Zamarancza nie nastawiam się byłabym zaskoczona jakby się udało w tym cyklu… a wiadomo seks dobry na wszystko '_
No czasem mąż mega mnie zaskakuje.Obudziłam się dzisiaj przed 11 to był szok.Przetarłam oczy a on wszedł do sypialni akurat.A jutro trzeba wstać…
A najpierw badania krwi nie planujesz zrobić? glukoza na czczo?
A co do szumów to myślę że to nie jest takie proste…wątpię że uda się zlaeźć przyczynę…
Ja i tak muszę wykonać badanie USG, bo kazał mi ginekolog, przez leki antykoncepcyjne, bo mam mega podwyższone enzymy wątrobowe i mam sprawdzić, czy wątroba jest ok po nich.
Pójdę kiedyś, bo zebrać się nie mogę to pozałatwiam badania.
Uda sie wtedy, kiedy Wam to dane
W sumie racja z tym wyluzowaniem przy staraniach. Ja przez rok nakręcałam się jak szalona. Przeżywałam każdy objaw, analizowałam, mierzyłam temperaturę, robiłam testy owulacyjne, obserwowałam śluz i wszystko co się tylko dało. Nie powiem, dało mi to ogromną wiedzę na temat mojego cyklu i tego jak działa moje ciało, ale generowało to też duży stres. W końcu byłam tak wykończona tym przejmowaniem że powiedziałam sobie, że w grudniowo-styczniowym cyklu sobie odpuszczam, bo nie mam siły już patrzeć na termometr, nie mam siły na seks “na siłę bo owulacja”, stwierdziłam że będą święta, będzie sylwester i nowy rok i wykorzystam ten czas na odpoczynek od tego wszystkiego.
No i w tym cyklu zaskoczyłam
Stres jest dużą przeszkodą w zajściu w ciążę. Tak się tylko mówi że nie ma wpywu. A w rzeczywistości wysoki poziom stresu zakłóca naturalne działanie naszego organizmu, może nawet blokować owulację. Jesteś pewna że te owulacje miałaś? Bo nawet skok temperatury czy pozytywne testy owulacyjne nie dają gwarancji. Jedyne co Ci może powiedzieć na 100% czy owulacja wystąpiła to monitoring cyklu. Polega na tym, że idziesz w trakcie cyklu kilka razy na usg jajników. Przed spodziewaną owulacją sprawdzasz w jakim tempie dojrzewają pęcherzyki, czy jest jakiś dominujący, potem czy pęcherzyk Graafa pękł, czy w zatoce Douglasa jest płyn (po pęknięciu pęcherzyka uwalnia się z niego płyn). I to są pewne objawy owulacji. Kalendarzyk może tylko dać ogólne rozeznanie w cyklu. Więc jest duża szansa że przez rok mogłaś rzadko mieć owulację mimo pozytywnych testów. Nie masz czasem zespołu policystycznych jajników? Bo staranie się rok o ciąże sugeruje że coś jest nie tak i niekoniecznie chodzi o poziom stresu.
Hej.
Widzę że dużo nowych dziewczyn się pojawia na krótki czas jak zawsze.Większość pisze 1-2 posty takie chcące się pochwalić wiedzą i znikają…Tak jak tutaj.Nie czytając większości w temacie ale po 2-3 postach na stronie odpisują dla wszystkich…hm…
Dzisiaj mieliśmy też dość intensywny dzień.Z rana oczywiście pogoda do bani…padał deszcz ale potem na szczęście przestało bo jechaliśmy do miasta.Poszliśmy do sklepu ze sprzetem do domu bo musiałam kupić sobie suszarkę do bielizny.Wczoraj mi się moja złamała która służyła 8 lat.Najwyższy czas na nową Byliśmy na lodach w cukierni,mąż ciasto do kawy kupił i poszliśmy do Biedronki.Tam małe zakupy zrobiliśmy i do domu.Mieliśmy w planach jeszcze do chińskiego jechać ale odpuściliśmy bo lody były w bagażniku.W domu napiliśmy się soku to syn poszedł spać!
