„Czy po cesarskim cięciu mogę karmić piersią? Czy będę miała mleko? Czy dziecko będzie potrafiło ssać?” To pytania, które pojawiają się bardzo często u przyszłych mam z zaplanowanym porodem przez cesarskie cięcie. Przekonujemy, że cesarskie cięcie nie jest przeszkodą w karmieniu piersią.
Pytanie do mam, które rodziły przez cesarskie cięcie: czy miałyście początkowe trudności z karmieniem piersią w związku z tą formą porodu? Czy udało się je pokonać? Czy personel medyczny szpitala był pomocny? Podzielcie się swoimi wspomnieniami z przyszłymi mamami, które ta forma porodu niebawem czeka.
JA miałam dwie cesarki- ale w obu wypadkach zaczynałam rodzić naturalnie. I w obu wypadkach mleko miałam od razu i oboje dzieci od razu zasysało
Karmiłam sobie na boku (co niestety mojej Królewnie tak się spodobało, że obecnie ma 7 miesięcy i nadal to jedyna pozycja do karmienia jaka uznaje).
Przy pierwszym porodzie w ogóle nie było jakiejkolwiek pomocy laktacyjnej, za drugim razem wpadła tylko doradca, zapytała jak sobie radzę, po informacji, że to drugie dziecko powiedziała, że dam radę i sobie poszła… Dopiero moje prośby, by mnie nauczyła inaczej niż na leżąco zrobiła mega-szybki kurs, który i tak nic nie pomógł…
Ja rodziłam naturalnie, ale moja koleżanka przez cesarskie cięcie. Niestety ona nie mogła karmić piersią przez 48h, rodziła pod narkozą i lekarze nie wyrazili zgody na karmienie. Dziecko niestety praktycznie przy niej nie było dopiero na drugi dzień miała je parę godzin. Tak samo jak i ja nie widziała nawet doradcy laktacyjnego.
Ja też z powodu komplikacji musiałam mieć cięcie cesarskie. Niestety zaraz po nie miałam zbyt dużo pokarmu, jak to często bywa po cięciu. Z powodu mojej pracy zawodowej (personel wiedział, że jestem położną-niestety) położne stwierdziły, że sama sobie poradzę, więc początkowo zainteresowanie ograniczało się do minimum. Dopiero, kiedy sama poprosiłam, by zważyły mojego synka stwierdziły, że za bardzo ubył na wadze i go dokarmiły. Wcześniej kiedy prosiłam, o to bo synek strasznie płakał twierdziły, że muszę go częściej dostawiać. Później z powodu ogromnego stresu związanego ze zdrowiem mojego dziecka (lekarze wynajdywali coraz to nowe schorzenia, teraz wiem, że to było spowodowane oddziałem na którym pracuje- chcieli, żebym została z synem dłużej w szpitalu tak na wszelki wypadek) pokarm zaczął mi zanikać. W końcu, kiedy pediatrzy stwierdzili, że jednak synek może wyjść do domu (ja już chciałam wypisać się na własne żądanie) uspokoiłam się. Po powrocie do domu dostawiałam synka co 2-3 godziny, a w między czasie odciągałam laktatorem i udało mi się wypracować laktację. Z perspektywy czasu wiem, że położne nie chciały źle, po prostu miały dużo pracy i myśląc, że jestem koleżanką po fachu sama sobie poradzę. Opisałam swój przypadek ponieważ uważam, że kobieta po porodzie ma prawo zadawać mnóstwo pytań, położne powinny jej pomóc. Apeluję, by nie wstydzić się prosić o pomoc, szczególnie, że po porodzie jesteśmy obolałe, zmęczone i nabuzowane hormonami.
Ja się jedynie bałam, mogłam syna karmić dopiero po tygodniu, gdyż cc miałam pod narkozą było bardzo źle ze mną i z mały, mnie podawano przez tydzień antybiotyki w kroplówkach i zastrzykach, plus 2 worki krwi
Po tygodniu gdy pił mleko z butli nie było na szczęście problemów ze ssaniem, pięknie sobie radził, natomiast ja popełniłam największy błąd, bo pozwoliłam mu ssać całą noc, a przez to miałam popękania i rany Niestety nikt mnie nie uświadomił ze tak nie wolno
Najważniejsze Pani Marzeno że i Pani i synuś doszliście do siebie. A z tym karmieniem to niestety różnie bywa, ale synek jadł z piersi i to się liczy.
