Darka dziś chyba pierwszy raz nie wiem, co napisać. Nie tak powinno to wszystko wyglądać, nie tak powinnaś się czuć. Liczyłam, że chociaż w tym dniu mąż stanie na wysokości zadania. Jak na początku dolaczylam do tego wątku broniłam go, tłumaczyłam, ale on faktycznie taki jest. I chyba zawsze taki był. Takim go pokochalas. Tak naprawdę nie ma ludzi idealnych, ma pewnie inne cechy, które urzekly Cię w nim. Zawala na całej linii pod względem wsparcia Ciebie w tym najtrudniejszym momencie, to prawda. Ale są też te lepsze chwilę, nie warto z nich chyba rezygnować.
Wczoraj prawie cały dzień miałam Cię w myślach, chciałam wieczorem coś napisać, ale brakło mi słów. Czytałam co napisałaś, łzy poplynely, bo przez chwilę próbowałam postawić się w Twojej sytuacji, nie dałam rady, zbyt mocno bolało, nie potrafilam. Miałam pustkę w głowie, nadal tak jest. Nikt nie powinien tego przeżyć. Nigdy nie zrozumiem tej niesprawiedliwości, że jedne kobiety tak bardzo cierpią, a drugie porzucają swoje dzieci. Chciałabym napisać Ci coś, co pomoże się z tym uporać i nie znajduje nic, co mogłoby to zmienić. Teraz tak myślę, że może Twój mąż też tak ma? Taka bezradność jest straszna, gdzie my jesteśmy tak naprawdę sobie obce, a on Cię kocha. Tym ze spytał, czemu ucieklas może chciał zacząć rozmowę i też poczuł taka pustkę jak ja, nie wiedział co dalej zrobić. Dla nas to oczywiste, ale faceci myślą całkiem inaczej, niż my. Sama nie wiem, chyba znów go bronię, ciężko mi uwierzyć, że byłby aż tak obojetny.
No to fest… Odpocznie, a Ty nadal na pełnych obrotach. To chyba fakt, że mężczyzna chory to umierający, a kobieta musi nadal funkcjonować jak by była zdrowa…
Hmm skąd to znam ? Z własnego przykładu , u nas podobnie . Dareczko ja tez podejrzewam ze dla twojego męża jest to bardzo bolesne i on takim sposobem ( nie dopuszcza myśli o tym , nie chce pamietać ) radzi sobie z tym … Szkoda tylko że sprawia ci tym ogromna przykrosć .
Zamarancza czy ty jesteś z północy Polski ? U mnie tez sie mówi fest
Ja jestem w południa i też mówię fest:) Oj Darka przykro mi…Ci faceci czasem nie wiedzą jak swoim zachowaniem sprawić nam przykrość:( Mój czasem też coś zrobi albo palnie i po kilku godzinach się połapie i pyta co takiego zrobił? Masakra
Ja jestem z okolic Wrocławia więc nie z północy ;D Wszędzie mówi się fest.
Właśnie może on wyparł to z siebie, bo też było to dla niego ciężkie i w ten sposób saobie radzi…
Witam wieczornie…
U mnie dzisiaj też kijowo czyli fest
Powiem Wam że jakiś dzień do bani miałam dzisiaj.Od samego wstania z łóżka…non stop syn w nocy mnie budził,kopał mnie w kręgosłup,wierzgał nogami…Miałam ochote wyjść spać do dużego pokoju…ale jak popatrzyłam na zegar zwątpiłam…za 30min musialam wstać,więc nie opłacało mi się przenosić.