Mąż robił obiad to zjedliśmy,a ja poszłam się położyć do synka.Potem wstaliśmy to kawa i odpoczynek.No ale tak długo nie wytrzymałam.Ogarnęłam sypialnie,wytarłam kurze i posprzątałam kuchnie.Zeszło mi do 19.Potem kolacja.A mąż z synem szaleli w pokoju.Łobuz teraz już śpi a my się relaksujemy i napawamy ciszą.Jutro do pracy idę więc po 23 muszę iść spać bo pobudka mnie czeka po .
Dzisiaj mam 24dc,zapisałam kolejne rzeczy.Mąż mi dzisiaj powiedział że widzi moją obojętność( w sensie staram się nic nie notować) co do starań aczkolwiek nie mogę się powstrzymać.Powiedział mi że jak w tym cyklu sie nie uda to mam zakaz zapisywania serduszek.Niby ma rację ale ja mam lepszy obraz na co się nastawiać.Wiem że najlepiej na nic…ale…no właśnie,zawsze jest to ALE…
W Biedronce spotkałam dzisiaj kolejna koleżankę która jest w ciąży z drugim dzieckiem…na mieście wysyp dziewczyn z brzuchami…a mi ciągle ta świadomość w głowie pozostaje…
Dokładnie rok temu 15.06.2016 mój syn Mikołaj zmarł…Mój ukochany drugi synuś odszedł na zawsze.Nawet go nie przytuliłam…po ciuchutku zasnął w moim brzuchu…Nie pożegnał się nawet…Pamiętam wszystko po kolei jak to było…Miny lekarzy,oschłości traktowanie mojego ciała jak rzeczy.Ból podczas badania i ta diagnoza wypowiedziana bez mrugnięcia okiem…To czekanie najgorsze…leżenie w sali z dwoma kobietami na podtrzymaniu…opowieści o objawach ciąży,żartowaniu ich a ja cierpiałam płakałam godzinami…Nie mogłam tego znieść dlaczego tak to się stało…czemu tutaj jestem?! Akurat ta straszna tragedia mnie dotknęła…gdzie inne kobiety na świecie podejmują aborcję,porzucają swoje dzieci a ja matka która pragnęła swojego dziecka- poroniłam…Nie zapomnę jak moje oczy piekły od łez,momentami mi ich brakowało ale ciągle płakałam…wycierałam twarz i dalej mój ból się pogłębiał…Nie widziałam syna a to też kolejny cios był…Pielęgniarki patrzyły na mnie jak na trędowatą…i ta twarz lekarki do której bym nie poszła w życiu na wizytę…Zachowała się jak ostatnia s**a…na oczach tych babek chciała mnie badać ginekologicznie i dawać tabletke poronna…Jak tam mogła…bez uczuć i wyczucia smaku…Najgorzej też było jak mąż przyjeżdżał do mnie.Próbował mnie wesprzeć ale nie potrafił…płakałam i chciałam juz wyjść stamtąd…to było straszne…jak sobie pomyślę że minął już rok…zasuwa ten czas.Od tamtej pory dużo się zmieniło.W mojej głowie przede wszystkim…poznałam osobę na której mogę polegać,chodzi mi tą dziewczynę z pracy…nie chcę tutaj wymieniać wszystkiego…ale kto był tutaj ze mną na bieżąco ten wie…
Pragnę żeby w tym roku wszystko potoczyło się inaczej…żebym mogła cieszyć się ciążą i by wszystko było jak należy a moje dziecko urodziło się zdrowe…no i mój synek już 3latek i mój mąż też byli zdrowi i nasza miłość się nie kończyła,tylko kwitła do końca naszych dni…
Darka przepraszam że się nie odniosę do Twojego posta ale aż boli jak czytałam. Nie jestem w stanie nic sensownego napisać.
Za to co do postu wyżej… nie mieszkam w dziczy, do lekarza chodziłam w czasie roku starań i miałam dokładną diagnostykę pod kątem bezpłodności. PCOS nie mam. Czemu rok nie zachodziłam - nie wiem. Najważniejsze że zaszłam, resztę mam gdzieś.
