Mam pewien problem z moją dziewięciomiesięczną córeczką. Dzisiaj byliśmy na kontrolnej wizycie u lekarza rehabilitacji i dowiedziałam się, że moja córka nieprawidłowo raczkuje. Potrafi się przemieszczać tak od dwóch tygodni, a robi to w ten sposób, że nóżki ma rozjechane na boki i pupę bardzo blisko podłogi. Rehabilitantka stwierdziła, że nie jest z nią tak źle, bo bardzo szybko nadrabia zaległości i to już jest spory sukces. Dodam, że miała zwichnięte biodro, które było leczone wyciągiem, gipsem i ortezą. Lekarka zaś stwierdziła, że szybki rozwój jest bez znaczenia, jeśli jakość postępów jest beznadziejna. Moja córka ponadto przy przemieszczaniu się ma tendencję do siadania okrakiem pomiędzy piętami i nóżkami skierowanymi za siebie. Podczas zabawy siedzi prawidłowo, z nóżkami do przodu. Lekarka zaleciła mi uszycie dla niej pewnego sprzętu, który ma mobilizować inne mięśnie brzucha do pracy i przede wszystkim inną postawę ciała przy raczkowaniu. Niestety nie była w stanie mi dokladnie wytłumaczyć jak to zrobić, ani pokazać tego sprzętu na żywo albo chociażby na zdjęciu. Zrobiła mi za to rysunek poglądowy i powiedziała, że można to kupić w Niemczech za 100€, ale jedna mama to uszyła sama, zaszywając jakoś nogawki spodni ze sobą i wypychając je czterema warstwami grubej karimaty. Przywiązuje się to do brzuszka dziecka i pomiędzy nogami w stronę pleców. Trochę trudno mi to sobie wyobrazić i boję się, że zrobię to źle, prze co pogorszę stan mojego dziecka. Czy może spotkałyście się z czymś takim i jesteście w stanie mi pomóc?
A może uda ci się na internecie odszukać zdjęcie tego sprzętu. Może wykonanie nie jest tak trudne jak mówisz, ze jedna mama zrobiła sama. Podpytaj się lekarza jak się dokładnie nazywa ten sprzęt.
No właśnie szukałam i nie potrafię znaleźć.
Ja bym Ci radziła popytać w sklepach z używaną odzieżą z Niemiec. Często tam widziałam różne rzeczy, nie tylko ubrania, których przeznaczenia nie umiałam odgadnąć. Może kobiety tam pracujące miały z tym styczność. Jeżeli nie, to może osoby wyjeżdżające do pracy w Niemczech będą mogły chociaż przesłać Ci zdjęcie oryginalnego sprzętu, żebyś wiedziała dokładnie jak to wygląda i spróbowała sama uszyć.
CO to za lekarka, która nakazuje używać jakiegoś sprzętu a nawet nazwy nie zna… Takie rysunki poglądowe mogą trochę przybliżyć obraz tego sprzętu, ale to jej za to płacą by dokładnie Ci wyjaśniła jak ten sprzęt się nazywa i jak się go ma używać…
Najzwyczajniej w świecie zostawiła Cię samą z problemem.
Możesz też popytać w sklepach medycznych, bądź w poradniach rehabilitacyjnych, może ktoś będzie znał ten sprzęt…
Jeżeli nawet byś to uszyła sama to tak jak mówisz, nie masz pewności, że zrobisz to dobrze i czy nie pogorszysz sytuacji…
Lekarka jest okropna. Stwierdzenie, że postępy dziecka są beznadziejne, już zakrawa o grubą przesadę. Moja córka przez 3,5 miesiąca nie była w stanie ruszać nogami, a w ciągu kolejnych dwóch nauczyła się przewracać, siadać, raczkować i stawać bez pomocy na nóżkach. Ja tu pękam z dumy, a ona mi tu z takim tekstem wyjeżdża i każe szyć nie wiadomo co. Poprosiłam ciocię z Niemiec, żeby mi tego w Internecie poszukała, zobaczymy, czy coś znajdzie. Najwyżej zrobię to po swojemu i będę łazić za tą doktorką i poprawiać, aż będzie dobrze. Albo aż Anka zacznie chodzić, bo nie zdziwiłabym się, gdyby i tę umiejętność opanowała przed kolejną wizytą we wrześniu.
jak już tyle jeździcie do tej lekarki to nie wiem czy jest sens zmieniać na inną, ale może warto uda się do innego lekarza (tak kontrolnie) i zobaczyć jakie ma zdanie na temat postępów córeczki, czy faktycznie sa takie słabe czy tylko tej się tak wydaje.
A rehabilitantki pytałaś?
Namalowała coś i weź tu człowieku bądź mądry.Ogólnie lepiej byłoby kupić taki sprzęt,bo robiąc
go samemu nie masz gwarancji że zrobisz to tak jak należy.A myślę,że dla zdrowia i rozwoju dziecka warto.
Aha i mój syn na początku też raczkował tak jak Twoja córka.Nogi szeroko,dupcia w dół i ciągną całą miednicę za sobą.
Ale udało się to ćwiczeniami poprawić.
To teraz Was zaskoczę. Pani doktor wysłała mi mmsem zdjęcia tego urządzenia. Wygląda to kompletnie inaczej, niż sobie wyobrażałam. Próbowałam to Wam tutaj załączyć, ale jest zły format i muszę te zdjęcia przekonwertować na komputerze . Postaram się zrobić to wieczorem. Teraz myślę, że jestem w stanie to uszyć, tylko pani doktor mi musi podać jeszcze wymiary, bo oczywiście wcześniej tego nie zrobiła.