Jak tylko wstałam to na biega wszystko musiałam ogarnąć.Mąż wstał i ubrał synka ale oczywiście z wielką łaską bo musiał wstać.Poszliśmy do samochodu i facet tak obok nas stanął że musiałam przez małe wejście włożyć syna do fotelika,oczywiście przez przypadek uderzyłam go w głowę.Płaczu było co nie miara…Na szczęście dojechałam szczęśliwie i szybko.Odprowadziłam synka do żłobka i kolejny klaps.Nie jego kapcie w szafce.Nie zwróciłam uwagi na nie poprzedniego dnia jakie miał na nogach,bo mąż wkładał je do szafki…Powiedziałam pani opiekunce żeby zobaczyla które dziecko ma podobne bo my mieliśmy z piłką na środku.No i od razu w głowie myśli że muszę z pracy pożyczyć markera żeby mu kapcie podpisać…Widocznie chłopczyk który już był w grupie miał na nogach jego kapcie…A te brudne,brzydkie,zniszczone…brr…Byłam ciekawa czy będzie wracać w swoich.Po przyjeździe do pracy ok…szybko minęło jakoś…
Aczkolwiek koło 12 miałam kryzys…ból w klatce piersiowej,napady gorąca…ucisk w mostku…momentami myślałam że zemdleję…ale siostra przyszła do mnie przed 14 i przyniosła mi wafelka.Zjadłam i było mi lepiej.Możliwe że miałam słaby cukier…
A po pracy jak wracałam to wstapiłam do ciucholandu po bluzę którą mi pani wczoraj odłożyła…pojechałam dalej i kot czarny przebiegł mi drogę…potem spotkałam moją durną znajomą z bloków…o matko…Odebrałam synka ze żłobka już na spokojnie.Miał swoje kapcie.Podpisałam mu je jeszcze dla pewności.
Przyjechaliśmy szczęśliwie…Ale jak weszłam do domu ręce mi opadły…Rozebrałam synka…Weszłam do kuchni a tam kartka na stole: “Kochanie ziemniaki ugotowane,mięso w lodówce.Kocham Cię! Dajcie pospać”…aż usiadłam jak to przeczytałam…nosz kurcze cały dzien w domu był i jeszcze chciał spać…w końcu podudrałam pod nosem i poszłam się przebrać,synka też przebrałam i zaczęłam smażyć mięso po czym mój mąż wstał i przyszedł do kuchni.Witaj kochanie…Spał o 11 do 15:45…takiemu to dobrze…A ja odpoczywałam potem do wieczora.Na nic siły nie miałam i nie robiłam NIC!
No ale oczywiście spięcie musiało być…dotyczyło pościeli…rozebrał kołdry i powiedział że mam to zrobić…myślałam że źle słyszę…no powiedziałam mu że to nie jest tylko mój obowiązek…Po kąpieli synka ja popijałam piwko w pokoju dopóki mnie nie zawołał do wycierania synka.Zostawiłam szklankę na stole…No i oczywiście jak usypiałam synka to coś spadło…wiedziałam że mam po piwie…no i sie nie myliłam…a w między czasie jak ubierałam syna to on ubrał łóżko z łaską…
A największy ból zadał mi dzisiaj bo chciałam się przytulić w łazience to on z takimi słowami do mnie: “Wybacz nie ma czasu”…wtedy ręce mi opadły…mam focha…nie ma czasu nawet mnie przytulić.Przykre…
Grimper_m23 z każdym dniem mąż daje mi do zrozumienia że nasze małżeństwo to błąd.Dopiero teraz to widzę…
Dla mnie najważniejszą rzeczą podczas tych złych i trudnych momentów sa słowa: “Jestem z Tobą,możesz na mnie liczyć”…Nic więcej nie trzeba.Sama obecność…fizyczna czy duchowa mi wiele daje.
Ta moc którą ma to forum kolejny plus mojego życia…mogę tu być mimo że jestem inna…
Moje nędzne życie tak właśnie się toczy…a to tak boli…
dziubus2016 dokładnie mam takie same wrażenie jak napisałaś.On woli nie pamiętać o tym bo wtedy mu lżej…a dla mnie to cios że nie pamięta o naszym synu
Widzę, że oddalacie się od siebie, przez to, że inaczej odczuwacie stratę skarba. On woli milczeć, nie wspominać, nie rozmawiać, Ty odwrotnie, to przynosi Ci jakby ulgę. Szkoda synka. który na to patrzy. Darka może warto zrozumieć trochę tego chłopa, odpuścić mu, że nie odczuwa tak jak Ty waszej straty, żeby nie rozbić Waszej trójki. Nie oddalacie się od siebie, macie synka, dla którego musicie razem być nawet jeśli jest tak trudno. Za jakiś czas przyjdą lżejsze dni dla Ciebie, tego Ci życzę.
Mamusia trafnie zauważyła, że zapewne to przez stratę i macie całkiem inny sposób radzenia sobie z tą sytuacją.
