Jakie dodatki do żywności szkodzą dzieciom?

W składzie wielu produktów znajdują się konserwanty, barwniki i wzmacniacze smaku. Sprawdź, co i w jaki sposób szkodzi, czego unikać kupując żywność dla dziecka.

Mój synek ma alergie ale nie na pokarmy.Ja czytam co kupuje mojemu synkowi i wiem co podaje ale najlepiej jest cos swojego zrobić

Świetny artykuł!!! Super napisane co szkodzi i naprawdę warto przeczytać, co zawierają poszczególne rzeczy.
Odniosę się do kilki kwestii.
Jogurty - moja mam zwolenniczka Danonków, bo przecież to dla dzieci. Ale już ich nie kupuje, a dlaczego? Bo jej zabroniłam. Kiedyś w internecie zauważyłam, ze któraś z moich znajomych polubiła post właśnie dotyczący Danonków i “rozwalił” mnie komentarz jednej Pani, a brzmiał on mniej więcej tak:“Ja bardzo chętnie kupuję mojemu wnusiowi Danonki, bo są smaczne i zdrowe” i odpowiedziałam jej na ten komentarz, żeby spojrzała na to, ile cukru zawierają i czy nadal będzie twierdziła, że są zdrowe. Faktem jest również, że jogurty owocowe, czekoladowe albo biszkoptowe tak naprawdę mogą nic nie mieć wspólnego ze swoimi nazwami, tak jak w przypadku jogurtu truskawkowego, o którym pisze Redakcja. Czytam składy jogurtów i wydaje mi się, że “najlepszy” skład mają te z Jogobelli. Czasami taki zjem ja, czy mąż, ale baaaardzo rzadko. A mój synek je zwykłe jogurty naturalne z Biedronki albo Jogobella :slight_smile: I wcina aż mu się uszy trzęsą, co mnie bardzo cieszy :slight_smile:

Mój synek słodyczy nie je, bo nie może. Chyba, że jak jedziemy do rodziców męża, a tam praktycznie zawsze czeka jakiś placuszek upichcony, przepyszny, więc na kawałeczek mu pozwalam, bo wiem, że mu nic nie będzie. Natomiast po sklepowych słodyczach, ma problemy z kupką. Okropne zatwardzenia, czasami się zdarzało, że płakał przy robieniu, więc powiedziałam stanowczo nie i problemy z kupką się skończyły.

Przyznaję, że czasami synek zje sobie parówkę. Wczoraj zjadł z ogromnym smakiem, że aż miło było popatrzeć. Ale kupuję tylko parówki z szynki, ta które mają bardzo wysoką zawartość mięsa. Nie kupuję ani Berlinek, ani żadnych innych. Tamte są najlepsze.

Co do budyniów, to idzie kupić budyń bez E122 azorubiny, bo ja takie kupuję :slight_smile:
Warzywa i owoce niestety kupuję w sklepach, marketach, bo swoje owoce i warzywka mam tylko w sezonie. Ale zawsze coś! :slight_smile:

Ciasta w proszku, zup w proszku ,fast foodów i słodzonych napojów mój synek nie jada i nie pije :slight_smile: Przekonałam go jakiś miesiąc temu do picia wody :slight_smile: Sama bardzo dużo jej piję, więc to tylko na plus :slight_smile: A przekonałam synka do tego stopniowo i się udało :slight_smile:

Troszkę się rozpisałam, ale już tak mam hehe :slight_smile:

Zawsze czytam etykiety i wystrzegam się produktów zawierających sztuczne dodatki i konserwanty. Ze słodyczy kupuję czasem czekoladę, przeważnie gorzką. Moje dzieci nie są łasuchami, ale nie pogardzą domowym ciastem. Budynie sama robię, kisiel z soczków również. Mam ogródek, więc gotowych dżemów nie kupuję tylko sama robię z truskawek, węgierek, czarnych porzeczek, malin. W okresie letnim mam też warzywa z domowego ogródka. Mam zamrożone różne owoce i gotuję dzieciom kompoty, nie mają też problemu z piciem wody.Parówek córkom nie daję, bo nie lubią. Jogurty kupuję tylko naturalne, bo owocowych nikt z mojej rodziny nie lubi.
Zdrowe odżywianie dzieci to inwestycja w ich przyszłość. Jeżeli od początku kształtujemy u dzieci zdrowe nawyki żywieniowe, to myślę ryzyko polubienia “śmieciowego” jedzenia w późniejszym wieku jest niewielkie.

