10 godzin go nie ma. Ja zaczymam zajęcia z córką o 10 a kończę po 19. Zajęcia są w różnych miejscach i w domu też. Tygodniowo córka ma 14:30 godzin rehabilitacji. A i tak wszystkich godzin nie wyrabia bo trzy godziny jej odpadły i jeden ośrodek też trzech godzin nie wyrabia. Więc tych godzin powinno być więcej. W tym tygodniu córka zrobi 15 godzin rehabilitacji bo jedno dziecko odpadło i kobieta bierze moją córkę wcześniej na dwie godziny za miast na jedną. Ja jestem wtrakcie latwienia kolejnych rehabilitacji, które są jej potrzebne. Tak każdy uważa, że zajęć ma dużo. Ale bez tego nie ruszy. Gdyby mój brat chciał pomóc to bym nie musiała ułatwić jednych zajęć bo on by to zrobił. Ale skoro nie chcę to latwie bo nie mam wyjscia za bardzo mi zależy by córka mogła w miarę funkcjonować. 

Sąsiadka jak się raz wkurzyła na meża to poprostu wyszła i zostawiła z dwójką dzieci a sama.se jeździła po mieście samochodem żeby psychicznie odpocząć

Noe wiem czy sama źle wybrałam męża czy wszystkie inne dziewczyny poprostu nie do końca są szczere. Mój mąż jest daleki od ideału ale pracuje nie pije i nie łazi po mieście z kolegami. Niby czas mi posprzata ale na tym jego rola się kończy. Dzieckiem zajmuje sie jak za karę oczywiście pobawi się z nim 30 minut ale nakarmic przebrać pouczyć go czegoś to juz wogole nic. Jak mu mówię by coś zrobił to oo jak nie chce to go siła nie zmusze. Wczoraj miał dzien wolny zero obiadu, prania nie wywiesil nic nie ogarnął nawet po sniadaniu nie sprzatnal. Ręce mi opadły jak wróciłam do domu a tam nic nie zrobione. 

Aneta a czy w takim razie mąż nie może choć na kilka godz zmienić cię na rehabilitacji z córką żebyś trochę odpoczels? Albo czy nie możesz wyjść z domu wieczorem jak już jesteście po.? Może chociaż spacer, zakupy, spotkanie z kimś 

Ja raz też wstałam, jak stałam tak wyszłam. Teraz mówie, nie pytam, nie proszę, tylko mówię że ja teraz wychodzę. Koniec z piszczeniem się. Jak widać, poskutkowalo.

Aneta, jestem tu nowa więc nie jestem zaznajomiona z Twoimi poprzednimi postami, ale bardzo mi przykro po tym co napisałaś. To jak wygląda Twój post pokazuje jak bardzo Ci źle. Ciezko mi się odnosić do tesciow, rodziców czy wujka, bo nie odpisujesz szczegółów, ale jeśli chodzi i męża to nie może tak wyglądać. Jesteś młodą dziewczyną, która każdego dnia musi być dorosła i odpowiedzialna dla swojej rodziny i musisz mieć wsparcie i trochę luzu. Musisz koniecznie porozmawiać z mężem, że tak nie może być. Jeśli ciężko jest mu zaakceptować Twoje potrzeby to zapytaj jego jak on to widzi. Może ustalicie, że dostaniesz dla siebie jedna sobotę w miesiącu, a może i on ma jakieś potrzeby, o których nie mówi. Tutaj może pomóc jedynie rozmowa, bo krzyki i żale nie pomogą. Musicie dojść do porozumienia, bo jeśli dalej będziesz tak funkcjonować to się wykonczysz :/ mam nadzieję, że uda Wam się coś ustalić, bo jeśli on nie będzie chętny aby pomóc Ci dbać o Twoje dobre samopoczucie to przepraszam, ale kiepski z niego partner do życia. A najgorszym tekstem jest to, że nie pracujesz więc masz czas... Niestety ludzie przyzwyczajają się do wygód i ciężko to później zmienić. Więc zapewne Cię nie pocieszę, ale wg mnie musisz teraz być bardzo cierpliwa i przede wszystkim spokojna, bo czeka Cię wiele rozmów z mężem i liczyłabym to raczej w latach... Nie znam temperamentu Twojego męża, ale musisz być cierpliwa i przede wszystkim spokojna, powtarzaj, że potrzebujesz jego wsparcia. Być może na początku będzie się denerwował lub powie "ok" a nic się nie zmieni, ale powtarzaj się jak zdarta plyta i pamiętając, że starasz się zmienić nawyki i to nie jest łatwe, a czasami i niewykonalne... U nas przykładowo mąż kladzie skarpetki na pralce,  a ja zostawiam mokry zmywak w zlewie i po kilku awanturami uznaliśmy, że musimy nauczyć się z tym żyć :p 

Justa w domu jestem dziś koło 16:30 karmię córkę potem syna. Po obiedzie córka ma zajęcia, a ja biorę się za sprzatanie i obiad. Potem kolacja, kąpiel i spanie. Tak dzień dnia. 

 

Mój mąż jak chcę to idzie na rower sam bo on musi odpocząć czy śpi bo przecież jemu się należy. Też uważam, że mu sie odpoczynek należy ale mi tak samo. Działa to tylko w jedną stronę. Wczoraj się przyczepil do mojej bielizny na przykład. Czasem już jednym uchem wpuszczam a drugim wypuszczam nie chcę czasem podejmować rozmowy bez sensu i się kłócić. 

 

Rozmawiałam też z rodzicami i chyba dotarło. Zwłaszcza do taty. Też stwierdził, że ostatni raz mu dał pieniądze i jak nie odda to już mu nie pomoże. Dziś tata urwał się z pracy i pomógł mi znieść dzieci do samochodu. Mamie będzie gorzej to zrozumieć bo to jej brat. A tata wie, że ja zdania nie zmienie i w razie czego go popre by mu nie pomagać. Gdyby rozmowy z moim mężem dawały rezyltaty żyło by się lżej. 

 

Tak to ja jestem zmęczona tym wszystkim i już mnie to przerosło. Nie chcę robić dobrej miny do gry bo tak nie jest. Czy to takie trudne do zrozumienia od czasu do czasu mieć godzinę dla siebie iść do fryzjera czy do kosmetyczki. Przy tym też to moje znajome razem pracowalysmy. A przede wszystkim psychika by inaczej zaczęła działać. 

Aneta współczuję Ci szkoda że nie masz oparcia w partnerze. Powinnaś odpocząć od wszystkiego wtedy było by łatwiej 

Ja naprawde nie wymagam dużo.  Zaczęłam się izolować. Wczoraj stwierdził, że by chciał by wróciła namiętność. Dla mnie spoko opcja ale to my się musimy starać, a nie tylko ja. 

Aneta dobrze, że chociaż tata cię popiera. Ale może spróbuj jeszcze raz porozmawiać z mężem. Przecież godzina to nie dużo może poświęcić ja dzieciom a tobie dać czas dla siebie...