To co napisałaś, że masz ból w klatce i napad gorąca, mnie to wypada na nerwicę… Za dużo stresu i problemów. Uspokoiłaś się jak przyszła siostra, bo odbiła Twoje myśli i nie skupiałaś się na dolegliwościach. Powiedz Darka, czy byłaś u psychologa, żeby pomógł Ci w tej sytuacji?
Darka, a może po prostu Twój mąż się tak zachowuje, bo widzi jak emocjonalnie nadal podchodzisz do tematu i woli go unikać, nawet w ogóle nie podejmować żeby nie robić Ci przykrości. Ale napisałaś, że powiedział, że właśnie się zastanawiał na kiedy miał być ten termin, czyli z tego by wynikało, że jednak on tez o tym myśli…
Zdjęcie synka cudowne, a te oczyska
Darko ja też tak myślę jak dziewczyny, mąż chce po prostu jak najmniej o tym wspominać bo to ciężkie dla niego i w ten sposób unika. Szkoda tylko, że nie może chociaż Cię przytulić, wesprzeć:(
Witam!
Po pracy dzisiaj mega zmęczona jestem…Zawirowania były takie że szkoda gadać…a jutro przynajmniej 6 razy będę musiała się przezbrajać…nie lubie tego po 600szt robić i mniej…co zrobić taki plan…
Dzisiaj dostałam paczuszkę od Lovi z tym podgrzewaczem żelowym.Mąż patrzył z zaangażowaniem na to.Ja oglądałam butelki.Super wyglądają.Mam nadzieje że będą się spisywać.Mam już jedną szklaną i jest rewelacyjna.
Po obejrzeniu tego,przytuliłam się do męża i powiedziałam mu że mam nadzieję że nam się przyda to wszystko,a on zaczął się śmiać i powiedział: “Z pewnością,tylko muszę dorosnąć do tego!”
W końcu nie wyczułam w nim żadnej złości czy wykrętu.Był sobą…nareszcie!
A wczoraj wieczorem jak już leżeliśmy w łóżku powiedziałam mu że mnie zabolało jak tak powiedział że nie ma czasu mnie przytulić.Zmieszał się,no i chociaż przed snem mocniej mnie objął.A w przebranej pościeli spało się fantastycznie
Mama_Arka_Martynki zazwyczaj staram się rozmawiać z mężem na ten temat jak syn się bawi albo jesteśmy obok w kuchni.Nie kłócimy się przy nim,bo nie chcę go straszyć a po co się ma stresować.
Tak to wszystko u nas wygląda…Każdy z nas przeżywa to na swój sposób…
Mam nadzieję że te ciemne chmury w końcu odejdą i będzie tylko lepiej.
Zamarancza chodziłam do psychologa.Pisałam o tym w środku wątku.To nie była 1 czy 2 wizyty/spotkania.Było ich więcej.
Możliwe że mam nerwicę…ze wszystkim jestem sama momentami i czasem po prostu mam już dość…też potrzebuję pomocy,chwili spokoju.To przecież zrozumiałe.W pracy 8h stoję i też chcę posiedzieć w domu i nic nie robić chociaż 1 dzień.Dzisiaj już znowu zajmowałam się domem na całego…
Ewelaa podchodze do tego emocjolanie,bo taka jestem.Nie umiem inaczej,jeszcze…może kiedyś się to zmieni…Może faktycznie pomyślał o tym w tamtej chwili ale w ciągu normalnego dnia,pracy w domu na pewno nie wspomina…tak jak ja…
Oczy oczywiście ma po mamie
Silver90 może z czasem się to zmieni…chociaz nie wiem czy warto się łudzić.
Miło było przeczytać jak się tuliłaś, jak oglądaliście prezenty (niech się dobrze sprawują i niedługo przydadzą), niech idzie ku lepszemu, macie ślicznego synka, jesteście po ciężkich przeżyciach ale dalej razem i oby tak dalej i coraz bliżej do szczęścia.
Ostatnio zaglądam tu tylko, żeby sprawdzić co u Ciebie, trzymaj się ciepło.
Darka ja jestem pewna, że wyprobujesz te prezenty! A podgrzewacz powiem Ci, że jest jednym z lepszych gadżetów. Wykorzystuje go także dla starszej córki, bo jak gdzieś jedziemy, to picie jej nim grzeje.W końcu mąż powiedział, o co mu chodzi, może faktycznie mocno to przeżył, choć kompletnie tego nie okazuje. Najważniejsze ze bylo miło, chyba już mu lepiej w chorobie?