Magiczny, jako ciekawostkę napiszę, że córka znajomej miała uczulenie na jogurt truskawkowy właśnie z Jogobelli. Truskawkowe z innych firm jadła bez problemu.

Artykuł bardzo przydatny i warto się z nim zapoznać. Mój synek ogólnie jest bardzo wybredny :slight_smile: ale ardzo lubi serki z firmy hej, jogurtów nie lubi, danonków niw tknie tak samo jak nutelli chociaż czekoladę lubi. Bardzo lubi sezonowe owoce maliny, truskawki czy nektarynki i brzoskwinie które mam w swoim sadzie a jabłka wręcz uwielbia. Parówki też poszły w odstawkę wiec ich nie je a najbardziej lubi koszone ogórki i zupę ogórkową. Ogórki robię sama. Jeśli chodzi o ciasta to też synek lubi te które robię sama a najbardziej to sernik i biszkopt z galaretką. Z soczków pije kubsie które lubi i wodę z sokiem malinowym.

Od początku uważałam na to co jest w składzie jedzenia. Wpierw, bo u synka alergia sie objawila, potem już z przyzwyczajenia. Sprawdzam zawsze skład, wielu rzeczy nie kupuję. Chleb piekę sama. Pszenny i żytni. Mąż tylko pszenny lubi, natomiast synek i jeden i drugi je. Wędliny sami robimy- wędzony i gotowane. Kiełbasy i cos podobnego do parowki robi teść. Dżemy robię i ka i teściowa, ale synek tego i tak nie je. Ciasta domowe synkowi tylko dajemy, bo wiemy co jest w składzie. Natomiast jogurtów nie je w ogóle :wink: bo alergia i sie nie nauczył tego jeść. Z sokami gorzej, bo woli kupne i słodzone. Domowymi pluje :wink: ale tutaj szukam i czytam by jak najmniej złego składu było. Ogródka swojego jeszcze nie mam, ale czasem cos od teściowej dostane, czasem siostra cos przywiezie. W planach jest mieć własny ogródek. Dużo rzeczy robimy sami.

Artykuł bardzo fajny i przydatny. Na później jak dla mnie w sam raz ale ja nie mam problemu z czytaniem etykiet. Nawet teraz je czytam i staram się wybierać te z najmniejszą ilością konserwantów i wszystkich E.
Nie da się uciec od wszystkiego, jednak warto sprawdzać skład, żeby zminimalizować wszystkie szkodliwe dodatki.

Z racji tego, że teściowie mają ogród i dużo owoców i warzyw mam z własnego pola więc będzie mi prościej uniknąć czy też ograniczyć dodatki. Przetwory będę robiła sama ze swoich owoców. Warzywa również. Do picia Małemu będę przygotowywała kompoty i mam nadzieję, że będzie pił je z chęcią.

A ja jak kupuje to czytam informacje zawarte w opakowaniach.

Ten artykuł powinien wisieć na lodówce niejednej babci… Niestety u mnie tak jest, że pod przykrywką “normalnego rozpieszczania” kryje się szkodzenie dziecku. Babcie moich dzieci uważają, że lepiej wiedzą, za plecami rodziców karmią tak, jak chcą - żałuję, że tak jest i wielokrotne rozmowy, powoływanie się na takie artykuły, a nie widzimisię, nie pomaga…
Mój starszy syn lubi wodę, gorzką herbatę czy gorzką czekoladę, ale niestety od babci może usłyszeć, że “woda to nie picie”, a “gorzka herbata jest niesmaczna i trzeba ją posłodzić” itp.
Już nie wspominając o gotowaniu zup czy innych dań na kostkach czy vegecie, czego my z mężem jesteśmy przeciwnikami.

To prawda bo zawsze zapominają

W nadmiarze wszystko szkodzi. Uważam, że najgorszym wrogiem dla dzieci, ale i dla nas jest sól i cukier. Słodycze, szczególnie lizaki, landrynki bardzo niszczą szkliwo. Najlepiej upiec jakieś ciasto, tylko nie zawsze jest na to czas. Czekolada nie jest taka zła. Tylko należy pamiętać o myciu ząbków takiemu malcowi. No i napoje gazowane dla dzieci to też trucizna.