Darka strasznie współczuję Ci tej sytuacji, tego że masz tak okropne wspomnienia. Śmierć dziecka narodzonego czy tez nie jest chyba najgorszą rzeczą dla każdej kobiety pragnącej mieć u swego boku tą małą istotkę. Czytając Twoj wpis, wyje jak głupia, nie potrafię sobie wyobrazić co musialas wtedy czuć, to straszne. Wierzę jednak, że znowu wam się uda, że jeszcze będziecie mieć pięknego, zdrowego malucha obok siebie. Szczerze trzymam za was kciuki!
Lekarze są nieczuli. Dla nich to takie “naturalne”, że kobiety rodzą martwe dzieci, poronią wczesne ciąże… Powinni mieć w sobie więcej empatii i pomagać, wspierać, rozmawiać… To okropne, że potrafią tak okropnie potraktować kobietę cierpiącą po stracie…
Rok minął, a Ty masz zielone światło od lekarza na rozpoczęcie starań o ciążę. Wierzę, że Wams ie uda… Może nie od razu, ale z czasem urodzisz zdrowe, śliczne dzieciątko. Życzę Ci tego z calutkiego serducha, bo sobie na to zasłużyłaś…
Świat jest niesprawiedliwy niestety… Te matki, które matkami być nie powinny zachodzą w ciąże, a Te, które tak bardzo pragną dziecka mają z tym problem… Nie zmienimy tego
Ja suszarkę kupowałam 2 lata temu z podobnych powodów. Kupiłam droższą i jestem póki co zadowolona. My wczoraj siedzieliśmy więcej czasu w domu, bo padało, później spotkałam się z przyjaciółką, bo przyjechała z Niemiec. Przywiozła mi sukienkę, bo pożyczam na wesele za tydzień,
Zamarancza to się wybawisz na weselu za tydzień
Ja się śmieje ze na takie imprezy chodzę się tylko najeść. Nie lubię weselnych klimatów, disco polo i tych różnych dziwnych zabaw/konkursow :o
Ja nie lubię tańcować na parkiecie. Jeszcze Ci wszyscy spoceni wujkowie, którzy koniecznie muszą z Tobą zatańczyć… Koszula mokra, pot na czole fuuu…
Mąż stwierdził, że nie idziemy, ale w zeszłym roku mieliśmy 3 wesela i wszystkie przeszły mi koło nosa praktycznie więc muszę sobie odbić Jedno było w sierpniu, więc ja opuchnięta w 8 miesiącu nie wybawiłam się zbytnio, na kolejne nie pojechaliśmy wcale, bo było 3 dni przed porodem, a ostatnie niecałe 2 tygodnie po porodzie. Świeżo po operacji nie byłam w stanie się ruszać, a co dopiero tańcować. Muszę się wyhulać za ten zeszły rok
Darka przytulam Cię najmocniej jak umiem… Rok minął nie wiadomo kiedy tak na prawdę i w Twoim życiu faktycznie dużo się zmieniło nie zapomnisz o Mikołaju nigdy ale w Twoich komentarzach jest już tyle słoneczka. Teraz życzę Ci z całego serca jak najszybciej żebyś zobaczyła dwie kreseczki na teście i cieszyła się brzuszkiem a później Maluszkiem.
Zamarnacza wesela lubię ale czy uwielbiam to już nie. Mam nadzieję, że się wybawisz i odstresujesz.
Kasiu nie wybawię się zbytnio, bo po 19 musimy jechać odwieźć małego, wykąpać, nakarmić i uśpić, a za długo później nie posiedzimy, bo mąż rano idzie do pracy na dwanaście godzin… Więc max do północy będziemy.
Chociaż jakaś odskocznia od codzienności będzie
Darka smutno mi się zrobiło po twoim ostatnim poście:( rok minął nie wiadomo kiedy, żadna z nas nie zrozumie co wtedy poczulas. Ci lekarze nie mają czasem serca a zwłaszcza kobieta, która właśnie powinna inaczej się zachować bo też jest matką… Twój Mikołaj na zawsze będzie z Tobą, ważne że o nim pamiętasz.