W ogóle to gdzie pracujesz? Bo już kiedyś się zastanawiałam, nawet przelecialam kilka stron, czy pisałaś o tym, ale nie znalazłam
Od Nowego Roku już sama z dzieciaczkami jestem, wpada tylko teść zabrać nas na spacer, nie chce, żebym sama z dwójką wychodziła jeszcze, bo Arek dwulatek może się nie słuchać . Radzimy sobie, ale bardzo czasu nie mam net i forum niestety. Myślałam. że uda się podczas kp popisać z Wami, ale oczy się same zamykają w nocy jak się kp na leżąco, a i pisać niewygodnie. Ale obiecuję się poprawić
Dzieci zdrowe, my też i tak z dnia na dzień. W poniedziałek mamy wizytę, w tym dwulatek ma bilans już się obawiam jego zachowania, bo nie często lekarza chodzimy nie ma potrzeby.
Pozdrawiam Was ciepło. Widzę nowe osoby, nowe wątki, nie ogarniam trochę
U mnie też wczoraj paczucha się pojawiła i akurat wzięłam ją do lekarza i sie bardzo przydał podgrzewacz.
Widzisz poprzytulaliście się i jest miło, a jego słowa, że musi dorosnąć świadczą o tym, że nie chce drugi raz tego przeżywać, więc jak wyciszy jedne emocje to zgodzi sie na kolejną próbę. Też to przeżywa, ale na swój sposób, a Ty zwyczajnie masz prawo być zła, bo oczekujesz od niego współczucia, a on nie chce o tym wspominać.
Spróbuj może raz jeszcze udać się na terapię, albo kup sobie coś na uspokojenie., Teraz dużo leków ziołowych, które fajnie działają, bo to tylko będzie się pogłębiać.
Masz prawo oczekiwać odpoczynku to naturalne więc nie ma w tym nic dziwnego.
Wiataj Darko dawno mnie nie było jakoś tak mi zeszło brak czasu ostatnio tez dodatkowo zamiast jednego dziecka mam w domu dwójkę Koleżanka pojechała rodzić do szpitala i zaoferowałam się że w ciągu dnia odbiorę ją z przedszkola i się nią zajmę a że obie psotnice się uwielbiają to była fajna zabawa.
Bardzo mnie ucieszyło jak przeczytałam o ostatnich reakcjach u Twojego męża czyżby się pomalutku łamał??? Mam taką nadzieje i trzymam kciuki Kochana
Darko super przeczytać, że tak spędziliście wieczór;) widzisz skoro Twój mąż tak powiedział to widocznie też myśli nad kolejnym dzidziusiem, może po nim tego nie było widać, ale po tych słowach widać, że on też to wszystko przeżywa i potrzebuje czasu… może on tak po prostu się boi żeby sytuacja się nie powtórzyła - to normalne, takie obawy, może boi się nie tylko o ciąże, ale i o Ciebie, że będziesz się ciągle martwiła jak się ciąża rozwija …
Trzymaj się cieplutko i oby dalej było tak dobrze między Wami jak wczoraj wieczorkiem, albo i lepiej ;)))
Darko pamiętasz jak twój maz nie dawno zainteresował się moja sytuacja zdrowotna ??? Może teraz tez mu nakresl w jakiej nowej sytuacji się znalazłam ciekawe jak by na to zareagował
Darka takie wpisy naprawde fajnie sie czyta, że coś jest lepiej i że coś ruszyło i się zmienia. Mam nadzieję że teraz to już tylko lepiej
Terapie są też na NFZ poszukaj. A leki sama podejmiesz decyzję, czy chcesz brać, ale jeśli zobaczysz, że częściej masz uciski w klatce, braki oddechu, albo inne dziwne rzeczy jakie nigdy Cię nie spotykały weź np. Neospazminę, bo będzie tylko gorzej. Wiem z doświadczenia, bo przez sytuację w domu też miałam nerwicę z zaburzeniami psychosomatycznymi, z którymi zmagam się do dzisiaj, bo w porę nie zareagowałam. Staram się tylko pomóc, bo wiem jak później jest ciężko.
Życie w ciągłym smutku prowadzi do deprechy, postaraj się czasami posłuchać śpiewu ptaków, popatrzeć na słonko i powiedzieć śliczna dzisiaj pogoda, ten dzień będzie super