Weronika, mój teść ma takie podejście, że najlepsze na świecie są parówki! Jakbym tylko pozwoliła, to od dawna karmiłby nimi moją najmłodszą córkę. Starsze na szczęście nie lubią i nie dają się dziadkowi namówić. Poza tym najlepszy słodycz to wg Niego to chałwa, ok. mi też smakuje, ale dzieciom takiego przysmaku nie podaję. Nie dość, że jest strasznie słodka, to jeszcze ma dużo tłuszczu oraz sezam, który bardzo często uczula. Najstarszej, jak była mała, to maczał smoczka w cukierniczce, jak tylko nie widziałam.

aga, ja czasami kupowałam starszym parówki morlinki, ale im nie smakowały. Ale mój teść kupuje takie zwykłe z biedronki i cieszy się, że są tanie a jest ich dużo.
Jeżeli chodzi o sezam, to pediatra mi mówił, że kategorycznie nie powinny go spożywać dzieci do 3 roku życia, bo jest jednym z najsilniejszych alergenów.

aaa te z biedronki najtańsze… no to raczej skład mają straszny… a jeśli dzieciaki nie chcą to nic na siłę:)

Jeśli chodzi o sezam to racja ja to napisałam w kontekście wyboru słodyczy dla Nas:) no i nie oszukujmy się jest strasznie słodka dla małych dzieci więc raczej tylko starszakom ewentualnie można ja podać.

Ja sama nie przepadam za parówkami i ich nie jem w ogóle. Mój mąż czasami lubi zjeść parówki dlatego ja jak już kupuję to patrzę na zawartość mięsa. Takich z biedronki najtańszych nigdy nie kupiłam ze względu na skład właśnie.

Mój trzylatek także od czasu do czasu zje "piratki"mają w miarę dobry skład, są również z tej serii plasterki szynki z wieprzowiny lub drobiu.

AgnieszkaE-1976, teściowa chciała kiedyś dać mojemu synkowi, wtedy niespełna 1,5 rocznemu kiełbasę z grilla…

Dzisiaj, jeśli wybieramy się na grilla, to własnie zabieram kilka"piratek" i na szczęście synek nie jest zainteresowany kiełbasą.

A te piratki to co to

Parówki te kilogramowe z biedronki może i są tanie, ale mi nie smakują, wyczuwam w nich kawałeczki kostek, oj nie kupuje już ich. Dobre są te oddzielnie pakowane, albo berlinki.

Ja bardzo lubie parowki tarczynskiego tylko dosc drogo wychodza.

Justyna2004 wydaje mi się że chodzi o Piratki parówki z Lidla z 93%zawartością mięsa.
Ja osobiście bardzo dużą uwagę do składu produktów zaczęłam przykładać jak zaszłam w ciążę. Przyznaję, że wcześniej patrzyłam na etykiety, ale dobry skład nie był dla mnie aż tak ważny.
W ciąży dopiero zaczęłam zauważać, że pyszne Szynki staropolskie zawierają … o z grozo niespełna 50% mięsa… pyszny pasztet babuni to praktycznie same odpady, a zdrowe jogurty ze zbożami zapewniające energię na cały dzień to w większości cukier (choć to i tak nie jest takie wielkie zło) syropy glukozowo-fruktozowe, barwniki, zagęstniki, wszelkiego rodzaju gumy i konserwanty…
Mając dziecko nie wyobrażam sobie nie zwracać uwagi na skład produktów. Jogurty najlepiej robić samemu zwykły jogurt naturalny plus owoce. Każdy z nas ma znajomych czy rodzinę, którzy mają działkę cy ogródek. Nic nie stoi na przeszkodzie by poprosić ich o garstkę owoców raz na jakiś czas. A jeśli mamy pod nosem bazarek, to codzienne zdrowe deserki, to nic trudnego. W lecie wiadomo mamy większy dostęp do świeżych owoców, jednak w zimie możemy posiłkować się mrożonkami lub wybierać owoce, które są dostępne. Zapiekane jabłka z cynamonem mmm… pyszne i zdrowe! :slight_smile: