Krzyk - przemoc czy nie?

Drogie mamy, wychodzę tutaj do was z pytaniem- czy uważacie że krzyk na dziecko jest formą przemocy?  Nniejednokrotnie zdarzało mi się krzyknąć na dziecko, jednak jej reakcja uświadamia mnie w tym, że to naprawdę jest formą przemocy, która może negatywnie wpłynąć na dziecko. Dlaczego tak uważam? Otóż kiedy krzyczymy, dziecko nie ma szans dostrzec w nas kochajacego rodzica, za to moze zobaczyc kogos, przed kim musi się bronić. Dziecko reaguje napięciem mięśni, przyspieszonym biciem serca i ściskiem w żołądku. Cialo jak i umysl podpowiada mu, że jest narażony na zagrożenie i musi przyjąć postawę obronną. Wszystko w jego ciele podpowiada mu, że znajduje się w sytuacji zagrożenia i przyjmuje postawę obronną. Nie widzi więc w nas, rodzicach poczucia bezpieczensta a wrecz odwrotnie - widzi w nas zagrozenie i co najgorsze sam moze sie stac zagrozeniem - dla samego siebie lub dla nas.

 Krzycząc na dziecko dajemy mu sprzeczne informacje -bije swojego brata czy siostre-my krzyczymy, niszczy zabawke - my krzyczymy.Kiedy uznamy krzyk za formę przemocy to zrozumiemy, że reakcja na przemoc nie moze byc przemoc!!! Mowimy dziecku że przemoc jest zła, A sami jej używamy... nasz krzyk powoduje w dziecku lek, przemoc rodzi przemoc i błędne koło niestety się zamyka... Krzyk na dziecko niszczy jego zaufanie do nas.  Kiedy chcemy stworzyć między nami a dziećmi relację bliskości i miłości, to powinniśmy w rozmowie zniżyć się do poziomu dziecka a nie ciagle patrzec na nie z gory. Wlasnie dzieki  temu dziecko czuje sie bezpieczne nawet jeżeli słowa które mówimy tycza sie jego zlego zachowania. Krzyk w zadnym stopniu nie jest forma komunikacji... 

Jedyna forma krzyku która jest zrozumiała to wtedy, kiedy faktycznie dziecku coś zagraża i oczekujemy od niego szybkiej reakcji. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?  

Jeszcze dodam że do wpisu natchnął mnie wpis na fanpage'u 'Tata prezes'. 

Czytając Twój post w 100% się z Tobą zgadzam ?

Zastanawiam się, czy wszystkie mamy, które są wielkimi fankami bezstresowego wychowania i nie krzyczenia zawsze mają cierpliwość? I nigdy, przenigdy nie zdarzylo im się krzyknąć? 

Wybaczcie, może jestem jakąś dziwną mamą, ale zdarza mi się krzyknąć na dziecko. Tak, przyznaję się i nie dlatego, ze jestem z tego dumna, ale uważam, że to jedno z zachowań, którego wg mnie nie da się uniknąć. Oczywiście, nie mowię tu o niemowlakach, bo za co tu krzyczeć, ale mowię o wiekszych dzieciach. 

Wybaczcie, nie uważam to za formę przemocy i uwaga! Teraz czekam na falę hejtu: uważam, że robimy wiekszą krzywdę dziecku, gdy zyjemy w idealnym swiecie bezstresowego wychowania. 

A js się nie zgadzam a przynajmniej nue ze wszystkim . Uważam ze przesada w żadna stronę nie jest dobra o traktowanie swojego dziecka jak pempka świata i obchodzenie się z nim jak z jajkiem to przesada. Kiedyś ktoś na ti nasze zachuchanr dziecko nakrzyczy prędzej czy później w przedszkolu szkole pracy kolejce urzędzie ....takie jest życie . I co ? Szok. trauma. Nie uważam żeby drzec się na każdym kroku ale uważam ze podniesienie glosu to żadna przemoc.  I szczerze mówiąc ciezko mi sibie wyobrazić mamę której nigdy się to nie zdarza . 

I mnie zdarzy się krzyknąć na dziecko nie jestem z tego powodu dumna ale uważam że czasem trzeba tak zareagować. Nie mówię też że wydzieram się na niego non stop bo w wielu wytuacjach staram się tłumaczyć ale dzieci teraz właśnie przez to bezstresowe wychowanie potrafią wejsc na głowę i to dosłownie i czasem tłumaczenie po prostu nie pomaga. 

Jedyne czego nie akceptuje i nigdy nie zaakceptuje to przemoc fizyczna nawet klaps w moim odczuciu to bicie i tu bardziej uważam że to przemoc która rodzi przemoc. 

Mi też zdarza się krzyknąć niestety są sytuację które wymagają szybkiej reakcji żeby się krzywda dziecku nie stała i normalnym tonem nie dotarło by to do dziecka na tyle szybko na ile to potrzebne nie uważam żeby w takich przypadkach była to przemoc. Nadużywanie krzyku tak, czy próba tłumaczenia czegos poprzez krzyk czy też karanie krzykiem tak to jest źle. 