Co to rehabilitantek. Słyszały o tym, ale nigdy na oczy tego nie widziały, bo egzemplarz, który ma pani doktor, jest w ośrodku w Katowicach, w którym jest dyrektorem, a my mamy rehabilitację w innym mieście, gdzie przyjmuje parę godzin w tygodniu. Pani doktor nigdy go do naszego ośrodka nie przywiozła, bo… (i tu sobie wstawcie co chcecie).
A długo to trwało, zanim Twój syn nauczył się raczkować prawidłowo?
Tak to wygląda. Myślicie, że mogłabym do środka dać taką grubą gąbkę, z której robi się materace? Mój brat pracuje w fabryce mebli i nie byłoby problemu z załatwieniem takiego kawałka.
rikitikitam według mnie możesz dać tam gąbkę, ale równie dobrze możesz tam dać zwinięte pieluszki czy szmatki. Nie wiem czy gąbka nie będzie za miękka. Musiałabyś zapytać się jakiegoś lekarza.
Mam dostęp do takiej twardej gąbki materacowej. Napisałam lekarze czy może mi podać wymiary, to nie raczyła mi odpisać. Smsowanie z matką pacjenta jest poniżej jej godności.
A może ciociu uda się wyszperać ten sprzęt to przynajmniej zmierzy ci. Mi się wydaje, ze taka twarda gąbki (wiem jak wygląda, bo mąz też ma do takiej dostęp) to będzie dobry pomysł.
rikitikitam jak masz taką twardą gąbkę to to super powinno wyjść. Kurcze szkoda, że ta pani nie chce Ci podać wymiaów…
Może jeszcze sie uda i ciocia się dowie, albo ona odpisze. Spróbuj jeszcze do niej zadzwonić.
Witam,
Przyznam szczerze, że czytając waszą rozmowę trochę się niepokoję - Rikitikitam twoje intencje są jak najlepsze, ale zastanawiam się co jeśli sprzęt który uszyjesz nie będzie dobrze zaprojektowany pod względem wymiarów, odpowiedniego materiału itp. Wydaje mi się, że wszelkie sprzęty, które mają służyć rehabilitacji najlepiej jest kupować w sklepach ze sprzętem rehabilitacyjnym, zrobione przez wykwalifikowane osoby/firmy. Wtedy jest większa pewność, że powinny działać jak trzeba. Warto upewnić się czy można w jakiś sposób zaszkodzić jeśli coś będzie zrobione nie tak. A czy rehabilitantka wyjaśniła dokładnie jak to ma działać i na co - w sensie na jakie partie mięśni ma działać? jak długo dziecko ma w tym przebywać?
A czy macie zalecone jakieś ćwiczenia do domu?
Ja pod względem konstrukcyjnym nie wiele niestety pomogę, bo nie znam tego sprzętu.
Pozdrawiam
Marta Cholewińska-Dacka
Lekarka powiedziała, że ma wymuszać prawidłową pozycję do raczkowania. Przyznam szczerze, że mnie to wszystko przeraża. Postanowiliśmy z mężem skonsultować się z innym lekarzem, bo do tej kobiety nie mam zaufania. Szukałam tego sprzętu i ja w Polsce i moja ciocia w Niemczech, i go nie znalazłyśmy. Lekarka też sprawy nie ułatwia, skoro nie podaje ani nazwy tego czegoś, ani nawet wymiarów. Ja to uszyję dla świętego spokoju i postaram się zrobić to pod wymiary mojej córki, ale nie będę jej tego zakładać, póki inny lekarz mi na to nie pozwoli, a ona nie potwierdzi, że takie to ma być. Chociaż coś czuję, że w ogóle jej tego nie będę zakładać… Muszę porozmawiać z naszą rehabilitantką, żeby się dowiedzieć, co ona o tym myśli. Zwłaszcza, że staramy się Ankę korygować i zauważyliśmy, że momentami raczkuje prawidłowo. Mamy porównanie do mojej bratanicy, która nie miała takich problemów. Jak tak jedna goni drugą, to mam wrażenie, że Ania aż tak “beznadziejnie” nie odstaje.
Co lekarz to inna opinia, ale tak jak mówisz lepiej też skonsultować się z innym lekarzem i mieć pewność, że zalecenia pierwszej lekarki są faktycznie słuszne i pomogą.
Poza tym dariolka pisała, że nieprawidłowe raczkowanie dało się skorygować ćwiczeniami, a to dla dziecka by było chyba lepsze. Raczej w tym sprzęcie mała nie będzie chciała funkcjonować i może protestować.
Na razie skonsultowałam się z moją znajomą, która jest rehabilitantką i pracuje z dziećmi. Powiedziała, że mam dać dziecku spokój, bo jak jest rehabilitowana, to sama z czasem wzmocni mięśnie i przyjmie prawidłową postawę. No i że mam się cieszyć, że po takich przejściach potrafi więcej, niż niektórzy jej zdrowi rówieśnicy. Niestety nie potrafię znaleźć żadnego innego lekarza rehabilitacji w mojej okolicy. Musze poszukać w Katowicach.
Powiem Wam, że odkąd zaczęłam puszczać Ankę w krótkich spodenkach na podłogę, to przestała mi się rozjeżdżać i podnosi pupkę dużo wyżej. Zobaczymy co na to jeszcze powie nasza rehabilitantka, ale myślę, że Anka szybko się sama skoryguje.
Moja alergia na lekarzy jest coraz silniejsza…
Riki, trzymam kciuki, żeby się udało!
rikitikitam, a próbowałaś małą puścić na dywan ? Może ta nieprawidłowa postawa była wywołana tylko przez tą śliską podłogę. Mój synek na początku, gdy zaczynał raczkować to na panelach miał tak pupę niżej. Na dywanie szło mu znacznie lepiej.