Ja mialam teraz cc, tzn.w piatek, porod zaczal sie fizjologicznie, wiec wiedzialam, ze pokarm będzie… Ale mój synek to spioszek…i co zrobic kiedy nawet jak go budzę on pociągnie raz i usypia znów? Mam juz bardzo poranione brodawki bo jak juz sie dorwie to gryzie… Przychodza lekarze lub pielęgniarki i tez denerwują, zeby go dostawiac i budzić, pokarm niby jest, ale moze nie treściwy? Ja jestem tez zmeczona… Mialam cesarke, znieczulenie w kregoslup nie zadzialalo wiec mialam narkozę, ale nie zabronili karmić… Natomiast ciagle dostaje przeciwbólowe, czuje sie, ze z moim zoladkiem i moim i jelitami zbyt dobrze tez nie jest, jakbym miala jeszcze jedno dziecko w środku, tak wszystko sie rusza… Nie będę wspominać, ze skurcze macicy wcale nie pomagaja… I dlatego plakac mi sie chce bo chce go karmić a nie mam sily…
Przede wszystkim Pani Karolino proszę się uspokoić, ponieważ nerwy nie pomagają przy laktacji. Proszę poprosić męża by kupił Pani w aptece Maltan to jest krem, który zawiera lanolinę i parafinę, dzięki czemu brodawki szybciej się goją. Proszę smarować tym brodawki miedzy karmieniami. Przed karmieniem krem zmyć wodą. Pokarm matki początkowo to tzw. siara po to by dziecko się napoiło, później przechodzi w mleko dojrzałe. Proszę nie myśleć, że Pani pokarm nie jest treściwy, jest dostosowany do wieku dziecka. Jeżeli dziecko jest senne, proszę przed karmieniem go całkowicie rozebrać, by się rozbudził. Jeżeli nie czuje się Pani na siłach to można poprosić personel. Podczas karmienia stymulować po stópce, za uszkiem, po policzku. Przede wszystkim musi go Pani dobrze dostawić, by prawidłowo chwycił brodawkę. Mnie po cięciu jak już mogłam siedzieć dobrze karmiło się z pod pachy. Myślę, że najlepiej poprosić położną, żeby pomogła Pani przyjąć dogodną pozycję dla Was oboje. Proszę nie wstydzić się prosić o pomoc po to jest personel. Jeśli chodzi o pracę jelit to powinna się Pani już wypróżnić. Jeśli ma Pani z tym problem proszę poprosić o czopek glicerynowy. To pomoże. I przede wszystkim w przerwach między karmieniami, jak synek będzie spał proszę odpoczywać. A synek karmiony jest tylko piersią czy go dokarmiają w szpitalu? Ma Pani laktator?
Mialam chyba moment zalamania w nocy… Synek karmiony jest tylko piersią, raz w nocy poprosilam o do karmienie to dopil 40ml tylko…ale martwie sie, ze za dużo nie przybyl… Teraz spi, ogólnie zdrowy, martwie sie jeszcze o ta pzoltaczke bo troszeczke zoltawy jest, byle nie zrobilo sie wiecej… Teraz spi wiec ja tez sobie odpocznę bo niedlugo pewnie będzie glodny… Karmie malego w pozycji siedzącej, wygodniej mi pozniej zmienić pierś oczywiscie czasem w domu jak będzie potrzeba to po swoim karmieniu go dokarmie a tu w szpitalu tego nie chcialam robic, zeby zobaczyć jak z przybieraniem, ale pokarm ladnie mi naplywa, czuje to dobrze… Z zoladkiem i jelitami juz lepiej, chodzic moge, ale rewelacji nie ma
moze jutro będzie lepiej a wyjsc mamy w srode…
Każdy może mieć gorsze chwile. Najważniejsze, że jest lepiej. Proszę karmić piersią jak najwięcej, a jeśli synek będzie potrzebować można go dokarmić. Ja też dokarmiałam swojego i uważam, że to nic złego. Z dnia na dzień będzie lepiej. Jeśli chodzi o wagę najważniejsze, by nie ubył więcej niż 10% wagi urodzeniowej. Jeżeli nie będzie zbytnio przybywał to go w szpitalu dokarmią. Przy żółtaczce najlepiej jest często dostawiać do piersi, by bilirubina wypłukała się z organizmu. Mój synek też był żółtawy, ale szybko bilirubina się wypłukała i nie stanowiło to problemu. Proszę wypoczywać i cieszyć się maleństwem i będzie dobrze. życzę powodzenia. A jak będzie Pani miała jakieś pytania to proszę pisać.
U mnie na początku był problem ponieważ nie dostałam malutkiego do karmienia tego samego dnia a dopiero w drugiej dobie, miałam z tym duży problem bo myślałam że dostane go zaraz po porodzie. A tu leżenie 24 godziny , nie tak to miało wyglądać. A potem było najgorsze ból po cięciu był nie do zniesienia, ale bardzo chciałam karmic i się udało. Jas ma 4,5 miesiąca i jest na piersi, choć mieliśmy swoje małe kryzysy ale wszystko przeszło.