Mądry wpis i w dużej części się z nim zgadzam.Jednak rzeczywistość, większość z nas , która ma już dzieci,wie jak wygląda.Nie da się.W dużej mierze ,najczęściej krzyczymy w momentach złego zachowania malucha , kiedy chcemy go uchronić od niebezpieczeństwa. Ja także nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania bo życie niestety to nie bajka i poniekąd trzeba nauczyć tego dziecka,że stres to nieodłączny element ,z którym trzeba próbować sobie radzić.

Jestem tego samego zdania. Nie ma co.na dziecko krzyczec...choć zdarza mi się i muszę nad tym popracować 

Myślę, że jak w każdej sprawie najrozsądniej jest wyśrodkować nasze zachowanie względem dziecka. Wiadomo, nie można przesadzać i bezustannie krzyczeć na dziecko bez powodu, ale jeśli coś zagraża jego życiu czy zdrowiu, a dziecko uparcie po raz 158 np. wchodzi na szafkę i próbuje z niej skakać, a wszelkie próby "normalnej" perswazji nie działają, to podniesienie głosu może dziecko w jakiś sposób "opamiętać". Bezstresowe wychowanie też nie jest dobre i tak jak ktoś wcześniej napisał, nie wierzę że jest na świecie mama która choć raz nie straciłaby cierpliwości. 

Dokładnie dla mnie bezstresowe wychowanie może i jest dobre , ale nie przesadzajmy że nic kompletnie nie możemy krzyknąć czy nawet gdzieś tam dać małego klapsa, ja nie jestem za biciem czy krzyczeniem, bo najłatwiej jest podnieść głos lub dać klapsa niż wytłumaczyć dziecku, dlaczego tak nie wolno ,bo to może zaszkodzić...,bo tak jest nieładnie..itd...krzyk działa na dziecko podobnie jak delikatny klaps, bo dziecko boi się tych dwuch rzeczy w podobny sposób. Ja star się duzo tłumaczyć, np..jak synek ubrudził ścianę , nie krzyczę odrazu lub dam klapsa bo dziecko na początku nie wiem że jest to źle, dlatego tłumacze, że tak nie wolno że trzeba kupić farbę, że trzeba to wymalować, że będzie to już brzydkie..,itd..ale jeśli powtarzam i tłumacze jakąś rzecz po raz 10a dziecko robi swoje to krzyknę lub dam jakaś karę, zelzy tez wszystko od wieku dziecka, bo takie 2 letnie dziecko nie rozumie tyle co np. 6letnie dziecko, czasem mogą cierpliwość się kończy i działam niestety wybuchowo i krzyczę ale też chce zebY dziecko uczyli się co wolno a czego nie, ale mój starszy synek 6lat czasem zachowuję się jak ja , jak mlodszy synke coś mu zepsuje albo zrobi coś zlego to albo zacznie mu tłumaczyć że tak nie wolno..itd...akbo krzyknie na niego lub dam mu klapsa , jak to dzieci, staram się byc spokojna ale nie zawsze mi to wychodzi ale nie chcę żeby moje dziecko się mnie bali tylko mnie słuchało, niestety nie zawsze dzieci nas słuchają i ja też tak robiłam będąc dzieckiem ale chcę żeby nie robiło źle i starało się mnie słuchać, nie pyskować i żeby wyrosło na dobrego człowieka i każda z nas tego pragnie i mam nadzieję ze tak będzie;-). Mam koleżankę która nigdy nie uderzy synka, nie krzyknie nawet, rzadko mówi synkowo "nie" a wręcz jej syn nią rządzi a ma.dop..10lat i co chce syn ona robi, syn chce lody czy mc donald ona odrazu to robi, jej syn ma wszystki co chce , no i skutki tego że często skarży się koleżance która mi o tym opowiada jak często płacze przez synka jak jej pyskuje i jak ją czasem nie słucha a ona nie ma już siły i płacze po nocach a syn ma dop 10at, no ale każdy robi jak uważa. 

tojaAga Ja też nie ukrywam, że czasami nie wytrzymuję i krzyknę ale widzę reakcję mojego dziecka i wtedy przewija mi się w głowie myśl, że można było to zrobić inaczej. Skoro moja córka zaczyna płakać i prosić żebym nie krzyczała to chyba coś jest nie halo. Poza tym jest krzyk i krzyk. Ja krzyknę raz jak nie wytrzymam z kolei mam sąsiadkę wyżej, która nieustannie krzyczy na dziecko - zrobi siku na podłogę krzyk, nie posprząta zabawek krzyk, nie zrobi czegoś krzyk, za wszystko jest karana krzykiem i słychać jak z tego powodu płacze. Dlatego uważam, że są różne formy krzyku i w tym przypadku ten krzyk jest przemocą! 

Ja uważam tak jak JustaMama. Wielokrotnie miałam okazję widzieć jak zachowują się dzieci, które mogą wszystko, robią co chcą. Ja nie jestem za krzykiem ale nie oszukujmy się, każdej z nas się to zdarza. Moja córeczka jest jeszcze mała ale pilnowałam nie raz dzieci sióstr i czasami zdarzało mi się krzyknąć. Naprawdę nie ma co przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę. 