To prawda, są tu czasem nowe osoby tylko na chwilę, myślę że nagroda to powoduje:/
O widzisz twój mąż tym razem pozwolił Ci odpocząć a nie grynasil. Mój ostatnio mnie zdenerwował bo miał pretensje że obiad musiał zrobić jak wrócił z pracy a ja że nic nie robię przez cały dzień…
Ze staraniami jak nie wyjdzie teraz to uda się później. Cieszę się że u was jest tak dobrze i wasze relacje są lepsze:)
Zamarancza lepsze to niż wcale.
Jestem…
Wczoraj jakoś nie miałam sił pisać.Siedzieliśmy prawie 1 w nocy.Szybko spać i co? Nie mogłam zasnąć.Kręciłam się chyba do 2…a o 7:30 syn się obudził.Poszłam podgrzać mu picie i jeszcze leżeliśmy do 8 a on oglądał bajkę…No i wstaliśmy,zjedliśmy śniadanie a ja poszłam do wanny…Kurcze fajnie się odprężyłam,poleżalam w wannie…w piance a o południu jechaliśmy do naszych znajomych z nowiecką.Jagoda ma już miesiąc ponad.Odwiedziliśmy ich i dałam prezencik.Koleżanka była zadowolona.Wszystko jej się przyda
Posiedzieliśmy troszkę u nich wypiliśmy kawę,zjedliśmy deser i potem sok.A mąż oczywiście drinki pił z kumplem…Mi tam nie zależało.Zalapaliśmy się na a’la kolację bo sałatka była z grzanką czosnkową.Pyszności
Jutro znowu szara rzeczywistość.Znowu wyścig z czasem,byleby się wyrobić do 15,zrobić choć troszkę więcej…Do pracy znowu.Mój mąż ma jutro urodzinki
W sobotę mamy imprezę firmową i powiem że nie wiem jak to zrobimy.Kto z małym zostanie…może babcia? Ale jak będziemy chcieli iść na imprezę to po południu już z nim nie zostanie…mam mętlik w głowie…a właśnie…
Powiedziałam też mężowi że nie wiem jak z tą imprezą bo jakby test wyszedł pozytywny to na imprezę nie idę…a on tak chwilę myślał.No i powiedział mi że ja ten cykl traktuję jak starania,a nie na luzie.Rozmyślam czy się udało czy nie.A powinnam być nastawiona na okres.Zatkało mnie…kompletnie nie wiedziałam co mu powiedzieć mam.Po czasie powiedziałam mu że już nie będę tego tematu poruszać,bo po co?! Wiem ze on to traktuje na luzie,ale żeby aż tak? Rozumiem że ja liczę i patrzę jak to wygląda ale to raczej normalne.Nie umiem aż tak tego olać…No i brzuch mnie boli jak na okres powoli…chyba przyjdzie…
Właśnie…
Jak wróciliśmy od tej koleżanki i usiadłam na fotelu to zasnęłam.Na krótko ale zawsze.Tak osłabłam strasznie…wszystkie siły odeszły ze mnie…i te piersi mnie bolą.A nigdy nie bolą mnie piersi przed dostaniem okresu.Nie zauważyłam u siebie takiego objawu nawet podczas nie przyjmowania tabletek anty…no i nadmiar śliny mam…
Ciągle się staram powtarzać że będzie co ma być bez obliczeń… A cykle mam zazwyczaj 30-32 dni…Dzisiaj mam 26dc a owulacje miałam teoretycznie ok 20dc.Przynajmniej wtedy ją odczuwałam.
I jeszcze jedno…
Wczoraj będąc w pracy rozmyślałam o tym wszystkim…dochodziłam do takich wniosków że sama w szoku byłam…Momentami fest smutno mi było,chciało mi się płakać…ale jakoś nie uroniłam łzy.Może to dobrze?