U mnie po CC mała chciała ssać ale płakała i położne dały jej sztuczne mleko. Bardzo mnie to zdenerwowało ponieważ powinny pierw mi pomóc . No w 3 dobie małą przewieziono do innego szpitala ponieważ była chora . Tam mogłam ją karmić piersią tylko raz dziennie bo można było tylko 2 godziny przebywać u dzieci. W czwartej dobie nawał pokarmu no ale co z tym zrobić skoro nie ma kto wypić . Na szczeście znalazłam numer do poradni laktacyjnej tam poradzili żeby odciągać aż do miękkości i udało się. Mała leżała tam 3 tygodnie a ja 3 tygodnie co 3 godziny w dzień czy w nocy ciągle odciągałam żeby nie stracić pokarmu. Na szczęście udało sie.
I jeszcze jeden komentarz ode mnie , szpital w którym rodziłam a jest to Łódź tak jakby nie przywiązywał dużej wagi do tego czy ja faktycznie umie przystawić małego , czy on dobrze ssie i czy dajemy radę. Wygodniej było proponować Enfamil którym były karmione dzieci na oddziale. Dla mnie problem z karmieniem skończył się jak wróciłam do domu.
Mój poród zaczął się naturalnie, więc wystąpił też nawał mleczny. W każdym razie jeśli chodzi o personel i pomoc przy pierwszych karmieniach - dzięki nim chyba karmię. Panie z mojego szpitala pomagały przystawiać dziecko do piersi, w trzeciej dobie po porodzie nawet się śmiały, że mała zaskoczyła o co chodzi i tak ssała, że mleko jej kącikami ust wychodziło. Oprócz mnie na sali były jeszcze dwie dziewczyny, jedna z nich miała poród wywoływany, ale też skończył się cesarką, bo postępu nie było, i ona pokarmu nie miała mimo iż przystawiała dziecko non stop. A druga miała z marszu cesarkę (za mało wód płodowych) i jej się udało karmić dziecko piersią. W naszym szpitalu położne i pielęgniarki od noworodków bardzo zachęcają do karmienia piersią i pomagają w tym.
Niestety wszystko zależy od szpitala i personelu. Natomiast jeżeli mama chce karmić to nie należy się zrażać, że coś nie wychodzi i próbować. Znam też sytuacje gdzie mamy nie chciały karmić piersią a przez politykę szpitala zostawały do tego zmuszane. Ja jako położna namawiam do karmienia piersią. Natomiast nie za wszelką cenę. Liczy się dobro i matki i dziecka.
ja miałam poród wywoływany i zakończył się cc. Niestety dziecko dostałam do karmienia dopiero po 10 godzinach i zostało ono karmione wcześniej mm, poza tym smoczek nie był smoczkiem dynamicznym i mały miał ogromne problemy ze złapaniem cyca, nikt mi nie pomagał bo jak powiedziała, że to drugie dziecko to już wszystko miałam wiedzieć. Niestety mimo mojej walki , jeździłam po lekarzach byleby pobudzić laktację karmiłam tylko 2 miesiące. Teraz wiem jak to wszystko po cc powinno wyglądać i bardzo żałuję, że nie trafiłam tutaj jakieś pół roku temu. Może wtedy karmiłabym dłużej. W każdym razie teraz na przyszłość już wiem, że przystawić po cc można również od razu, wtedy się bałam, że te leki które podali mogą jakoś wpływać na dziecko i nawet nie pytałam.
Pomimo cc nie miałam problemu z ‘produkcją mleka’, bo to lało się ze mnie jeszcze przed porodem. Problem był z przystawianiem dziecka. Trafiłam na naprawdę fajne położne, które wykazywały dużo cierpliwości zwłaszcza jak mąż zamęczał je pytaniami. Patrząc wstecz to fajnie, że też tego się uczył, bo jak nie było żadnej w pobliżu, no i już w domu, to pomagał mi prawidłowo przytrzymywać żarłoka
Ja po cesarce karmiłam swojego syna 2 lata, a mleka miałam tyle, że mogłam podkarmić jeszcze jednego dzidziusia.
Ja zanim szlam rodzic bylam nastawiona na poród sn , wiele kolezanek które miały cc opowiadały , że nie miały pokramu , mialy problemy z laktacja itd. Stiwerdzilam , że mnie to aż tak nie dotyczy bo ja chce rodzić naturalnie i taka mialam nadzieje , jednak w ostatnich chwilach porodu wyszło cc. Pierwsza moja mysl juz po co z mlekiem , czy bede go miec. Przeciez ja chce karmić mała piersią. Faktycznie pierwsze doby ciezkie, mleka prawie nie bylo , ciezko bylo dostawic mala , ale nie rezygnowalam. Dostawialam caly czas az w koncu pokarm po 3 dniach sie wytworzyl i było go AŻ nad to.