My się z mężem zasadniczo nie kłócimy , raczej każdy powie co myśli i nie ma to nic wspólnego z awanturą . Nie krzyczymy na siebie , a jeśli chcemy o czymś porozmawiać poważniejszym to nigdy przy dzieciach . Syn czasem pyta czymu mama krzyczała na ciebie tato bo tak to odebrał kiedy opowiadałam coś mężowi i się wkurzyłam ale to kwiesutia wytłumaczenia dziecku że nikt nie krzyczy tylko mamę ktoś zdenerwował i opowiadałam tacie
Ja uważam, że “życie to nie bajka” i każda para doświadcza trudniejszych momentów, ale to, w jaki sposób do nich podejdziemy, potrafi wiele o nas powiedzieć. Warto zacząć od rozmowy – takiej prawdziwej, szczerej, w której nie chodzi o wygranie kłótni, ale o zrozumienie drugiej osoby. Czasem trzeba zrobić krok w tył, zadbać o emocje i poszukać kompromisu.
Najważniejsze jest jednak to, by nie przenosić swoich napięć na dziecko. Ono chłonie atmosferę jak gąbka, dlatego warto zwrócić uwagę na ton rozmów, obecność przy nim i to, jak okazujemy sobie szacunek nawet wtedy, gdy się nie zgadzamy. Dziecko powinno czuć się bezpieczne – widzieć, że rodzice potrafią rozmawiać, że konflikt nie oznacza burzy, tylko próbę znalezienia rozwiązania.
Wierzę, że kryzys może stać się momentem, który nie oddala, ale uczy bliskości. A dbanie o emocje dziecka to najpiękniejszy powód, by próbować zrozumieć siebie nawzajem jeszcze bardziej.
U nas kryzysy są załatwiane praktycznie od razu. Mąż jest taki, że nie pójdzie spać, jeśli jesteśmy pokłóceni lub było między nami jakieś niedopowiedzenie w myśl cytatu „kłóćcie się, niech latają talerze, ale nigdy nie kończcie dnia bez zgody” także, jeśli się pokłócimy, a np posiedzieliśmy gdzieś czy jest po prostu późno, to choćby była 3/4 nad ranem, to będzie mnie ciągał za język
mimo, że nasza córka jest mała, to i tak staramy się nie kłócić przy niej, nie stawiamy siebie w złym świetle.
Ten cytat mieliśmy w ramce na starym mieszkaniu ![]()
i mamy podobnych mężów! ![]()
U mnie w związku nie mieliśmy kryzysu więc ogólnie nie powiem nic z swojego doswiadczenia ale myślę że przedewszystkim trzeba postawić na szczerą rozmowę i odpowiedzialnie do tego podejść, nie bagatelizować bo można porządnie sobie zaszkodzić w zwiazku , w ogolnej relacji. Myślę że najwazniejsze aby w dobie kryzysu tak zajmować się dziećmi aby one tego kryzysu nie odczuły.
Moim zdaniem najważniejsza jest rozmowa. Uważam, że od braku rozmowy zaczyna się większość kryzysów w związku. Jeśli możemy z partnerem o wszystkim porozmawiać i traktujemy go jak przyjaciela to jest to dobre podłoże do tego, aby było jak najmniej kłótni.
Aby nie odbiło się to negatywnie na dziecku uważam, że nie należy dziecka mieszać w konflikty rodziców i nastawiać go negatywnie w stosunku do drugiego rodzica.
Dziękujemy za podzielenie się doświadczeniami
Cieszymy się, że wszystko się ułożyło ![]()
Zdecydowanie warto myśleć o dzieciach i nie narażać ich na negatywne sytuacje, nawet jeśli towarzyszą nam silne emocje ![]()
To prawda, dzieci wiele rozumieją
![]()
Takie wspólne wyjście czasami może bardzo pomóc
![]()