Miałam w głowie takie opisy tego wszystkiego co się zdarzyło że teraz nie potrafię tego tak na szybko napisać…Chęć napisania książki jest coraz silniejsza…a raz mi mąż powiedział że byłaby to abstrakcja dla niego jeśli faktycznie udałoby mi się napisać książkę.To jednak taki mój rozdział życia…a teraz:
“Kiedy szkoda czasu, by rany leczyć
Otwieram nowy rozdział, naturalna kolej rzeczy
Kiedy rzeczywistość moc starań niweczy
Otwieram nowy rozdział, naturalna kolej rzeczy
Kiedy nawet już logika sercu przeczy
Otwieram nowy rozdział, naturalna kolej rzeczy” - Pokahontaz
EwaK90 wiesz pisałam to co czułam.Wiem że ciężko to ogarnąć…Traktowanie człowieka jak rzeczy mało ważnej było dla mnie największym bólem,przede wszystkim psychicznym…Nie życzę nikomu takiego traktowania przez drugiego człowieka,zwłaszcza lekarza.Zapraszam do przeczytania wątku od początku.
M.Skura też mam nadzieję że się uda i mój strach który jest we mnie do dziś da mi wiarę na zdrowe i donoszone dziecko.Dziękuję za kciuki,przyda się!
Zamarancza lekarze niektórzy to świnie…Nie mówiąc tutaj o moim lekarzu.On jest aniołem.Fantastyczne ma podejście do kobiety w ciąży czy po stracie.A jeśli kobieta się stara o dziecko daję jej dobre rady i tą pozytywną energię…Gdyby każdy lekarz taki był.
Nasz szpital przechodzi czasem wszystkie placówki NFZ w naszym mieście.To coś okropnego…uwierz mi…
Tobie też dziękuję za wsparcie i pozytywnej energii…
Mam wielką nadzieję że w końcu będą 2 kreski prędzej czy później.
Kasia.S. staram się żeby moje życie było choć troszkę słoneczne.Nie potrafiłabym ciągle płakać i żyć z dnia na dzień.Jestem taką osobą co musi mieć cel i dążyć do niego.Starać się w pracy jakoś radzić w domu też,a nawet spotykać się ze znajomymi…O moim synku nigdy nie zapomnę…Kocham go…
Silver90 momentami chciałabym żeby nasze relacje były jeszcze lepsze…czasem to już nie mam sił do gadania męża…wolę nie komentować i to przemilczeć,szkoda się denerwować…
Niektóre osoby zakładają z 10-15 wątków które potem trzeba usuwać bo prawie wszystkie istnieją…no ale przecież wyszukiwarka nie znalazła A nagroda łakomy kąsek to inni walą drzwiami i oknami,a może akurat!
Sama jestem ciekawa czy ten cykl bedzie tym udanym czy muszę jeszcze zaczekać na to szczęście…Wyczekuję tych pięknych 2 kreseczek…tej euforii szczęścia i strachu też…
Darka nie bądź zła na męża, ja myślę że nie miał nic złego na myśli faceci po prostu inaczej podchodzą do takich kwestii. Bardziej zadaniowo. Gdyby traktował to jako stricte starania to uważałby to niejako wyzwanie i porażkę mógłby przeżywać jeszcze trudniej niż Ty. A na pewno też o tym myśli i będzie się cieszył jak się uda, czego wam życzę
I chociaż wiem, że to łatwo się mówi, ale faktycznie może lepiej nie podchodzić do tych starań tak zadaniowo. Ja szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie starania w taki sposób żeby kontrolować cykl, kochać się na siłę w dni płodne albo robić co miesiąc testy ciążowe. I żeby nie było, że nie mam doświadczenia w temacie. Ja starałam się przeszło 5 lat i miałam w tym czasie różne okresy - robiłam testy owulacyjne, ale krótko bo jak potwierdzały że owulacja jest (co potwierdził też monitoring cyklu) to stwierdziłam że problem tkwi gdzie indziej. Miałam okresy załamania i stwierdzenia że będzie