ja po cc piersi miałam twarde i grube jak kamienie z nadmiaru mleka, a samo mleko płynęło strasznie. Ból był okropny, ale powolutku masażami i okładami doszłam do normy
Ja też chciałam rodzić naturalnie ale, doszło do cesarki i szczerze jakoś nie pomyślałam że mogę nie mieć pokarmu chyba byłam bardziej zaaferowana maluszkiem który przyszedł na świat. Dostałam Miśkę na pierwsze karmienie a potem przez dobę była u położnych … potem wystąpił mały problem bo córka nie chciał ssać bo przyzwyczaiła się że z butelki szybko leci mleko ale się z nim upraliśmy z pomocą specjalistów w szpitalu
Ja po pierwszym cc miałam bardzo duży problem z pokarmem a po trzech miesiącach straciłam całkiem pokarm. Po drugim cc było trochę lepiej, ale i ja byłam lepiej przygotowana, szczególnie psychicznie. Podeszłam bez stresu, spokojnie, choć z wielkim zaangażowaniem.
Ja od razu po cc dostałam dziecko na sale i karmiłam kilka dni przed terminem porodu sama sprawdzalam czy mam już pokarm scisnelam pierś leciala siara i byłam pewna że do terminu porodu pokarm będzie a wyszlo jak wyszło mialam cc i pokarm tez bo chcialam karmić bardzo
Przed cc miałam siarę i byłam pewna że będę miała rzekę mleka w piersiach ale po cc okazało się że moja rzeka zamieniła się w pustynię i nie ma tam ani kropelki. Przez 3 dni karmiłam małego mm a następnego dnia nagle pojawiło się mleko i nawał.
A między kamieniami mm przystawialas małego do piersi bo to też ważne żeby pobudzić.
Dobrze że pojawił się ten pokarm jak widać nie u wszystkich jest od razu po cc.
Ja to ledwo ta siare miałam ale pokarm był tyle że to po porodzie sn ale karmienie podobno siedzi w głowie.
Po cc trzeba bardzo dużo przystawiać dziecko - tyle ile da rade, ma ssać. To ono pobudza naszą laktację, której nie pobudził poród. Rodząc naturalnie organizm dostaje impuls do produkcji mleka a przy cc niestety tego nie ma od razu.
Ja też nie miałam po drugim cc pokarmu, tym bardziej, że cc było planowane czyli bez żadnych skurczy itd. Mały wisiał na piersi cały czas aż w drugiej dobie dostałam nawał i wszystko w końcu samo ruszyło…
Pokarm może przyjść później ( tak jak w moim przypadku ) ale dla wytrwałych nie ma rzeczy niemożliwych
ja po cc rozbudzałam laktację systemem 7-7 5-5 3-3 co 3 godziny. w drugiej dobie mleko już było, niestety nie miałam dziecka przy sobie, więc dopiero od około 5 doby chodziłam karmić piersią na neonatologię.
Ja po cesarce dostałam po 2h godzinach od porodu synka na chwilkę, póki mąż był. Wtedy został przystawiony do piersi. Noc na noworodkach spędził, dopiero kolejnego dnia, jak mąż urwał się z pracy, to przyniósł synka. I tak już został. Z moich piersi mało co leciało a synek z dużym odruchem ssania był. Przez brak mleka się denerwował. W sumie tylko w szpitalu był dokarmiany butlą. W domu po prostu ciągle przystawiany. Jakoś się wszystko unormowało, chociaż nigdy nawału mlecznego nie miałam.
Koleżanka z którą leżałam tuż po narodzinach synka nie miała żadnego problemu z laktacji lecz problem i to spory z przystawianiem maluszka do piersi. Mały nie chciał ssać piersi być może przyzwyczaił się do smoka … z butelki
Ja dostałam laktacji 4 dni po porodzie. Troszkę mnie to nerwów kosztowalo, głownie w szpitalu ale się udało obecnie już nie karmię piersią.
Popieram jak ktoś bardzo chce i się stara to będzie pokarm. Ja mialam od razu ale ja to uparcie chcialam karmić
Ja byłam po cesarskim cięciu jak najbladziej karmiłam piersią. Od samego początku w szpitalu uczą jak to robić BeActive.pl: W szpitalu coraz lepiej doradzą Ci, jak karmić piersią - Żyj Aktywnie! Be Active Dieta, Siłownia, Sklep, BeActive. żeby wszystko było ok. Nasz pokarm jest bowiem najlepszy i najbezpieczniejszy dla bobasa.
