Jak wspominacie swoją położną podczas porodu?

Niestety nie wszystkie takie są… rozumiem, ze można mieć gorszy dzień, gorszą zmianę. ale jak ktoś po prostu jest bezczelny, opryskliwy i ma gdzieś swoje obowiązki, olewa pacjentki (z taka połozną- niby pomoca laktacyjną się spotkałam na oddziale) to nie powinien tego zawodu wykonywać. i najgorsze jes to, ze to nie tylko moje odczucia, a większego grona kobiet majacych styczność z ta panią…

Położona podczas mojej cesarki była wspaniała, cały czas podtrzymywała mnie na duchu,mówiła co się dzieje, poglaskala po ramieniu i powiedziała dobre słowo. Bardzo miło ją wspominam. Położnych takich jak ona nie powinno zabraknąć w każdym szpitalu.

Ja przy obu porodach miałam swoją położną, którą poleciła mi koleżanka. Była dla mnie bardzo miła i wyrozumiała. Mówiła jak najlepiej oddychać i co robić przy skurczach aby tak strasznie nie bolało. Nie miała żadnych problemów jak chciałam korzystać z różnych sprzętów, to z krzesełka, to z piłki to z wanny, wszystko bardzo chętnie mi udostępniała. A na koniec przy drugim dziecku załatwiła mi jednoosobową salę za co jej byłam bardzo wdzięczna. Jak będę jeszcze kiedyś rodzić to na pewno będę znowu do niej dzwonić, żeby czuć się spokojnie, że będę dobrze traktowana.

Gdy rodziłam córkę to trafiłam na niezbyt miłe położne. W ciągu 9 godzin położna była u mnie 3 razy. Gdyby nie mój mąż to córcia by nie przeżyła. Ten aparat co był podłączony do brzuszna (nie pamiętam nazwy) zaczęło pikać wołałam ale nikt się nie pofatygował (rodziłam w nocy) w końcu mąż poszedł do nich i gdy przyszła i zobaczyła zapis pobiegła po lekarza. On zadecydował o CC ponieważ mała zaczeła się dusić. Pamiętam jeszcze na sali operacyjnej jak ten lekarz krzyczał po położnej i usnełam. Potem też żadnej pomocy przy przystawianiu ach szkoda gadać. Syna rodziłam w innym szpitalu i położne z porodówki powiem szczerze rewelacja!! Miałam planowane CC i w ciągu 40 minut było po wszystkim. Na oddziale było różnie ale nie tak źle jak za pierwszym razem.

Ja sie nie wypowiem dobrze bo polozna mi sie trafila okropna… co za baba to ja nie wiem albo nigdy dzieci nie rodzila albo mpze nawet i stara panna…
nie dosc ze nie mila to jeszcze dyskutowala ze mna wpajajac mi swoje racje… masakra

Ja miałam super położną, zależało mi na porodzie rodzinnym z Mężem i ona dała nam taką szansę. Przychodziła tylko badać tętno. Jak miałam kryzys 9 cm, to była przy mnie i robiła wszystko, żebym urodziła naturalnie. W tym szpitalu moja przyjaciółka też jest położną i wiem od niej, że lekarz dwa razy chciał robić mi cc, położna mnie uratowała i urodziłam naturalnie.

Dobrze że trafia się na takich ludzi co naprawdę z powołaniem pomagają nam w tych chwilach.
Ja to miałam taki krótki poród i nie zdążyłem się nawet zjednac ze swoją położne heh wsparcie podkreślę dostałam a chyba o to w tym chodzi.
I obeszło się bez miłych prezetow czy innych korzyści finansowanych o których słyszymy po cichu ze pomagają.

Dobrze wspominam i położna i lekarke . obie były bardzo pomocne i miłe. Wspierały mnie. Rodzilam bez partnera więc one były moim oparciem.