co ma być. Także bywało różnie. Ale tak jak napisałam - gdybym miała co miesiąc mojemu mężowi mówić że może to teraz, że będę robić test itp to nie wiem czy nasze małżeństwo by przetrwało (nawet jak robiłam testy to on o nich nie wiedział bo po co robić jemu nadzieję? wystarczy że ja się łudziłam). Starałam się zainicjować zbliżenie w odpowiednim czasie, ale praktycznie nigdy nie mówiłam że być może to jest ten moment. A jak mąż nie chciał to też nie nalegałam na siłę. Kiedy miałam okresy załamania i płakałam że nam się nie udaje to mąż mówił, że po prostu nie można mieć wszystkiego i że mimo iż on również chciałby dziecka to najwidoczniej dla nas jest inny plan ustalony i trzeba się z tym pogodzić. Oczywiście teraz jak jestem w ciąży to się bardzo cieszy
Także ja myślę, że nic na siłę
Chwilami mam wrażenie, że Twój mąż podchodzi do tego inaczej jak Ty. Niby się zgodził, ale ciągle liczy, że mimo starań nie zajdziesz w ciążę. Może się mylę, ale zawsze palnie jakiś durny tekst, który Cię dobija. Dobrze, że sprawdzasz i się przejmujesz to normalne. I pilnujesz tego, kiedy możesz zajść w ciążę. Podczas starań na pewno każda kobieta ma z tyłu głowy, a może jednak zaszłam w ciążę.
Ja jak już byłam w ciążę i nie wiedziałam to czekałam normalnie na okres i powiem Ci, że bolał mnie brzuch jak na okres i ciągle myślałam, ze on przyjdzie, ale nie przyszedł. Może się udało i tak czujesz jak ja. Niby boli jak na okres, a w rzeczywistości się rozciąga macica i robi dzidzi miejsce? No i ta bezsenność…
Prezenty dla dziecka zazwyczaj powinny być praktyczne, więc fajne musiałaś kupić, ze mamusia była zadowolona ;]
My dzisiaj byliśmy na nagraniu spotu reklamującego koncert charytatywny w naszym mieście Ale było fajnie ;] Jak będzie ładny to Ci podeślę zobaczysz sobie ;]
Jestem na moment.
Dzisiaj mój mąż ma urodzinki więc świętujemy a jutro trzeba wstać więc o normalnej porze muszę iść spać żeby wstać…
Zjedlismy lody,wypiliśmy kawę razem z teściową oczywiście.Potem wzięła małego na polu a my ogarnialiśmy dom.Ta godzina za szybko minęła… Ja dałam mężowi kasę niech sobie kupi co chce.Koszulkę czy spodnie…zależy co mu się spodoba.
Zdążyłam dzisiaj po pracy umyć naczynia,bo wczoraj już nie miałam kiedy bo późno wróciliśmy…no i dałam jeszcze do pralki…jutro ma padać więc prania już nie włączę chyba że takie w domu to owszem.
Złożyłam mężowi życzenia,syn też śpiewał sto lat ha ha
Dzisiaj w pracy okropnie źle się czułam…ciągle mnie brzuch bolał.Myślałam że okres dostałam bo czułam że coś leci ze mnie.No i ciągle chodziłam sikać.Coś tam piłam ale bez przesady i ciągle spacer miałam do wc. Ciastko zjadłam i już 15 była.Zrobiłam oczywiście więcej…Na jutro mam już zaplanowane co będę robić…bylebym się wyrobiła.Za to przyszły tydzień jest już luźniejszy,chyba że mocno się pozmienia…
W sobotę raczej idziemy do pracy a potem razem z synem na imprezę firmową…cóż nie mam go z kim zostawić.Moja teściowa wyjeżdża a moja mama pracuje…
Darka a nie macie rodzeństwa z którym mogłabyś zostawić Mariusza i iść spokojnie z mężem?
Jeśli chodzi o starania to może Zuza ma rację nie mów nic mężowi bo on ma to do siebie że zanim pomyśli to powie a Tobie później jest tylko przykro. Powiesz mu jak test będzie pozytywny i już. a może wkoncu sam zacznje dopytywać???