Ja miałam początkowo problem z karmieniem piersią po cesarce. Przez jakieś 3 dni po porodzie nia niałam pokarmu. po tym czasie już pokarm się pojawił. Dziewczyna, z któą leżałam na sali pooperacujnej, która również miała w tym samym dniu cesarskie cięcie od początku miała pokarm i karmiła piersią więc chyba jest różnie z tym.
Po cc miała w szpotalu pewne problemy z karmieniem. Po pierwsze jako niedoświadczona mama nie umiałam znaleźć dogodnej pozycji do karmienia i tu nieoceniony był rogal do karmienia (a na leżąco początkowo nie wychodziło mi karmienie). Po drugie jedną pierś córcia nie mogła załapać (pomógł laktator, który wyciągnąć brodawkę). Na większość problemów jakie się stykamy przy karmieniu są sposoby. Trzeba próbować, nie poddawać się bo walczymy o bardzo ważną sprawę- laktację:)
Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat laktacji po cc z doświadczenia. Kilkanaście mililitrów odciągałam laktatorem już w drugiej dobie, od trzeciej miałam wystarczająco mleka dla dziecka.
Jednak laktator okazał się nieoceniony. Innym przydatnym gadżetem był tez rogal do karmienia, ponieważ nie uciskał rany po cc.
Ja po cc podobnie, na początku ciągle przystawiałam córcię, coś tam sobie ssała i ładnie rozkręciła laktację 4-5 doba miałam już nawał mleczny. także cc nie musi oznaczać problemów
laktator przydał mi się bardzo przy nawale.
Droga redakcjo … Moja znajoma po CC niestety nie otrzymała pomocy od położnych w szpitalu …wręcz zaszkodziły bo podawały dziecku mleko modyfikowane i dziecko najedzone nie chciało ssać piersi . Dodatkowo mama ma wklęsłe sutki i w tym też nie została wspierana ani poinstruowana przez położne i niestety sobie nie poradziła…poddała się po przyjeździe do domu …z obu piersi ściągała tyle mleka że dziecko niestety się nie najadalo
Urodziłam w tym roku poprzez cesarskie cięcie. Operacja była wcześniej zaplanowana, gdyż ciąża od początku była zagrożona ze względu na bardzo dużego mięśniaka macicy. Przy porodzie wyłuszczano także guza, trwało to dość długo, straciłam sporo krwi i przyjmowałam dodatkowe antybiotyki. Twardo postanowiłam, że będę karmić piersią i było to dla mnie bardzo ważne. Kiedy przywieziono mnie na salę po operacji byłam bardzo wycieńczona, ale mimo to przystawiałam maleństwo do piersi. Właściwie cały czas leżał i próbował ssać. Mocno pomagał mi mąż, który przytrzymywał naszego syna. Można powiedzieć, że cały pierwszy dzień walczyliśmy o to, by malec pił. Położna też tak zaleciła, powiedziała, że liczy się każda kropla, którą wypije. Jej pomoc w pierwszej dobie to tylko sprawdzenie, czy leci siara i przystawienie dziecka. Na noc mały pojechał na salę noworodków i nawet podpisaliśmy zgodę, by w razie czego dokarmiono go butelką mlekiem z banku. Drugiego dnia mąż poszedł po doradcę laktacyjnego, z którego porad można było skorzystać w szpitalu, w którym rodziłam. Przyszła bardzo pomocna Pani, pokazała jak przystawiać dziecko, sprawdzała, czy dobrze ssie, przyniosła preparaty na obolałe brodawki, siedziała z nami ponad godzinę. W czwartej dobie, gdy wychodziliśmy ze szpitala laktacja rozwinęła się już dostatecznie - wręcz miałam nawał pokarmu. W mojej rodzinie kilka kobiet rodziło poprzez cc i każda mówiła mi, że karmienie po operacji nie wychodzi. Ja myślę jednak, że one się poddały, ja byłam uparta, walczyłam, miałam wsparcie męża, sama poprosiłam o pomoc doradcę i się udało. Karmimy z powodzeniem już 6 miesiąc i będziemy karmić przynajmniej do 9, a może i dłużej. Kochane mamy, wiara w siebie i swoje możliwości w tym wypadku naprawdę bardzo dużo daje. Do tego zdrowe odżywianie, kawa zbożowa i się uda.