Miętowa poziomka nie bronię sąsiadki bo jej nie znam ale może ona nie krzyczy od razu tylko np jak prosi 5razy a dziecko nadal zabawek nie posprząta ?? Czasem łatwo się ocenia . Ja msm takiego trudnego w wychowaniu syna i powiem wam ze duzi zależy od dzoecks . Mogę mówić i prosić kilka razy a i tak nie ms efektu . Nie trafił by cie szlak ? Ma 5 lst wiec rozumie i wie o co proszę. Zabraniam czegoś a on i taj to robi mając mnie gdzieś. Kilka razy proszę żeby np umył zeby i nic . Czasem muszę podnieść głos albo zagrozić kara żeby coś wyegzekwować . dodam ze z powodu krzyku nie płacze nigdy nie płakał 

Hm ciekawe spostrzeżenia,  ja jednak jestem zdania , że czasami trzeba krzyknąć niestety. Każde dziecko jest inne i inaczej reaguje na prośby i próby tłumaczenia w koło.  Są takie , że tylko krzyk pomoże.  Wiadomo nikt tu nie mówi o niewiadomo jakim krzyku. Tak samo jak tam dziewczyna napisała,  że co wtedy jak np w szkole  ktos zacznie krzyczeć? Czasami też nam puszczają nerwy (dużo rodziców wtedy żałuje,  że krzykneło na dziecko) . Jednak czasami sytuacja tego wymaga.  Nie wszystkie dzieci reagują płaczem na krzyk. Jednak zachowanie przy tym zdrowego rozsądku musi być.  Także podsumowując krzykniecie od czasu do czasu,  kiedy nic innego nie pomaga popieram. Krzyczenie non stop na dzieci o byle co nie popieram.

Zgadzam się krzyk jest formą przemocy. Jednak moje dziecko jest jeszcze małe, ale nie raz w emocjach na pewno krzyknę. Nie jest to dobre, ale jak chce sobie zrobić krzywdę, to na pewno to będzie pierwsza moja reakcja. Nie ma co też za bardzo demonizować tego krzyku. Myślę, że nie ma matki, która nie krzyknie na dziecko nigdy. Tylko ten krzyk nie może zastępować tłumaczenia i wychowywania. Jak raz na jakiś czas krzykniemy, bo dziecko wyjedzie na ulicę rowerkiem to nic się nie stanie i traumy to nie spowoduje.

Mietowapoziomka, nikt tu nie mial na myśli "patoli", bo Ty akurat opisałaś sytuację, gdzie ten krzyk jest caly czas, albo w wiekszosci. 

Jednak Twoj pierwszy wpis mozna porownać do takich sytuacji, gdzie kobieta zaraz po porodzie jest w pelnym makijazu, ulozonych wlosach i z radosnym, różowym bobasem przy piersi, a wszystkie dobrze wiemy jaka jest prawda. Rozumiesz różnicę ? Opisałaś sytuację wręcz niemozliwą do zrobienia... 

Uwazam ze sam krzyk nie jest forma przemocy. Krzyk w polaczeniu z podniesieniem na dziecka reki czy krzyk na dziecko z slowami ktore wplywaja na jego psychike w sposob negatywny to jest przemoc typu „ jestes niegrzeczna i brzydka” „ nie poradzisz sobie w zyciu” 

 

Dziecko gdy cos robi nie po naszej mysli a rozmowa nie przynosi efektow to trzeba krzynac aby dziecko zrozumialo ze to co robi jest zle i wyjasnic mu to dlaczego krzyczysz na niego. Jezeli na wszystko bedziemy pozwalac to niestety dziecko wejdzie nam na glowe i pozniej mozemy sobie z nim nie poradzic gdy bedzie starsze. 
 

Coraz częściej ponoszą mnie nerwy i zdarza mi się krzyknąć ale jest to bardziej w formie ostrzegawczej, chcąc powstrzymać od robienia czegoś przez syna, który jest bardzo uparty i coraz bardziej buntowniczo nastawiony (2latka) niszczy coś, robi po raz kolejny rzecz, której wie, że nie powinien, wchodzi gdzieś albo robi bałagan... przestań, stop i nie wolno to zwykle słowa, które na niego nie działają... moje hormony w ciąży powodują, że nie panuje nad sobą i potem mi też żal, że ciagle tylko się wydzieram, a moje tłumaczenia są na nic... jest to frustrujące, ale taki mam charakter, jego temperament także nie należy do najłatwiejszych... mam okropne wyrzuty sumienia i jestem już tym zmęczona, a jak pojawi się drugi syn na pewno sytuacja się nie polepszy...

JustaMama nie, ta rodzina podjeżdża mi trochę patologią. Kurwy latają na prawo i lewo. Z mężem już 2 razy wzywaliśmy policję bo się awanturowali, dziecko bardzo płakało, obawialiśmy się o jej bezpieczeństwo. Do córki potrafi się paskudnie odzywać. Nie ma dnia żeby to dziecko przez nią nie płakało.