Również jestem zdania, iż podejście położnej do rodzącej jest niezmiernie ważne. Jednak jak wszędzie, także w szpitalu, są ludzie zarówno z powołania, jak i z pomyłki.
Miałam ogrom szczęścia, ponieważ położna, która prowadziła przebieg mojego porodu była wspaniała. Po wejściu na porodówkę przedstawiła się oraz studentki jej towarzyszące. Byłam w szoku, bo dziewczyny traktowały mnie jak Księżniczkę. Pomagały w wypełnieniu papierów oraz planu porodu, który punkt po punkcie objaśniły. Krok po kroku mówiły co będą robić, zanim przystąpiły do działania. Non stop pytały o samopoczucie, a położna regularnie kontrolowała sytuację.
Gdy nadeszły odczuwalne skurcze, zagadywały mnie, abym tylko nie myślała o bólu. Ogólnie pisząc, panowała przyjazna atmosfera. Wówczas nawet pomyślałam, iż dobrze zrobiłam, że nie zdecydowałam się na poród rodzinny.
Kiedy nadeszły bardzo bolesne skurcze parte, podkurczały mi nogi, głaskały po dłoniach, głowie, chwaliły postęp porodu i dodawały otuchy. Położna pozwoliła mi na wybór dogodnej pozycji.
Po wszystkim serdecznie mi pogratulowały, cieszyły się moim szczęściem, a nawet przyniosły obiad. Miałam też o tyle dobrze, że byłam jedyną rodzącą na sali.
Będąc już na poporodowej, położna przychodziła co dzień patrzeć jak radzę sobie w opiece nad synkiem oraz udzielać cennych wskazówek.
Bardzo miło ją wspominam i mam nadzieję, że przy kolejnym porodzie, o ile taki nastąpi, trafię równie dobrze.
Należy również pamiętać, iż człowiek jest tylko człowiekiem, nie ma osób doskonałych, więc każdy ma prawo do pomyłki, czy do utraty cierpliwości.
Mimo to nie zrozumiem położnych traktujących rodzące jak śmieci oraz zło konieczne. Taka osoba nie powinna wykonywać owego zawodu.

Pierwszy poród i pierwsza polozna super pomagała, wspierała i chwaliła po wszystkim gratulowała. Przy drugim nie było tak źle ale wydaje mi się że za mało uwagi poświęcala a rodziłam tylko ja. Samo sprawdzanie rozwarcia za rzadko może przez to że tak szybko akcja się rozkręcila. Na izbę przyjechałam o 4 z tylko centymetrowym rozwarciem a synek urodził się przed 9. Prawie cały czas byłam sama na sali bo mąż nie został gdyż polozna stwierdziła że jeszcze długo a rano się spóźnił niestety… W sumie o to nie mam żalu bo porodu nie idzie przewidzieć jak długo będzie trwać tylko trochę smutno że zostałam sama.

Ja przed porodem wybrałam sobie położną która będzie mi towarzyszyć w tak ważnej chwili.
Jej rady wsparcie oraz odpowiednia opieka którą mnie obdarzyła była bezcenna. Uważam, że podczas porodu nie jest tak istotny lekarz jak położna. Oczywiście jeśli mówimy o SN.

Tak lekarza wzywają jak coś się dzieje poważnego, ja nie mialam go widzieć dane i poród się odbył :slight_smile:
Syba a było to towarzystwo odpłatne?
Też miałam taką możliwość polecana położna za opłatą i nie mówię tu o Douli.
W ostateczności nie podjęłam tematu dałam sobie radę w takich warunkach jak były,. I zawsze zostało 200-300 zł

Ja nie opłacałam sobie żadnej połoznej czy lekarza w sumie nawet o tym nie pomyslałam a trafiłam na świetna życzliwą kobiete co mnie bardzo cieszy czego nie mogę powiedzieć o koleżance z sali która rodziła pół godziny po mnie jak słyszałam jak ona się zwraca do tej dziewczyny pod czas porodu to po prostu mnie jasna krew zalewała

Spotkać życzliwą i ciepłą położną podczas porodu to duże szczęście :slight_smile: Ale udaje się :slight_smile:

Ja miałam bardzo miła